14
Dobra, wiele osób na to czekało. Ale chyba kończę z pisaniem. Więc końcówka tej książki będzie skrócona, ale zakończenie będzie takie jakie miało być. Więc skończę w następnym rozdziale historię.
Drzwi od pokoju otworzyły się i spokojnie do środka weszła Aoi.
-Aoi.
Dziewczyna upuściła trzymaną w rękach pościel.
-HAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! OBUDZIŁA SIĘ!
Sekundę później zjawiła się Shinobu. A zaraz za nią Uzui.
-Ara ara ileż można czekać aż się obudzisz, co?
-Moja iskierka!!!!
Uzui przytulił mnie bardzo mocno, aż Shinobu musiała go ode mnie odciągnąć.
-Ile spałam?
Wszyscy popatrzyli na mnie z dziwnymi minami.
-Dwa miesiące, aktualnie trwa trening z hashirami.
-Co takiego?
Shinobu zaczęła wszystko mi tłumaczyć, a ja nie przerywałam jej. W końcu zakończyła swoje tłumaczenia i zostawili mnie w spokoju, abym odpoczęła. Przysnęło mi się. Obudziło mnie mocne uderzenie drzwiami.
-CZY TY WIESZ JAKIEGO STRACHU MI NAROBIŁAŚ GŁUPIA?!?!?!?!?
-Ciebie też miło widzieć Sanemi.
Młody mężczyzna pocałował mnie, a ja od razu odwzajemniłam pocałunek.
-Shinobu powiedziała, że mogę Cię już zabrać, musimy udać się do mistrza na spotkanie.
*Na spotkaniu*
-Powiedz mi drogie dziecko, co się wydarzyło na Twojej misji?
Podniosłam głowę i spojrzałam na mistrza. Wszyscy patrzyli na mnie z niecierpliwością.
-Udałam się do wiosek, aby zebrać informacje na temat demona. Jednak nikt nic nie widział, nie słyszał i nie czuł. Do wioski, w której go znalazłam, przybyłam tuż przed wschodem słońca. Miał długie bordowe włosy i trzy pary oczu. To był pierwszy wyższy księżyc. Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że walczył mieczem nichirin i używał oddechu. Powiedział mi, że był kiedyś zabójcą demonów.
-Rozumiem, czy jest coś jeszcze o czym chciałabyś wspomnieć?
-Tak. Podczas walki, coś się stało. Zrobiło mi się gorąco, stałam się szybsza i bardziej precyzyjna. Ten demon wiedział co się stało, powiedział, że właśnie skróciłam sobie życie.
Otworzył szeroko otworzył oczy i zacisnął pięści.
-Głupia.
Poczułam jak mocno mnie przytula do siebie. Zdezorientowana odwzajemniłam go.
-Ubuyashiki-sama przekazała nam informację o znamionach, które pojawiały się na ciałach szermierzy. Z tego co mówisz, sama taki znak przebudziłaś. Jednak cena jaką poniosłaś za to jest wysoka. Każda osoba ze znamieniem zmarła w wieku 25 lat.
-Czyli zostało mi jakieś 9 lat.
-Posłuchaj mnie, jeśli rozpocznie się walka, będziesz odpowiadała za ochronę rodziny Ubuyashiki. W takim stanie nie jesteś w stanie walczyć z demonami. Prędzej by cię zabili niż ty byś odpowiednio złapała miecz.
Gdybym miała przed sobą lustro zobaczyłabym swój pusty wzrok.
-Jestem beznadziejna. Co ze mnie za tsugoku. Teraz nawet nie jestem w stanie walczyć u twojego boku.
Mężczyzna podniósł mój podbródek i pocałował moje czoło.
-Jesteś silna, to cud, że jesteś żywa. Najważniejsze jest dla mnie twoje bezpieczeństwo. Muszę już wrócić do treningu. Pamiętaj, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham.
Pocałował mnie w usta na pożegnanie. Nawet nie pomyślałabym o tym, że zobaczę go dopiero jutro rano.
Walka nadeszła zbyt szybko. A wszystko zaczęło się od wybuchu.
Niech bogowie nad nami czuwają.
__________________________________
No i w końcu został jeden rozdział do napisania.
Przepraszam, za tak długą nieobecność.
Ale w końcu nadeszła pora na napisanie końca.
Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro