Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Opowieść Minki.

Rankiem, drugiego dnia świąt, Tottie była już daleko od Nory. Zza horyzontu wyszło jasne słońce, które oświetlało jej twarz. Stała pod dębem przypatrując się rozciągniętemu przed nią zagajnikowi. Nie wiedziała gdzie ma iść, ani w którą stronę. Wiedziała, że nie może ot tak pojawić się na Pokątnej czy w Hogsmead, bo zapewne mieli tam straż Śmierciożercy i łapali intruzów. Musiała się przemienić w kogoś innego, kogoś kto nie będzie wzbudzał wątpliwości. Był tylko jeden problem... Nie potrafiła użyć swoich mocy metamorfomagicznych. Zanikły jej jakiś czas temu, a o eliksirze wielosokowym nie było nawet co myśleć.
Usiadła na ziemi pokrytej grubą warstwą śniegu i zaczęła się zastanawiać, co zrobić.
Gdzie mogła znaleźć coś, co pozwoliło by jej przedrzeć się niezauważoną przez Pokątną, a potem przez Hogsmead i wreszcie Hogwart?
Nagle przyszła jej do głowy pewna myśl... znała takie miejsce, tylko było pytanie, czy jest ono bezpieczne? Czy nie natknie się tam na żadnego Śmierciożercę, a szczególnie na Snape'a... ? Z drugiej strony, nie miała lepszego pomysłu od czego zacząć, więc postanowiła udać się prosto na Spinner's End, w końcu była właścicielką tego domu.

- No jasne! - poderwała się z ziemi. Otrzepała płaszcz, do którego przyczepił się śnieg i powiedziała wyraźnie, ale cicho - Minko!

Po chwili, pojawiła się przed nią mała skrzatka, która należała do Snape'a. Skłoniła się uprzejmie i zaskrzeczała:

- Panienka wzywała?

- Tak. Potrzebuje twojej pomocy. - powiedziała uradowana dziewczyna.

- Minka słucha.

- Muszę się dostać na Spinner's End, do domu Severusa, a nie wiem czy jest tam bezpiecznie. Czy Glizdogon dalej tam mieszka?

- O nie! Pan Petegriew przeniósł się do Malfoy Manor. Panicz Snape również już nie bywa w domu, teraz został dyrektorem w Hogwarcie, panienko. - zaskrzeczała skrzatka.

- Tak wiem... - mruknęła na wieść o Snape'ie - Czy w takim razie, pomożesz mi się tam dostać?

- Oczywiście. Niech panienka złapie Minkę za rękę. - powiedziała skrzatka podchodząc bliżej i wyciągając małą i chudą łapkę. Tottie załapała ją i po chwili poczuła dziwne szarpnięcie w okolicach pępka. Zimowy krajobraz zawirował jej przed oczami, i ani się obejrzała, a znalazła się w salonie mieszkania przy Spinner's End. Było tu tak jak zapamiętała. Szaro, ponuro, wszędzie walały się sterty papierów i książek, a wokół unosił się zapach stęchlizny i kurzu. Gdyby nie tlący się w kominku płomień, pomieszczenie wydawałoby się jeszcze bardziej przygnębiające.

- Dziękuję ci - zwróciła się do skrzatki, rozglądając się uważnie dookoła – Czy Severus naprawdę tutaj nie przychodzi?

- Nie. Nigdy nie lubił tego domu. – odparła skrzatka.

- Nie dziwię mu się... - szepnęła dziewczyna. – Możesz wrócić do swoich zajęć.

- Czy zrobić coś panience do jedzenia? - zapytała pokornie Minka.

- Poproszę. Jestem głodna jak wilk. - dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie i podeszła do regału z książkami. Miała zamiar przejrzeć je wszystkie i znaleźć coś, co pozwoliłoby jej na przywrócenie zdolności metamorfomagicznych. Snape miał bibliotekę porównywalną do tej Hogwarckiej. Na półkach piętrzyły się najróżniejsze tytuły, o wszelakich możliwych tematach ze świata czarodziejów. Dlatego, istniało duże prawdopodobieństwo, że dziewczyna znajdzie to czego potrzebowała. Zaczęła od regału, który stał najbliżej drzwi wychodzących na korytarz, na którym, jak się domyśliła, stały księgi dotyczące eliksirów. Można to było wywnioskować z tytułów.

Po godzinie poszukiwań, nie znalazła nic konkretnego. Zrezygnowana usiadła na zakurzonej kanapie i ciężko westchnęła. W tym samym momencie, do pokoju weszła skrzatka niosąca ciepły i wspaniale pachnący posiłek.

- Proszę, świeżutki strudel jabłkowy, z zupą dyniową. Czy zrobić herbatę czy woli panienka coś innego? - zapytała skrzekliwie.

- Oh, dziękuję. Poproszę herbaty. - powiedziała dziewczyna. - Pięknie to wszystko pachnie. - i wzięła się za jedzenie. Była bardzo głodna, bo ostatni posiłek jadła wczoraj, jeszcze w Norze, a biorąc pod uwagę, że całą noc wędrowała i musiała zużyć energię na ogrzanie się, brakowało jej ciepłego jedzenia. Skrzatka w tym czasie, pstryknęła palcami i obok niej pojawiła się filiżanka herbaty na tacce, którą postawiła na stoliku, przy którym siedziała Tottie.

- Smakuje panience? - zapiszczała Minka z radosnym uśmiechem.

- Badżo - odpowiedziała dziewczyna z pełnymi ustami. Szybko przełknęła kęs strucla i ponownie zwróciła się do skrzatki. - powiedz, Severus nie zorientuje się, że nie ma cię w Hogwarcie?

- Minka już nie należy do Panicza Snape'a, więc panicz nie przejmuje się Minką.- odpowiedziała skrzatka. Tottie pokiwała głową ze zrozumieniem, podziubała widelcem w talerzu i powiedziała ponownie:

- Czy w takim razie, możesz tu ze mną zostać na noc?

- Jeśli tak sobie panienka życzy.

- Tak, tak sobie życzę. - dziewczyna, uśmiechnęła się do stworzonka - Skończyłam. Pomożesz mi posprzątać trochę w tym domu?

- Oczywiście! - skrzatka aż podskoczyła z radości i czym prędzej ruszyła za Tottie, która zaczęła czyścić pomieszczenie z kurzu.

Wyjęła swoją różdżkę i wypowiedziawszy zaklęcie czyszczące, nagle w pokoju zrobiło się przejrzyściej. Potem zerwała z okna stare zasłony i przez szyby zajrzały promienie słońca, które oświetliły pomieszczenie. Po ilości kurzu i wszelakiego brudu można było spokojnie stwierdzić, że nie było tu sprzątane od kilkunastu ładnych lat. A jeśli nawet było, to bardzo powierzchownie i niedokładnie.
Okazało się, że salon, był tylko wierzchołkiem góry lodowej w drodze do sprzątania. Wyzwanie stanowiła kuchnia połączona z jadalnią. Sprzątanie pochłonęło Tottie do tego stopnia, że zapomniała na chwilę, po co tu tak właściwie jest. Sprzątanie od zawsze ją uspokajało i sprawiało, że widziała rzeczy z innej perspektywy, dlatego pozwoliła aby to zadanie pochłonęło ją w zupełności. Ani się obejrzała, a na zewnątrz zapadł zmrok i ponownie zaczął sypać śnieg.

Odkurzając z kurzu komodę w jednej z sypialni, zauważyła w szufladzie schowane zdjęcia. Wyjęła je i uważnie się im przyjrzała. Na jednej z fotografii widoczna była młoda kobieta, z haczykowatym nosem, o włosach czarnych jak smoła i wykrzywionej w grymasie niezadowolenia twarzy. Tottie doskonale wiedziała kim była, bo widziała jej zdjęcie kilka lat temu, gdy była w odwiedzinach u pani Felicji. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem. Snape był bardzo podobny do swojej matki, i teraz dziewczyna wiedziała, skąd ma tak bogatą mimikę twarzy.
Na drugim zdjęciu była ta sama kobieta, tylko teraz trzymała w ramionach małe dziecko i łagodnie się uśmiechała. Tottie stwierdziła, że nie była wcale brzydka, jak na pierwszy rzut oka, a wyglądała na bardzo młodą i ładną kobietę. Uśmiech odejmował jej lat. Tym dzieckiem zapewne był Snape, i Tottie musiała przyznać, że był uroczy. Kolejne fotografie, przedstawiały małego Severusa w różnych momentach jego dzieciństwa. Na kilku ponownie pojawiła się Eileen, ale na żadnym nie było jej męża. Tottie przeszukała z ciekawości całą komodę, ale nie znalazła żadnych innych zdjęć. Nigdzie nie został utrwalony wizerunek Tobiasza Snape'a, ojca Severusa...

- Panicz Snape był dobrym dzieckiem. - gdzieś z boku rozległ się skrzekliwy głos Minki.

- Zapewne - mruknęła Tottie. - długo znasz rodzinę Snape'ów?

- Od początku. Należałam wcześniej do rodu państwa Prince'ów i gdy pani Eileen wyszła za mąż, wzięła mnie ze sobą.

- Opowiedz mi coś o nich. - powiedziała dziewczyna, odwracając się do skrzatki.

- Tu nie ma co opowiadać. - zaskrzeczała skrzatka. - Pani Eileen, bardzo młodo wyszła za mąż. Zakochała się w niemagicznym mężczyźnie. Wtedy, to było nie do pomyślenia i państwo Prince bardzo się rozgniewali. Wyrzucili panią Eileen z domu dając jej mnie. Nie chcieli dopuścić do siebie myśli, że ich krew zabrudziłby jakiś mugol, wybacz panienko - skłoniła się skrzatka, mówiąc słowo "mugol", które zapewne uznała za pogardliwe. Tottie skinęła jej głową. - wyrzekli się swojej jedynej córki. Wkrótce potem, pani Eileen wyszła za mąż i urodziła syna. Chłopiec, znaczy się, panicz Snape, był ślicznym i grzecznym dzieckiem. Nigdy nie sprawiał kłopotów.

- Ciotka Snape'a mówiła, że był zaniedbywany przez rodziców. I często bity. - westchnęła Tottie. Skrzatka zamilkła na chwilę, patrząc na nią swoimi wielkimi oczami, po czym pisknęła:

- Mince nie wolno mówić źle o swojej rodzinie.

- Teraz należysz do mnie. Oni już nie są twoją rodziną. - powiedziała twardo dziewczyna.

- Cóż... - zastanowiła się skrzatka - To prawda... to pan Tobiasz często bił panicza. Panią Eileen też... ja bardzo chciałam pomóc, ale skrzat wiele nie może. - rozpłakała się, na co Tottie zrobiło się żal. Podeszła do niej i złapała za małą łapkę.

- Nie płacz, to nie twoja wina, - powiedziała łagodnie. - co było dalej?

- Gdy panicz Snape poszedł do szkoły, wkrótce potem pani Eileen zmarła. Myślę, że na zawsze, zmieniło to panicza... bardzo to przeżył, bo kochał matkę, a ona zmarła tak nagle. Nawet nie zdążył się z nią pożegnać, rozumie panienka?

- Tak... rozumiem. - odpowiedziała smutno- A Lily Evans? Ona miała duży wpływ na Severusa.

- Prawda, panienko. Bardzo się przyjaźnili, jeszcze przed Hogwartem. Minka widziała kilka razy panienkę Lily i zawsze wydawała się być miła i uśmiechnięta. - opowiadała skrzatka.

- A jak to się stało, że Severus został... Śmierciożercą? - zawahała się, mówiąc o tym.

- Nie wiem. Panicz był skryty i nie opowiadał nikomu o swoich planach. Chyba, że panience Lily. Ale wiem, że bardzo tego żałował. Kiedyś powiedział Mince, że chciałby cofnąć czas albo umrzeć. Minka widziała wtedy, jak płakał...

- Uwierzyłaś w to? - zapytała zdziwiona.

- Oh tak! Oczywiście. Panicz nigdy nie kłamał Mince i Minka wiedziała, że musiało się stać co bardzo złego, skoro tak mówił.

Tottie zamyśliła się chwilę. Uważnie przyglądała się skrzatce i analizowała to co właśnie usłyszała.

- Wiesz, że zabił dyrektora Dumbledore'a? - zapytała cicho, na co skrzatka lekko podskoczyła. - wszystkich nas okłamał... cały czas służył Sama-Wiesz-Komu.

Skrzatka spojrzała na nią swoimi wielkimi jak piłki od tenisa, oczami i lekko się uśmiechnęła.

- Nie wierzę, żeby panicz dalej służył Czarnemu Lordowi. Nie po tym co się stało, panienko. Może to nie nas okłamał, a właśnie jego? – powiedziała.

- Co masz na myśli? Przecież są świadkowie jego winy! - krzyknęła Tottie, w której złość i żal, znowu w niej wybuchły. Zaległa ciężka cisza. Skrzatka przestraszyła się wybuchu dziewczyny, i ta natychmiast się uspokoiła, widząc przerażenie stworzonka.

- Panicz jest dobrym człowiekiem, panienko - powiedziała w końcu skrzatka- nigdy nie poniżał Minki, choć przecież mógł... Wiem też, że jeśli byłby zły, to nie przejmowałby się losem innych.

- O czym ty mówisz? - zapytała oschle dziewczyna. – On nie przejmuje się niczym i nikim.

- Życie zabrało paniczowi dwie ważne dla niego kobiety, które bardzo kochał. Bardzo cierpiał przez to, aż poznał panienkę. - skrzatka uśmiechnęła się, na co Tottie wytrzeszczyła szeroko oczy. - Na nikogo innego zdaniu mu tak nie zależało jak na panienki. Minka widziała to, choć panicz nigdy otwarcie się nie przyznał. Nie chciał panienki stracić...

- Coś mu nie wyszło. – sarknęła.

- Oczywiście, że wyszło, bo panienka wróciła! - ucieszyła się skrzatka, jakby odkryła coś niesamowitego.

- Nie do niego. Muszę załatwić swoje sprawy, a jak mi będzie sprzyjał los, to postaram się żeby postradał życie. - mruknęła na powrót czując napływającą złość.

- Proszę tak nie mówić... panicz żałuje tego wszystkiego, ja wiem. Najbardziej żałuje, że znowu stracił kogoś bliskiego. - zaskrzeczała Minka podchodząc do dziewczyny i kładąc jej swoją łapkę na jej dłoni -Minka słyszała jak mówił to będąc w swoim gabinecie. Widocznie z kimś rozmawiał... on tak panienkę pokochał, że sam wolałby umrzeć niżby panienka przez niego cierpiała.

Tottie patrzyła na małą skrzatkę, a w oczach zebrały jej się łzy. Czuła jak wielka gula złości i żalu pali ją w gardle.

- To czemu mnie zostawił? – powiedziała cicho.

- Nie chciał tego...

- Nie chce tego słuchać... wyjdź. – odparła jeszcze ciszej, odwracając głowę i próbując zatrzymać potok łez, które zbierały jej się pod powiekami.

Gdy skrzatka wyszła z sypialni, dziewczyna rzuciła się na łóżko i głośno zaszlochała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro