Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wywołać Strach

Śmierć, ból, cierpienie...agonia. Przyda się przypomnieć te cztery zasady...

Deadshot spojrzał na spróbował się przyjrzeć i odczytać co takiego Lockdown nabazgrał na jego piersi jednak było to praktycznie niemożliwe. Co prawda do ściany przytwierdzony był jedynie przez przebity na wylot bark, ale to nie to sprawiało największą trudność. Wariat stał sobie oparty o przeciwległą ścianę i przypatrywał mu się uważnie. Tego wzroku po prostu nie sposób było ignorować. Deathshot po mimo, że w podobne tarapaty pakował się nie raz to w takiej sytuacji jeszcze nie był. Do bólu pochodzącego z ramienia zdarzył się przyzwyczaić, ale tak czy siak nie mógł drgnąć. Miał wrażenie jak by jakaś niewidzialna siła paraliżowała całe jego ciało. Nie dawała możliwości nawet by poruszyć głową. Co gorsze w uliczce nastała cisza... dosłownie nic jej nie zakłócało, a może tylko najemnikowi tak się wydawało? Jedynym źródłem dźwięku były krople energonu skapujące od czasu na ziemię pochodzące z rany Deadshota. Zjawisko to z zaciekawieniem obserwował Lockdown. Właśnie co do niego. Wariat miał przednia zabawę patrząc na swoją ofiarę. Mech wydawał się doświadczony i przez to nie łatwo było go przerazić, ale Lockdown wiedział, że jest już na dobrej drodze.
Trzeba tylko podkręcić atmosferę... i wprowadzić parę testów.

- Zabawa, zabawa.. - mamrotał siebie pod nosem - Zabawa ! - zawołał żywo otwierając szerzej optyki. Następnie podszedł skoczyć krokiem do Deathshota i jednym ruchem wyciągnął miecz z jego barku. Najemnik syknął z bólu łapiąc się za niego natychmiast.

- Zmądrzałeś? - wydusił z siebie zerknąwszy na oprawcę.

- Możliwe? - rozłożył ręce Lockdown. W ogóle nie wydawał się poruszony tą sytuacją i uśmiechał się szeroko i radośnie. Jednak przy chowaniu miecza jego wzrok utkwił w plamach energonu na ostrzu, wywołało to dobrze znany uśmieszek. - Nie zawołasz swojej przyjaciółeczki ? - spytał nie podnosząc wzroku na rozmówce.
Deadshot wykorzystywał oczywiście ten moment rozglądając się za czymkolwiek co mógłby by użyć przeciw wariatowi.

- Nie jestem tchórzem. - odpowiedział - Po za tym z gorszymi od ciebie dawałem siebie rade - prychnął choć o wiele ciszej. Bardziej tak do siebie, pod nosem.

W try miga przed nim stanął Lockdown i chwytając go za podbródek zmusił do spojrzenia na siebie.
- Gorszymi o de mnie? - zainteresował się

- Tiaa...? - starał się by jego głos nie zdradził fali dreszczy jakie przeszły go przez ponowny tak szybki ruch wariata - Choć w sumie... nie znam gorszych, bo tamci przynajmniej pytali o coś zanim kaleczyli - dodał by ponownie spróbować sprowokować go.
Lockdown jednak puścił go najzwyklej i odszedł parę kroków chwytając się za brodę udając tym zamyślenie. Nagle jego optyka delikatnie błysnęła. Po chwili Deadshot był przybijany do ściany. Tym razem wariat chwycił go po prostu za szyję i trzymając w żelaznym uścisku unosił delikatnie w górę, przez co mech zmuszony był stać na palcach. Najemnik nie spodziewał się tego ani trochę, jak i tego ile siły jest w tym jednak z pozoru chuderlawym ciele.

- Puszczaj! - warknął. Nie próbował się jednak szamotać, gdyż palący ból barka dawał o sobie w tej chwili na tyle znać, że automatycznie odrzucał próby gwałtownego ruchu.

- Zaczynamy zabawę - odparł Lockdown uśmiechając się mrocznie - Taka sympatyczna gierka...Prawda albo ból?

- Tortury ? - parsknął drwiąco śmiechem, choć w głowie rozbrzmiewała mu jedna myśl "Co ten wariat może wymyślić za tortury?!" - Nie znasz mnie! Nawet nie wiesz o co pytać - zauważył pewnie jednak widząc powiększający się uśmiech Lockdowna momentalnie zwątpił w swoje słowa.

- Pierwsze pytanko... dla kogo pracujesz? - zadał je szybko jak by miał je już wcześniej uszykowane

- Dla nikogo i wszystkich równocześnie - odparł, a zaraz wrzasnął z bólu. Uścisk z jego szyi znikł, ale Lockdown trzymał mocno jego prawą rękę od której pochodziły impulsy bólu. Shot spróbował wyszarpnąć ją niestety znów ranny bark przeszkadzał. Syknął dodatkowo - Jestem najemnikiem ! Kurwa to jasne, że mam wielu zleceniodawców! Mówię prawdę !

- Nie mówisz - pokręcił głową Lockdown oglądając się na niego i odsłaniając przedramię Deadshota, na którym teraz znajdowało się wyryte po Cybertrońsku "L". Wyróżniało się na tle czarnej zbroi tylko dlatego, że rany tworzące litry sięgały przewodów energonu, który powoli wypływał na wierzch dzięki czemu litera świeciła w ciemności. Najemnik odwrócił szybko wzrok. Na kogoś krzywdę mógł patrzeć bez problemu, ale na swoją? To tylko potęgowało ból.

- Po za tym skąd na Primusa miał byś wiedzieć czy kłamie?! - wydusił najgłośniej jak w tym momencie potrafił, czyli cichym krzykiem.

- Więc.. - Lockdown puścił mu ramię i przycisnął do ściany mocniej jego ranny bark. Shot syknął z bólu. - Ups.. - wariat uśmiechnął się złośliwie i widząc jego reakcje przycisnął to miejsce jeszcze mocniej.

- Zgubiłeś wątek - wycedził najemnik

- A tak..- nie zabierając jednak ręki z jego barku Lockdown stuknął palcem w zbroje na jego lewym ramieniu - Myślałeś, że nie widać? - przekrzywił głowę patrząc na niego z sztucznym uśmieszkiem.

- Dobra! Niech Ci już będzie! Miej ta kurwa waloną satysfakcję! Moimi głównymi zleceniodawcami są Cony - warknął prawie bezsilnie. Był już na skraju wykończenia tym, że nic nie biegło po jego myśli. Nie miał pojęcia jak się z tego wyplątać i co gorsze nie wiedział na co Lockdownowi ta informacja.

- I widzisz? Takie to trudne? - przejechał palcem po jego zdrowym ramieniu.
Była to dziwnie chropowata powierzchnia, bo coś znajdowało się na niej. Lockdown nie dostrzegł tego na pierwszy rzut optyki. Dopiero później odkrył, że na ramieniu mecha znajduje się ledwo widoczny, bo czarny ebrional Deceptikonów.

- Dobra czego chcesz w końcu świrze? - prychnął Deadshot odważając się spojrzeć na niego. - Jak chcesz to mnie.. zabij - starał się by brzmiało to sucho jednak zawahał się przy ostatnim słowie co wyłapać Lockdown bo momentalnie zainteresował się co takiego się do niego mówi.

- Co takiego chce... - powtórzył ten - Wiesz co ? Nie mam zielonego pojęcia - wzruszył ramionami - Ale jeśli chodzi o ciebie ? Chce zobaczyć przerażenie.. - spojrzał prosto w jego optyki z mrocznym uśmiechem.

- A co ci ono da? - zapytał najemnik z niepewnością w głosie.

- Da mi satysfakcję... - odsunął się powoli od niego - Przyjemne uczucie odcinające od rzeczywistości.. - zerknął w górę gdzie na nocnym niebie migotały już gwiazdy. Najemnik spojrzał za nim oddychając z ulgą, kiedy poczuł zniknięcie nacisku na swój ranny bark. Za chwilę poczuł jak kolana uginają się pod nim i opada na ziemię. Przed nim nikt już nie stał, ale było już tak ciemno, że mech nie widział prawie nic. Oparł się rękoma o ziemię.

- Ja nie mogę... - jęknął.

- To jeszcze nie koniec..- usłyszał szept za sobą

- Daj mi spokój!

- Daj mi strach! - poczuł w tym momencie coś na swojej szyi. Ostre, małe ostrze. Moja ostatnia szansa. Pomyślał. Zbierając się w sobie szybko podniósł się i odwrócił łapiąc za rękę wariata. Udało mu się zdobyć sztylet i o dziwo ujrzeć Lockdowna. Instynktownie ignorując ból ruszył na niego i podłożył mu nóż pod gardło. Lockdown wyglądał na zaskoczonego, ale już po chwili roześmiał się głośno.

- Wiedziałem, że to wykorzystasz

- Przymknij się psycholu! - warknął. Jego prawa ręka całą drżała od wysiłku jakim było opieranie się o ścianę. - Teraz rolę się zamieniły

- Tak myślisz? - uniósł brew nie przejmując się swoją sytuacja - Drgawki? - dotknął jego ręki

- Przestań! - przycisnął mocniej otrze do gardła wariata.

- Deadshot?! - w uliczce rozbrzmiał głos Neonwave.
W tym momencie właśnie najemnikowi wszystko zaczęło wymykać się z pod kontroli. To znaczy w jego głowie. Nie miał pojęcia co zrobić z wariatem, nie miał pojęcia co teraz jeśli Neonwave tu szła. Jeden moment pozwolenia sobie na pesymistyczne myśli i panika gotowa. Wszystko przed czym się wzbraniał kiedy Lockdown go torturował, teraz doszło do głosu. W najbardziej nieodpowiednim momencie...
Lockdown na to miast uśmiechnął się szeroko i przebiegle, a w jego optyce błysnęły iskierki satysfakcji.

- I czy rolę faktycznie się zmieniły?...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro