
Rozdział 10
Pierwszy raz w życiu byłem na rozmowie o pracę, ale... Mam dziwne wrażenie, że normalne rozmowy tak nie wyglądają. Serio... Czy każdy pracodawca pyta o orientację?! Ja wiem, że normalnie faceci nie zgłaszają się do tego typu prac, (bo jaki normalny facet chciałby latać w stroju pokojówki i obsługiwać bandę napalonych zboczeńców, których tak naprawdę nie obchodzi herbatka, nie interesują ciasteczka?), Ale to nie moja wina, że Mabel mnie zmusiła!
— Nie, nie jestem gejem.
— Naprawdę?
Moja przyszła szefowa przechyliła głowę w bok. Wyglądała trochę tak jakbym jej oznajmił, że od dziś zielone jest niebieskie, a różowe czarne.
— Nie wyglądasz na takiego, co jest hetero.
— Wszyscy mi to mówią...
— Dlaczego chcesz tu pracować?
— Bo... Siostra mnie do tego zmusiła, bo potrzebujemy pieniędzy, bo wujek się na nas obraził i stwierdził, że przestanie nam dawać kieszonkowe, jeśli oboje nie pójdziemy do pracy, a rodziców o kasę prosić nie możemy, bo nie żyją od kilkunastu lat? Poza tym praca to dobry pretekst do udawania, że nie mam czasu, a naprawdę nie chcę go mieć, bo w ramach zemsty postanowiłem rozkochać w sobie pewnego złodzieja truskawek, czego teraz żałuję?
Czasami mam wrażenie, że jestem zbyt szczery i za dużo mowie... Z drugiej strony lepiej już, że mówię jej takie rzeczy, a nie coś w stylu „Bo kocham się przebierać za pokojówkę"... Chociaż... W sumie w obu przypadkach znając życie uzna mnie za wariata...
— Rozumiem
...albo przyjmie to całkiem spokojnie, zupełnie jakbym mówił jej o pogodzie. A może ona udaje, a gdy nie będę patrzył zadzwoni w odpowiednie miejsce i przyjadą panowie, którzy wepchną mnie w kaftan?
— Przyjmuję cię.
*
Normalni ludzie świętują, gdy dostaną pracę, wchodzą z kolegami na piwo, świetnie się bawią.. A co ja robiłem? Leżałem na łóżku, zwinięty w kłębek i zastanawiałem się, co ja właściwie robię z własnym życiem. Na krześle, przy biurku, wisiał wesoło mój nowy kostium. Miałem zacząć od soboty, a był piątek... Leżałem w tej pozie przez dobre dwa dni, a podniosłem się tylko raz, gdy Mabel siłą zaciągnęła mnie do łazienki i zmusiła do umycia się.
— Dipper! Bill tu będzie za jakieś... dwie minuty! — warknęła zirytowana, a ja skuliłem się jeszcze bardziej. Było mi zimno w końcu leżałem w samych bokserkach. — A nie... już tu jest — dodała, gdy oboje usłyszeliśmy dzwonek. Wyszła z mojego pokoju, pozwalając mi tym samym, chociaż przez chwilę pognić w samotności.
Będę nosił strój pokojówki. Strój pokojówki, który wygląda jakby wyjęto go z taniego porno. A co jak jacyś moi znajomi ze studiów postanowią przyjść do tej kawiarni?! Co jak Bill tam przyjdzie?!
— Mabel miała rację. Wyglądasz beznadziejnie. — Słysząc głos Billa miałem ochotę wyskoczyć przez najbliższe okno. Niestety byłem na to zbyt leniwy.
— Ty za to wyglądasz, jak cholerny złodziej truskawek.
— Nie masz dziś humoru, Sosenko? — Usiadł na łóżku i dźgnął mnie w tyłek. Tak. W tyłek. Jego łapa znalazła się na moim tyłku. Kiedyś odgryzę mu te łapy.
— Dzisiaj, wczoraj...
Odwróciłem się w jego stronę.
— A powiesz, chociaż co się stało czy mam się domyślać?
— Domyślaj się. Może, jakim cudem zgadniesz.
— Hm... — Zmarszczył brwi, a jego dłoń spoczęła na moim biodrze. Czy on nie może trzymać swoich łap przy sobie? A może ja nie lubię być macany? — Mabel znalazła ci pracę, w której będziesz musiał nosić babskie ciuchy i teraz przeżywasz to, co powiedzą inni, gdy cię zobaczą.
— Mówiła ci?
— A zgadłem?
Poczerwieniałem cały, dając mu tym samym odpowiedź. Omiótł wzrokiem cały mój pokój aż w końcu dotarł do stroju.
— Będziesz pracował w tej nowej kawiarni?
— Znasz ją?
— Czasami chodzę tam. Mają tam dobre lody truskawkowe.
Teraz poczułem się jeszcze gorzej... Zupełnie tak jakby ktoś zdzielił mnie kowadłem w łeb, a następnie wylał mi na głowę kubeł lodowatej wody. I ja mam tam pracować?! I
Czekałem w milczeniu na pierwszą złośliwą uwagę... ale ona nie nadeszła. Bill uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie w czoło.
— Za bardzo się tym przejmujesz. To tylko praca, Sosenko — powiedział i już po chwili leżał obok mnie, a jego dłonie bawiły się moimi włosami. Westchnąłem ciężko i z rozbawieniem stwierdziłem, że pachniał truskawkami.
Oszalałem. Jak nic oszalałem ale leżąc tak koło niego przez chwilę pomyślałem o tym, że wcale nie jest tak irytujący jak mi się wydawało... że może nawet jest miły...
— Nie mogę się doczekać aż zobaczę cię w tym stroju... Ej, a babska bielizna też jest do niego dołączona?
...a potem zmieniłem zdanie i doszedłem do wniosku, że Bill nie ma pozytywnych cech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro