Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Okej, muszę się pospieszyć z akcją, bo tracę wenę i myślę o zakończeniu pisania, więc time skip i lecimy z fabułą. Więc od następnego rozdziału będą spoilery. Chciałam zrobić jakiś rozwinięty romans, ale w sumie do Sanemiego romantyzm nie pasuje XD. Ogólnie początek tego rozdziału, będzie ciekawy w ciul, wyczujcie ten sarkazm, ale póżniej się rozkręci ze względu na misję, która zmieni wszystko.

Odwzajemniłam pocałunek. Białowłosy o dziwo miał bardzo miękkie usta. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że jego usta będą twarde, a okazały się być miękkie jak aksamit. Gdy się oderwaliśmy spojrzałam w jego oczy.

-Dobra, na razie go nie zabiję.

*time skip czas gdzie Tanjiro miał wyruszać do wioski kowali*

-Kurcze Tanjirou, nawet ja nigdy jeszcze nie byłam w ich wiosce. Trochę ci zazdroszczę, ale dostałam misję. Więc ty sobie siedź na tyłku, a ja zapoluję na tego demona.

Tymi słowami pożegnałam się z młodym chłopakiem. Ruszyłam biegiem do wioski oddalonej o ponad czterysta kilometrów od naszej siedziby. W kilku wioskach zaginęła dosyć spora część ludzi. Wysłano tam kilkunastu szermierzy, ale żaden nie powrócił. Kruki im towarzyszące także nie przyleciały z żadną informacją. Wszystkie filary były zajęte, więc mistrz wysłał mnie.

Dotarłam do pierwszej wioski i zaczęłam pytać o szczegóły. Jednak nikt nic nie wiedział, nikt nic nie widział, nawet nie było słychać żadnych krzyków tamtej nocy. Tyle mi powiedzieli mieszkańcy. Starsza pani zaprosiła mnie do siebie na ciepły posiłek. Zgodziłam się, po spożyciu posiłku pozwoliła mi się zdrzemnąć na krótką chwilę. Po zregenerowaniu sił, dała mi jeszcze posiłek na drogę i wyruszyłam do kolejnej wioski.

Niestety tam było to samo. Zero informacji. Wiedziałam już, że to nie będzie łatwy przeciwnik. Jest bardzo dobry w swoim fachu. Zaczynało się ściemniać, a mi pozostały jeszcze dwie wioski, w których zaginęły osoby i trzy, w których nie było ataku. Demon na pewno się do którejś z nich kieruje. Ale i tak muszę przejść przez tamte dwie. Może tam ktoś coś będzie wiedział.

Przeliczyłam się. Nadal zero śladów, na każdej misji trafiałam na jakieś wskazówki, a teraz pustka. Po drodze jeszcze zabijałam kilka demonów, które były na prawdę słabe. Jednak to nie one były moim prawdziwym celem. 

W końcu przy pierwszej wiosce, z której nie mieliśmy żadnego zawiadomienia, poczułam zapach demona, był już ten zapach słabszy. Spóźniłam się, demon już był w tej wiosce. Prawdopodobnie jest już blisko następnej wioski. Została mi nie cała godzina do wschodu słońca.

Zaczęłam szybko biec, muszę zabić tego demona. Woń z każdą chwilą była wyraźniejsza. W końcu dotarłam do następnej wioski. Nie była ona duża, kilkanaście domów stało przy głównej drodze. Zapach stał się intensywniejszy. Na końcu ulicy stała wysoka postać. Wyciągnęłam katanę.

-Lepiej dla ciebie byłoby, gdybyś była tu za 15 minut, gdy wzejdzie słońce.

-Ale ty byś mi uciekł, a ja zawiodłabym.

-Ach zabójcy demonów. Czy wy naprawdę myślicie, że jesteście mnie w stanie zabić? Uwierz mi, że wystarczy jeden mój ruch, a będziesz umierać w agonii.

Z każdym jego słowem podchodziłam coraz bliżej. Demon miał na sobie kimono. Gdy skończył mówić obrócił się powoli. Na widok jego trzech par oczu zmroziło mnie.

Przede mną stał wyższy księżyc pierwszy. Zaraz po Muzanie najsilniejszy demon. Zza pasa wyjął katanę. 

-Ta katana, ukradłeś ją? Należy ona do członka korpusu zabójców demonów!

-Nie ukradłem jej. Ona jest moja. 

Ten demon, był kiedyś członkiem korpusu. Zabijał demony, ale w końcu sam stał się demonem.

__________________________________________________

Krótki rozdział, ale przynajmniej jest co nie? 😅


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro