Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

List 2 - Drogi Cross'ie

Drogi Cross'ie!

   Miałem zamiar napisać na początku „Mój Najdroższy", ale raczej nie zrozumiał byś do kogo mówię, heh.
   Jeżeli jakimś cudem otrzymałeś ten list to gratuluję. Napewno zapytasz z jakiej to okazji. Dzisiaj obchodzimy zerową rocznicę mojej śmierci. Nie wiem kto przyniósł Ci ten list. Nie wiem też jaka była jego reakcja, ale musisz być teraz bardzo zaniepokojony. Piszę do Ciebie z dwóch wyraźnych powodów. Po pierwsze - mimo, że dla Dream'a byłem największym skurwisynem, on w jakiś sposób przeżyje moją śmierć. Mam tylko nadzieję, że nie znajdzie mojego ciała jako pierwszy. Skoro Ty jesteś miłością jego życia, masz go teraz wspierać. Jak tego nie zrobisz, będę nawiedzał Cię w koszmarach.
   Po drugie - już nigdy nie spotkamy się twarzą w twarz, dlatego chciałbym Ci coś wyznać. Pamiętasz ten dzień, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy? To był Twój pierwszy dzień w nowej szkole. Chciałeś wywrzeć jak najlepsze wrażenie, a trafiłeś na takiego dupka jak ja. Przepraszam, że wtedy wylałem na Ciebie kawę, bo w sumie jeszcze tego nie zrobiłem. Po tak dziwnym pierwszym spotkaniu, byłem przekonany, że nasze drogi się rozejdą. Ale po jakimś czasie zacząłeś umawiać się z moim bliźniakiem. Zostałem zmuszony widywać Cię częściej niż to było potrzebne. Teraz muszę przyznać, że po dłuższym czasie przestało mi to przeszkadzać. Udowodniłeś mi, że jednak nie jestem tak bardzo hetero jak mi się wydawało. Moje i tak duże problemy ze snem potęgowało myślenie o twoich oczach i śnieżnobiałych włosach. Wtedy chciałem zajebać się za takie myśli. Twój głos, Twój śmiech, Twoje wszystko, które widziałem kiedy obserwowałem Cię z moim bratem. Byłeś kolejną rzeczą, której zazdrościłem Dream'owi. Mógł mieć Cię na wyłączność, a ja musiałem stać z boku i się przyglądać. Mimo tego zawsze chowałem się w cień. Byliście szczęśliwi, zasługiwaliście na szczęście. Po co miałbym się wtrącać?
   Cieszę się, że mogłem się z Tobą kolegować i chociaż w ten sposób mieć Ciebie blisko siebie. Byłeś jedyną osobą, która umiała rozgrzać moje lodowate serce i dziękuję Ci za to, że mogłem tego doświadczyć. Dziękuję Ci za to, że byłeś.
  Nie wytłumaczyłem jeszcze tego dlaczego odchodzę. Po prostu czuję, że to wszystko mnie przerasta. Widzę szczęśliwych ludzi i czuję, że szlag mnie trafia, bo ja tak nie umiem. Nie zniosę tych szeptów i denerwowania się na mnie bo nie jestem Dream'em. Wszyscy widzą we mnie najgorszą kanalię i chyba mają rację. Niektóre plotki na mój temat są prawdziwe. Kiedy się wściekam muszę coś zniszczyć, albo zrobić sobie nowe nacięcia na skórze. Jestem też ćpunem i nic na to nie poradzę. Mam już przygotowane krzesło i sznur, czekam tylko, aż nikogo nie będzie w domu, bo boję się, że narobię hałasu.
    Dziękuję Ci za wszystko. Mój jedyny przyjacielu, moja pierwsza miłości.

Kocham Cię, Nightmare

Położyłem dłoń na ustach i drżącą ręką odłożyłem kartkę papieru na biurko. Usiadłem na łóżku i położyłem twarz w dłoniach. Nightmare nie żyje. Popełnił samobójstwo. Zabił się. Dream przyniósł mi ten list. Koperta była zamknięta, więc na pewno tego nie przeczytał. Na szczęście.

—Nightmare.— położyłem się na łóżko i zacząłem patrzyć się tępo w sufit, zaś z w kącikach moich oczu zaczęły gromadzić się łzy —Zaopiekuję się Dream'em, ale ty wpadaj kiedy tylko chcesz, nawet w koszmarach.

Będę tęsknił. Cholernie. Boże, Nightmare, co strzeliło do tego twojego pustego łba? Dlaczego wcześniej nie zauważyłem, że coś jest nie tak? Pisałeś, że się okaleczałeś. Dlatego zawsze chodziłeś w bluzach, nawet wtedy kiedy na dworze było gorąco. Mogłem pomyśleć, że to dziwne. Ale tego nie zrobiłem.

Przymknąłem oczy i zacząłem przypominać sobie wszystkie nasze wspólne chwile. Pamiętam, kiedy oblałeś mnie kawą. Tak długo nie mogłem doprać koszuli, którą miałem wtedy na sobie. Gdybym ci powiedział, że od tego momentu zapach kawy kojarzy mi się tylko z tobą, najpewniej byś mnie wyśmiał. Uważałbyś, że to głupie. Małeś taką samą opinię o połowie rzeczy, które mówiłem. Przynajmniej tak mi wmawiałeś. Tak naprawdę od zawsze wiedziałem, że liczysz się z moim zdaniem. Pod maską agresywnego chama, znajdował się zagubiony chłopiec. Potrafiłeś zdąć tę maskę tylko przy nielicznych osobach. Cieszę się, że mogłem być jedną z nich.

Otarłem swoje łzy i uśmiechnąłem się smutno. Kiedyś kazałem ci nie patrzeć w przeszłość, a teraz sam to robię. Co mogę zrobić użalając się nad sobą? Najwyżej postawić świeczkę na twoim grobie.

—Obiecuję ci, że twoja śmierć nie pójdzie na marne.— zszedłem z łóżka i zacząłem kierować się w stronę wyjścia.

Nie dałem rady cię uratować. Nie pomogłem ci kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś. Ale jest jedna, rzecz którą mogę dla ciebie zrobić. Spełnię twoje ostatnie życzenie. Jest jeszcze jedna osoba, która potrzebuje mojej pomocy. Tym razem nie mogę nic zepsuć.

Zacząłem biec w stronę waszego domu. Zostanę przy Dream'ie tak długo jak będę wstanie. Będę się o niego troszczył. Nie dopuszczę do tego, żeby przeżywał to co ty. Nie powinieneś przejmować się innymi ludźmi. Mimo tego, że kocham Dream'a nad życie, tobą też chciałem się opiekować. Byłem dla ciebie. Nadal jestem.

—Cross?— otworzył mi drzwi— Przeczytałeś już list?— znowu zaczął się trząść.

—Spokojnie.— wtulił się we mnie, a ja jeszcze bardziej zacisnąłem uścisk— Jestem tu dla ciebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro