Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. ,,Zdesperowana była"

Następne dwa tygodnie minęły spokojnie. Uczelnia, praca nauka i tak w kółko, dlatego ucieszyłam się, gdy na kampusie wpadłam na Alexego i Rozę.

- Brianna! Już myśleliśmy, że znowu od nas uciekłaś. - Alexy zaczął swój standardowy tekst.

- Czy ten żart kiedyś ci się znudzi? - powiedziałam poirytowana.

- Ciągle cię widujemy, jak biegasz z uczelni do Cosy Bear. Pora trochę wyluzować. Dlatego dzisiaj zabieramy cię do Snake Roomu i nie przyjmuję wymówek - powiedziała stanowczo Roza.

- To dobry pomysł. Ostatnio zaczęłam czuć się jak 40-latka zmęczona życiem, która nie ma znajomych i czasu na przyjemności. - westchnęłam

- No widzisz to nie takie trudne. - powiedział z entuzjazmem Alexy. - Przyjdziemy po ciebie o 18.

- Ok, do zobaczenia. - naprawdę ucieszyłam się na to wyjście. Może to dobra okazja, aby odbudować stare więzi. Miałam wrażenie, że pomimo, że zachowywali się bardzo przyjaźnie, to zostałam wykluczona z naszego licealnego trio. Nie dziwię się im. Dzisiejszego wieczoru chciałam to naprawić i spędzić z nimi miły czas. Na wykładzie jak zwykle usiadłam obok Chani. Chociaż znałyśmy się krótko, zdążyłyśmy się bardzo polubić.

- Spójrz na to, każda studentka ślini się na jego widok. - szepnęła do mnie.

- Dziwisz się? Jest nieziemsko przystojny. - Ryan Zaidi był z pewnością najprzystojniejszym i najbardziej charyzmatycznym wykładowcą jakiego spotkałam.

- Ciekawi mnie z iloma studentkami sypia...

- Chani! - powiedziałam udając oburzoną tymi słowami, ale po chwili się zaśmiałam.

- No co? Gdyby przyszedł do twojego pokoju o północy, skąpany blaskiem księżyca i powiedział, że jesteś wszystkim czego pragnie i nie może dłużej żyć w niepewności, czy odwzajemniasz jego uczucia to odmówiłabyś? - powiedziała teatralnie, jakby cytowała powieść romantyczną.

- Hmmm... - spojrzałam na pana Zaidi. - Powiedziałabym, że moje serce nie pragnie niczego więcej, niż zanurzyć się w tym uczuciu i dać się ponieść wodzom pożądania. - powiedziałam naśladując Chani, a ta zaczęła chichotać.

- To smutne, że jest wdowcem. Zasługuję na kogoś kto podzieliłby z nim pasję do literatury klasycznej i kogoś otwartego...

- Jak ty. - mrugnęłam do niego porozumiewawczo. - Wiesz wychodzę dzisiaj z przyjaciółmi. Może zechciałabyś iść ze mną?

- Ja... nie wiem...Nie znają mnie, może będą mieli mi za złe, że przyszłam.

- Oj przestań. Jestem pewna, że się dogacie. To wspaniali ludzie, zaufaj mi.

- Czemu nie. Warto poszerzać swoje horyzonty.

- Bądź u mnie o 18:00. - cieszyłam się, że Chani pójdzie ze mną. Naprawdę chciałam, żeby była w naszej ,,paczce". Dzień minął mi błyskawicznie i nie pozostało mi nic innego jak przygotować się do wyjścia. Nie miałam ochoty na kombinowanie ze strojem, więc założyłam czarne spodnie, koszulę i do tego szpilki w takim samym kolorze. Jedynym kolorystycznym akcentem była czerwona szminka. Moje włosy wyglądały dzisiaj wyjątkowo dobrze, więc jedynie je przeczesałam. Usłyszałam pukanie do drzwi. To była Chani.

- O boże, Brianna! Nie wiedziałam, że trzeba się odstawić. Myślałam, że to zwykłe spotkanie towarzyskie.

- Bo tak jest. Wcale się nie odstawiłam, o co ci chodzi?

- Daj spokój. Wyglądasz jaki milion dolarów!

- Wiesz, jestem singielką. Może dzisiaj spotkam miłość swojego życia. Muszę wyglądać dobrze - zaśmiałam się, ale jakby automatycznie moje myśli skierowały się ku Kastielowi. 

Przegadałyśmy jeszcze dziesięć minut, dopóki nie zjawili się Alexy i Roza. Widziałam, że Chani była lekko zestresowana.

- Uwielbiam twój styl! - powiedziała podekscytowana Roza na widok Chani. - Koniecznie musisz mi powiedzieć, gdzie znalazłaś te buty. - złapała Chani pod ramię i zaczęły iść przodem, a ja i Alexy próbowaliśmy za nimi nadążyć.

- Więc...- zaczął Alexy - Jak sytuacja z Kastielem?

- Jesteśmy przyjaciółmi. Przynajmniej mam taką nadzieję. - westchnęłam.

- Mówię to między nami. Nie znam dobrze Kastiela. Po twoim wyjeździe kontakt z nim się urwał, ale z tego co mówiła Priya, źle zniósł wasze rozstanie. Dlatego ja i Roza myśleliśmy, że on...

- Będzie na mnie wściekły? Uwierz, że ja też się tego spodziewałam. Podczas, gdy on zachowuje się, jakby nigdy nic. Nie wiem co o tym myśleć.

- To chyba dobrze...

- Chyba. - uśmiechnęłam się smutno.

- A może warto wziąć byka za rogi? Jeśli wiesz o czym mówię. - spojrzał na mnie znacząco. - Byliście w sobie zabójczo zakochani. Wszyscy byli w szoku, kiedy Kastiel z buntowniczego samotnika, przy tobie zamienił się w potulnego baranka. No prawie, ale wiesz o czym mówię. To nie mogło nic nie znaczyć.

- Alexy, cieszę się, że próbujesz mnie pocieszyć, ale to przeszłość.

- Nie próbuje cię pocieszyć. Chcę cię zmobilizować do działania.

- Mhmm, więc masz jakieś rady? - zapytałam kpiąco.

- Oczywiście. Wytłumaczcie sobie wszystko w łóżku. - wyszczerzył zęby. - To najbardziej efektywny sposób.

- Boże Alexy...ty nigdy się nie zmienisz. - szturchnęłam go przyjacielsko.

- Co tam gadacie? - zapytała zaciekawiona Roza.

- Że Brianna i Kastiel powinni się ze sobą przesp.... - zatkałam mu usta dłonią.

- Nic! - odpowiedziałam Rozie i posłałam zabójcze spojrzenie Alexyemu, na co on tylko się zaśmiał. W końcu dotarliśmy do baru. Pryia siedziała już przy stoliku, więc do niej dołączyliśmy. Wszyscy się ze sobą przywitali, a ja przedstawiłam Chani. Od razu złapała z Priyą dobry kontakt. Poczułam się tak jak parę lat temu. Siedzieliśmy razem, rozmawialiśmy, żartowaliśmy i śmialiśmy się. Nie było między nami żadnego dystansu, jakiego się obawiałam. Było jak kiedyś. No może brakowało jednego czerwonowłosego szczegółu, który siedziałby teraz obok mnie i trzymał rękę na moim kolanie lub udzie i co jakiś czas szeptał mi do ucha jakieś sprośne uwagi lub żarty, które sprawiałby, że mielibyśmy ochotę urwać się z imprezy wcześniej i wrócić do łóżka...albo samochodu...lub.... Świetnie Brianna. To idealny moment, aby o tym myśleć.

- O zobaczcie to Kastiel i Amber! - krzyknęła Priya i zawołała ich do stolika. Co? Kastiel? I Amber?! Razem?! Czy ja śnię? Przecież nienawidził jej tak samo jak ja. Nagle wszystkie złe wspomnienia z Amber przebiegły mi przed oczami. Nie zliczę ile razy chciała mnie upokorzyć przed całą szkołą. Dlatego teraz, widząc ją i to u boku Kastiela, miałam ochotę rzucić się na nią i rozszarpać na kawałki.

- Hej wszystkim! - powiedziała wesoło Amber. Wszyscy powitali ją z entuzjazmem, a ja miałam wrażenie, że jeżę się jak kot przed atakiem. - Brianna! To ty?! Nie wierzę! Wyglądasz cudownie. - postanowiłam zagrać w jej grę, więc zdobyłam się na najmilszy uśmiech na jaki umiałam.

- To będzie interesujące - wtrącił rozbawiony Kastiel.

- Hej Amber - odpowiedziałam z udawaną sympatią. - Co u ciebie?

- Wiesz, praca modelki, życie na walizkach, ciągle w biegu. Cieszę się, że chociaż dzisiaj mogę sobie odpuścić i spędzić miło czas. Opowiadaj co u ciebie. Tak dawno cię nie widziałam.

- Praca kelnerki, słaba wypłata, zboczeni klienci, nic ciekawego. - powiedziałam ironicznie.

- Zawsze byłaś taka zabawna. - Amber wybuchła szczerym śmiechem, tak jak pozostali, a ja dalej nie dowierzałam, że to co się dzieje jest rzeczywistością. Dla pewności uszczypnęłam się w nadgarstek, jednak dalej tutaj byłam i czułam się niezręcznie jak nigdy. Wzięłam duży łyk swojego drinka. Kastiel widząc to zaśmiał się. Alkohol pomógł mi nabrać odwagi i po chwili rozmawiałam z innymi jak gdyby nigdy nic.

- Co robicie tutaj razem? - Alexy posłał pytanie do Kastiela i Amber.

- Pracujemy nad wspólnym projektem. - powiedziała z ożywieniem Amber. Wzięłam kolejnego łyka drinka. - Wystąpię w nowym teledysku Kastiela! - klasnęła w dłonie z radością.

- Nie udław się. - szepnęłam do siebie.

- Coś mówiłaś? - zapytała Rozalia, która siedziała obok mnie.

- Nie...nic - i kolejny łyk drinka. W takim tempie zaraz zapomnę, że jej nie lubię. Rozmowa coraz bardziej się rozkręcała i nawet przestałam myśleć o Amber jako o wrogu. Udało mi się zamienić z nią parę słów. Może faktycznie się zmieniła. Ale mimo wszystko wolałam trzymać od niej dystans. Temat rozmowy zszedł na związki. Alexy opowiadał o chłopaku, którego niedawno poznał. Aż w końcu przyszła kolej na mnie.

- Brianna? A co z tobą? - zapytał Alexy - Jesteś tu jakiś czas, a jeszcze nie widziałem cię z żadnym przystojniakiem. - uśmiechnął się szyderczo, a ja prawie zakrztusiłam się drinkiem.

- Nie potrzebuję nikogo. Dobrze bawię się w swoim towarzystwie.

- Po co bawić się ze sobą jak można z kimś?

- Jestem singielką z wyboru Alexy. - posłałam mu spojrzenie w stylu ,,zamknij się". Poruszanie tematu związków przy byłym nie jest dobrym pomysłem.

- Za słowami ,,singielka z wyboru" zawsze kryje się ,,jestem zdesperowana". - nie odpuszcza.

- Ja? Zdesperowana?

- Tak. Czekasz na księcia na białym koniu, ale on się nie zjawi. Dlatego musisz wziąć sprawy w swoje ręce. Inaczej nim się zobaczysz zostaniesz starą panną z stadem kotów. Kiedy ostatnio byłaś na randce?

- Nie tak dawno...

- Czyli dawno. Pewnie już zapomniałaś jak to się robi. Założę się, że nie podejdziesz do tamtego gościa i nie zapytasz o numer. - rzucił mi wyzywające spojrzenie.

- Nie zrobię tego, bo to facet prosi o numer.

- Mówiłem...zdesperowana.

- Okej, patrz i ucz się. - nie wiem czy to alkohol dodał mi odwagi czy raczej chęć, żeby Alexy się zamknął. Wstając od stolika lekko się zachwiałam, ale zachowała równowagę.

- Wiesz, że nie musisz nikomu nic udowadniać. - Kastiel złapał mnie za rękę i powiedział z powagą.

- Ktoś tu jest zazdrosny... - dodał Alexy, a Kastiel spojrzał na niego zabójczym wzrokiem.

- Zaraz wracam. - powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę wyznaczonego faceta. Ten plan mógł się okazać genialny, albo mogłam wyjść na kompletną idiotkę. Zaczęłam się zbliżać, do tajemniczego mężczyzny przy barze. Niewiele myśląc usiadłam, obok niego. Barman zapytał co mi podać.

- Może to samo, co pan obok - spojrzałam, co piję, dalej nie patrząc na jego twarz.

- Odważnie... - powiedział. Jego głos był głęboki, ale przyjemny dla ucha. Spojrzałam na niego i zaniemówiłam. Był cholernie przystojny. Uroda typu włoskiego. Ciemne oczy i włosy, karnacja oliwkowa. Był stanowczo starszy ode mnie. Wyglądał na jakieś 35 lat, ale to tylko dodawało mu charakteru. Barman podał mi kieliszek z alkoholem. Wzięłam łyka i natychmiast tego pożałowałam. Alkohol był tak mocno, że byłam pewna, że wypali mi przełyk.

- To alkohol dobry dla rozwodników po przejściach, a nie dla niewinnych studentek . - zaśmiał się. Nawet jego śmiech był seksowny. A może to przez alkohol tak mi się wydawało?

- Nada się też, dla zdesperowanych dziewczyn, które muszą przetrawić widok swojego byłego u boku z rywalką za czasów liceum, która gdyby mogła, zaciągnęła go do toalety na małe co nie co. - powiedziałam bardziej do siebie, ale bez problemu to wyłapał. Czy ja właśnie żalę się obcemu mężczyźnie? Niżej nie mogłam upaść. Spojrzałam w kierunku stolika. Kastiela już tam nie było. Przejechałam palcami po krawędzi szklanki.

- Pierwsze koty za płoty. Ty już wiesz, że jestem rozwodnikiem, a ja, że nadal nie wyleczyłaś się z byłego. I to zanim poznaliśmy swoje imiona.

- Taak idealny, temat na pierwszą randkę.

- Pierwszą randkę? - zapytał i przymrużył oczy.

- Dlaczego nie? W końcu ty jesteś przygnębionym rozwodnikiem, a ja zdesperowaną byłą. - zaśmiał się i spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał z nich wszystko wyczytać i miała wrażenie, że to jedno spojrzenie wystarczyło, aby wiedział o mnie wszystko.

- Miło mi, Eric; przygnębiony rozwodnik. - wyciągnął dłoń w moim kierunku.

- Brianna; zdesperowana była. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jego dłoń. Jego uścisk był pewny i silny.

- Więc co wygrasz?

- Hmmm? - spojrzałam na niego pytająco.

- Chodzi mi o wasz zakład. Masz zdobyć mój numer prawda? - zapytał unosząc brew.

- Nie... to znaczy...skąd wiesz? - czy on czyta w moich myślach?

- Jestem inspektorem policji. Wykrywanie kłamstw i podstępów to moja praca.

- Świetnie...czy dostanę teraz mandat za próbę okłamania funkcjonariusza?

- Tak, widzę poważne naruszenia. - chyba nie mówi serio. A może to typ faceta, który nie lubi żartów.

- Naprawdę? Jakie?

- Jest pani podejrzana o bycie najbardziej uroczą kobietą w tym mieście.

- Wow jestem pod wrażeniem, długo myślałeś nad tym tekstem? - zapytałam z ironią.

- Miałem go w zanadrzu od dłuższego czasu, ale czekałem na odpowiedni moment i osobę. I proszę... oto jesteś. - nie wiem dlaczego, ale zawstydziłam się. Widząc to odpowiedział. - Dobrze zrobimy tak. Zapytam cię teraz o numer, a twoi znajomi będą usatysfakcjonowani. - podał mi swój telefon, żebym wpisała swój numer.

- Skąd pewność, że podam ci prawdziwy numer?

- Zawsze mogę znaleźć twoje akta i to sprawdzić.

- Czy przeglądanie akt niewinnych obywateli jest legalne?

- Czasem sprawa wymaga nagięcia prawa. - mrugnął do mnie. Wklepałam swój numer do jego kontaktów i zapisałam się pod nazwą ,,zdesperowana studentka", oddałam mu telefon i posłałam mu uśmiech. Upewnił się, czy Alexy to dostrzegł. Spojrzałam na niego a on szeroko się uśmiechał.

- Dobrze...muszę wracać do przyjaciół.

- Poczekaj, gdzie cię znajdę?

- Dla policjanta to nie powinien być problem prawda? - czy ja flirtuje z starszym o 10 lat rozwodnikiem? Koniec z alkoholem na dziś.

- Lubię wyzwania. - rzucił i spojrzał mi głęboko w oczy, a ja odwróciłam się i z satysfakcją wróciłam do stolika.

- Uuuuu...zwracam honor.- zaczął Alexy. - Mogłaś to pociągnąć dłużej. Gość jest niezły i ewidentnie mu się spodobałaś.

- Gdzie Kastiel? - zapytałam, rozglądając się po barze i szukając go wzrokiem.

- Jakby to powiedzieć? Ktoś nie potrafi poradzić sobie z zazdrością. - powiedziała Amber i spojrzała na mnie wymownie.

Wieczór się skończył i każdy zaczął się zbierać. W drodze powrotnej do akademika towarzyszyła mi Chani, która również tam mieszkała.

- Dziękuję, że mnie zaprosiłaś. Było naprawdę świetnie. Twoi przyjaciele to wspaniali ludzie.

- Nie musisz dziękować. Oni też bardzo cię polubili. - cały czas byłam zamyślona. Kastiel zazdrosny? O mnie? - Gdy odeszłam od stolika, czy Kastiel coś mówił? - zapytałam Chani, mając nadzieję, że dowiem się co stało się pod moją nieobecność.

- Hmm, wydawał się być wściekły na Alexyego.

- Naprawdę? Mówił coś?

- Z tego co pamiętam to coś w stylu ,,Ona nie jest taka. Nie prowokuj jej do rzeczy tego typu" - powiedziała Chani udając wściekłego Kastiela czym rozbawiła mnie do łez. - Przepraszam, że jestem ciekawska, ale kim on dla ciebie jest?

- Kastiel? - Chani przytaknęła. - Dwa lata temu byliśmy parą.

- Och teraz rozumiem. Wiesz może nie powinnam tego mówić, ale ewidentnie nie jesteś mu obojętna.

- Dlaczego tak myślisz? - moje serce zabiło gwałtowniej.

- Widać to w sposobie, w jaki na ciebie patrzy. Poza tym, gdy podeszłaś do tamtego faceta przy barze, był naprawdę zły. Miałam wrażenie, że zaraz do was podejdzie i mu przywali! Poza tym ćwiczę czytanie w myślach i możesz wierzyć lub nie, ale zdecydowanie często myśli o tobie. - opowiadała Chani, a ja uśmiechnęłam się z satysfakcją. Więc Kastiel jest zazdrosny. To musi coś znaczyć. A może tylko chcę w to wierzyć i sama siebie oszukuje. Nie chcę teraz o tym myśleć. Postanowiłam cieszyć się towarzystwem Chani, która okazała się świetną kompanką.

- Opowiedz mi więcej o czytaniu w myślach. Czuję, że ta umiejętność może być przydatna. - powiedziałam, a Chani zaczęła opowiadać z pasją o arkanach magii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro