⁶⁹ - ʙᴇᴡᴀʀᴇ, ᴀ ꜱᴛʀᴀɴɢᴇʀ ɪꜱ ᴡᴀᴛᴄʜɪɴɢ yᴏᴜ!
ਏਓ
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『instagram ✉︎ detailhun_x』
『twitter ✉︎ D3TA1LHUN』
Dzisiejszy dzień Hyungwona był niezwykle napięty i od rana do wieczora musiał ganiać po mieście, załatwiając przeróżne sprawy.
Nie pomagała mu w tym zimna październikowa pogoda, gdzie deszcz ciężko padający z ciemnoszarych chmur opóźniał jego ruchy.
Było zimno, korki na autostradzie trwały nawet po godzinie a on, nie wiedział już w co ma ręce włożyć.
Podjął się wyręczenia Wonho w obowiązkach na jeden dzień by choć minimalnie go odciążyć i zdjąć mu z barków ciężar odpowiedzialności jaki dzierżył od początku ich związku.
To właśnie on był tym, który planował ich randki, gotował, organizował weekendowe wyjazdy i dbał by działali jak dobrze naoliwiony zegar, a że ostatnio nie robili nic innego, niż kłótnie o zwykłe pierdoły, w ramach przeprosin, Chae zaoferował się mu trochę pomóc.
Miał nadzieje, że chłopak jakkolwiek to doceni i odpuści sobie nazywanie go oszustem, który coś ukrywa.
Wiedział, kto szeptał mu do ucha iście jadowitego uwagi i poniekąd zachęcał do wszczynania awantur, jednak podjął decyzję, że na razie nie zamierza interweniować, będąc jednak ciekawym jak daleko posunie się w kłamstwach ów jegomość.
Zerknął przelotnie na ekran komórki, gdzie miał zapisane rzeczy do zrobienia, odhaczając wizytę u szewca, gdzie oddawał do naprawy zamszowe mokasyny Wonho, kierując się w stronę marketu.
W myślach wyrecytował od początku do końca listę zakupów, starając się nie zapomnieć o rodzaju makaronu, jaki zażyczył sobie chłopak.
Obrócił się za siebie, z chwilą gdy po raz któryś poczuł na sobie czyjś wzrok.
Z początku miał wrażenie, że to tylko przewidzenie i lekka paranoja, które płatały mu figle a tak naprawdę nikt go nie śledził.
No bo tak naprawdę kto miał jakikolwiek cel w tym, by w deszczową i ponurą pogodę chodzić za Chae Hyungwonem krok w krok, obserwując jak ten kupuje pomidory, oddaje buty do naprawy czy czeka na autobus?
Uczucie bycia obserwowanym nie zniknęło nawet gdy znajdował się w sklepie wśród dziesiątek osób robiących tak jak on późne popołudniowe zakupy.
Przechadzał się ostrożnie między regałami, co chwila zerkając za siebie nieufanie.
Przyspieszony oddech, dudniący w uszach dźwięk bijącego serca i przeświadczenie, że osoba, która za nim chodzi, znajduje się coraz bliżej.
Wyobraźnia całkowicie płatała mu figle i wyobraźnia Chae wytworzyła mu w głowie przeświadczenie, że czuje w powietrzu unoszący się znajomy, lekko duszący zapach perfum.
Zapach, który już gdzieś dzisiaj czuł.
— Ja już powoli wariuje, nie ma innej opcji — Mruknął do siebie, wsadzając do koszyka dwie żółte papryki i niemalże sprintem kierując się do kasy samoobsługowej, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu, gdzie będzie przynajmniej bezpieczny i wolny od jakichkolwiek urojeń.
Idąc parkiem do domu swojej matki, popadał w większą paranoję, która dwie godziny od wyjścia z marketu, wciąż się go trzymała.
Zaciskając mocno dłoń na swoim telefonie, skręcił w prawą uliczkę, która wyprowadziła go niemal pod sam dom pani Chae.
Uśmiechając się nerwowo, przyśpieszył kroku, uważnie oglądając się na boki, przed wejściem na ulicę, dzięki której skróci nieznacznie łączący go z domem dystans.
— Ciekawe co robi mama i czy upiekła może dla mnie jakieś ciasto? Nie pamiętam, kiedy jadłem coś słodkiego
Krzyknął przeraźliwie na widok ciemnego samochodu zaparkowanego jakieś pięćdziesiąt metrów od domu jego matki, rozpoznając go niemalże od razu.
Od kiedy tylko wyszedł po południu z mieszkania, ów samochód zdawał się podążać za nim przez całe miasto, zachowując bezpieczny dystans między nimi jednak nie na tyle, by Hyungwon nie zdołał go od razu zauważyć.
Miał dobry wzrok i potrafił z łatwością wypatrzyć tak znaczące rzeczy jak samochód, który za nim podążał.
Przeczesał nerwowo dłonią swoje krótkie czarne włosy, nie robiąc żadnego kroku i stojąc dalej w miejscu jak słup soli.
Nie potrafił się ruszyć.
A może obawiał się ruszyć?
Jego wcześniejsze przypuszczenia się sprawdziły - ktoś naprawdę go śledził, nie chcąc spuścić chłopaka z oka na chociażby minutę.
Te dziwne myśli, które podpowiadały mu znajomy zapach perfum też musiały być prawdziwe.
Chae Hyungwon nieświadomie dla niego znajdował się właśnie w niebezpieczeństwie, które było początkiem domina, wywracającego życie jego i jego bliskich o sto osiemdziesiąt stopni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro