Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kim tak naprawdę jest Snape?

Choć Tottie miała zostać na Spinner's End najwyżej dzień lub dwa, jej wizyta przedłużyła się o kolejne kilka tygodni. Dom lśnił jak nigdy dotąd, wszystko było czyste, jasne i przyjemne. W końcu mieszkanie można było nazwać przytulnym i nadającym się do zamieszkania przez kogoś innego, niż przez nietoperza. Kiedy skończyły się miejsca do wyczyszczenia, Tottie mogła w końcu spokojnie przejrzeć pozostałe księgozbiory. Miała nadzieję, że w końcu na coś wpadnie, co pomoże jej przywrócić zdolności metamorfomagiczne.

Dni mijały jej nadzwyczaj przyjemnie i bez żadnych problemów. W miasteczku nie było ani jednego Śmierciożercy, dlatego często wychodziła na spacer bądź do okolicznych sklepów uzupełniając domowe zapasy żywności. O gotowanie dbała skrzatka, która wracała z Hogwartu codziennie na noc. Dziewczyna czuła w końcu, że może odpocząć od wszystkich natrętnych myśli i zacząć normalnie funkcjonować. Tutaj na Spinner's End, życie toczyło się wolno i spokojnie. Wszyscy byli bardzo uprzejmi i pomocni, co pokazywali na każdym kroku.

Pewnego dnia, pod koniec stycznia, Tottie jak zwykle siedziała zaczytana w kolejnym opasłym tomiszczu, w którym znajdowały się chyba wszystkie czarnomagiczne zaklęcia jakie znał świat czarodziejów. W tym samym czasie, Minka zajrzała do mieszkania, aby przygotować dziewczynie posiłek, chociaż Tottie zapewniała, że poradzi sobie sama. Skrzatka stwierdziła, że jest od tego aby służyć pani tego domu i jej obowiązkiem jest karmienie dziewczyny. No i tego argumentu Tottie nie umiała odeprzeć.
Z kuchni dochodziły do niej odgłosy ustawiania talerzy, brzdęk garnków i innych odgłosów kucharskich. Lubiła tą nową rutynę, z którą spotykała się codziennie w mieszkaniu i w zasadzie, mogłoby tak już zostać. Nagle, jej wzrok powędrował na jedną z przewracanych kart w nowej księdze. Zauważyła bardzo ciekawe i zastanawiające słowa, które prawdopodobnie były jakimś zaklęciem. Coś jej mówiło, że skądś to zna...
Szybko spojrzała na okładkę, aby przeczytać dokładnie tytuł księgi, którą teraz kartkowała. Na wierzchu widniały słowa: Zaklęcia ochronne, zapomniane przez wieki.
Wróciła z powrotem na założoną stronę i przeczytała widniejące tam zaklęcie:

Dobrowolnie oddane działają
Przymusu nigdy się nie słuchają.
Serca otworzyć nie zdoła nieszczery
lecz ten co zachwyt chowa mizerny.
Sama śmierć tu nie ma władzy,
bo oddali im wszystko, Ci co zostali nadzy.
Zaklęć tu nie trzeba zbyt wiele,
dostrzec wystarczy co w duszy, nie w ciele.
Kim są, gdzie znaleźć je możesz?
Serca słuchaj, nie tego co każesz.

Tottie zatrzymała się wzrokiem na ostatnim zdaniu. To była zagadka... tylko ten, kto odgadł o co w niej chodzi mógł rzucić to zaklęcie. Próbowała odgadnąć, czym może być ta rzecz, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Przeczytała więc nagłówek, co na ten temat mówiła księga, być może, tam była zawarta podpowiedź.

Najskuteczniejszym i równocześnie niewidocznym zaklęciem dla innych, a co najważniejsze dla ochranianego, jest zaklęcie Bezwarunkowe. W skład zaklęcia wchodzą dwa składniki. Jako iż pierwszy jest szeroko dostępny, tak drugi jest bardziej skomplikowany i wymagający.
Jest to stare zaklęcie, używane najczęściej na kobietach – czarownicach, ale znane są również przypadki stosowania na kobietach mugolskich.

Działanie zaklęcia:
- Ochraniany nie ma wiedzy, że nosi na sobie ochronę.
- Ten, który ochrania posiada wszelką wiedzę o niebezpieczeństwach czyhających na ochranianego.


- Zaklęcie bezwarunkowe... - powtórzyła cicho, gdy nagle do salonu weszła Minka niosąc tacę z obiadem.

- Obiad, panienko. - zakomunikowała skrzatka z radosnym uśmiechem na twarzy.

- Dziękuję. - odpowiedziała dziewczyna nieobecnym głosem.

- Czy coś się stało? - zapytała zmartwiona skrzatka.

- Nie nie, nic, po prostu zastanawiam się nad pewną rzeczą.

- Może mogę pomóc?

- Poradzę sobie, ale dziękuję. – dziewczyna uśmiechnęła się do skrzatki.

- Dobrze, panienko, jeśli panienka pozwoli, to Minka wróci do Hogwartu.

- Oczywiście, wracaj. - powiedziała dziewczyna i wróciła do szukania innych ksiąg, które wyjaśniłyby to zaklęcie. Minka zniknęła przy charakterystycznym dźwięku aportacji i w domu zaległa dzwoniąca w uszach cisza.
W ciągu godziny, Tottie znalazła jeszcze kilka ksiąg o tematyce zaklęć, jednak w żadnej nie było choć małej wzmianki o Zaklęciu Bezwarunkowym. Nie było tam nic, co mogło być odpowiedzią na jej pytania. Zrezygnowana odrzuciła książki na swoje miejsca i wyszła z salonu. Poszła prosto do małej kuchni, połączonej z jadalnią, aby zrobić sobie ciepłej herbaty.
Gdy herbata była gotowa, dziewczyna usiadła przy małym stoliku, i objęła rękoma ciepły kubek. Zastanawiała się, co jeśli nie da rady stanąć przed swoim ojcem i mu się przeciwstawić. Nie była na tyle silna, aby pokonać jego umiejętności czarnomagiczne, ani nie była zbyt inteligenta, aby chociaż go okłamać bądź zwodzić.
Bardzo chciała wrócić do Hogwartu, choć na chwilę. Jeszcze raz przejść się korytarzami zamku i poczuć jego niezastąpiony klimat. Chciała jeszcze raz wrócić do swojego pokoju, z którego rozciągał się piękny widok na błonia. Wiele by dała, żeby znowu znaleźć się w Hogwarcie.
Spojrzała przez szybę na rozciągającą się za nią ulice. Powoli zapadał zmrok i pierwsze gwiazdy, zaczęły świecić na niebie. Śnieg już nie padał, tylko zalegał na ulicach i w wymarłym ogrodzie na tyle kamienicy. Był koniec stycznia. Tottie nie wiedziała, kiedy ten czas zleciał... dopiero co opuszczała Norę i żegnała się z rodziną Weasley, którą bardzo kochała. Często zastanawiała się co u Molly. Nie chciała sprawiać jej przykrości i bała się, że kobieta znowu będzie płakać za kolejnym dzieckiem. Tego Tottie, nigdy by sobie nie wybaczyła...

Nagle, wpadł jej do głowy pewien pomysł, jak mogłaby dostać się do Hogwartu. Przecież to było tak oczywiste, że aż dziwne, że wcześniej na to nie wpadła. Przecież mogła specjalnie podstawić się Śmierciożercom, którzy od razu zaprowadzili by ją do szkoły, gdzie zapewne był jej ojciec.
Należało tylko aportować się do Hogsmead, gdzie, jak mówił Prorok Codzienny, pełnili warte służalcy Voldemorta. Nawet by przed nimi nie uciekała.
Szybko zerwała się z krzesła i pobiegła do sypialni. Musiała czym prędzej zacząć pakować rzeczy, aby uciec stąd, zanim wróci Minka. I nagle, ogarnął dziewczynę żal... skrzatka była bardzo dobra, uczynna i oddana. Tottie widziała, że bardzo się do niej przywiązała, że w końcu mogła komuś służyć. Serce boleśnie ścisnęło jej się w piersi... nie chciała zostawiać skrzatki samej, ale wiedziała, że nie może zostać na Spinner's End. Musiała stąd odejść i dokończyć to co zaczęła, bo inaczej, cały czarodziejski świat legnie pod gruzami. Weszła do sypialni, którą zajmowała i usiadła na kancie łóżka. Zaczynała żałować, że jest tak miękka i wszystkim się przejmuje. Nawet Snape jej mówił, żeby nikim i niczym się nigdy nie przejmowała, bo nikt nie przejmuje się nią. Jak zwykle nie słuchała jego rad i zazwyczaj wychodziła na tym źle. Za każdym razem, gdy go nie posłuchała działo jej się coś niebezpiecznego. Raz Moody, a raczej Barty Crouch, chciał ją utopić, co było zagadką do dzisiaj, bo nie wiedziała dlaczego; za drugim razem, Umbrige prawie wywaliła ją ze szkoły, a za trzecim, ją otruła i dziewczyna prawie umarła. Wychodziło na to, że Snape zawsze chciał dla niej dobrze... on się o nią troszczył.. więc kłamał? Czyżby aż tak kłamał?

Pytanie załomotało w jej głowie jak nagły huk piorunu. Miała mętlik w głowie. Z jednej strony, cały czas słyszała słowa Albusa, który kazał jej ufać Snape'owi, pomimo wszystko, a z drugiej, wiedziała jakiego haniebnego czynu, dopuścił się nietoperz. Miała tyle samo dowód za, jak i przeciw. I nie wiedziała czemu powinna ufać...
Postanowiła zostać w domu do rana. Rankiem miała zdecydować co dalej.

~~~~

Gdy pierwsze promienie słońca zalały sypialnię, Tottie z trudem otworzyła oczy. W pomieszczeniu było zimno i nieprzyjemnie. Dziewczyna z oporem wyszła z ciepłej pościeli i powłócząc nogami, wyszła z pokoju i skierowała się w stronę schodów. Już po kilku krokach poczuła zapach pieczonych tostów i ciepłego gotującego się mleka. Nikły uśmiech wypłynął na jej twarz i z nową energią poszła do kuchni. Tak jak sądziła, śniadanie było już prawie gotowe, a Minka układała na stoliku sztućce i talerzyk.

- Dzień dobry, panienko - powiedziała z uśmiechem skrzatka. - śniadanie już gotowe, proszę usiąść.

- Dzień dobry, dziękuję. A co to tak ładnie pachnie? - Tottie zajęła miejsce przy stoliku.

- Tosty z szynką i jajkiem oraz mleko z miodem. Tak jak panienka lubi.

Dziewczynę wmurowało. To był kolejny raz, kiedy Minka dokładnie wiedziała, co Tottie lubiła, a czego nie. Nigdy nie naszykowała jej czegoś, co by nie trafiło w gust dziewczyny, wręcz przeciwnie.

- Znowu wiedziałaś czego mi potrzeba. - uśmiechnęła się do skrzatki. - Czytasz mi w myślach, czy co?

Minka zawahała się w pół drogi do stolika. Spojrzała wnikliwie na dziewczynę i w końcu przemówiła:

- Panicz dużo opowiadał co panienka lubi... - opuściła wzrok, stawiając przed dziewczyną talerz.

- Tak? Co mówił? - głos Tottie stał się zimny i ostry. Takiego tonu, nie powstydziłby się nawet sam Nietoperz. Skrzatka skuliła się lekko i z przerażeniem kontynuowała:

- Mówił, że panienka uwielbia strudel jabłkowy, i sok dyniowy, szczególnie lekko ciepły. - powiedziała na jednym wdechu. Tottie patrzyła na nią z lodem w oczach.

- Co jeszcze mówił?

- Dużo rzeczy, panienko. Minka nie pamięta wszystkiego. - odparła wymijająco.

- Opowiedz mi – odpowiedziała łagodniej, ale w głowie kotłowały jej się najróżniejsze obelgi pod adresem Snape'a. Jak mógł cokolwiek o niej mówić? Jak śmiał w ogóle myśleć i udawać, że ją zna?!

- Cóż... panicz mówił, że panienka bardzo miłuje się w czytaniu. Minka pamięta, jak któregoś razu szukał pewnej książki, którą panienka chciała przeczytać.

- Jak przechytrzyć czarnoksiężnika... - szepnęła Tottie, przypominając sobie jaki prezent dostała od niego rok temu na święta.

- Dokładnie tę! - ucieszyła się skrzatka. - długo szukał tej książki w najróżniejszych księgarniach, panienko. Kazał potem Mince ją zapakować w papier ozdobny, ale Minka miała tylko zwykły. – posmutniała.

- Dużo ci o mnie opowiadał? - Tottie nagle stała się dużo łagodniejszą rozmówczynią. Wzięła się za jedzenie śniadania i słuchała tego, co opowiadała z ochotą i radością skrzatka.

- ... panicz był wtedy bardzo przygnębiony. Minka nie chciała się narzucać, więc nie zadawała paniczowi pytań, choć bardzo się o panienkę niepokoiła. - mówiła skrzatka o czasie, w którym Tottie leżała nieprzytomna w skrzydle szpitalnym, po tym jak Umbrige próbowała ją otruć.

- Więc on cały czas przy mnie był? - zdziwiła się dziewczyna. Poppy niby jej mówiła, że Severus nie odstępował jej łóżka na krok, ale Pomfrey miała tendencję do wyolbrzymiania, dlatego Tottie nie za bardzo jej wierzyła.

- Oczywiście. Rano prowadził zajęcia z uczniami, a potem prosto szedł do panienki. Dyrektor musiał wydać paniczowi polecenie służbowe, aby poszedł odpocząć, po kilku nieprzespanych nocach.

- Nie mówił mi o tym. - westchnęła dziewczyna.

- Bo panicz nie lubi, gdy ludzie wiedzą, że robi dobre rzeczy. Panicz boi się swoich uczuć i tego, jak mogą go traktować inni. - powiedziała skrzatka zabierając talerz od dziewczyny i sprzątając po śniadaniu.

- Dziękuję, że mi o tym opowiedziałaś. - Tottie uśmiechnęła się do Minki. - Pójdę się przebrać, dziękuję za wspaniałe śniadanie.

- To ja dziękuję, panienko. - odparła radośnie skrzatka.

Tottie weszła na górę do sypialni, zamknęła drzwi, wyciągnęła torbę spod łóżka, włożyła do niej wszystkie swoje rzeczy, i zaczęła się przebierać.
Wychodzi na to, że Dumbledore znowu miał rację. Nigdy nie powinna tracić zaufania dla Severusa. Gdyby był zły, tak jak to wszyscy sądzą, nie przejmowałby się losem jakiejś sieroty, którą dyrektor kazał mu się opiekować. Nie troszczyłby się o nią, aż tak.

~~~~

Wieczorem, kiedy Minka nie wróciła jeszcze z Hogwartu, Tottie zeszła na dół, wzięła kawałek pergaminu, pióro i napisała krótki liścik, w którym wyjaśniła skrzatce swoje odejście

Droga Minko

Dziękuję Ci, za twoją pomoc i za Twoje wspaniałe posiłki oraz za wszystkie rozmowy. Dzięki Tobie wiem, co mam teraz zrobić.
Przepraszam, że nie pożegnałam się osobiście, ale czas mnie nagli. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, może niedługo. Nie mogę napisa, gdzie się udaję, w razie gdyby ten list wpadł w nieodpowiednie ręce.
Jeszcze raz, dziękuję Ci za wszystko i do zobaczenia wkrótce.

Tottie

Zgięła kartkę na pół i położyła na komodzie przy wejściu. Było jej żal zostawiać ten dom, który stał się jej tak bliski. Musiała to jednak zrobić i czym prędzej dostać się do Hogwartu. Nie miała ani chwili do stracenia.

Wyszła przed kamienicę, zamknęła za sobą drzwi, dwa razy upewniając się, że są zamknięte i spojrzawszy ostatni raz, na dom przy ulicy Spinner's End, aportowała się wprost do wioski Hogsmead. Stamtąd droga była już prosta. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro