Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...

– Wyjdźcie stąd! Zamknijcie się w pokojach, ja spróbuje wyprowadzić go na dwór – rozkazała wszystkim Eleonora.

– Zostaniemy! Chcemy pomóc! – sprzeciwiła się Anastazja.

– Hela zabierz je stąd, to zbyt niebezpieczne! – powtórzyła kobieta i wyciągnęła z kieszeni swojego rozciągniętego swetra coś, co przypominało sztylet. Narzędzie poplamione było krwią węża, który teraz w zatrważającym tempie regenerował się na podłodze stołówki.

– Czy ktoś nam powie co to ma znaczyć?! – dopytywała blondynka, kiedy Hela odzyskawszy zdrowy rozsądek, pociągnęła obydwie podopieczne za ręce do wyjścia.

Zwierzę podniosło swój odrośnięty łeb i wgapiało swoje wielkie oczy w Helę.

– To mityczny stwór, bardzo niebezpieczna bestia – krzyknęła pani Borgacz, przebijając ostrzem grubą skórę węża. – Ale podobno nigdy wcześniej się nie regenerował... nie wiem co się zmieniło. Uciekajcie stąd, ja go zatrzymam! – rozkazała, a stworzenie przeniosło wzrok na nią.

Wąż otwierając i zamykając paszczę próbował zranić wychowawczynię, ale ta okazała się być bardzo dobrą wojowniczką. Mimo swojego wieku, dawała radę robić uniki i co jakiś czas udawało jej się zranić bestię. Hela usilnie próbowała wyciągnąć obydwie nastolatki z sali, ale spotkała się z całkowitym sprzeciwem.

– Musimy jej jakoś pomóc! – krzyczała Rozalia.

– Hela, ty nie rozumiesz... – próbowała wyjaśnić Anastazja, której właśnie udało się uwolnić z uścisku.

Anastazja stanęła na środku stołówki i przez chwilę obserwowała z przejęciem walkę pani Borgacz, która co jakiś czas prześlizgiwała się tak, jak swój przeciwnik pod ławkami stołówki. Dziewczyna podwinęła rękawy swojej niebieskiej bluzy i zacisnęła dłonie w pięść. Wokoło rozległ się okropny hałas, którym zainteresował się nawet wąż, gdyż zdezorientowany obrócił kilka razy swój ciężki łeb, rozrzucając przy tym ławki i krzesła na wszystkie strony. Hela w ostatniej chwili zdążyła uniknąć ciosu lecącego krzesła.

– To rury... tak! Jesteś genialna, ale Anastazjo... zobaczą cię! – krzyczała Rozalia.

– Coś czuję, że widziały już gorsze rzeczy! – skomentowała dziewczyna, a zardzewiałe rury huczały coraz głośniej, aż w końcu, rozległ się głośny brzdęk. Rury pękły, a silny strumień wody uderzył prosto w paszczę węża. Potwór machał cielskiem na boki, uderzając w powywracane ławki. Wydostał się jednak spod strumienia, otrząsnął kilka razy, syknął i ruszył w stronę dziewczyny, która spowodowała tę katastrofę.

Anastazja jeszcze kilka razy próbowała skierować strumień wodny w potwora, ale lęk, który odczuwała sprawił, że woda opadała na podłogę zanim osiągnęła wymaganą wysokość. Wąż zbliżył swą paszczę niebezpiecznie blisko twarzy Anastazji i wlepiał w nią swoje żółte oczy. Widząc to, Rozalia zaczęła łapać w rękę cokolwiek jej się nawinęło i rzucała tym z całej siły w węża. Talerz po talerzu i kubek po kubku rozbijały się o jego grubą skórę, a sztućce z brzdękiem opadały na podłogę. Wąż skierował teraz swój łeb na rudowłosą dziewczynę, która kucnęła przerażona, chowając się za stolikiem. Spojrzała ukradkiem na gada, po czym zamknęła oczy i dotknęła opuszkami palców podłogi. Od podłogi rozeszły się mocne wibracje, a pod dłonią Rozalii grunt dosłownie zaczął się zapadać. Dziura w podłodze poszerzała się i przedłużała, aż w końcu wąż zaczął się w nią zapadać. Rozalia nie potrafiła jednak zapanować nad swoimi mocami i zupełnym przypadkiem, wyburzyła bardzo dużą dziurę w ścianie stołówki, która prowadziła na zewnątrz budynku. Przestraszony wąż wypełzł przez nią do ogrodu i zniknął wszystkim z pola widzenia. Rozalia wstała z miejsca i podeszła ostrożnie do wielkiego otworu.

– Niebywałe – powiedziała zaskoczona wychowawczyni. – Nie podchodź tam moje dziecko! – dodała ostrzegawczym tonem.

– Wszyscy... cali? – zapytała Anastazja, a jej głos załamywał się przy każdym słowie.

– Hela, gdzie jest Hela? – zdenerwowała się Eleonora, kiedy zauważyła brak kucharki. Kobiety przyjaźniły się od lat i fakt, że Heli mogłaby stać się jakakolwiek krzywda doprowadzał panią Eleonorę do ataku paniki.

– Tu jestem! – wychyliła się zza leżącej pod ściany ławki Hela, a pani Eleonora odetchnęła z ulgą.

Stojąca obok wielkiej wyrwy w ścianie Rozalia, odwróciła się gwałtownie i spojrzała w ziemne pęknięcie, gdzie zauważyła kawałek ogona. Potwór wyrósł przed nią jak ogromne drzewo i zawinął kilka razy swoim długim ciałem w taki sposób, że jego wielki łeb osiadł na wysokości głowy Rozalii i wgapiał w nią swoje żółte, drapieżne oczy. Kiedy pozostałe kobiety zorientowały się, co się dzieje, Rozalia była już w potrzasku. Jej jedyną nadzieją było przeskoczenie przez otwór w ścianie i ucieczka do ogrodu. Jednak, kiedy tylko tego dokonała, zwierzę natychmiast wypełzło za nią. Anastazja, Hela i pani Borgacz niemal natychmiast wybiegły za nimi. Po Rozalii oraz wężu nie było już jednak żadnego śladu. Jedyne, co rzucało się w oczy to zagnieciona w kilku miejscach trawa i rozrzucone kawałki wyrwanej gleby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro