~ 14 ~
Moim celem było biuro pewnego dziennikarza... Tak... Zmierzałem wprost do sanktuarium , którego właścicielem jest Toby Determined*. Pewnie może się to wydać dziwnym i zupełnie niepotrzebnym zabiegiem, jednak ja musiałem znaleźć coś, co na pewno pojawiło się, w którymś wydaniu słabego brukowca pisanego właśnie przez tego człowieka, który obcałowywał kartonową wersję reporterki...
Nasza relacja nigdy nie była zbyt ciekawa, więc nie oczekuję , że wpuści mnie od tak do swojego archiwum... Muszę zatem zastosować drastyczne środki. Tak naprawdę, to nigdy nie włamywałem się do budynków... No dobra! Robię to często, zbyt często... Dipper - młody kryminalista, który porzucił marzenia o tym,by zostać łowcą potworów i stał się złym człowiekiem. Panie władzo, szykujcie mi celę!
- Jesteś idiotą - rzekł mój towarzysz, tym samym przerywając trwającą ciszę. Spojrzałem na niego i zrobiłem minę w stylu "no shit Sherlock"** , a następnie zacząłem przyglądać się poczynaniom mężczyzny o dużych uszach. Okno w jego gabinecie było tylko w połowie zakryte żaluzjami, więc miałem doskonały widok... O ile " doskonałym " można nazwać obraz starszego faceta, który właśnie drapał się... no wiecie... Wytężyłem swe oczy, by spostrzec co pisze na tabliczce na drzwiach w sprawie godzin otwarcia jego gabinetu, jednak jak można się spodziewać, nie odczytałem niczego. Bill'a najwyraźniej śmieszyła ta sytuacja, bo zaczął chichotać na widok mojej, zapewne fascynującej, miny - Zamyka o dwudziestej - powiedział, a ja spenetrowałem go wątpliwym spojrzeniem, w końcu skąd mógł to wiedzieć? - Oj Sosenko, demony widzą więcej... - szepnął tajemniczo i chwycił mnie za rękę. Chciałem się wyrwać, ale trójkąt był za silny... Jak zawsze. Palcem zastukał w szybkę zegarka, który nosiłem na prawym nadgarstku i dał mi do zrozumienia, że zaraz rozpoczynamy naszą misję.
Gdy tylko Toby wyszedł ze swojego biura, Cipher zaczął skradać się w stronę budynku. Przemknęliśmy obok wejścia i zaczęliśmy go okrążać. Gdy nasz wzrok padł na naklejkę z napisem " Zamiast kraść, wsadź se palec w dupę" *** zrozumieliśmy, że znaleźliśmy dobre miejsce. Już zacząłem wymyślać jak by tu wejść do środka, ale mój blondaś mnie wyprzedził. Szepnął jakieś niezrozumiałe słowo, a okno z wulgarną nalepką skrzypnęło i uniosło się w górę. Demon spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, zignorowałem go i wszedłem do pomieszczenia. Od razu poczułem zapach starego papieru i tony kurzu. Starając się zachować ciszę poczłapałem przez środek pokoju, rozglądając się w około. Wszystkie półki z papierami zawierały rok, w którym owe pisma zostały wydane. Byłem pewny, że ten niepozorny człowiek będzie miał wszystko poukładane... Teraz została tylko jedna rzecz....
- Ja wiem, że ty wiesz więcej - szepnąłem i spojrzałem w ślepia Cipher'a, który stał obok - Wiem, że nie chcesz mówić tego co wiesz, bo nie mógłbyś zrobić sobie ze mnie swojej sex zabawki na dłużej... Ale do cholery... Podaj mi tylko rok, w którym Ford i Stanek zaginęli. - powiedziałem z siłą w głosie, której nigdy nie byłem świadom, która najwyraźniej tkwiła we mnie ukryta, aż do tej chwili. Obserwował mnie, każdy maleńki ruch ciała, mrugnięcie oka, lekkie podnoszenie i opadanie klatki piersiowej... Próbował wyczuć strach, ale go nie znalazł. Szykowałem się do tej chwili, przez dłuższy czas, muszę znać odpowiedź i nie spocznę, póki jej nie usłyszę. Przeniósł spojrzenie na moje oczy. Westchnął, pomachał głową z dezaprobatą, jednak w końcu podszedł do jednej z półek i przywołał mnie, bym również udał się w tą stronę. Zacząłem przeszukiwać stare numery gazet - Wiesz czego szukam - mruknąłem, dając mu do zrozumienia, że ma mi pomóc. Przeglądałem wszystkie wydania brukowca chcąc znaleźć tą jedna istotną informację... Nie wiem ile czasu minęło, nie mam bladego pojęcia jak, ale znalazłem... Drżącym z podekscytowania głosem przeczytałem na głos...
Zamilkłem i spojrzałem z przerażeniem na gazetę. Zatkałem usta dłonią ... Old McGucket... Martwy? Nie miałem czasu na rozpaczanie, bo do pomieszczenia wbiegł przerażony Toby z latarką. Cipher nie tracąc czasu, chwycił mnie za rękę i pobiegł w stronę okna. Wydostaliśmy się z archiwum i zaczęliśmy biec jak najszybciej, nie zważając na krzyki i przekleństwa rzucane przez mężczyznę. Zatrzymaliśmy się dopiero gdy Bill stwierdził, że jesteśmy bezpieczni. Nadal ściskałem kawałek brukowca.
- Musimy tam iść - szepnąłem lekko roztrzęsionym głosem.
- Zwariowałeś? - spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. Nie poznałem go... Myślałem, że już pokazał na co go stać. myliłem się... Dopiero teraz ukazał swoją złą naturę. Szybkim krokiem kipiącym gniewem podszedł do mnie i złapał mnie za kołnierz - Nigdzie nie idziesz... - wysyczał.
- Nie będziesz mi rozkazywał - odwarknąłem i splunąłem mu w twarz. Nie wytrzymał, uderzył mnie, zatoczyłem się do tyłu, upadłem na ziemię i głową zaryłem w zimny chodnik. Poczułem jak krew sączy się ze świeżej rany. Trójkąt tylko pstryknął palcami i już uniosłem się w powietrze.
- Jesteś nieposłuszny... trzeba cię ukarać - zachichotał psychopatycznie i zaczął miotać moim ciałem w ziemię, coraz to wyżej podnosząc mnie i ciskając o bruk. Dławiłem się własną krwią. Kiedy usłyszałem dźwięk łamanych kości, nagle przestał... Podszedł do mnie i wyszeptał zupełnie innym tonem - Jesteś mój... Nie mogę pozwolić by ktoś mi cię zabrał...
- Nigdy nie będę twój - tym razem splunąłem na niego czerwonym płynem, jego oczy rozszerzyły się... Teraz wyglądał inaczej... Był przerażony, zakrył usta dłonią. Odsunął się ode mnie.
- Dipper... ja... - nie słuchałem go dalej, po mimo tylu odniesionych ran popędziłem w kierunku największej posiadłości w tym dziwnym miasteczku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HELLO ... IT'S ME \( ̄▽ ̄)\
*Toby Determined - z polskiego Toby Nieustępliwy , ten ziomson, który spowodował, że Dipper walczył z Gideonem w tej "stodole" XD
**
*** Nie pytajcie, taką naklejkę spotkałam w moim niezwykłym mieście , na tylnym oknie starego sklepu... Nie mogłam tego nie dodać :')
Moje życie = best inspirejszyn ever XD
~~ HENRYK ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro