Prolog.
- Morderca. - powiedziała ostro podchodząc bliżej lecz na bezpieczną odległość, żeby w razie czego móc się bronić.
- Przychodząc tutaj, narażasz się na śmierć - odparł chłodno, wcale się do niej nie odwracając.
- Bo potraktujesz mnie jak Albusa, tak? – syknęła.
- Wynoś się stąd, White.
- Powinnam Cię zabić za to. Doskonale wiesz, że mogłabym to zrobić.
Snape nic nie odpowiedział, tylko cały czas obserwował błonia.
- Wynoś. Się. Stąd. White. – warknął.
- Nie robi to już na mnie wrażenia. Możesz mi wyjaśnić, dlaczego? Dlaczego go zabiłeś?
- Jeśli za dwie minuty nie opuścisz terenu szkoły, zajmą się tobą Śmierciożercy. - powiedział jak gdyby nie słyszał jej pytania.
- Odpowiedz! - krzyknęła nie mogąc znieść jego ignorancji, lecz on nawet nie drgnął. Tottie czuła jak wielka i paląca gula staje jej w gardle, a oczy płoną od łez.
- Nienawidzę Cię .- powiedziała w końcu. W końcu Snape zareagował na te słowa. Odwrócił się w jej stronę, podszedł bliżej lecz dziewczyna od razu się cofnęła, wyciągając różdżkę. - Nie zbliżaj się do mnie!
Podszedł jeszcze bliżej, nie robiąc sobie nic z jej gróźb. Stał na wyciągnięcie ręki i wpatrywał się w nią uważnie. Tak dawno jej nie widział, że wydawało mu się, że to były całe wieki. Patrzył na nią i widział dziewczynę, niegdyś denerwującą go, ciągle szczerzącą się i śmiejącą w głos. Była niepokorna, za nic miała jego uwagi i zawsze wiedziała lepiej. Często go przedrzeźniała, drwiła z niego, pyskowała, a on nic jej nie robił. Lubił te ich słowne przepychanki i zatarczki. Być może dlatego, że tak bardzo przypominała mu Lily.
Teraz stała przed nim przestraszona z niepewnością wymalowaną na twarzy i łzami w oczach.
Jego lodowaty wzrok wbił się w nią i przewiercał na wylot.
- Wynoś. Się. Stąd. - syknął z wyraźną irytacją i złością.
- Dumbledore ci ufał... i bronił cię cały czas, a ty?! Zdradziłeś go, tchórzliwy służalcu Voldemorta! - krzyknęła szlochając.
W tym momencie, Snape włożył dłoń w kieszeń swojego surduta i wyjął z niej, mały i błyszczący przedmiot. Obrócił go w dłoni dwa razy, oglądając ostatni raz i podał dziewczynie mówiąc:
- Należy do Ciebie.
Tottie spojrzała na przedmiot w kształcie kwiatu lilii i ostrożnie wzięła do drżących rąk. Był to otwierany wisiorek na srebrnym łańcuszku. Leciutki i zimny, prawie tak zimny jak lód. Domyśliła się co jest w środku i przypomniała sobie moment, w którym Snape wkładał do środka, trzy pukle jej włosów. Nie wiedziała do czego miały służyć. Wiedziała tylko, że do jakiegoś zaklęcia lub eliksiru, bo Snape sam ją poprosił o nie. Nie wiedziała nic poza tym. Spojrzała na niego pytająco, nie wiedząc, czego od niej oczekuje.
- Jak na Krukonkę, jesteś wybitnie debilna. - mruknął, a jego głos był niczym stal.
- Więc to koniec, tak? Tak się to musi skończyć? - zapytała chłodno .
- Mówiłem ci, że życie to nie sen. Jak zwykle mnie nie słuchałaś. – warknął.
***
Trzy Pukle Włosów wracają!
Tam gdzie pojawia się taki znaczek "*" oznacza to, że jest to cytat z książki bądź filmu, przytoczony w oryginale.
Gdy przy rozdziale pojawia się "[tytuł]/2" znaczy, że jest to historia odnosząca się do drugiego tomu opowieści o Harrym Potterze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro