Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog.

- Morderca. - powiedziała ostro podchodząc bliżej lecz na bezpieczną odległość, żeby w razie czego móc się bronić.

- Przychodząc tutaj, narażasz się na śmierć - odparł chłodno, wcale się do niej nie odwracając.

- Bo potraktujesz mnie jak Albusa, tak? – syknęła.

- Wynoś się stąd, White.

- Powinnam Cię zabić za to. Doskonale wiesz, że mogłabym to zrobić.

Snape nic nie odpowiedział, tylko cały czas obserwował błonia.

- Wynoś. Się. Stąd. White. – warknął.

- Nie robi to już na mnie wrażenia. Możesz mi wyjaśnić, dlaczego? Dlaczego go zabiłeś?

- Jeśli za dwie minuty nie opuścisz terenu szkoły, zajmą się tobą Śmierciożercy. - powiedział jak gdyby nie słyszał jej pytania.

- Odpowiedz! - krzyknęła nie mogąc znieść jego ignorancji, lecz on nawet nie drgnął. Tottie czuła jak wielka i paląca gula staje jej w gardle, a oczy płoną od łez.

- Nienawidzę Cię .- powiedziała w końcu. W końcu Snape zareagował na te słowa. Odwrócił się w jej stronę, podszedł bliżej lecz dziewczyna od razu się cofnęła, wyciągając różdżkę. - Nie zbliżaj się do mnie!

Podszedł jeszcze bliżej, nie robiąc sobie nic z jej gróźb. Stał na wyciągnięcie ręki i wpatrywał się w nią uważnie. Tak dawno jej nie widział, że wydawało mu się, że to były całe wieki. Patrzył na nią i widział dziewczynę, niegdyś denerwującą go, ciągle szczerzącą się i śmiejącą w głos. Była niepokorna, za nic miała jego uwagi i zawsze wiedziała lepiej. Często go przedrzeźniała, drwiła z niego, pyskowała, a on nic jej nie robił. Lubił te ich słowne przepychanki i zatarczki. Być może dlatego, że tak bardzo przypominała mu Lily.
Teraz stała przed nim przestraszona z niepewnością wymalowaną na twarzy i łzami w oczach.
Jego lodowaty wzrok wbił się w nią i przewiercał na wylot.

- Wynoś. Się. Stąd. - syknął z wyraźną irytacją i złością.

- Dumbledore ci ufał... i bronił cię cały czas, a ty?! Zdradziłeś go, tchórzliwy służalcu Voldemorta! - krzyknęła szlochając.

W tym momencie, Snape włożył dłoń w kieszeń swojego surduta i wyjął z niej, mały i błyszczący przedmiot. Obrócił go w dłoni dwa razy, oglądając ostatni raz i podał dziewczynie mówiąc:

- Należy do Ciebie.

Tottie spojrzała na przedmiot w kształcie kwiatu lilii i ostrożnie wzięła do drżących rąk. Był to otwierany wisiorek na srebrnym łańcuszku. Leciutki i zimny, prawie tak zimny jak lód. Domyśliła się co jest w środku i przypomniała sobie moment, w którym Snape wkładał do środka, trzy pukle jej włosów. Nie wiedziała do czego miały służyć. Wiedziała tylko, że do jakiegoś zaklęcia lub eliksiru, bo Snape sam ją poprosił o nie. Nie wiedziała nic poza tym. Spojrzała na niego pytająco, nie wiedząc, czego od niej oczekuje.

- Jak na Krukonkę, jesteś wybitnie debilna. - mruknął, a jego głos był niczym stal.

- Więc to koniec, tak? Tak się to musi skończyć? - zapytała chłodno .

- Mówiłem ci, że życie to nie sen. Jak zwykle mnie nie słuchałaś. – warknął.


***

Trzy Pukle Włosów wracają! 

Tam gdzie pojawia się taki znaczek "*" oznacza to, że jest to cytat z książki bądź filmu, przytoczony w oryginale. 

Gdy przy rozdziale pojawia się "[tytuł]/2" znaczy, że jest to historia odnosząca się do drugiego tomu opowieści o Harrym Potterze. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro