Świt
Hogwart, błonia. Tego wieczora, poza murami szkoły panował względny spokój, co niezwykle pasowało piątoklasiście z Hufflepuffu, Cedrikowi Diggory'emu, który rozmyślał o pewnej Krukonce, oraz tym, jak zaprosił ją na bal.
Cho Chang (15 l.)
Od dawna liczyłam na taki ruch ze strony Cedrika... nie będę ukrywać, że zawsze mi się podobał. Nie mogę się doczekać balu.
Cedrik Diggory (17 l.)
Nie ukrywam, że byłem zestresowany, gdy proponowałem Cho wspólne wyjście na imprezę. Gdy się zgodziła, byłem taki szczęśliwy. Gdybym tylko wiedział, co będzie działo się dalej...
Cedrik przechadzał się radośnie ogrodami, gdy nagle w oddali, na skraju Zakazanego Lasu zobaczył tajemniczą, ubraną w czerń kobietę. W świetle księżyca, wyglądała na niezwykle bladą, co go zaintrygowało.
— Cześć, nieznajoma. Jesteś stąd? — zagadnął, podchodząc bliżej. Kobieta, która do tej pory błądziła wzrokiem gdzieś w obłokach, teraz spojrzała na niego, wzrokiem z jednej strony martwym, tajemniczym, ale z drugiej podejrzliwie namiętnym.
— Nie, mój drogi przyjacielu. Jestem z Duramstrangu — uśmiechnęła się przenikliwie.
— Ach, no tak — mruknął, odwzajemniając uśmiech. — Faktycznie, masz, ee, niecodzienną urodę.
Widząc, że ta spojrzała na niego krzywo, szybko dodał:
— Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Uśmiechnęła się, tym razem jednak szczerząc do niego zęby. Cedrik wybałuszył oczy, nagle wszystko rozumiejąc.
Cedrik Diggory (17 l.)
No tak, przecież to od początku było oczywiste. Ta blada cera, nocna przechadzka po błoniach. Było zbyt dużo znaków. To była wampirzyca...
Elizabeth Masen (86 l.)
Ten cały Cedrik... od początku mi się podobał. Wiedziałam, że muszę go mieć na własność i nic ani nikt mi w tym nie przeszkodzi. Dlatego też posunęłam się do ostateczności.
Tego samego wieczora, Elizabeth namiętnie wgryzła się w szyję puchona, zmieniając go w wampira. Efekty tego przerażającego czynu musiały być równie przerażające.
Następnego ranka, Cho Chang była przerażona, gdy odkryła, że jej ukochany przechadza się po szkole z zupełnie nie znaną jej kobietą, a do tego, dziwnie pobladł i wyrosły mu nieco większe siekacze. Choć to drugie akurat niezwykle ją pociągało.
Cho Chang (15 l.)
Nie rozumiałam, co to wszystko ma znaczyć... wszystko szło w zupełnie złym kierunku! Brakowało jeszcze, by oznajmił mi, że to jednak nie mnie zabiera na bal...
Cedrik Diggory (17 l.)
Tej nocy, zupełnie się zmieniłem. Oprócz tego, że poczułem się znacznie lepszy od reszty tego żałosnego społeczeństwa, to jeszcze do reszty oczarowałem się Elizabeth. Przynajmniej aż znów ujrzałem Cho... była taka piękna. Musiałem ją mieć.
Wieczorem, w zaledwie dzień przed bałem, Edward... to znaczy Cedrik, nie wiadomo jak zakradł się do dormitorium Cho i obudził ją, na co ta prawie wrzasnęła.
— Cedrik, co ty tutaj robisz? — szybko chwyciła go za ramiona i wyprowadziła z pokoju, by nie obudzić swoich współlokatorek.
— Jesteś najpiękniejszą istotą jaką w życiu widziałem na tym pustym, przykrym i rozczarowującym padoku łez, Cho Chang. Kocham cię całym moim czarnym, biednym i cierpiącym setki lat sercem pozbawionym sensu życia, aż do momentu w którym cię poznałem.
Cho zamurowało.
— Ale...
Położył jej palec na ustach.
— Ale czy i ty mnie kochasz, niewiasto? Dlaczegóż to każesz mi czekać? Moja przeklęta dusza cierpi coraz mocniej z każdą chwilą niewiedzy, czekając, aż w końcu dowie się... czy darzysz mnie uczuciem tym samym co ja darzę ciebie?
— Cedrik! Nie wezmę cię do środka...
— To weź mnie tutaj.
Nie dał jej skończyć. Objął ją i natychmiast złączył ich usta w pocałunku pełnym namiętności i porządnia. Nie wiedzieli jednak, że wszystkiemu zza okna przyglądała się wściekła, rozwścieczona i rzędna zemsty Elizabeth.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro