8
Obudziłam się rano. W pokoju oprócz mnie znajdował się jeszcze blondyn. Nie spał i miał oczy wlepione we mnie.
-ZOSTANIESZ MOJĄ ŻONĄ?!?
-Że co proszę?
-BŁAGAM!
-Nawet nie znam twojego imienia.
-ZENITSU AGATSUMA!
-Aha, ja się będę zbierać.
Wstałam z łóżka szpitalnego i ubrałam swoje buty. Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do jednego z kakushi.
-Możesz mi dać nowy mundur? Rozmiar 36 ze spódnicą.
-Oczywiście Kaneko-sama!
Kakushi w pośpiechu pobiegł po mundur. Byłam bardzo wdzięczna wszystkim członkom kakushi, którzy posłusznie wypełniali swoje obowiązki. Wiedziałam także jaki jest mój mistrz, dlatego było do nas przypisanych dwóch kakushi.
W ciągu pięciu minut wrócił podajże chłopak z moim mundurem. Podziękowałam i poszłam w stronę damskiej łazienki. Przebrałam się, a ubranie szpitalne dałam temu samemu kakushi. Wyszłam na zewnątrz i wciągnęłam nosem wiosenne powietrze. Ruszyłam do rezydencji, ale przeszkodził mi mój kruk.
-Kra kra, udaj się na południe, w wiosce giną młodzi ludzie, kra kra, na południe.
-Nie dadzą człowiekowi odpocząć. Pójdę jeszcze tylko po miecz do rezydencji i wyruszam.
Zabrałam miecz. Mój mistrz także prawdopodobnie wyruszył na misję. Szybko ruszyłam w stronę południa. Okazało się, że był to jeden ze słabszych demonów jakie spotkałam, więc już kolejnego dnia ruszyłam w kolejne miejsce wskazane przez kruka.
Dopiero po miesiącu wróciłam do rezydencji. W tym czasie wykonałam 15 misji. Denerwowało mnie to, że za każdym razem były to słabe demony i same walki trwały kilka minut. Stawiłam się do motylej rezydencji i Aoi sprawdziła mój stan. Dowiedziałam się, że trio kończy dzisiaj rehabilitację. Dostałam czas wolny i udałam się do posiadłości swojego mistrza. W środku zobaczyłam Shinazugawę.
-Wróciłam Shinazugawa-sama!
Chłopak doskoczył do mnie i spojrzał na mnie badawczo. Sprawdził moje ręce i nogi, aby zobaczyć czy nie jestem ranna.
-Kiedy zmieniłaś uniform?
-Miesiąc temu. Mam teraz wolne, ale nie wiem na jak długo. Czy mistrz wychodzi na misję?
-Za godzinę daleko stąd, więc nie jestem pewien kiedy wrócę.
-Zrobię dla mistrza ohagi na drogę.
Od razu pobiegłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać słodycze. Idealnie zmieściłam się w czasie. Zapakowane słodycze dałam mistrzowi i posłał w moją stronę lekki uśmiech. Większość osób by tego nie zauważyła, ale mnie nie oszuka. On naprawdę się uśmiechnął.
Po tym jak wyszedł, udałam się do łazienki. Kąpiel zajęła mi pół godziny. W końcu mogłam odpocząć. Gdy skończyłam, wysuszyłam swoje ciało i włosy. Ubrałam się w lekkie codzienne ubranie. Usłyszałam trzepot skrzydeł i skrzeczenie. Wyszłam na dwór i zobaczyłam kruka z przypiętym do nóżki listem.
-Dziękuję, poczekaj dam ci trochę ziaren.
Kruk dostał nasiona, a ja otworzyłam list. Był od Kyoujurou.
Droga Kaneko,
Poprosiłem o twoje wsparcie i jeszcze innych wolnych zabójców demonów. W pociągu do, którego mam się udać grasuje demon. Bardzo możliwe, że to jeden z księżyców. Oczekuj jeszcze dzisiaj wieczorem kruka z decyzją. Wiem, że miałaś mieć wolne po całym miesiącu misji, ale inne filary są zajęte swoimi misjami. Wyruszam jutro równo o 12, będę na ciebie czekał przy motylej rezydencji,
Kyoujurou
-A miałam się wylegiwać przez cały jutrzejszy dzień. Ale przynajmniej nie będę się nudzić.
Zaczęłam mozolnie przygotowywać się na misję. Wyprałam w rękach swój mundur i haori. Ubrania powiesiłam na sznurku, aby jutro były już suche.
_______________________________________
Przepraszam, że takie krótkie, ale chcę, aby każdy wątki się nie mieszały. Dlatego w następnym rozdziale będzie już Mugen train arc. Poza tym już za niedługo zacznie się wątek miłosny.
Nie powiem jestem zdziwiona, że nikt nie chciał Kyoujurou. Ale za to mamy naszego Sanemiego. Tak, to on zwyciężył.
Mam już piękny plan co do tego. Także do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro