Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ani przyłapany

Anakin biegł korytarzem tak szybko, że niektórzy jedi się za nim patrzyli. Skywalker minął zakręt i w ułamku sekundy zobaczył zdenerwowaną twarz mistrza Windu, jednak nie zwracał na to uwagi.

- Zaraz, a on nie powinien być na spotkaniu rady jedi?- zaniepokoił się- chyba się skończyło...

Chłopak wparował do pomieszczenia i zabrał: zieloną, niebieską i pomarańczową farbę. Pobiegł do pokoju i bez zastanowienia zaczął rzucać farbę na wszystkie strony, przez co zrobiły się kleksy. Gdy miał zamachnąć się na kolejną ścianę w drzwiach pojawił się Kenobi. Oberwał błękitną barwą prosto w twarz.

- Anakin co tu się stało?! Co wojna była, czy jak?- krzyczał na niego.

- Ładnie tu prawda? Tak kolorowo...- zachwycał się padawan.

- Anakin!- krzyknął mistrz, po czym odzyskał spokój- będziesz miał kłopoty.

Obi Wan ruszył korytarzem w stronę pokoju rady.

- Mistrzu!- krzyknął za nim- przecież mnie nie wydasz!

- A założymy się?!- odparł ironicznie.

Skywalker czekając w swoim PIĘKNYM pokoju czuł się, jakby zaraz miał stracić życie. Gdy usłyszał otwieranie się drzwi, serce zabiło mu mocniej.

- Anakin, wiem że od niedawna jesteś w świątyni- odezwał się głos rudzielca- że to dla ciebie nowa sytuacja.

- Nic nie wiesz- odparł chłopak.

- Wiem wszystko- przerwał mu- ja też jestem od niedawna mistrzem.

- Tęsknię za Padme- przyznał się- i za mamą. Czy jeszcze kiedyś je spotkam?

Konobi rzucił mu tylko spojrzenie które mówiło ,,raczej nie". 

- Hej- zmienił temat Obi Wan- niedługo twoje dziesiąte urodziny.

Ten posłał mu tylko lekki uśmiech.

- Lepiej to posprzątajmy- przypomniał mu i podał gąbkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro