...
Anastazja nie mogła przestać myśleć o tym, dlaczego to właśnie ją mieszkańcy wioski obrali sobie za cel. Nie miała też pojęcia, komu może ufać i czy mogłaby zwierzyć się chociażby pani Eleonorze, której do tej pory najbardziej ufała.
Śledząc słowa książki wzrokiem, Anastazja myślała o czymś zupełnie innym, dlatego czytanie jednej strony zajęło jej kilkanaście minut, co nie umknęło uwadze przyjaciółki, która bacznie obserwowała dziewczynę, odkąd ta w dziwny sposób urwała ich rozmowę.
– Wszystko w porządku? – zapytała dociekliwie.
– Tak. Dlaczego miałoby nie być?
– Wydajesz się inna, odmieniona. Ciężko mi to wyjaśnić. No i czytasz te stronę już z dziesięć minut – przewróciła oczami.
– To nie próbuj szukać wyjaśnienia. Wszystko jest w porządku – odparła stanowczo i wysiliła się na uśmiech. – Jutro znów spróbuję swoich sił na arenie.
– Wydaje mi się, że powinnaś odpocząć – zaproponowała.
– Tak, masz rację. Dziś odpocznę. Posiedzę z wami i popatrzę, jak trenujecie, ale sama nie będę próbować.
Teresa popatrzyła jeszcze przez chwilę i zamilkła nie wiedząc, co mogłaby jeszcze powiedzieć i jak pomóc swojej przyjaciółce. Nie wiedziała co może dla niej zrobić ani skąd wynika ta nagła przemiana. W głowie krążyło jej mnóstwo myśli, których bała się wyjawić, z obawy, że Anastazja tak naprawdę ukrywa swoje emocje i najmniejsza nawet rzecz, byłaby w stanie sprawić jej jeszcze większą przykrość.
Kiedy nastał wieczór, Anastazja postanowiła nie przebierać się na trening. Zeszła wraz z Teresą do salonu, gdzie czekał na nie Albert. Był szczęśliwy widząc przyjaciółki razem, jednak sam bał się odezwać do Anastazji. Popatrzył nerwowo po ścianach i zakręcił się w kółko, jakby zbierał w sobie odwagę.
– Anastazjo, ja... przepraszam. Nie chciałem cię urazić ani sprawić ci przykrości – wyznał z pokorą, opuszczając wzrok na podłogę.
Anastazja niemal natychmiast uniosła jego głowę, chwytając delikatnie za ciepłą brodę. Uśmiechnęła się i przerywając spojrzenia, które dopiero co się spotkały, przytuliła Alberta z całej siły. Chcąc odwrócić jego uwagę, wbiła swój palec wskazujący w żebro chłopaka, na co zaśmiał się cicho.
– Nic się nie stało. Miałeś rację. Ja nie jestem jeszcze gotowa i mogłabym narobić wam problemów – powiedziała dość sztywno i nerwowo, ale zauważyła, że mimo to, udało jej się jakoś przekonać przyjaciela.
Kiedy wypuściła Alberta z uścisku, chłopak nie chciał drążyć dalej tematu i w dobrej atmosferze wybrali się razem na trening. Gdy dotarli na arenę, Anastazja usiadła nad rzeką i obserwowała, jak jej przyjaciele ćwiczą pod okiem Jeremiego i Zoji. Klaus postanowił dziś dotrzymać towarzystwa Anastazji i po porostu razem z nią poobserwować trening. Dziewczyna co jakiś czas zamieniła z nim słowo, ale starając się niczego po sobie nie pokazywać, wpatrywała się ukradkiem w wieżę, z której widok na rzekę, przy której ćwiczyła musiał być wręcz fantastyczny. Jej okna były skierowane wprost na miejsce, w którym ćwiczyła Anastazja. W pewnym momencie, kiedy przekręcała głowę, zauważyła cień, przemieszczającego się na wieży człowieka. Udała, że nie zobaczyła zupełnie niczego, jednak w głębi duszy ucieszyła się, że jej teoria zdaje się być bardziej realna, a z jej mocami wszystko jest w porządku. Kiedy Albert i Teresa podbiegli do niej zmęczeni po zakończonym treningu, chcieli zebrać się już na obiad, ale niespodziewanie Anastazja zrobiła krok do przodu i upadła.
– Co się stało? Coś cię boli?! – zapytał zaniepokojony Klaus i od razu kucnął przy dziewczynie.
– Nic sobie nie zrobiłaś? – dopytywał zmartwiony Albert, kucając po drugiej stronie.
– Nie, po prostu źle stanęłam. Przekręciła mi się noga, zaczęła boleć więc zdało mi się, że najlepiej będzie upaść, żeby jej zbyt nie obciążyć – tłumaczyła się, masując kostkę.
– Dobrze zrobiłaś – uśmiechnął się Klaus i podał jej dłoń. Zdaje się, że tę samą czynność chciał wykonać Albert, ale będąc ubiegniętym wstał zrezygnowany i otrzepał spodnie z ziemi, aby zatuszować ruch dłoni.
Tym czasem Anastazja osiągnęła swój kolejny cel, jakim było zyskanie większej ilości czasu na arenie. Aron, jak zwykle przyszedł po ich treningu i wniósł przygotowany posiłek na wieżę. Dziewczyna chciała nawet zostać tutaj i ukryć się gdzieś, ale nie mogła tego zrobić teraz, gdyż nie wiedziała, w którym momencie jest obserwowana, a w którym może wykonać jakikolwiek ruch. Byłoby to też podejrzane dla jej przyjaciół. Miała jednak plan, w który nie chciała nikogo wtajemniczać.
Dziś, tak jak przez wszystkie poprzednie dni, nastolatkowie całą trójką przyszli do domu Ali, by zjeść przygotowaną przez nią ciepłą kolację. Anastazja starała się zachowywać jak najbardziej zwyczajnie, a gdy wszyscy najedli się pysznościami, udała, że boli ją brzuch z przejedzenia i potrzebuje odpoczynku w pokoju. W rzeczywistości wcale nie miała zamiaru odpoczywać, a jej celem było uniknięcie jakichkolwiek podejrzeń. Wiedziała, że kobieta codziennie wychodzi gdzieś po kolacji i że zazwyczaj zabiera ze sobą panią Eleonorę. Anastazja poprosiła przyjaciół o chwilę samotności i obiecała, że wychodzi tylko do ogrodu, jednak, kiedy tylko Ali i pani Borgacz udały się na codzienne spotkanie, Anastazja również opuściła dom. Nie zamierzała jednak siedzieć w ogrodzie i przez furtkę znajdującą się za budynkiem, uciekła wprost do wodospadu, pod którym miała zacząć swój wieczorny trening. Niebo powoli spowijała ciemność nadchodzącej nocy, jednak Anastazja nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Pamiętając wszystkie, a przynajmniej większość rad, które dostała od Klausa, starała się maksymalnie skupić na treningu. Nie miała tutaj tyle miejsca i możliwości jak na arenie, jednak starała się wykorzystać każdy zakamarek jaskini. Zastanawiała się, czy Klaus również jest w to wszystko zamieszany. W końcu mieszka tutaj już tak długi czas, że bardzo ciężko byłoby mu nie zauważyć kolejnej osoby w wiosce, ale z drugiej strony jej przyjaciołom łatwiej było uwierzyć w to, że praktycznie straciła swoje moce niż wysnuć teorię, że coś jest tutaj nie w porządku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro