Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 6

-naifu jest zdenerwowana, będzie się działo- szepł adrien do aiku której przez głowę przelatywało teraz pizdylion myśli.

już po chwili, gdy adrien zaparkował z piskiem opon na parkingu komisariatu, wszyscy łowcy wraz z policjantką byli pod komisariatem policji w tokio. yuriko szybko poprawiła swoje gogle i czarną pelerynę z kapturem, kaptur naciągnęła na swoje krwawe włosy i weszła na komisariat policji. jeszcze nie zauwarzona, po wejściu od razu wyjęła jeden z sztyletów z kieszeni i zastukała głośno ostrzem w metalowe drzwi, każdy kto był w tedy w środku komisariatu zamarł w bezruchu gdy zauważyli dobrze im znaną łowczynię. -dobra- mrukła prześmiewczo -gdzie jest wasz marny porucznik John, gadajcie albo...- wycelowała sztyletem w jednego z policjantów, -skończy się to źle, bardzo źle... ja nie pudłuję- rzekła stanowczo, -wiemy...- wydukał policjant w którego stronę była wycelowana broń nożowniczki. -idźcie po niego..- szepł ktoś z tyłu.

minęło kilka chwil niepewności, nim drzwi otworzyły się, w których można było zauważyć przerażonego owego porucznika. -my się już znamy- wydukał -w czym mogę pomóc?- wyjąkał porucznik. yuriko machnęła sztyletem w dół na znak że mają opuścić bronie, policjanci spojrzeli po sobie I opuścili je. po tym ona zrobiła to samo chowając szybkim ruchem sztylet do kieszeni, - ścigacie nas, chcę znać powód dlaczego to robicie. rządam odpowiedzi, poruczniku johns - mrukła, - emm, nie ścigamy was - stwierdził porucznik -przed wczoraj na konędę wpadł zamaskowany mężczyzna,włamał się do magazynu i wziął z niego kilka rzeczy, w tym drona - rzekł pewny siebie lecz nadal lekko przestraszony porucznik. - a gdzie pan w tedy był? hm? - mrukła naifu pewna już jego odpowiedzi. - w domu - wypiszczał - ja pierdole kto cię mianował porucznikiem?! - wysyczała, -już kuroshi był by lepszy niż pożal się boże ty! - wybuchła kobieta. - yuuur... znaczy się.. naifu! - wykrzyczał kuroshi wpadając jak poparzony na komędę, poprawił kaptur i okulary przeciw słoneczne chwytając szybko yuriko za przed ramię i wyciągając ją do innego pokoju. -mamy sygnał, no już, tup tup idziemy! nóżka za nóżką bro! - wypchnął ją z komędy i odwrócił się chwytając za drzwi, - miło było! - rzekł i zatrzasnął drzwi, następnie wpadł ponownie jak poparzony do auta, wrzucił yuriko do aiku na tylne siedzenia a on jechał wraz z miiną z przodu. po czym ruszył z piskiem opon.

ludzie na komendzie odetchnęli z ulgą, niektórzy pomdleli wachlując się rękami. - numi znowu nie przyszła do pracy? - westchnęła jedna z policjantek przed komputerem, - ominęło ją całe widowisko - mrukł inny policjant wachlując się ręką.

no cóż... gdyby tylko wiedzieli...

☆☆☆

aiku w tym czasie siedziała w aucie próbując nie wyrwać pasów, z szaleńczą jazdą no kogo że innego niż adriena za kierownicą. miina i yuriko sobie spokojnie siedziały, jakby ta cała grawitacja ich w ogóle nie dotyczyła - AAA! - wrzasła nagle różowooka i wpadła na yuu przytrzymując się jej. gdy adrien zwolnił, niepewnie aiku podniosła głowę na czerwonowłosą. - nie za wygodnie ci może? - spytała z rozbawieniem miina, aiku - adrien! przestań jeździć jak walony pirat drogowy! - skarciła go aiku - odezwała się! - prychnął minom - zachowaj energię na najebanie storm - stwierdziła yuriko, aiku mrukła coś pod nosem jeszcze i usiadła prosto. - wszystko w porządku? - szepła z troską w głosie yuriko. fioletowowłosa spojrzała na nią i lekko kiwnęła głową - jasne... - szepła z powrotem, czerwonowłosa lekko uśmiechnęła się i chwyciła ją za rękę, -wszystko będzie dobrze- szepła spowrotem czerwonowłosa. wtedy właśnie samochód zachamował, niepewnie rozejrzeli się po ciemnym lesie w którym się aktualnie znajdowali. -no to w drogę...- szepła yuu puszczając ją. łowcy wraz z policjantką wyszli z auta i weszli do lasu rozglądając się za czymś podejrzanym. nagle, miina potknęła się, i z krzykiem poleciała do przodu -mam cię- mrukł snajper stawiając ją do pionu. -uważaj naai- poradził idąc dalej. czarnowłosa uśmiechnęła się lekko i ruszyła dalej za nim. -chyba mamy nasz cel- mrukła yuriko wskazując na stary schron w oddali, aiku zsunęła się i spojrzała w dół. -to prędzej miejsce spotkań miejscowych żuli niż kryjówka seryjnego mordercy yuu- mrukła aiku.

czerwonowłosa zmrużyła oczy pod goglami zamyślając się, weszła jednak do środka patrząc w ciemność. -yuu nie opłaca się tam iść- westchnęła miina -szukajmy dalej...

-nie jestem tego taka pewna- mrukła yuriko -czujecie to?- zapytał się zaniepokojony adrien, -uciekajcie- szepła goglooka, -co?- zdziwiła się policjantka, a miina pociągnęła ją szybko w bok. -biegnij idiotko!- krzykła do niej. yuriko ruszyła biegiem do wyjścia, gdy poczuła pieczenie w całej lewej ręce. spojrzała w bok, i ujrzała wystającą z niej strzałę.

-cholera...- szepła

ruszyła do przodu i chwytając aiku za przed ramię pchnęła ją za pobliską skarpę, cała czwórka zamilkła tylko policjantka wierciła się cały czas. -o co chodzi?- mrukła policjant. -w takich miejscach pachnie raczej stęchlizną...- szepła yuu -środki chemiczne byłh za bardzo wyczuwalne- kiwnął głową adrien.

po chwili usłyszeli ogłuszający huk, a cały podziemny budynek się zawalił. trochę ziemi spadło na nich ale oni sami odetchnęli z ulgą. -o mały włos..- mrukła asai -czyli to była pułapka, widać w tej grze nie ma zasad..

yuriko pchyliła się do przodu i zakaszlała lekko. -wszystko okej?- zapytała się miina. aiku zdjęła jej gogle i zmarszczyła brwi widząc zamglone oczy kobiety. -no nie do końca...- wyszeptała kobieta której zdjęto gogle i złapała się za głowę, adroen oparł ją o skarpę i z wściekłością zauważyła strzałkę w ramieniu. wyjął ją powoli i podał ją szybko miinie, -co to?- zapytała z strachem lawendowłosa, -trucizna, ale spokojnie nie jest mocna- stwierdził nie pewnie, -powinno przejść po kilku godzinach

-widocznie storm chcę się pozbyć chociaż jednego z nas- prychła miina. yuriko wywróciła oczami i wstała powoli, -czemu wszystko się rusza?- mrukła. -no to pięknie- westchnął miinom i wzięła nożowniczkę pod rękę,

aiku spojrzała na kobietę z zmartwieniem, coraz mniej podobała jej się ta gra...

♡♡♡

gdy zjechali pod dom łowców, od razu rzucił im się w oczy uszkodzony skaner siatkówki oka który pozwalał na wejście na posesję domu. -ktoś chciał nam złożyć ewidentnie wizytę- mruknął kuroshi, yuriko wysiadła z auta i omal nie upadła na ziemię nim aiku jej nie złapała, -pieprzona trucizna- mrukła zażenowana nożowniczka. -jesteś urocza taka bezbronna- zaśmiała się cicho różowooka podając jej dłoń, -uważaj aiku!- krzykł adrien. miina skończyła uruchamiać skaner i kiwnęła głową. -ona wciąż może cię zabić!- dokończył mężczyzna, -dokładnie... mogę- stwierdziła dumnie krwawo włosa. aiku westchnęła i uniósła kącik ust, prowadząc dziewczynę do domu. no cóż, trafiła jej się partnerka uparta jak osioł... i groźna jak lew, o czym musiała pamiętać...

-te drzwi- podpowiedziała yuriko wskazując na czarne drzwi po prawo. gdy podeszli do łóżka, ta rzuciła się na nie twarzą w dół i westchnęła głośno w pościel.

-dooooom!

aiku zaśmiała się cicho kładąc się obok niej. naifu z trudem obróciła się na plecy patrząc się na lawendowłosom.

-naifu... obiecasz mi coś?- mrukła aiku. -zależy o co poprosisz...- stwierdziła -jutro, pojedziemy tam i wrócimy wszyscy, bez żadnych wyjątków-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro