Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...

– Co się tutaj do licha dzieje?! Nie może być choć chwili spokoju żebyście czegoś nie zbroili!? – Pani Borgacz omal sama nie runęła na ziemię, kiedy zobaczyła kawałki spalonej dachówki. Złapała się za głowę i zacisnęła mocno usta oraz swoje kocie oczy, żeby nie powiedzieć czegoś bardzo niestosownego. Spojrzała na Alberta, który trzymał w rękach omdlałą Anastazję. Dziewczyna majaczyła po nosem, że jest bardzo zmęczona i że za chwilę zaśnie. Twarz pani Borgacz z groźniej zmieniła się na opiekuńczą i zmartwioną.

– Zabierz ją natychmiast do środka, Tereso pomóż mu! – rozkazała wychowawczyni, a zmartwieni przyjaciółką nastolatkowie z pomocą pani Eleonory znieśli dziewczynę do ogrodu i weszli do Motyla, leczy tym razem już przez drzwi.

Albert zaniósł Anastazję do łóżka, ale cała sytuacja wzbudziła zainteresowanie wszystkich mieszkańców domu dziecka, których pani Borgacz musiała wyganiać z powrotem do swoich pokoi. Gapie jednak zamykali na chwile drzwi, by po chwili uchylić je i znów obserwować, co tym razem zbroili nastolatkowie.

– Co się stało? Co jest z Anastazją?! – zapytała zmartwiona i zaspana Rozalia, kiedy dostrzegła, że Albert kładzie jej nieprzytomną przyjaciółkę do łóżka. Dziewczyna wydawała się po prostu głęboko spać.

Albert w dużym skrócie opowiedział Rozalii, o tym, co zaszło na dachu i równie zmartwiony usiadł na jej łóżku, podpierając twarz rękoma.

– Nie mam pojęcia co jej się stało, ja nie czułem się zmęczony, gdy pierwszy raz użyłem swoich mocy, może ona to po prostu jakoś inaczej odczuwa? – zastanawiał się Albert.

– Czyli, wszyscy macie moce? – zapytała Rozalia, próbując poukładać swobie wszystko w głowie.

– Wygląda na to, że tak, ale nie wiemy, dlaczego i co je powoduje. Być może, ty też jakąś masz! Może coś wydarzyło się nad tym jeziorem – Albert próbował znaleźć przyczynę. – Teraz jednak najważniejsze, aby Anastazji nic się nie stało. To wszystko moja wina! Zachciało się treningu na dachu – załamał ręce.

– Dlaczego nie zawołaliście mnie na dach? – dopytała zmartwiona i zawiedziona Rozalia.

Albert wytłumaczył jej jednak, że żadne z nich nie spodziewało się nikogo na dachu i spotkali się tam zupełnie przypadkiem.

– Daj spokój, przecież wiesz, że jesteśmy drużyną! – przytulił ją, czując, że powinien się jej wytłumaczyć.

– Tak! Ja wiem... po prostu ostatnio mam ciężki okres, a teraz jeszcze Anastazja – wytłumaczyła i zdaje się, że chciała mówić dalej, ale nie była w stanie.

Te miłą chwilę przerwały krzyki pani Borgacz i głośny ton tłumaczącej się Teresy, która rozpaczliwie próbowała złagodzić karę, która czeka na troje nastolatków. Kiedy weszły do pokoju, Anastazja obudziła się i spojrzała na wszystkich, łapiąc się za głowę. Obecni w tej chwili w pokoju, włącznie z Teresą oraz panią Borgacz spojrzeli na nią z troską.

– Co się dzieje?! – zapytała zdezorientowana Anastazja.

– Zasłabłaś dziecko, prawdopodobnie dym ci zaszkodził, dzwoniłam do pobliskiego szpitala i lekarz już jedzie.

– Wszystko jest w porządku, dobrze się czuje – powiedziała dziewczyna powoli podnosząc się na łóżku, ale i łapiąc czegokolwiek, aby nie osunąć się na ziemię.

– Nie wstawaj, aż lekarz cię zobaczy – nakazała. – A wy dajcie jej wody! – zwróciła się do Teresy i Alberta. Anastazja złapała kilka szybkich łyków, jakby nie piła nic przez cały dzień i od razu wyglądała o wiele wyraźniej. Znów ułożyła głowę na poduszce i czekała na przyjazd człowieka, o którym wspomniała pani Eleonora.

Po kilkunastu minutach lekarz przybył do bidula i zbadał Anastazję. Badanie nie trwało długo, a doktor nie stwierdził niczego poważnego. Uznał, że nie było to zatrucie dymem, a być może zbyt duży stres lub odwodnienie. Zalecił odpoczynek i obserwację, a także wizytę w szpitalu, jeśli stan dziewczyny uległby pogorszeniu. Pani Borgacz odetchnęła z ulgą, ale pomieszczenie opuszczała, nie kryjąc swojego zdenerwowania. Nie chciała jednak rozmawiać dziś o zaistniałej sytuacji, a zamiast tego rozkazała całej trójce zjawić się u niej o poranku z dokładnie przemyślanym wytłumaczeniem.

Przyjaciele rozmawiali jeszcze chwilę w ciszy i rozeszli się do własnych łóżek. Dziś wszyscy długo walczyli, aby zasnąć, gdyż chcieli mieć już za sobą rozmowę z panią Borgacz. Do tego pragnęli znów spróbować użyć swoich nowoodkrytych mocy. Ekscytacja i przerażenie sprawiły jednak, że nastolatkowie zasnęli dopiero po trzeciej nad ranem. Nawet Anastazja, która nie lubi zbyt dużych i gwałtownych zmian, czego nigdy nie ukrywa, teraz sama zaczyna się z nich cieszyć. Zmartwiła się jednak tym, że użycie mocy kosztowało jej tyle siły. Teresa i Albert byli pełni energii, i tylko Anastazja straciła przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro