epilogue → the suprise in the end
Od tamtej feralnej sprawy minęło trochę czasu. Red z Michaelem od nowa zbliżyli się do siebie, a to ich próbowanie i budowanie wszystkiego od nowa zmierzało w jak najlepszym kierunku. Wkrótce po tym jak sytuacja uspokoiła się już do końca, zamieszkali razem, stwierdzając, że znali się przecież na tyle długo, że nie mieli się z czym ukrywać. Zostawanie na noc u jednego, czy drugiego po prostu mijało się z celem, a po paru dniach szukania dogodnego miejsca, w końcu znaleźli wymarzone mieszkanie w miarę spokojnej okolicy, a także w niedalekiej odległości od Instytutu. Nareszcie od nowa byli szczęśliwi i nie musieli ukrywać ze swoimi uczuciami. W szczególności Michael. Czasami nadal nie dowierzał, że ma antropolog przy sobie, ale wszystko wskazywało na to, że los jednak się do niego uśmiechnął.
Tamtego dnia Clifford siedział w FBI od samego rana. Był zakopany w papierach po uszy, a Aubrey, który szykował się do awansu tylko mu przeszkadzał. Michael musiał ciągle wyganiać go z gabinetu, czy też przeganiać, albo wysyłać na drugi koniec budynku, żeby choć na chwilę się skupić. Nie chciał zrobić żadnego błędu, a później tego wszystkiego zabierać do domu, bo swój wolny czas wolał poświęcać Red, a nie papierom. Tym bardziej, że od jakiegoś momentu było pomiędzy nimi naprawdę poważnie i od nowa zaczął myśleć o zaręczynach. W prawdzie nie przestał o tym myśleć ani na chwilę, tylko wszystko nasiliło się po tym, jak zdecydowali się do siebie wrócić. Miał już nawet w zamiarze iść do sklepu jubilerskiego, aby na coś się zdecydować, ale ciągle coś mu wypadało i nie miał kiedy tego zrobić.
– Aubrey, jeśli jeszcze raz będziesz się tu tak wydurniał, to obiecuje, że załatwię sobie bycie egzaminatorem na twoich następnych testach i specjalnie cię obleje – mruknął, kręcąc głową, gdy drugi agent znowu zaczął się z czegoś śmiać. – Idź stąd, chyba widzisz, że coś robię. Robi się późno, a ja chce to skończyć jeszcze dzisiaj. Nie chce się spóźnić do Red.
– Dobra, już dobra. Nie irytuj się tak, Romeo. Twoja Julia nigdzie nie ucieknie. A w zasadzie to właśnie do ciebie zmierza – James zerknął od niechcenia na korytarz i zobaczył brunetkę, którą zagadał ktoś z wewnętrznego. – Masz to szczęście, że właśnie jadłem i nie chce patrzeć jak sobie wpychacie języki do gardeł. Spadam. Może Raven jest jeszcze w pracy – dodał, śmiejąc się pod nosem i wyszedł.
Michael uporządkował trochę biurko, a później dopił swoją kawę. Skrzywił się jednak, bo zdążyła wystygnąć i odstawił ją na bok. Akurat wtedy brunetka zjawiła się w gabinecie. Uśmiechnęła się na widok blondyna, a on niemalże od razu odwzajemnił gest. Agent wstał, zapinając przy okazji swoją marynarkę i podszedł do swojej dziewczyny. Uwielbiał ją tak nazywać, a ona przez to rumieniła się jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
– Cześć, kochanie – przywitał się, przy okazji składając czuły pocałunek na jej czole. – Wszystko w porządku? Coś się stało?
– Hej – westchnęła, przytulając się do niego. – Nie, wszystko jest w porządku. Po prostu byłam na mieście i stwierdziłam, że do ciebie wpadnę. Pierwszy raz od jakiegoś czasu to ja zabiorę cię do domu, a nie ty mnie – dodała, chichocząc.
– Czemu byłaś w mieście? Przecież mogłem cię podrzucić, gdybyś czegoś potrzebowała. Albo mogłem wysłać Aubreya, żeby podstawił ci samochód. I tak się nudzi, a zrobiłby coś pożytecznego – mruknął, a Red zachichotała.
– Um, musiałam się w czymś upewnić – przyznała niepewnie. – Byłam u lekarza. U ginekologa.
– Czy chcesz mi powiedzieć o tym, o czym myślę? – odsunął się na odległość ramion od brunetki, a po chwili zobaczył jak na jej twarz znów wkrada się uśmiech. Niepewnie skinęła głową.
– Jestem w ciąży.
– B-będę tatą? – spytał, jakby nie chciał w to uwierzyć. Z wrażenia oparł się o biurko, przyswajając sobie tę wiadomość.
– Będziesz tatą, Michael – Red podeszła do niego, a on od razu wziął ją na ręce, zmuszając tym samym, aby oplotła go swoimi nogami w biodrach. Zaczęła chichotać pod nosem, póki nie zamknął jej ust swoim pocałunek.
– Dziecko, tata, ciąża – wymamrotał, gdy zabrakło im tchu, a później spojrzał na ludzi pracujących za drzwiami. Dwie sekundy później całe piętro wiedziało już, że zostanie ojcem, a Red chichotała, ciesząc się razem z nim.
KONIEC.
━━━━━ 💀 ━━━━━
zaraz będzie podsumowanie i podziękowania!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro