Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

List 3 - Drogi Nightmare

Drogi Nightmare!

Pisanie do siebie jest durne. Ale liczę na to, że pomoże mi to ułożyć sobie myśli. Od mojej drugiej próby samobójczej minęły już dwa tygodnie. Pomysł ze sznurem był durny. Rozjebałem karnisz i musiałem go sklejać taśmą, żeby nikt się nie zorientował. Na szczęście byłem sam w domu. Schowałem listy do Dream'a i Cross'a z powrotem pod materac. Oddam im je gdy będę gotowy. Zastanawiałem się czy by nie napisać jeszcze do mamy, ale nie wiem nawet co chciałbym jej przekazać. Może wymyślę coś jak tym razem mi się nie uda. Zauważyłem, że przed każdą próbą mam ochotę na napisanie listu. Może to instynktowne, że chcę zapisać testament czy co. Tylko szkoda, że jestem spłukany. W sumie to mam same długi. Jeżeli tym razem też jakoś przeżyję, nie wiem za co kupię kolejną działkę. Nie zniżyłem się jeszcze do tego, żeby kraść pieniądze. Mam poważny problem. Powinienem przestać, ale to nie jest takie łatwe. Nawet teraz mam przygotowany jeden woreczek. Jeżeli mam zrobić to co zaplanowałem, potrzebuję się nieźle wstawić, żeby wytrzymać ten ból. Łyknąłem przed chwilą jakieś pięć tabletek przeciwbólowych, możliwe, że to pomoże. Zjebałem już dwa razy, ale jak to mówią, do trzech razy sztuka.
Mam już dość. Po każdej kolejnej próbie samobójczej czułem się tylko gorzej. Coraz bardziej zacząłem brać do siebie opinię innych. Każda kolejna obelga była jak nóż wbijany w moje ciało. W domu nie było lepiej. Do rodziny schodziłem tylko i wyłącznie na śniadanie i obiad. Co oczywiście wiązało się z moim leżeniem twarzą na stole i odpowiadaniem półsłówkami. Jestem tak strasznie zmęczony. Ostatnio jestem w stanie spać tylko dwie godziny dziennie. A jak już mi się to uda mam okropne koszmary. Zjedzą mnie żywcem, jeżeli coś z tym nie zrobię. Cross powiedział, że powinienem z tym iść do lekarza, ale ja wątpię by dało to coś więcej niż skierowanie do psychologa. A tego nie chcę za żadne skarby. Kolejna osoba, która miałaby mnie oceniać i to jeszcze w bardzo dokładny sposób.
A może Cross woli blondynów? Dlatego wybrał Dream'a. W sumie to by się zgadzało. Sam ma jasne włosy. Ciągnie swój do swego. Czemu ja się oszukuję? Nie kocha mnie, bo na starcie chciałem mu najebać. Ile ja bym dał, żeby cofnąć czas. Ile bym dał, żeby urodzić się identyczny jak Dream, nie tylko z wyglądu. Nie, to jest durne. Zawsze kiedy pytali mnie dlaczego nie jestem jak Dream odpowiadałem, że to dlatego, że nazywam się Nightmare. Mam na imię Nightmare. Jestem Nightmare. I umrę jako Nightmare. Nie potrzebuję być kopią mojego brata!! Dlaczego tylko ja tak uważam?
Miało mi to pomóc uporządkować myśli, a czuję, że tylko zrobił się tutaj większy bałagan. Tutaj, czyli w mojej głowie. To jest głupie. Nigdy nie umiałem pisać listów. Usłyszałem trzask drzwi. Chyba czas się pożegnać. Pożegnać z tym okrutnym światem. Z życiem w cieniu brata. Z nieszczęśliwą miłością. Z nienawistnymi ludźmi. Z uzależnieniem. Czas pożegnać się z Nightmare.

Nightmare

Złożyłem list na pół i włożyłem go do koperty. Wyciągnąłem też spod łóżka dwa pozostałe listy, a następnie położyłem do szuflady w biurku. Mam nadzieję, że znajdą je osoby, które powinny. Tymi trzema listami zakończyłem swoje życie. Nadal cholernie się boję, ale wiem, że nie będę w stanie funkcjonować normalnie w tym społeczeństwie. Tak będzie lepiej. Dla wszystkich. I dla mnie. I dla Dream'a. Przez ostatnie miesiące urządziłem mu prawdziwe piekło. Raz go nawet uderzyłem, czego do teraz nie mogę sobie wybaczyć. Tak będzie bezpieczniej dla nas wszystkich. Dawaj Nightmare, zdobyłeś się na to już dwa razy. Ale teraz będzie trudniej, ponieważ wtedy miałem jakieś szanse, że to przeżyję. A teraz... to będzie masakra.

Wciągnąłem to co wcześniej sobie przygotowałem, żeby dodać sobie pewności siebie, a następnie wyciągnąłem z szafki nóż. Przyłożyłem końcówkę do zgięcia w łokciu i zacząłem sunąć nim w górę. Przy połowie już nie mogłem, ale ciągnąłem to dalej. Po pierwszym nacięciu na ręce zrobiło mi się słabo. Stwierdziłem, że zacznę od nóg, żeby trochę się przyzwyczaić.

Nie wiem czy to przez to, że straciłem już dużo krwi, czy przez dragi(definitywnie przez dragi) zaczęło mi się wydawać, że z moich żył zamiast czerwonej cieczy wypływa jakaś czarna. Mimo tego ciąłem dalej. Aż w końcu zrobiło mi się ciemno przed oczami i wypadł mi nóż z ręki. Oddychałem głęboko, dopóki jakby z podziemi nie pojawiły się jakieś czarne macki. Na chwilę zamarłem. Owe „macki" wbiły się w moje kończyny, tym samym przytwierdzając mnie do podłogi. Byłem już prawie cały brudny w tej czarnej mazi. Dusiłem się nią. Łapałem powietrze. Starałem się walczyć. Jednak w krótce straciłem wszystkie siły. Nie dam rady. To koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro