Rozdział 1 - „Święta tuż, tuż..."
Grudniowy piątek, ostatni dzień przed przerwą świąteczną, na którą wszyscy czekali. W pracy paryżanie już myślami sięgali najbliższych wolnych dni, w tym Bożego Narodzenia. Od Mikołajek — dnia patrona biskupa Miry, św. Mikołaja w śnieżne wieczory ulice oświetlały neonowe dekoracje świąteczne, a na licznych placach i rynkach, w tym na Polach Marsowych wystawiono liczne stoiska ze świątecznymi smakołykami. Wszyscy mieszkańcy Paryża ubrani w zimowe stroje przychodziło na liczne jarmarki bożonarodzeniowe, by kupić rzeczy potrzebne na długo wyczekiwaną Wigilię. Z kolei dzieci z zachwytem oglądali wielkie i bogato ubrane choinki ustawione w sercach placów i rynków oraz na liczne świetlne dekoracje. Tak wyglądał obraz stolicy Francji w momencie adwentowej gorączki.
Nie inaczej wyglądało to w piekarni państwa Dupain — Cheng. Rodzice graniastowłosej od samego rana piekli wigilijne słodkości, by potem je sprzedać klientom. A ich wcale nie brakowało. Wręcz przybywało ich z każdym dniem. Mimo dużego ruchu, to jednak największe potoki przechodziły po południu i wieczorem. Wtedy paryżanie wracają z pracy do domu. Najszybciej schodziła się najbardziej znana wigilijna słodkość z Francji — Buche de Noel. Z wyglądu przypominała gałąź, a tak naprawdę to była rolada polana stopioną czekoladą. Nic dziwnego — tej potrawy nie mogło zabraknąć na francuskich stołach. Kiedy tak ciężko pracowali, do sklepu przybył listonosz — pan Richelieu. Zawsze jeśli trzeba było dostarczyć pocztę do piekarni, to wysyłano właśnie jego. Zresztą, to był jego przydzielony region, do którego zdążył się zżyć. Tom i Sabine ucieszyli się na jego widok, gdyż wreszcie po raz pierwszy od momentu otwarcia ich piekarni tego dnia rano mogli odetchnąć na pięć minut. Stanęli przy ladzie, tuż naprzeciwko listonosza.
— Dzień dobry, drodzy Państwo — przywitał się pan Richelieu.
— Och, dzień dobry — ucieszyła się Sabine.
— Miło Pana znowu widzieć — wyraził swoją radość Tom — Jak tam u Pana?
— Widzi Pan — zaczął z uśmiechem listonosz — święta tuż, tuż. Wszyscy trwają w przedświątecznej gorączce. A ja jako jedynie dostarczam pocztę.
— Chyba nie chce Pan powiedzieć, że nie lubi Pan świąt? — zaniepokoiła się pani Cheng.
— Nie, ależ skąd! — zaśmiał się pan Richelieu — Oczywiście, że uwielbiam święta! To jedna z niewielu okazji, gdzie można odpocząć i spędzić ten czas z rodziną. Miałem na myśli, że ja jako jeden z niewielu nie muszę się przejmować tą gorączką. Może dlatego, że wszystkim zajmuje się moja ukochana żona. A poza tym, nigdy nie zrezygnuję ze świąt dla pysznego Buche de Noel — po tych słowach aż oblizał się na myśl o tej potrawie.
— Skoro o tym mowa — zaczął pan Dupain — mam dla Pana ciasto na wigilijny stół — podał zapakowaną w biały papier czekoladową roladę.
— Ach, bardzo dziękuję — podziękował listonosz i odebrał z rąk tę potrawę — A ja z kolei mam pocztę dla Państwa — po chwili podał kopertę piekarzom.
— Ciekawe, od kogo może być? — zastanawiała się Sabine.
— Może pan zgadnie? W końcu posiada Pan wyjątkową moc zgadywania zawartości przesyłek — zaproponował Tom.
— Spróbuję — wziął od ręki piekarza list pan Richelieu i patrzył na kopertę pod światło. Po chwili uważnej obserwacji odpowiedział — Wydaje mi się, że to zaproszenie od kogoś.
— Zaproszenie? — zdziwili się rodzice graniastowłosej.
— Jest tylko jeden sposób, aby sprawdzić moją wersję — zasugerował listonosz.
Tom ostrożnie otworzył kopertę i wyjął z niej... kartkę świąteczną z napisem "Zaproszenie" na stronie tytułowej. Potem otworzył złożoną kartkę papieru i piekarze nie kryli zdziwienia. Po chwili Sabine przeczytała:
— Szanowni Państwo Dupain — Cheng, chciałbym Państwa zaprosić na spędzenie świąt oraz Sylwestra i Nowego Roku w moich rodzinnych progach. Będzie mi i pani Justynie bardzo miło, jeśli przyjmą Państwo zaproszenie. Przy okazji odpoczną Państwo i spędzą czas w wyjątkowej atmosferze. To też tworzy okazję do przećwiczenia Państwa kwestii do jasełek, jakie będziemy wystawiać w Wigilię wieczorem na placu de Vosges. Jeśli Państwo chcą już dzisiaj przyjechać do nas, to zapraszamy. Ale że zapewne trochę potrwa pakowanie rzeczy, proponuję żeby Państwa córka już dzisiaj się przygotowała i wyszła z Adrienem do nas. Państwo mogą przybyć wtedy, kiedy będą gotowi. Wtedy przyjadę aby spakować rzeczy i zawieźć do mojego mieszkania. Zapraszam serdecznie i mam nadzieję, że spędzimy razem te święta. Wilson Makuszyński
— Miał Pan rację — przyznał piekarz — Niesamowity Pan jest!
— Dziękuję — ukłonił się listonosz.
— Ojejciu, to takie miłe ze strony reżysera — zachwyciła się piekarka — Przydałby się nam taki dłuższy urlop, nieprawda kochanie?
— Fakt —przyznał jej rację Tom i dał całuska swojej żonie — I spędzimy te święta w jego rodzinie. Marinette i Adrien będą zachwyceni.
— No to ustalone — przytwierdziła ten fakt Sabine — Trzeba zadzwonić do Marinette, by po szkole się spakowała na wyjazd.
— Tyle, że jest razem z grupą teatralną w szkole na próbie do wigilijnych jasełek.
— Akurat za chwilę powinien zadzwonić dzwonek. Kończy się ostatnia godzina prób.
— To w takim razie zadzwonię — piekarz wziął telefon do ręki i zanumerował do swojej córki.
...
W paryskim gimnazjum, a konkretniej w sali lekcyjnej klasy pani Bustier odbywały się próby do jasełek, nad którymi nadzoruje Wilson. Tak, moi drodzy — młody reżyser po sukcesie sztuki i zdobycia funduszy na realizację filmu dostał od pana Damocles propozycję pracy w paryskim gimnazjum jako nauczyciel dodatkowych zajęć teatralnych, którą z radością przyjął. Miał nie tylko uczyć bycia aktorem, lecz także przygotowywać spektakle dla szkoły, w których udział miała brać grupa teatralna. Do niej należeli ci, którzy zgłosili się z czystych chęci do zajęć. Akurat szczęśliwym trafem do nowo powstającej grupy dołączyła Marinette wraz z Adrienem. Potem do niej przyszli Alya i Nino. Następnie Rose, Juleka i Mylene wraz z Ivanem oraz Nathanael i nowy uczeń - Marc. Oczywiście w miarę potrzeby wybierano uczniów spoza tej grupy, by móc wystawić spektakl wystawiany na forum szkoły. Pierwszym i debiutanckim spektaklem grupy teatralnej młodego reżysera została adaptacja polskich jasełek na podstawie dzieła Lucjana Rydla — "Betleem polskie". Wilson chciał pokazać choć trochę tych polskich świąt wszystkim widzom, którzy przyjdą oglądać przedstawienie. Od listopada grupa wraz z innymi osobami m.in. właśnie rodzice Marinette czy pan Damocles i Clara Nightningale oraz Nadia Chamack wraz z córką Manon ćwiczą swoje role do premiery jasełek.
W sali lekcyjnej od piątej lekcji przeprowadzana jest ostatnia próba w szkole. Akurat Marinette i Adrien jako... Maryja i św. Józef śpiewali fragment polskiej kolędy z Aktu III sztuki.
Graniastowłosa zaśpiewała fragment kolędy słowami:
Naprzód tedy,
Niechaj wszędy,
Zabrzmi świat w wesołości.
Po chwili Adrien dodał, śpiewając:
Ze posłany,
Jest nam dany
Emanuel w niskości
Po chwili Maryja i Józef wspólnie zaśpiewali:
Jego tedy przywitajmy,
Z Aniołami zaśpiewajmy:
Nagle cała grupa chórem wygłosiła:
Chwała na wysokości!
Nagle zadzwonił dzwonek kończący lekcję i zarazem zaczynający długą przerwę świąteczną. Wilson pochwalił głównych aktorów.
— Następne próby odbędą się już na scenie na placu de Vosges. Spotkamy się wszyscy jutro i w niedzielę rano o dziesiątej. A w Wigilię wyjątkowo o 19:30. Wtedy odbędzie się próba generalna. Bardzo proszę was, abyście poinformowali pozostałe osoby, które biorą udział w jasełkach. Czyli — Państwo Dupain — Cheng, panią Rolings, panią Cesaire, panią Bustier oraz panią Chamack. Ja postaram się dzisiaj zadzwonić do większości osób, ale mam nadzieję, że chociaż mi pomożecie.
— Oczywiście, panie Wilsonie — potwierdziła Alya głosem francuskiego żołnierza.
— Tak jest! — dodał Nino.
— Świetnie! — ucieszył się reżyser — Wszyscy z wyjątkiem Adriena, Marinette, Alyi i Nino mogą wyjść do domu. Do jutra!
Po chwili sala opustoszała. Jedynie wspomniane przez młodego reżysera osoby zostały w oczekiwaniu na słowa Wilsona.
— Kochani — zaczął młody reżyser — Nie wiem, czy już dotarła wiadomość do was czy nie, ale powiem. Otóż ja...
W tym momencie u całej czwórki zadzwoniły telefony. Wilson wyraźnie się zdziwił. Cztery telefony dzwoniły w tym samym czasie? Nigdy tego w życiu jeszcze nie widział. Zaczął się domyślać, w jakiej sprawie zadzwonili do całej czwórki. Po chwili odebrali komórki i zaczęły rozmowę. Do Marinette zadzwonił Tom, do Adriena Nathalie, do Alyi Marlene, z kolei do Nina jego mama. Nagle w jednej chwili ze zdziwienia na propozycję wspólnych świąt u pana Makuszyńskiego odpowiedzieli:
— Co?!!!
Wilson po chwili nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Nie mógł uwierzyć w to co widział. W tym samym momencie do czterech osób zadzwoniono w tej samej sprawie. Czy wyjadą na święta do reżysera? Do osoby, którą uwielbiają. Oczywiście, zgodzili się natychmiast. Nie tylko spędzą niesamowity czas w rodzinie, ale też dobrze się przygotują do jasełek. Po zakończeniu rozmowy, zdziwili się na widok Wilsona dalej śmiejącego się z powodu sytuacji, jaka zaszła parę minut temu. Zdziwili się. Nie znali powodu śmiechu reżysera, ale nie mogli się powstrzymać i również padli śmiechem. Po chwili Wilson przestał i wyjaśnił:
— Przepraszam. Ale tak mnie rozbawiło to, że w tym samym czasie dostaliście wiadomość o wspólnych świętach ze mną i takie — Coooo?!
Na zaintonowane ostatnie zdanie wszyscy ponownie się zaśmiali. Po kilku minutach reżyser wyraził swoją radość mówiąc:
— Naprawdę cieszę się, że spędzicie ze mną i moją mamą te święta. Wiecie, że musicie już dzisiaj się spakować.
— Wiemy, panie Wilsonie — odpowiedział Adrien — Nathalie poinformowała mnie, że moja walizka jest gotowa do wyjazdu. Teraz mogę pomóc mojej ukochanej w spakowaniu rzeczy. Żeby czegoś przypadkiem nie zapomniała.
— Och, Adrien — zaczęła Marinette — Nie myśl sobie, że jestem taką gapą.
— Dla mnie nie jesteś — wsparł ją blondyn i dał jej całuska w policzek.
— Jaki jesteś kochany, Adrien — wzruszyła się graniastowłosa i dała całuska w policzek chłopaka.
— Może Pan być tego pewien — zapewniła go Alya — Dopilnuję, aby ten kochaś Nino nie zapomniał niczego.
— Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne — powiedział z ironią Nino — Prędzej to ja tobie będę musiał ci pomóc w zapakowaniu jak najmniejszej ilości rzeczy do walizki.
— Prędzej ty będziesz znosić moje bagaże — zripostowała go rudowłosa.
— Osz ty! — zdenerwował się mulat.
— Och, jak ty słodko wyglądasz, jak się złościsz! — pocieszyła go mulatka i dała mu całusa w usta. On to odwzajemnił. Wilson popatrzył na to z uśmiechem, myśląc ironicznie:
— Ach, ci zakochani!
Po chwili zwrócił się do swoich duchowych dzieci:
— To w takim razie do zobaczenia dzisiaj wieczorem!
Po chwili pożegnali się i opuścili salę. Wreszcie można było uznać, że przerwa bożonarodzeniowa została rozpoczęta.
...
Przed szkołą już stała czwórka najlepszych przyjaciół — blogerka, DJ, przyszła projektantka mody oraz model. Razem nie kryli wielkiej radości, że w końcu zaczęły się święta. A przynajmniej tak można powiedzieć w sposób potoczny, gdyż do świąt pozostały jeszcze kilka dni. Tymczasem Wilson już gotowy do opuszczenia miejsca pracy, spotkał jeszcze w pokoju nauczycielskim panią Caline Bustier oraz pana Damocles. Oni również zostali zaangażowani w debiutancki spektakl, lecz jakie role będą to już dowiecie się niedługo. Wracając, między trójką postaci nawiązała się pełna świątecznego nastroju rozmowa.
— Pada Shrek, Pada Shrek, dzwonią dzwonki sań — zaczął śpiewać sowi dyrektor. Aż nauczycielka francuskiego zaśmiała się na nietypowe zachowanie człowieka posiadającego poważne stanowisko.
— A cóż to za sowie śpiewy? — zażartowała wychowawczyni — Chętnie dołączę, Panie dyrektorze. Zgaduję, że oglądał Pan Shreka.
— Zgadza się — przyznał się dyrektor — Zawsze czekam na święta, by móc z rodziną obejrzeć wszystkie filmy o zielonym ogrze — po chwili odchrząknął i jeszcze raz zaczął swój świąteczny śpiew — Pada Shrek, Pada Shrek...
— Dzwonią dzwonki sań! — dodała ze śmiechem śpiewając pani Bustier.
Nagle do pokoju wszedł Wilson.
— Kiedy „Pada Shrek" wejdzie za mocno! — odparł żartem. Cała trójka nauczycieli padła ze śmiechu.
— No co poradzimy? — odpowiedziała radośnie wychowawczyni — W końcu mamy zasłużone wolne!
— Prawda, pani Bustier — przytaknął jej pan Damocles i zwrócił się do Wilsona — Panie Wilsonie, a co Pana sprowadza do nas? Jak próby idą?
— Doskonale! — powiedział reżyser — Coraz lepiej! Przyszedłem, gdyż chciałem życzyć państwu Wesołych Świąt. Zdrowych, radosnych, rodzinnych i Błogosławionych Świąt.
— Bardzo dziękujemy. To bardzo miłe z Pańskiej strony. Również tego samego życzymy Panu i Pańskiej matce.
— Skoro jesteśmy przy sprawie spektaklu, chciałabym zapytać o, to kiedy znowu spotkamy się na próbach? — zadała pytanie pani Bustier.
— Następne próby odbędą się już na place de Vosges jutro, pojutrze i w dniu występu. Myślę, że popołudnie okaże się idealną porą — wyjaśnił reżyser.
— Bardzo dziękuję za informację. Poza tym dziękuję za życzenia i również życzę tego samego Pańskiej rodzinie.
— Ja również, gdyż o to samo miałem się spytać — dodał sowi dyrektor.
— Bardzo dziękuję za życzenia. No, już na mnie czas. Zgaduję, że moja mama już gotuje pyszne, polskie potrawy. Jeszcze raz Wesołych Świąt i do zobaczenia jutro — pożegnał się młody reżyser.
— Do widzenia — odpowiedzieli razem życzliwie pan Damocles i pani Bustier, a Wilson już opuścił mury swojego miejsca pracy.
Po wyjściu już ze szkoły zauważył stojącą przed budynkiem czwórkę jego przyjaciół, z którymi zdążył się mocno zżyć. Kiedy kierował się w kierunku piekarni państwa Dupain—Cheng właśnie dwie pary zakochanych dostrzegło go. Marinette zawołała do Wilsona:
— Panie Wilsonie, a dokąd pan idzie? Może się wybierzemy wspólnie podczas drogi powrotnej? Potem pod moim domem się rozejdziemy
— Ale na niedługo, skarbie — dodał do swojej dziewczyny blondyn.
— Akurat się wybieram do piekarni twoich rodziców, więc mogę się z wami zabrać — odpowiedział na pytanie graniastowłosej młody reżyser.
— My też idziemy razem z wami — odparła za siebie i swojego ukochanego Alya.
— No to jasne. W drogę! Czas odpoczynku uważam za otwarty! — ogłosił uroczystym głosem monarchy Wilson, na co tylko czwórka przyjaciół się zaśmiała. W końcu razem ruszyli w drogę powrotną.
Podczas drogi powrotnej czwórka przyjaciół zaczęła się zastanawiać, czego mogą się spodziewać po świętach w wydaniu polskim. Nic dziwnego, w końcu w Wilsonie płynęła francusko—polska krew.
— Ale jestem podekscytowana świętami, jakie spędzimy u pana! — wyraziła swoje uczucia graniastowłosa.
— A mnie ciekawi, jakie panują zwyczaje świąteczne u pana reżysera — przyznał model.
— Zgaduję, że same kartofle będziemy jeść — zażartował Nino.
— Ty wielki głąbie — załamała się psychicznie Alya nad swoim chłopakiem — Jak ja cię pacnę choinką za brak manier, to popamiętasz! — i zaczęła bić swoim ciężkim plecakiem swojego ukochanego.
Wilson jedynie się zaśmiał na tę scenę. Trzeba mu przyznać — poczucie humoru miał konkretne.
— Kochani, wszystkiego się dowiecie, jak przyjedziecie na święta do mnie — wyjaśnił młody reżyser — Cieszę się, że jesteście głodni wiedzy na temat polskich bożonarodzeniowych zwyczajów, jakie panują w mojej rodzinie. Ale żeby nie było, że ja będę was karmił tylko tym, to postanowiłem zamówić u piekarni rodziców Marinette małe co nieco.
— Zgaduję, że słynne Buche de Noel? — Adrien postanowił zaryzykować, czy zgadł prawidłową odpowiedź.
— Tak, zgadłeś Adrien. To pyszne ciasto będzie takim francuskim akcentem na polskim stole — powiedział z dumą Wilson.
Cała czwórka nie mogła się doczekać, aż go spróbują w dniu Wigilii. W końcu dotarli przed piekarnię państwa Dupain—Cheng. Tutaj już musieli się rozstać, lecz na szczęście nie na długo.
— To co? Widzimy się dzisiaj w moim domu! Do zobaczenia! — odparł na pożegnanie młody reżyser.
— Do zobaczenia! — pożegnali się z graniastowłosą, blondynem oraz Wilsonem Alya oraz Nino i już ich nie było. Po chwili trójka bohaterów weszła do piekarni.
Tymczasem, mimo popołudniowej pory, praca w królestwie pieczywa bardzo wrzała. Aż unosiły piękne zapachy croissantów, pizzerinek czy też ciasta—rolady w kształcie drzewa po całej piekarni. Cała trójka zaczęła oblizywać wargi na widok tych pyszności. Rodzice graniastowłosej uradowali się na ich widok.
— Dzień dobry kochani! — przywitał się Tom — Witam, pana Wilsona!
— Cześć tato! — przytuliła się do niego Marinette.
— Dzień dobry państwu — odpowiedział Adrien.
— Witam pana! — odparł młody reżyser — Dostali państwo już zaproszenie?
— Oczywiście, że tak — Sabine dołączyła do rozmowy — Dziękujemy bardzo za propozycję. Bardzo chętnie przyjedziemy na święta.
— To wspaniale! — ucieszył się Wilson — Oczywiście, jeżeli będą państwo chcieli zarobić na pracy w piekarni przed świętami czy też przed Sylwestrem, to nie ma problemu. Wiem, że państwo też muszą z czegoś żyć.
— O to proszę się nie martwić — zapewnił Tom — Mamy w planach pracować do świąt. Potem planujemy wziąć urlop, by móc skorzystać z okazji zasłużonego odpoczynku. Prawda, kochanie?
— Oczywiście, skarbie — potwierdziła matka graniastowłosej — A to dla pana ciasto, które pan zamówił. Słynne Buche de Noel.
Po tych słowach podała zapakowany w papier świeżutkie ciasto—roladę w kształcie gałęzi. Wilson zachwycił się na jego widok.
— Dziękuję bardzo. I jak pięknie pachnie! — podziękował serdecznie.
— Proszę bardzo — razem odpowiedzieli rodzice graniastowłosej.
— W takim razie się widzimy dzisiaj w moim domu. Do zobaczenia kochani — pożegnał się młody reżyser. Rodzice dziewczyny oraz dwójka zakochanych odpowiedziała tym samym i po chwili już Wilsona nie było.
— Wejdźcie już sobie do domu, kochani — zasugerowała młodym Sabine — Lepiej już szykujcie się na wyjazd.
— Z wielką przyjemnością pomogę mojemu cukiereczkowi — odparł Adrien gładząc policzek swojej dziewczyny.
— Jak miło to słyszeć, kocurku — odparła patrząc na niego spod oka dziewczyna. Widać, że czekała na to, aż w końcu zostaną sami.
— A ty nie pakujesz się, synu? — zaniepokoił się ojciec graniastowłosej.
— Nathalie zapewniła mnie, że mam spakowaną walizkę. Dziękuje za troskę — odpowiedział pogodnie blondyn.
— No idziesz, kochanie? Czy nie? — niecierpliwiła się dziewczyna modela.
— Idę już, kochanie — zawołał Adrien i na koniec zwrócił się do rodziców graniastowłosej — Przepraszam, już Państwa cudowna córka się niecierpliwi.
— Leć kochany, leć! — nie zatrzymywała go Sabine, a chłopak już wszedł do mieszkania państwa Dupain—Cheng. Po chwili matka dziewczyny nie kryła zachwytu nad młodą parą — Boże, czyż nasza kochana córka oraz ten przystojny i sympatyczny chłopak nie wyglądają cudownie? Naprawdę dokonała świetnego wyboru, jeśli chodzi o chłopaka.
— To prawda, kochanie — zgodził się z nią Tom — Już dzisiaj dałbym im Błogosławieństwo, gdyby chcieli prosić mnie o to.
— Ciebie o błogosławieństwo? — zaśmiała się Sabine — Chyba mnie. Nie jesteś upoważniony do dawania, gdyż jesteś mężczyzną.
— Wypraszam sobie! To już podchodzi pod feminizm!
— Kochanie, jak to się mówi...
— Jeśli już mogę wtrącić, to raczej Błogosławieństwa udzielają obaj rodzice jednego z małżonków. Poza tym — miło słyszeć, że ja z Marinette pasujemy do siebie — wtrącił się model, który się wtrącił do dyskusji.
— Adrien! — nagle wróciła do piekarni jego ukochana, złapała go za rękę i pociągnęła go za sobą, idąc z powrotem do domu. Kompletnie zszokowani rodzice po chwili padli śmiechem.
Tymczasem już w domu graniastowłosej Marinette biegła przed siebie, ciągnąc za sobą swojego chłopaka. Adrien wołał ją, aby tak szybko nie biegła. Ale Marinette nie zwracała na to uwagi. Już nie mogła się doczekać, aż w końcu wejdą do jej pokoju. Po kilku minutach biegu w końcu weszli do sypialni dziewczyny. Dziewczyna pociągnęła swojego ukochanego do siebie tak, aby mogli się przytulić. Włożyła między jego palce swoje i spojrzała na niego z zachwytem. Chłopak i dziewczyna ponownie zarumienili się na widok siebie nawzajem. Po chwili ich usta złączyły się w przedświątecznym pocałunku. I tak przez dłuższą chwilę delikatnie i czule całowali, nie zwracając uwagi na otaczający ich świat.
— Ty przejmujesz inicjatywę? — przerwał romantyczną chwilę i wziął oddech blondyn, który czuł się zaskoczony ruchem ze strony jego ukochanej — Zaskakujesz mnie.
— Oj, jeszcze wiele o mnie nie wiesz, mruczusiu — odpowiedziała mrużąc oczy graniastowłosa i dała mu całusa w jego usta.
— Ach tak? To muszę cię wyprowadzić z błędu, mój croissancie.
— A od kiedy jestem do zjedzenia? Nie dopuszczę, abyś został kanibalem.
— Ach, ty i twoje pomysły. Przecież wiesz... — tutaj powąchał jej ciemne włosy — ... że pachniesz moimi ulubionymi pieczywem — po tych słowach dał całusa w usta swojej dziewczyny.
— Oj, żarłoczku jeden. Mówiłam ci — wybij sobie z głowy kanibalizm.
— Och, jakaś ty niemądra! Faktycznie jesteśmy do siebie stworzeni! Z nas same piękne matoły!
— Pff, wypraszam sobie. A kto potrafił przejąć inicjatywę? Oczywiście, że ja. Prędzej z ciebie matoł!
— Bzdura. Serio twierdzisz, że ja ciebie nie znam? Prędzej ty mnie — w tym momencie przeniósł swoje ręce na plecy swojej ukochanej, mrużąc oczy — Bo wyobraź sobie... Że ja też... Potrafię przejąć inicjatywę!
Po tych słowach wraz z nią ku totalnemu przerażeniu i krzyku graniastowłosej rzucił się na pobliską sofę i położył się na niej, zaczynając przezabawne i urocze tortury na swojej ukochanej — łaskotki. Przez chwilę... Dobra, przez dłuższą chwilę... Przepraszam, przez kilka dłuższych chwil Adrien i Marinette cały czas wiercili się na sofie, łaskocząc siebie nawzajem i śmiejąc się bez tchu. Do tego stopnia, że zdjęli swoje buty i byli boso. Raz Marinette przejmowała inicjatywę, innym razem to Adrien przystępował do kontrataku. W pewnym momencie uświadomili sobie, że leżą na sobie w pozycji dwuznacznej. Nagle przerwali łaskotki. Blondowłosy gentleman poczuł jak ich ciała dotykają się nawzajem i spojrzał dla pewności, czy faktycznie wpakowali się w pozycję dwuznaczną. Tak, zdecydowanie znaleźli się w tej pozycji. Młodzi zakochani spojrzeli się na siebie nawzajem i mocno się zarumienili, uśmiechając się nieśmiało. On patrzył w jej piękne, fiołkowe oczy, ona w boskie, pełne iskierek zielone tęczówki. Podczas tej chwili model zbliżał coraz bardziej swoją twarz w kierunku twarzy przyszłej projektantki mody, by w końcu pocałować w jej usta. I tak ponownie przez kilka chwil młodzi zakochani wolno i czule wyrażali swoją miłość tańcem ich ust. W tym momencie dla nich czas dosłownie się zatrzymał. Wydawało się, że nic nie przerwie tej bardzo romantycznej chwili.
Nagle zadzwonił telefon Marinette położony na biurku. To skutecznie spowodowało ich powrót do rzeczywistości.
— Bagaż! — przypomniała sobie przerażona dziewczyna — Przecież się jeszcze nie spakowałam! A ja bawię się w kocie igraszki! Co za uległa romantyczka ze mnie!
Wykrzykując te słowa szybko wstała z łóżka, zrzucając Adriena na podłogę i czym prędzej zaczęła przeszukiwać szafę. Po upadku z łóżka chłopak poprawił swoją ukochaną:
— Nie uległa, a bardzo czuła. W dodatku potrzebująca szczególnej uwagi i troski.
— I mówi ten, który tego nie potrzebuje. A chęć przejęcia inicjatywy i łaskotkowe tortury to co?
— Chęć pielęgnacji naszej cudownej relacji, kochanie — wtedy wstał i objął ją od tyłu kładąc swoją głowę na jej barku.
— Na to przyjdzie czas później, gdyż muszę się spakować.
— Ach, teraz brzmisz jak Biedronka. Zawsze zorganizowana i perfekcyjna. Aż się dziwię, że wcześniej tego nie zauważyłem.
— No widzisz albo byłam tak dobra w kamuflażu albo serio jesteś pięknym matołem.
— Zdecydowanie jesteśmy pięknymi matołami. Ty też nie dostrzegałaś moich uczuć, jakie żywiłem do ciebie jako Czarny Kot. A przynajmniej nie chciałaś.
— Wygrałeś, z nas to same idealne, miłosne matoły! — zaśmiała się graniastowłosa — A teraz mógłbyś mi pomóc przy pakowaniu? Chyba po to zostałeś ze mną.
— Dla ciebie zawsze, moja Księżniczko — blondyn pocałował jej dłoń i po chwili spytał — To jak ci pomóc?
— Jak znajdziesz moją walizkę i włożysz wszystkie ubrania do niej to będę bardzo wdzięczna.
— Z wielką przyjemnością — uśmiechnął się chłopak graniastowłosej i od razu zabrał się do roboty.
Natomiast Marinette zadzwoniła do osoby, która przerwała im miłosne igraszki. Tak, nie zdążyła odebrać telefonu i jednocześnie zapomniała o nim, gdyż za bardzo się skupiła na pakowaniu się.
— Hej Alya, dzwoniłaś do mnie — przywitała się ze swoją przyjaciółką, która odebrała telefon — Wybacz, że nie odebrałam, ale... — tutaj się zarumieniła na samą myśl o tym, co się działo kilka minut temu — Ale przeżywałam miłosne igraszki z moim kochasiem i trochę nas poniosło — kiedy kończyła wypowiadać te słowa zaśmiała się.
— Tak też myślałam — domyśliła się mulatka — Nie jesteście jedyni. Mnie i Nino też trochę poniosło.
— Ej, miałaś nie mówić o tym — oburzył się Nino, który usłyszał słowa swojej dziewczyny. Usłyszała to graniastowłosa i się zaśmiała.
— A ty co tak podsłuchujesz babskie rozmowy? Jeszcze prezentu nie dostaniesz od Świętego Mikołaja. A raczej Pani Mikołajkowej...
— To przestań rozpowiadać Miastu i Światu o tym, jak wyrażamy swoją miłość.
— Weź nie przesadzaj. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, więc chyba raczej nic nie musimy ukrywać. W końcu przyszła projektantka i model są najlepszymi przyjaciółmi. Wiesz dobrze, że nigdy nie wygadają się z naszych sekretów. Prawda Marinette?
— Prawda — potwierdziła graniastowłosa.
— No, a teraz wracaj do pakowania naszych rzeczy — wydała komendę Alya swojemu chłopakowi — Czasu za dużo nie mamy, a ty się opierniczasz.
— Ja? Bzdura! A ty biadolisz na babskie tematy, zamiast mi pomóc! — oburzył się mulat.
Marinette padła ze śmiechu. Zaczynało jej brakować tchu. Alya jedynie się załamała psychicznie i strzeliła facepalma.
— Oj Nino, Nino! Od pakowania walizek i ich noszenia są mężczyźni, a nie kobiety. Ale dobra, zaraz przyjdę ci pomóc, przyszły Calvinie Kleinie...
— Harrisie! Calvinie Harrisie! — wzburzył się przyszły DJ — Jesteś dziennikarką, a ty takie pojęcia mylisz. Wstydziłabyś się.
— Och, przepraszam cię najmocniej. Jaki wielki i niewybaczalny błąd popełniłam! Jak wielką urazę ci wyrządziłam! Wybaczysz mi? — przeprosiła w sposób teatralny Alya ku chichotaniu graniastowłosej.
— Przestań biadolić na babskie tematy, tylko mi pomóż!
Alya i Marinette ponownie padły ze śmiechu. Nawet Adrien chichotał okrutnie, słysząc babskie rozmówki ubarwione damsko—męską kłótnią wręcz przypominającą dyskusję małżeńską.
— Zaraz, daj mi minutę — po tych słowach skierowanych do Nino zwróciła się z pytaniem do jej najlepszej przyjaciółki — Jak wam idzie pakowanie?
— Dopiero co zaczęliśmy. Adrien bardzo chętnie mi pomaga.
— Ach, jaki z niego gentleman. Nawet nie dyskutuje i pomaga damie w potrzebie. Nawet satysfakcję z tego czerpie. Jak ja ci zazdroszczę. Nie to, co mój kochany Nino. On nic nie zrobi bez mojej pomocy.
— Taki z niego gentleman, że zapomniał spakować własne rzeczy — ironizował mulat.
— Wszystko słyszałem — odpowiedział Adrien, który próbował wyjąć walizkę z szafki w taki sposób, by nie wywalić połowy rzeczy z niej — Tak się złożyło, że walizkę mam już spakowaną. Więc mogę w całości pomóc swojej ukochanej, przyjacielu.
— Osz ty! — oburzył się i strzelił strasznego focha. To wywołało u przyszłej projektantki, dziennikarki oraz modela kolejną dawkę śmiechu. A Nino, czując się pokonany przez własny żarcik poszedł do toalety. Czuł, że musi się wyżalić przed samym sobą. Alya jedynie zawołała do swojego ukochanego, aby przypadkiem znowu nie utknął w sedesie. Jednak widząc jego humory, postanowiła rozwiązać ten problem i go przeprosić. Lubiła się z nim droczyć, ale nie lubiła jak czuł się obrażony.
— Dobra, Marinette. Odezwiemy się, jak spotkamy się w kamienicy Makuszyńskich. Muszę jakoś rozchmurzyć mojego ukochanego, bo nigdy się nie spakujemy. A serio potrzebuję jego pomocy — kończyła się
— Ok, to powodzenia. Do zobaczenia u Wilsona — pożegnała się Marinette.
— Papa — odpowiedziała Alya i przyjaciółki się rozłączyły. Kiedy Marinette odłożyła telefon na biurko, Adrien podszedł do swojej dziewczyny ze znalezioną walizką.
— Znalazłem. Proszę bardzo — poinformował ją ze szczerym uśmiechem.
— Słyszałeś, co Alya powiedziała. Posiadam ogromne szczęście, że mam ciebie.
— To miłe, że tak sądzi. Ale myślałem, że od ciebie to usłyszę.
— A Alya myślała, że czerpiesz satysfakcję z samej pomocy. Nie z nagród, jakimi ciebie obdarowuję.
— I ma rację. Skąd ci przyszło do głowy, że chciałbym oczekiwać całuska czy coś?
— „Ale myślałem, że to od ciebie usłyszę". Już zapomniałeś, mój głuptasie?
— Ach, jakaś ty niemądra. Dobre słówka czy całuski to forma pielęgnacji naszej miłości. A mi bardzo zależy, by nasza relacja trwała wiecznie. Mam nadzieję, że tobie też.
— Oczywiście, że tak. Ale przyznaj, robisz to dla nagród? — rzekła, mrużąc oczy dając do zrozumienia, że zaczęła miłosne żarciki.
— Ależ nie, kochanie. Jestem szlachetnym i skromnym gentlemanem. Nigdy nie oczekiwałbym, że ty w zamian za moją pomoc udzieloną tobie dasz całusa czy pochwałę.
— Och, gdybyś ty mnie tak nagrodził...
— Ja nie daję ci nagród? Co za blef! Ja ci daję codziennie całuski i dobre, czułe słówka. A ty mnie posądzasz, że nie pielęgnuję naszej miłości? Oto, jaka kara mnie spotkała! Ot co!
— Ach, nie burz się. Wiem doskonale, jak bardzo o mnie dbasz. I zaraz ci to wynagrodzę — po tych słowach położyła dłonie na jego barkach i pocałowała go. On z przyjemnością to odwzajemnił. Po chwili jednak ponownie wrócili do rzeczywistości.
— Drugi raz odpływamy dzisiaj w krainę miłości — zaczął Adrien, patrząc w jej piękne, fiołkowe oczy.
— W poetę się zacząłeś bawić? — zażartowała graniastowłosa, zaczynając pakować ubrania do walizki.
— Tak, wyobraź sobie, że odnalazłem swój kolejny talent. Chyba muszę pomyśleć nad wydaniem swojego tomiku — Adrien wyczuł początek żartobliwej konwersacji, więc kontynuował ją wkładając kolejne elementy odzieży jego dziewczyny.
— Ta, ciekawe czy tomik poetyczny czy raczej sucharów w wydaniu Czarnego Kota?
— Ach, jaka ty jesteś genialna! Napiszę tomik kocich sucharów. Wszyscy pękną ze śmiechu.
— Chyba z rozpaczy. Nigdy suchary ci nie wychodziły.
— Znowu brzmisz jak Biedronka. Ale nie myśl sobie, mnie do moich kocich żartów nie zniechęcisz. Co więcej, nowe suchary zacznę testować na tobie.
— Ach, jaka mnie kara spotkała. Czym sobie na to zasłużyłam? — podniosła rękę i położyła na czole, grając teatralnie załamaną kobietę.
— Niczym. Po prostu ciebie kocham — dodał uroczy blondyn i dał jej całuska w czoło — Gotowe! W końcu możemy ruszać do państwa Makuszyńskich.
— W końcu! Ileż można było wysłuchiwać tego miłosnego migdalenia? Mnie już zaczyna mdlić! — odetchnął z ulgą i poskarżył się Plagg, który właśnie wrócił z łóżka posiadaczki Miraculum Biedronki.
— Ach tak? Ale nasze miłosne igraszki to ty uwielbiasz! — pojawiła się obok kociego kwami Tikki.
— Tikki, błagam cię! Tylko nie przy Adrienie! Nie chcę, aby Adrien mi potem w żartach wypominał moje życie uczuciowe.
— Nic dziwnego, Camembert to zdecydowanie najgorsza dla ciebie wybranka życiowa.
— Wypraszam sobie! Ten cudowny ser to dla mnie jak Taylor Swift. Ona mnie uzdrawia i daje mi życie wieczne.
— A ja to, kim jestem?
— Maryla Rodowicz — zażartował Plagg i mrugnął prawym oczkiem z szarmanckim uśmiechem.
— Ha, ha, ha. Znam ten żart. Nie myśl sobie, że tak łatwo mnie zniechęcisz do naszej miłości. Przecież się kochamy, moja śmierdząca skarpetko — mówiąc ostatnie zdanie przytuliła się do czarnego stworzonka.
— No proszę, proszę! Kogo ja widzę! Plagg kocha się z Tikki! — odparł ironicznie Adrien, widząc ten uroczy obrazek — Czyż to nie uroczy widok, kochanie?
— Oj tak, bardzo uroczo wyglądają — zgodziła się przytulona do swojego chłopaka Marinette.
— Cukiereczku, błagam. Ja się ośmieszam przed Adrienem — rozpaczał Plagg, do którego nadal przytulała się Tikki.
— Oj nie, nie tym razem! Nawet nie wiesz, jak bardzo ciebie potrzebuję. Jak bardzo ciebie kocham.
— A to ciekawe, gdyż na trzy i pół tysięczne urodziny Nooroo miałaś do mnie odwrotny stosunek.
— Och, a ty nadal to wypominasz! Przecież Adrien i Marinette doskonale wiedzą, że my jesteśmy w sobie zakochani. Przypominam ci moment ujawnienia tożsamości. Więc nie wiem, co tu jest do ukrywania. Żałowałam i żałuję tego, jak źle traktowałam twoje uczucia. Teraz to naprawiam, moja kochana skarpetko.
— Uch, no dobra. Ten jeden raz mogę zrobić na jego oczach. Już czuję, jak przez święta będę przeżywał istne katusze przez tego chłopaka — po tych słowach Plagg delikatnie się uśmiechnął do Tikki, przytulił się do niej i dał całuska w czarną kropkę na czole. Blondyn i graniastowłosa zachwycili się tym przeuroczym obrazkiem, a chłopak objął swoją ukochaną od tyłu. Po tej chwili młodzi zakochani zaklaskali i wiwatowali słowami:
— Niech żyje młoda para!
I zaśmiali się radośnie.
— Jak to dobrze, że mamy siebie i was — rzekła z uśmiechem Marinette.
— Tak, jest jak w raju — zgodził się Plagg. Nagle z dołu odezwała się Sabine — matka graniastowłosej:
— Dzieci kochane, już spakowani?
— Tak, mamo — odpowiedziała córka piekarzy — Nie zapomniałam o stroju na spektakl.
— Cudownie, córeczko. To już schodźcie na dół, gdyż taksówka już stoi.
— Dobrze. Już idziemy — po chwili zwróciła się do swojego ukochanego — Adrien, masz swój strój w walizce?
— Ależ oczywiście! Nathalie dopilnowała, aby strój się pojawił.
— Kochasie jedne, chowajcie się! Wychodzimy już! — zawołała do przytulających się kwami.
Kwami w jednej chwili pojawiły się obok swoich właścicieli. Patrząc od strony widzów Plagg stanął po prawej stronie obok Adriena na wysokości jego szyi. A Tikki z kolei po lewej na tej samej wysokości co jej „ukochana śmierdząca skarpetka". Obaj trzymali się za ręce. Natomiast blondyn patrząc z perspektywy widza stał obok graniastowłosej po lewej stronie, trzymając razem z nią za rączkę walizki. W ten sposób utworzył się bardzo uroczy i symboliczny obrazek, idealnie nadający się na plakat promujący film o przygodach paryskich superbohaterów.
— Gotowa? — zapytał się Adrien dla upewnienia się, czy wszystko zostało wzięte.
— Gotowa — odpowiedziała Marinette. Chwilę potem opuścili pokój graniastowłosej, a wkrótce także kamienicę.
Przed piekarnią stała taksówka. Okazało się, że to Wilson ją zamówił. Adrien włożył walizkę swojej dziewczyny do bagażnika i zauważył swój bagaż.
— Nathalie dokonuje cudów — pomyślał z wdzięcznością model i otworzył drzwi pojazdu, by wpuścić przyszłą projektantkę. Dziewczyna podziękowała i wsiadła. Kiedy chłopak miał wsiąść do auta, zatrzymali go jeszcze rodzice graniastowłosej.
— Kochani — zwróciła się do młodych zakochanych Sabine — My przyjedziemy do Wilsona później, gdyż jeszcze musimy obsłużyć klientów w piekarni. Ale nie martwcie się, nasze bagaże już są razem z waszymi.
— Potwierdzam, kochanie — potwierdził Tom, który właśnie wrócił z pakowania ich walizek — Jak tylko zamkniemy piekarnię, jak najszybciej przyjedziemy do was. Obiecujemy.
— Nie ma problemu, proszę pana — przyjął do wiadomości chłopak graniastowłosej.
— W porządku. Będziemy na was czekać razem z panem Wilsonem — zapewniała Marinette.
— Dobrze. To do zobaczenia na miejscu — pożegnała się jej mama.
Młodzi zakochani odpowiedzieli tym samym i ruszyli w kierunku kamienicy państwa Makuszyńskich. Można uznać oficjalnie, że świąteczne wakacje właśnie się zaczęły.
...
Kilkanaście minut później. Młodzi zakochani dotarli do świątecznego miejsca wypoczynku. Podczas podróży zastanawiali się, dlaczego nie przyjechali do ich przyjaciół w celu ich odebrania. Adrien wysiadł z taksówki, by wziąć bagaże. Z kolei Marinette zapytała się kierowcy:
— Przepraszam, ale nie pojechaliśmy po moich przyjaciół. A oni mieli też z nami przeżyć święta.
— Alya i Nino? — zadał pytanie niepewnie taksówkarz, na co graniastowłosa przytaknęła — Właśnie mam po nich jechać. Pierwotnie planowałem to zrobić wcześniej po drodze. Ale dostałem telefon od pana Wilsona, że Alya i Nino jeszcze się szykują. Więc postanowiłem, że dam im jeszcze czas i przyjadę do nich wtedy, jak was zawiozę do waszego nauczyciela.
— To pan go zna? — zdziwił się blondyn, który wyjmował walizki rodziców graniastowłosej.
Wtedy z kamienicy wyszedł Wilson ubrany w czarny, męski płaszcz i bordowy szalik. Po ubiorze można było wywnioskować, że spieszył się przed wyjściem na dwór.
— Tak, ja i taksówkarz znamy się od kilku lat. On nie jeden raz mi ratował skórę, jak potrzebowałem podwózki dla mojej mamy. Marinette, przedstawiam ci mojego przyjaciela — Jacquesa Friedricha. Jacques, to moja uczennica — Marinette.
— Miło mi — odpowiedzieli wzajemnie graniastowłosa i taksówkarz.
— Dla mnie też — dołączył model, który skończył wypakowywać bagaże — Adrien Agreste.
— Wiem, znam pana z widzenia. Jacques Friedrich, dla mnie to zaszczyt podwieźć taką osobistość jak Pan.
— Jeju, aż taki sławny nie jestem.
— Och, nie okłamuj innych, kochanieńki — odparła z miłością Marinette — Przecież wiesz doskonale o tym.
— Mari, ja jestem tego świadomy. Ale staram się w ten sposób wyrazić skromność. Nie chcę wyjść na egoistę.
— Jakiś ty kulturalny i uprzejmy. I za to ciebie kocham.
— Właśnie — wtrącił się taksówkarz — Chciałem wam powiedzieć, że jesteście najbardziej dopasowaną parą, jaką widziałem. Tak uroczo wyglądacie. Czuję się zaszczycony, że miałem okazję podwieźć tak wspaniałą parę. Związek znanego modela z taką piękną damą.
— To prawda, Jacques — przyznał mu rację reżyser — Ja sam się nad nimi zachwycam.
— Ty to masz szczęście, że masz w klasie teatralnej takich wspaniałych uczniów.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo — rozmarzył się Wilson.
— Jeju, to takie miłe, że tak o nas Państwo myślą — uśmiechnęła się graniastowłosa.
— Bardzo dziękujemy za komplementy — dodał blondyn — Marinette to moje wielkie szczęście i za nic go nie oddam.
— Ja również — po tych słowach przytuliła się do niego.
— Nie chcę przerywać wam takiej uroczej chwili, ale bagaże same do domu nie wejdą — przypomniał młody reżyser — Potem będziecie mieli dużo czasu na wasze miłosne chwile.
— Racja. Na zimnie nie zamierzam stać — otrząsnął się model i od razu przystąpił do wnoszenia własnego, jego dziewczyny i rodziców graniastowłosej do kamienicy. Wilson podziękował taksówkarzowi za pomoc i wszedł do budynku, wnosząc resztę walizek. Z kolei Jacques ruszył po kolejnych, świątecznych gości.
Po kilku chwilach wchodzenia na ostatnie piętro kamienicy młodzi zakochani razem z gospodarzem domu przekroczyli próg mieszkania państwa Makuszyńskich. Nagle otworzyli usta na widok cudownie udekorowanego mieszkania. Po prawej stronie salon, po lewej kuchnia z pustym oknem, a pomiędzy obydwoma pomieszczeniami nieobdzielona ścianami jadalnia z dużym stołem w samym centrum. W pokoju po prawej stronie na ścianach koloru beżowego wisiały kolorowe światełka oraz złote i czerwone łańcuszki. W jednym z rogów salonu obok wejścia na balkon między dwoma dużymi sofami ustawionymi prostopadle do siebie wokół małego stołu stała przepięknie ubrana wg polskiej bożonarodzeniowej tradycji duża sztuczna choinka. Żyrandole w trzech wymienionych pomieszczeniach nie świeciły się, co nadawało temu mieszkaniu bardziej świąteczny nastrój. Naprzeciwko drzwi i okna balkonowego stał na szafce udekorowanej białym obrusem duży, plazmowy telewizor z dekoderem telewizji satelitarnej oraz po prawej stronie szopka bożonarodzeniowa po lewej. Na lewo od telewizora stała duża komoda z pełnymi zastawami naczyń oraz sztućców i obrusów. Z kolei na prawo kolejno wysoka szafka z przechowywaną odzieżą wyjściową oraz butami i wiszący na ścianie wieszak na kurtki, a pod nią mała pufa. Za oknami już panowały nocne ciemności, wśród których gdzieniegdzie ujawniały się oświecone okna kamienic oraz ozdobione latarnie uliczne.
Znajdująca się po lewej stronie kuchnia posiadała piękne drewniane, biało—niebieskie meble w staromodnym stylu, które patrząc od strony salonu zajmowały krótką, lewą oraz prawą ścianę oraz prostopadłą do nich mur, w której znajdowało się okno. Wyposażona we wszystkie potrzebne sprzęty jak lodówka, piekarnik, zmywarka czy kuchenka indukcyjna. Po wejściu do kuchni z lewej strony i skręcie w prawo zaraz za filarem ujawniał się pełny widok na salon oraz stojącą naprzeciwko pustego okna choinkę i stół jadalny sięgający długością końca kolumny. Puste okno zostało zabudowane na dole kuchennymi meblami znajdującymi się pod drewnianym blatem. Patrząc od strony salonu pod blatem stała ścianka pokryta ozdobnymi płytkami. Kuchnia również została pięknie ozdobiona małymi girlandami z czerwonymi wstążkami i sztucznymi dzwonkami. Te same ozdoby ozdabiały równie puste okno. Z kolei jadalnia również posiadała okno — dokładnie na wprost drzwi wejściowych. Pierwsi goście oniemieli z zachwytu na widok cudownie ubranego mieszkania.
— A więc tak wyglądają polskie święta... — wyraził swój zachwyt blondyn.
— Tu jest przecudownie! Ja bym nigdy nie chciała opuszczać tego miejsca! — dodała graniastowłosa.
— Dziękuję. Miło to słyszeć — podziękował Wilson i poszedł od razu zanieść bagaże do sypialni.
— Ale to dopiero początek — dodała idąca z kuchni Justyna — matka młodego reżysera — Dobry wieczór i witamy w naszych skromnych progach.
— Dobry wieczór — odpowiedzieli razem młodzi zakochani.
— Jeśli to, co zobaczyłam to jest dopiero początkiem, to aż trudno mi sobie wyobrazić następne niespodzianki — podzieliła się swoimi wrażeniami Marinette.
— Aż mnie ciekawi, jak polskie święta wyglądają. Na pewno Alyi i Nino padną szczęki na ten widok — przyznał Adrien.
— Oj, już sobie wyobrażam, jak upada z wrażenia nieprzytomna w ramiona swojego ukochanego.
— Już zaczynam mu współczuć — po chwili chichotania na ich myśli blondyn zadał ważne pytanie gospodarzowi — Zadam dosyć oczywiste pytanie: gdzie będziemy spać i gdzie rozłożyć bagaże?
— Właśnie. Dobrze, że o tym pomyślałeś, słodziutki.
— Wy razem z waszymi przyjaciółmi będzie spać w pokoju reżysera, rodzice Marinette w mojej sypialni, a my w salonie. Spokojnie, wszystko zaplanowaliśmy. Nawet to, gdzie ja z synem zaśniemy — uspokoiła ich Justyna.
— Całe szczęście. Wystraszyliśmy się, że nie znajdzie się miejsce dla samych gospodarzy.
— Nic się nie martwcie. Wszystko zostało wcześniej zaplanowane i każdy, nawet niezapowiedziany i zapowiedziany gość znalazł swój własny kąt.
— To ktoś jeszcze przyjdzie? — zdziwił się blondyn.
— Tak. Ale zapewniam was: Wszystko jest co do szczegółów zaplanowane.
— Potwierdzam — odezwał się Wilson, który wrócił ze swojego pokoju po zaniesieniu wszystkich bagaży — Zapraszam do salonu. Rozgośćcie się.
Po tych słowach młodzi zakochani zdjęli zimowe kurtki oraz buty i przeszli do pięknie oświetlonego i udekorowanego salonu. Rozglądali się po całym pokoju, nie mogąc się napatrzeć na te cudowności. To wszystko obserwował Wilson z uśmiechem. Nie spodziewał się, że ich ozdobione mieszkanie wywoła u nich tak pozytywne wrażenia. Po chwili model i przyszła projektantka usiedli na sofie, a młody reżyser na fotelu.
— Widzę, że nie możecie się napatrzeć — zaśmiał się Wilson.
— Oj tak! Jest tak cudownie! — zachwyciła się Marinette.
— Uważaj kochana, bo popadniesz w samozachwyt — zaczął kolejną zabawną rozmówkę Adrien.
— Prędzej ty uważaj! Wielu ludzi uważa o tobie jako bardzo urodziwym mężczyźnie, więc żebyś tylko nie zaczął gwiazdorzyć.
— Ja? Gwiazdorzyć? Coś ty! Ja już od wielu lat pracuję jako model i nigdy nie zdarzyło mi się, abym popadł w egoizm.
— Akurat! A twoje fanki to co? Ciekawe, jak ty reagujesz na pochwały i zachwyty z ich strony.
— A zapomniałaś, że ty też należałaś do grona jednej z wielu fanek, wręcz idolek do szaleństwa? — w tym momencie dziewczyna mocno się zarumieniła. Adrien trafił idealnie w punkt, co go niezmiernie cieszyło i rozbawiło. Wilson obserwował z żywym zainteresowaniem na te miłosne rozmówki — I wiesz co? To bardzo przyjemne uczucie, jak fanki mnie uwielbiają. A najbardziej lubię pochwały takiej jednej. Zgadnij, której?
Marinette patrzyła zarumieniona na swojego ukochanego, cały czas myśląc o tym, jak jej ukochany wybrnął z pułapki. Jedynie zapytała:
— No której?
Adrien zaczął się śmiać. Po chwili Wilson nie wytrzymał i również padł ze śmiechu. Z kolei Marinette posiadała teraz minę, która mówiła:
— Do jasnej igiełki, co w tym śmiesznego. O co tu chodzi?
Po chwili chłopak wyciszył wybuch śmiechu i zbliżył się do niej, kładąc dłoń na policzku dziewczyny. Młody reżyser, widząc to i przeczuwając dalszy ciąg zdarzeń po cichu poszedł do kuchni zrobić dobrej herbaty. Blondyn uśmiechnął się nieśmiało, rumieniąc się i pocałował swoją ukochaną. Zaskoczona graniastowłosa po chwili mentalnie przeraziła się, jak wielką niedomyślnością się wykazała, lecz w miejsce przerażenia i zawstydzenia pojawiły się same przyjemne uczucia towarzyszące romantycznym pocałunkom. I tak przez kilka chwil młodzi zakochani zajęli się pielęgnacją ich relacji. Podczas tej uroczej chwili jeszcze się przytulili, by ułatwić sobie wyrażanie swoich uczuć. Na tę uroczą scenę tworząca pierogi z grzybami i kapustą Justyna się uśmiechnęła. Wiedziała coś o tym, gdyż sama posiadała swoją drugą połówkę. Młodzi zakochani przypominali jej relację z nieżyjącym już mężem. Tyle wspomnień przeżyli razem. Teraz miała cichą nadzieję, że ich miłość okaże się bardzo trwała i zostanie przypieczętowana małżeństwem. A Wilson już nastawił wodę w czajniku i położył na palniku kuchenki indukcyjnej.
Nagle cały adrienetowski romantyzm prysł wraz z dzwonkiem domofonu. Młodzi zakochani wystraszyli się i mocno się zarumienili.
— Ja pójdę sprawdzić, mamo — powiedział Wilson i poszedł odebrać słuchawkę od domofonu. Po chwili ją odłożył i się uśmiechnął.
— Alya i Nino w końcu przybyli! — ogłosił wszystkim wieść młody reżyser i zwrócił się do graniastowłosej — Marinette, twoi rodzice też. Wyjdę przed kamienicę, by pomóc im wnieść walizki.
Po ogłoszeniu cudownej nowiny wszyscy się ucieszyli, a Wilson z czarnym męskim płaszczem i szalikiem oraz zimowymi butami opuścił mieszkanie. Nie minęła chwila, a już do kamienicy weszli kolejno para mulatów, rodzice graniastowłosej oraz Wilson z bagażami drugiej pary zakochanych. Jak już wiecie, bagaże rodziców już stały w pokoju matki reżysera. Przez kilka minut zapanował w mieszkaniu hałas i zamieszanie. Nowoprzybyli goście zdejmowali wyjściową odzież i witali się, podziwiając pięknie udekorowane mieszkanie.
— No w końcu jesteście — odezwał się do pary mulatów blondyn — Co tak długo wam zajęło pakowanie odzieży?
— Ach, Alya jak zawsze coś nagle przypomni o niezabraniu kilku rzeczy. I ja musiałem pomagać jej to odnaleźć — wyjaśniał Nino.
— Już nie marudź, Janko Muzykancie — oburzyła się mulatka — Ty też sprawiałeś problemy, bo musiałam cię błagać na kolana o przebaczenie za opowiadanie Miastu i Światu o naszych igraszkach.
— Zasłużyłaś sobie na mojego focha. Ja nigdy bym nie opowiadał takich rzeczy, pupciu.
— Pupciu? — zdziwiła się Alya i po chwili się zaśmiała — Jakiś tym romantyczny! Doprawdy! Aż mi okulary parują! Helena, mam zawał!
— Alya pupcią? — Marinette nie wytrzymała i padła śmiechem.
— Brachu, pozostawię to bez komentarza — krótko odparł, próbując powstrzymać swój śmiech Adrien.
— No ale to prawda! Ona ma takie puszyste kształty jak marzenie! Bogini! — podkreślał walory piękności mulatki jej chłopak.
Alya nadal się śmiała. Aż jej brakowało tchu!
— Naprawdę Alya, masz ogromne szczęście, że posiadasz takiego kabareciarza. Przynajmniej ciebie rozbawi w każdej chwili — mówiła, śmiejąc się graniastowłosa.
W końcu mulatka dała sobie dojść do słowa i śmiejąc się odparła:
— Oj tak! Nawet nie wiesz jak bardzo!
Potem zwróciła się do swojego ukochanego:
— Ach, ty mój El Niño, jak ja ciebie kocham za twoje żarty!
Po tych słowach Alya namiętnie pocałowała zaskoczonego „chłopca". A on po chwili odwzajemnił ten gest. Marinette jedynie spojrzała na swojego chłopaka, a on na nią. Potem Adrien objął ją prawą ręką i podeszli do swoich rodziców, którzy kończyli zdejmować kurtki.
— Witam ponownie — powitał ich kulturalnie blondyn.
— Witaj, Adrien — odpowiedział Tom — Widzę, że bardzo się nią opiekujesz.
— Staram się. W końcu to mój najszczerszy skarb.
— Mamo, widziałaś, jak pięknie jest ozdobione mieszkanie? — zachwyciła się Marinette.
— Tak, widziałam. Jest cudownie! — zgodziła się z nią Sabine.
— Moi drodzy, herbata już gotowa. Zapraszam do salonu — nagle odezwał się głos Wilsona, który niósł na tacy kubki z gorącą herbatą oraz łyżeczki i cukierniczkę. Wszyscy goście rozgościli się na sofach.
— Wybaczcie najmocniej, ale zapomniałem wziąć swojej — przyznał się ku śmiechowi gości młody reżyser — Za chwileczkę wracam ze swoim kubkiem.
Zaproszeni uczestnicy świąt zajęli miejsca w salonie. Dwie pary zakochanych zajęli sofę na wprost telewizora, a rodzice Marinette na drugiej sofie. A Wilson poszedł do kuchni po swój kubek z ciepłą herbatą. Zobaczył mamę, która kończyła robić pierogi do wigilijnego stołu. Patrzyła ze szczerym uśmiechem na gości siedzących w salonie.
— Mamo — zwrócił się do swojej mamy młody reżyser — Jeśli chcesz, to mogę ci pomóc. Widzę, że bardzo chcesz do nas dołączyć. Moje serce się kraje na ten widok.
— Spokojnie, nie ma takiej potrzeby — zapewniała go mama — Właśnie kończę na dzisiaj swoją robotę. Lepiej zajmij się gośćmi, to oni są teraz ważniejsi. Obiecuję, że zaraz do was dołączę.
— Na pewno? Nie chcę, abyś czuła się źle. Przecież święta powinniśmy spędzać razem. Czuję się źle, widząc jak ty jako jedyna ciężko pracujesz, a reszta odpoczywa.
— Oj, ty też ciężko pracujesz synu. Przecież opiekujesz się gośćmi. Ale rozumiem, co czujesz. Niepotrzebnie się martwisz. Zajmij się gośćmi. Tym bardziej że nie są to wszyscy.
Nagle zadzwonił domofon. Justyna jedynie się cicho zaśmiała.
— Apropo tego, że nie są wszyscy. Lepiej otwórz drzwi i zajmij się gośćmi.
— Dobrze, mamo — odpowiedział jej Wilson — Twoja herbata jest na blacie w kuchni.
— Dzięki — dodała na koniec matka reżysera i zaczęła sprzątać po robieniu pierogów. Tymczasem reżyser odebrał słuchawkę domofonu i wpuścił do kamienicy ostatnich gości. Po chwili oczom uczestników świątecznych wakacji ukazali się... Adam Stachieu oraz Daniela Ikonowska — kolejno najlepszy przyjaciel oraz dziewczyna reżysera.
Tak, moi kochani. Daniela oraz Wilson zostali parą! W jaki sposób do tego doszło? O tym przekonacie się w dalszym ciągu tej świątecznej historii.
Wracając do naszej, świątecznej historii piosenkarz i jurorka zdjęli wyjściową odzież i po przywitaniu się ze wszystkimi zgromadzonymi Daniela usiadła na sofie obok rodziców graniastowłosej. Z kolei Adam nie znalazł miejsca, ale po chwili Wilson przyniósł dodatkowe krzesło z jadalni i w końcu znalazł swój własny kąt. Po chwili dołączyła również Justyna z kubkiem gorącej herbaty. Najlepszy przyjaciel reżysera postanowił ustąpić miejsca i nie prosząc o krzesło usiadł po turecku na mięciutkim i ciepłym dywanie. Wilson nalegał, aby wziąć jeszcze jedno siedzenie, ale piosenkarz zapewniał, że na dywanie jest mu wygodnie. Nagle Daniela wpadła na pomysł. Przesiadła się na... kolana swojej miłości! A Adam mógł zająć wygodne miejsce na sofie obok rodziców graniastowłosej. Młody reżyser zdziwił się tym gestem ze strony jego dziewczyny i się lekko zarumienił. Jednak nie zaprotestował i przyjaznym wzrokiem się zgodził. Ona odwzajemniła to uśmiechem. W końcu wszyscy znaleźli miejsce.
— Czy wszyscy znaleźli swój wygodny kąt? — zadał pytanie młody reżyser dla pewności. Wszyscy przytaknęli.
— A czy wszyscy otrzymali po kubku herbaty? — zapytała się Justyna. Również goście zgodnie się zgodzili.
— W końcu możemy spędzić czas razem i zacząć bożonarodzeniowe wakacje!
— Dokładnie! I wkrótce potem spędzić czas przy wigilijnym stole!
— Ponadto wystawimy jasełka dla całego Paryża! — dodała Daniela.
— Oj tak! Już się nie mogę doczekać, jak zagram polskiego króla Kazimierza Wielkiego! — wyraził ekscytację Adam.
— Ja również! Już tylko czekam, jak włożę strój Świętego Józefa i zacznę opiekować się moją ukochaną i naszym synkiem! — podzielał jego entuzjazm Adrien.
— W sumie nie wiem, czy to powód do radości — martwiła się Marinette — To duża odpowiedzialność zagrać matkę samego Jezusa. I do tego jeszcze przed całym Paryżem! Ja... ja chyba nie podołam zadaniu...
— Oj, Mari. Dasz sobie radę, wierzę w to głęboko. Tym bardziej że to nie pierwszy raz, jeśli chodzi o udział w spektaklach. Świetnie sobie poradziłaś z rolą Agathe — też rolą główną. W dodatku odtworzyłaś rolę dla znacznie większej widowni niż teraz, gdyż dla wszystkich Francuzów. Poza tym — zapomniałaś, że my we dwójkę ponosimy ogromną odpowiedzialność podzieloną między ciebie i mnie? Pół roku temu świetnie poradziliśmy z naszymi rolami, które grały pierwsze skrzypce w spektaklu. Więc skoro pół roku temu — jako Agathe i Gabriel udało się nam razem unieść ją podzieloną między nas, jak i też teraz — tym razem jako Maryja i Józef równie świetnie wywiążemy się z zadania. A w razie jakichkolwiek obaw, mamy siebie nawzajem.
— Jak ty potrafisz mnie pocieszyć i wesprzeć — uśmiechnęła się do niego graniastowłosa i oparła swoją głowę o ramię blondyna. On jedynie kątem oka spojrzał na nią i rumieniąc się objął lewym ramieniem swoją dziewczynę.
— Ach, wy serio pasujecie do siebie — zachwyciła się matka reżysera — Tacy jesteście uroczy!
— To prawda, pani Justyno — przyznała jej rację Sabine — Mamy ogromne szczęście, że nasza córka posiada takiego wrażliwego chłopaka.
— Tak, nawet dzisiaj dyskutowaliśmy z moją żoną, że nawet teraz dałbym im błogosławieństwo — dodał z dumą Tom.
— Doprawdy? — zaśmiała się Daniela — Oni przecież mają ukończonych osiemnastu lat!
— Mów sobie, co chcesz! — dołączył do dyskusji Adam — Ja tam im zazdroszczę. Mam dwadzieścia parę lat i nadal nie mam dziewczyny. Sam bym chciał zakochać się w pięknej dziewczynie, która zaakceptuje mnie takim, jakim jestem.
— A nam nie zazdrościsz? — oburzyła się żartobliwie Alya — My też nie jesteśmy pełnoletni, a spójrz — ja i mój El Niño żyjemy w związku pełnym namiętnej miłości.
— Alyanieńko kochana! Uspokój się! — uspokajał ją jej chłopak — Jeszcze wstydu mi i sobie narobisz!
— Oj, ty mój Janko Muzykancie! Nie będę spokojna, gdyż nie pozwolę, aby nasz związek został pominięty.
— Alya! Inni serio nie muszą wiedzieć, jak raz spałaś obok mnie z nagim torsem a wcześniej soczyście zarumieniłaś się na mój widok zaraz po wyjściu z łazienki.
— A mam ci przypomnieć w jakich okolicznościach? — dodała pewnie spoglądając kątem oka mulatka.
W salonie zaczęło się roić od coraz głośniejszych śmiechów. Wilson widząc zawstydzonego Nino postanowił przerwać ten kabaret.
— Kochani! — zawołał do wszystkich — Może wróćmy do tematu naszych jasełek. Widzę, że wszyscy czekają na wielką premierę na placu de Vosges z wielką ekscytacją. Ciekawe, ilu przyjdzie obejrzeć nasz debiut szkolnej grupy teatralnej.
— Wilsonie, ależ oczywiście, że cały Paryż. Przecież cała stolica o niczym innym nie mówi jak o jasełkach — odpowiedziała mulatka — To zasługa udziału znanych osób. Przecież oprócz ciebie, Danieli i Adama wystąpią też Clara Nightningale, Jean Duparc, Penny Rolling czy też sama Nadia Chamack.
— A ja myślę, że ich przekonał bardzo ciekawy scenariusz, który porusza wątek rodzinnego kraju młodego reżysera — Polski — wyraził swoje zdanie Nino.
— To ciekawe, co mówicie — rzekł Wilson — Wiecie doskonale, że zostałem nauczycielem zajęć teatralnych w paryskim gimnazjum. A jednym z moich obowiązków jest wystawienie kilku spektakli w ciągu roku szkolnego. Po rozpoczęciu pracy zacząłem szukać pomysłu na nasz debiut. Przez jakiś czas nie mogłem niczego znaleźć. Pewnego dnia przeszukując internet znalazłem skany jednego ze starych wydań książkowych polskich jasełek w wydaniu polskiego poety z czasów modernizmu Lucjana Rydla pt. „Betleem polskie". Wtedy uznałem, że to idealne na debiuty naszej grupy. Wybrałem ten utwór ze względu na moje szczególne przywiązanie do mojej Ojczyzny. Mimo mieszkania we Francji razem ze swoją mamą nigdy nie wyzbyliśmy się polskich korzeni. Nadal krzewimy nasze polskie tradycje. Francja znana jest ze swojej otwartości na różne kultury więc uznałem, że Wigilia i Paryż to idealne miejsce. Kiedy ja żyję poza Polską to czuję w sercu, że jestem zobowiązany wypromować i reprezentować swój kraj na świecie. To właśnie dlatego postanowiłem wystawić spektakl oparty na tym utworze.
— Wow, to naprawdę piękna inicjatywa — zachwyciła się Sabine — To jest cudowne, jak każdy godnie pokazuje kulturę swojego kraju. Wtedy każdy może poznać ich wielokulturowość.
— A właśnie, niech Pan nam opowie coś więcej o Państwa Ojczyźnie — zaproponował rodzinie Makuszyńskich Tom.
— Wilson wam może opowiedzieć. Ja nie potrafię tak świetnie opowiadać, jak mój syn — zaśmiała się Justyna — O ile nie ma nic przeciwko.
— Z wielką przyjemnością — odparł z uśmiechem młody reżyser — Proponuję upewnić się, czy wszyscy wygodnie się rozsiedli. To będzie taka trochę dłuższa historia.
— Och, Wilsonku, mnie jest bardzo wygodnie — odpowiedziała z miłością Daniela — Z tobą zawsze.
Pozostali również potwierdzili swoje uczucie wygody i nikt nie miał zamiaru ruszyć do toalety. Z kolei Justyna przyniosła talerzyk z ciasteczkami, by każdy mógł w trakcie opowieści mógł coś przekąsić i usiadła na krzesełku obok reżysera i jurorki. Wilson mógł przystąpić do swojej „wyprawy w czasie", prezentując przy okazji liczne obrazki i mapy.
— To tak, początki mojej ojczyzny „Polski" sięgają czasów średniowiecza. Około X wieku pojawiły się pierwsze historyczne wzmianki o tak zwanym „państwie Polan". Dokładniej w drugiej ćwierci zaczęły powstawać pierwsze wielkie grody w regionie obecnej Wielkopolski — w Poznaniu, Ostrowie Lednickim i Gnieźnie. Wg pewnej legendy pierwszy z wymienionych grodów otrzymał nazwę na cześć wspólnego spotkania Lecha, Czecha i Rusa. Drugi gród znany jest z tego, że wg historyków tam mogło dojść do przyjęcia chrześcijańskiego chrztu przez Mieszka I. Z kolei ostatni z nich był stolicą państwa polskiego przez trzy następne wieki. W tym czasie rządzili trzej księża — Siemowit, Lestek i Siemomysł. Potem pierwsza roczna data, jaka się pojawia to 966 r. Wtedy pierwszy historyczny władca państwa Polan — Mieszko I po poślubieniu czeskiej księżniczki Dobrawy przyjmuje chrzest. Potem jego następca — pierwszy historyczny król Bolesław Chrobry osiąga największy zasięg terytorialny w czasach pierwszej monarchii piastowskiej. Za jego panowania męczeńską śmiercią zginął św. Wojciech nauczając pogańskich Prusów i na zjeździe w Gnieźnie podczas odwiedzin jego grobu cesarz Otton III daje zielone światło na utworzenie pierwszego arcybiskupstwa w Gnieźnie i trzech biskupstw między innymi w Krakowie. Dodatkowo zostaje królem bardzo krótko, bo parę miesięcy później umiera. Potem drugi król w historii — Mieszko II Lambert prowadził ofensywę zdobywania nowych ziem kosztem innych państw. Potem w wyniku ataku państwa cesarskiego nowym władcą zostaje Bezprym, a jego poprzednik ucieka z Polski. Po roku brutalnych rządów odzyskuje i jednoczy władzę w państwie. Po jego śmierci władcą zostaje Kazimierz I Odnowiciel, który jego przydomek świadczy o odbudowie państwa oraz kościelnych organizacji. Potem kolejnymi dynastami zostali trzeci w historii król Polski — Bolesław II Śmiały zwany też inaczej Szczodrym, Władysław III Herman oraz Bolesław III Krzywousty, który zasłynął ze swojej ustawy sukcesyjnej, która podzieliła państwo między swoich synów. Jego śmierć i zarazem wejście w życie tej ustawy zapoczątkował okres tzw. rozbicia dzielnicowego. Jak pamiętacie zapewne ze szkoły, w Europie w czasach średniowiecza obowiązujący feudalizm doprowadził do rozbić państw na mniejsze. Jedynie Wielka Brytania uniknęła tego losu. Polska podobnie jak większość innych krajów nie uniknęła tego losu. Przez prawie dwa wieki Polska pozostawała rozdrobniona terytorialnie. Jedynym królem Polski z tego okresu, w całej historii czwartym był Przemysł II, uznawany przez znanego polskiego kronikarza Jana Długosza za bohatera, „który ten naród wyniszczony i bezsilny podniósł i uczynił panem sąsiednich krajów". Później piąty władca Rzeczpospolitej — Władysław Łokietek zasłynął ze zjednoczenia Polski w jeden kraj, co kończy okres rozbicia dzielnicowego. Ostatni władca z dynastii Piastów, piąty w historii monarcha — Kazimierz Wielki „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną" oraz zgodnie z umową po jego śmierci tron polski przejmuje węgierska dynastia Andegawenów. Kolejno królami Rzeczypospolitej zostali Ludwik Węgierski oraz pierwsza kobieta z tym tytułem — Jadwiga Andegaweńska. Ta ostatnia później współrządziła ze swoim mężem — późniejszym królem Władysławem II Jagiełłą. Zasłynęła wśród Polaków z działalności na rzecz kultury. Ufundowała wiele kościołów i odnowiła Akademię Krakowską, która powstała wcześniej za rządów Kazimierza Wielkiego. Po jej śmierci Władysław II Jagiełło został pierwszym władcą z dynastii Jagiellonów. To właśnie za jego panowania doszło do wielkiej zwycięskiej bitwy z Krzyżakami pod Grunwaldem. Od czasów rządów królowej Jadwigi władcy teraz rządzili Polską i Litwą, co symbolizowało pierwszy krok w kierunku późniejszej unii realnej między dwoma krajami. Ten proces zapoczątkowała unia personalna w Krewie. Potem Polską i Litwą rządzili kolejno Władysław III Warneńczyk, Kazimierz IV Jagiellończyk, Jan Olbracht oraz Zygmunt I Stary, za którego panowania miał miejsce w Krakowie hołd pruski złożony przez ostatniego wielkiego mistrza krzyżackiego, co miało ostatecznie zakończyć wojnę z Zakonem Krzyżackim między innymi o Pomorze Gdańskie. Ostatnim władcą tej dynastii jest Zygmunt II August. To za jego inicjatywą doszło do ostatecznego połączenia Królestwa Polskiego z Wielkim Księciem Litewskim unią realną podpisaną w Lublinie w jedno wielkie państwo. Nazwa jego brzmiała Rzeczpospolita Obojga Narodów. Po śmierci władcy zaczyna się okres władców elekcyjnych, czyli królów polskich zaczęto wybierać w ramach wolnej elekcji. Polegała ona na tym, że króla wybierała szlachta. To był jeden z wielu znaków, że ta grupa społeczna zaczęła mieć większe przywileje niż sam król. Rzeczpospolita stawała się demokracją szlachecką. To doprowadziło później do strasznej rzeczy, o której powiem później.
Wszyscy słuchali uważnie jego historii, nawet nie próbując mu przerywać. Jedynie popijali herbatę, co jakiś czas przegryzając ciasteczka. Nie przypuszczali, że Wilson swoim wyjątkowym głosem zainteresuje innych do posłuchania. Aż się zaczęli zastanawiać, dlaczego pisarz nie poszedł śladami swojego taty. Również ciekawiło to, co miał na myśli mówiąc o strasznej rzeczy. Wilson kontynuował historię swojej Ojczyzny co jakiś czas pokazując zdjęcia, obrazki i mapki powiązane z tym, co opowiadał:
— Wracając do pierwszej wolnej elekcji, która odbyła się we wsi Kamion pod Warszawą ostatecznie wybrano na króla przedstawiciela francuskiej dynastii Walezjuszy — Henryka Walezego. Ale na wieść o śmierci ostatniego żywego z rodzeństwa brata potajemnie uciekł z Krakowa i we Francji został królem. Potem został zamordowany w „wojnie trzech Henryków", a władzę przejął przedstawiciel nowej dynastii Burbonów — król Nawarry Henryk IV. W Polsce ucieczkę uznano za abdykację i królem Polski została Anna Jagiellonka, do której rok później dołączył Stefan Batory. Zasłynął między innymi ze zwycięskich wypraw wojennych do Rosji oraz utworzenia drugiej w Rzeczpospolitej wyższej uczelni w Wilnie. Następnie za panowania Zygmunta III Wazy Rzeczpospolita osiągnęła największy zasięg terytorialny w historii państwa.
Po tych słowach pokazał gościom dużą, papierową mapę państwa z tego czasu. Po chwili zaczął prezentować, na jakie dwie części dzieliło się królestwo i jakie obszary zajmowało.
— Wtedy królestwo obejmowało obecne tereny Polski, Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy i Estonii. Zaczynając od zachodu do wschodu Polska była położona geograficznie na obszarach Wielkopolski, Małopolski, Pomorza Gdańskiego, Warmię, Mazowsza, Prus, Rusi wraz z Ukrainą, Rusią Czarną, Rusią Białą, Podolem, Rusią Czerwoną i Wołyniem, Dzikich Pól, Zaporoża, Litwa ze Żmudzią, Kurlandią, Semigalią oraz Inflantami. Porównując ten zasięg terytorialny do obecnego, to aż można poczuć wielką narodową dumę, że wtedy zaraz po Caracie Rosyjskim moja Ojczyzna była największym krajem w Europie.
— Wow, jak bardzo daleko sięgały granice — nie kryła zdziwienia Marinette — Nasza Francja to nic w porównaniu do twojej Rzeczypospolitej.
— Już sobie wyobrażam, ile czasu potrzeba było, by zwiedzić całe państwo. Życia by nie starczyło — dodał Adrien.
— Możliwe, że masz rację, Adrien — przyznał mu rację Wilson — Wtedy nie było aut ani dobrych dróg, by móc szybko i wygodnie dostać się w dowolne miejsce. Wtedy jedynym środkiem transportu ziemnego stawał się koń lub piechota. Ale nigdy nie wiadomo, jak wtedy było naprawdę. Możemy jedynie na podstawie świadków przeszłości przypuszczać, jak wtedy wyglądała mniej więcej tamtejsza rzeczywistość. Jedno jest pewne, dzisiaj żyje się znacznie łatwiej niż kiedyś.
— Wspomniał pan o strasznej rzeczy, za którą stały przyznawane coraz większe przywileje szlachty kosztem pozycji króla. Co takiego się stało? — zapytała się ciekawa Sabine.
— Ach, kochanie. Mówię ci, że chodzi tu o upadek państwowości — zapewniał Tom — Lecz ty nie chcesz mi uwierzyć.
— Bo to jest tak przerażające, że to niemożliwe.
— Spokojnie, właśnie powoli się zbliżamy do tego momentu — uspokoił, nie zdradzając na wstępie trafienia z odpowiedzią przez Toma młody reżyser — Co nie oznacza końca historii, gdyż dopiero znajdujemy się w XVIII wieku.
— Właśnie, bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu tej historii — przyznała Alya — Co prawda wszystko bym poczytała w internecie, ale... to, jak Wilson opowiada tę historię sprawia, że najchętniej bym posłuchała. Serio masz potencjał na dziennikarza. Szkoda, że nie poszedłeś śladami ojca.
— Wracając do historii kraju — w końcu najbardziej wiarygodne źródło informacji o historii danego kraju to ktoś, kto sam z urodzenia do niego należy — odrzekł Nino.
— Bardzo dziękuję, Alya — podziękował zaskoczony Wilson — Miło to słyszeć. Mimo że jak to ktoś ujął mam bardzo radiowy głos, to jednak postanowiłem pójść swoją drogą. Ale kto wie, on ma wobec każdego jakiś Boży plan i może dostąpię zaszczytu poprowadzenia jakiegoś programu w telewizji czy radiu. Nigdy nie mów nigdy, jak to się mówi. To prawda Nino. Najlepiej w danej dziedzinie wypowie się ten, który serio się na tym zna. Na przykład ja opowiadam o Polsce i Polakach, gdyż sam z urodzenia nim jestem. A teraz pozwólcie, że wrócę do mojej historii po tej krótkiej pauzie.
Po wypiciu kilku łyków herbaty w celu nawilżenia gardła przeszedł do dalszego ciągu historii państwa polskiego.
— Gdzie to ja skończyłem... Aha, już pamiętam. Po śmierci Zygmunta III Wazy na króla wybrano Władysława IV Wazę i później Jana Kazimierza. Ten władca znany jest z prowadzenia ciężkich wojen aż z dwoma krajami — Rosją i Szwecją. Konflikt zbrojny z tym ostatnim został nazwany „potopem szwedzkim", gdyż w bardzo szybkim tempie wróg zajmował całą polską Koronę i część Litwy. Dodam w ciekawostce, że podczas tego potopu doszło do słynnej obrony Jasnej Góry, która zakończyła się zwycięstwem zakonników pod przywództwem znanego ówczesnego przeora ojca Augustyna Kordeckiego. Do tego jeszcze musiał zmierzyć się z wewnętrznymi problemami, jak powstanie Chmielnickiego z Kozakami czy też rokosz Lubomirskiego ze szlachtą. Te wojny doprowadziły do gigantycznych zniszczeń materialnych, jak i też gospodarczych. Wtedy Jan Kazimierz jak pierwszy władca w historii Polski abdykował. Kolejnym władcami wybranymi przez szlachtę w wolnej elekcji zostali Michał Korybut Wiśniowiecki i Jan III Sobieski. Drugi władca bardzo jest znany wśród Polaków ze słynnej odsieczy wiedeńskiej udzielonej podczas oblężenia stolicy Austrii przez Turcję. To bohaterskie zwycięstwo uznawane jest do dzisiaj za symbol obrony Europy przed turecko—islamskim najazdem.
— Więc zapewne wtedy Polska i Sobieski zdobyli sławę i szacunek w świecie — zwrócił uwagę Adrien — Oni wyrobili piękną wizytówkę twojej Ojczyźnie.
— Jak pięknie to ująłeś — odpowiedzieli niespodziewanie razem młody reżyser i Marinette. Po tych słowach wszyscy wyrazili zdumienie, a po chwili padli śmiechem.
— Jak powiedziałem — pięknie to ująłeś, Adrien — odpowiedział po uspokojeniu się Wilson — Widać, jak ja z Marinette zgadzamy się co do joty.
— Ewidentnie to widać — zaśmiała się Justyna — Synu, przejdź już do historii, bo tak nigdy nie dojdziemy do czasów współczesnych.
— Racja, pani Justyno — przyznała graniastowłosa — Wilsonie, wszyscy czekają.
— Już, spokojnie. Muszę znaleźć wątek, na którym skończyłem — odrzekł młody reżyser, lecz po chwili nie mógł sobie przypomnieć.
— Sobieski! — przypomniała mu Alya.
— Nie, bo odsiecz wiedeńska! — dodał Nino.
— Zaraz, to ja ci przybędę z odsieczą i wtedy dopiero będziesz miał tyle pupci, El Nino!
— Alya! Wstydziłabyś się! Nie przy gościach!
— Obaj zgadliście, dziękuję wam bardzo — podziękował ku ich szoku Wilson i wrócił do dalszego ciągu historii — Po Sobieskim mamy kolejnych władców, głównie z dynastii Wettinów. August II Mocny, Stanisław Leszczyński i August III Sas. W tym czasie sytuacja polskiego państwa zaczęła być coraz bardziej dramatyczna. Kolejne wojny, problemy wewnętrzne, a to wszystko z powodu ogromnych przywilejów szlachty kosztem króla doprowadziły do tego, że powoli dotychczas samodzielne państwo zaczęło stawać się zależne od innych — Rosji, Austrii i Prus. Wtedy zaczęto uświadamiać sobie, jaki mają problem i zaczęto podejmować reformy. Ostatnim królem i zarazem władcą typu monarchicznego był Stanisław August Poniatowski. On bardzo dużo zrobiła dla polskiej kultury. Zasłynął słynnymi obiadami czwartkowymi z artystami, wtedy zaczęła powstawać polska opera i teatr oraz to właśnie wtedy zapoczątkowano potężne reformy mające na celu odbudowę państwa. Właśnie między innymi słynna Konstytucja 3 Maja — pierwszą w Europie i drugą na świecie, zaraz po amerykańskiej. Lecz niestety za jego czasów doszło do dwóch konfederacji przeciwko próbom ratowania Polski — barskiej i targowickiej. Ostatecznie król stał się zdrajcą, gdyż skapitulował po drugiej z konfederacji i przystąpił na stronę zdrajców. Dodatkowo nie zapobiegł dwóm rozbiorom dokonanym przez zaborców i ostatecznie dopuścił się III rozbioru, który miał być karą za powstanie kościuszkowskie na czele z Tadeuszem Kościuszką. Stała się rzecz straszna — Polska zniknęła z map Europy na sto dwadzieścia trzy lata.
Na te słowa wszyscy wyrazili swój szok. Do oczu Sabine zaczęły napływać łzy. Alya aż zakrztusiła się herbatą, aż Adrien musiał ją ratować klepiąc mocno po jej plecach. Nino zemdlał i Marinette go obudzić na różne sposoby. A reszta wyraziła zaskoczenie na ich reakcję, nie na ich własną historię Ojczyzny. Na szczęście sytuacja została opanowana. No prawie.
— A nie mówiłem ci kochanie? — chwalił się Tom — To nie mogło się dobrze skończyć...
Nagle przerwał widząc zrozpaczoną swoją ukochaną żonę.
— Kochanie, dlaczego płaczesz? Przecież Ojczyzna Wilsona obecnie istnieje na mapach Europy — zatroszczył się o nią pan Dupain.
— Wiem, ale mimo wszystko to jest takie smutne — przytuliła się do niego Sabine.
— Nie martw się, kochana. Zaraz się dowiesz, w jaki sposób Polska istnieje obecnie na mapach.
— Dokładnie tak, drodzy państwo — zapewniał Wilson — Zaraz przejdziemy do dalszego ciągu historii. Ale najpierw proponuję zrobić małą przerwę na ewentualną toaletę. Zależy mi, aby wszyscy czuli się komfortowo podczas opowieści.
— W sumie potrzebuję z niej skorzystać — odparł piosenkarz i szybko pobiegł do toalety.
— Ej! Ja miałam iść pierwsza! — oburzyła się jurorka i wywracając Wilsona z fotela również popędziła do drzwi ubikacji. Nagle w jednej chwili pozostali również ruszyli w kierunku świątyni dumania. W efekcie zrobiła się ogromna kolejka. Jedynie Wilson i Justyna zaskoczeni tym „wyścigiem toaletowym" jako jedyni zostali w salonie.
— Ja zrobię kolację! — odpowiedzieli w tym samym czasie matka i syn, który leżał na podłodze pokonany wcześniej przez jego dziewczynę. Po chwili zaśmiali się.
— Pozwól, że ja ją zrobię. Ty sobie odpocznij — zaproponował się młody reżyser.
— Spokojnie, ja ją przygo... — próbowała zaprotestować Justyna, ale Wilson położył na jej dłoń swoją i ponownie rzekł z uśmiechem:
— Proszę cię. Odpocznij sobie, ja się tym zajmę — po tych słowach uśmiechnęli się i po chwili syn Justyny od razu wziął się do roboty. Justyna jedynie spojrzała na niego i westchnęła. Jak ten jej syn pięknie dorósł, nieprawda?
...
Kilkanaście minut później. Na zegarze widniało kwadrans po ósmej wieczorem. Młody reżyser właśnie powoli kończył przygotowywać posiłek dla gości. Do niego dołączyli piosenkarz i jurorka, by pomóc w potrzebie swojemu przyjacielowi. Wracając do „wyścigu toaletowego" — ostatecznie pierwszy Adam i musiał oczywiście żartobliwie walczyć z Danielą o dostęp do świątyni dumania. W końcu jednak z okazji skorzystała Marinette i dzięki pomocy Adriena mogła wejść do toalety. Chwilę potem dobiegli Alya i Nino, który biegł omal nie potykając się o dywan na korytarzu. W efekcie wywrócił rudowłosą wprost na podłogę układając się w pozycji dwuznacznej. Dziewczyna czuła się zaskoczona tym ciągiem zdarzeń, a Nino jedynie zmrużył łobuzersko oczy i namiętnie ją pocałował. W końcu po pełnym niespodziewanych wydarzeń wyścigu ostatecznie w kolejce do toalety dotarli kolejno: Marinette, Adrien, Tom, Sabine, Alya, Nino oraz Daniela i Adam. Tak, moi kochani — pierwsi okazali się ostatnimi. Najbardziej ucierpiał piosenkarz, który wybiegł do toalety jako pierwszy. Tymczasem Wilson przygotowywał kolację w kuchni, a Justyna odpoczywała w salonie. Później rozmawiała z kolejno wychodzącymi z toalety gośćmi, by bliżej ich poznać. Po kilkudziesięciu minutach, kiedy ostatni Adam wyszedł z toalety, Daniela pomagała swojemu chłopakowi dokończyć posiłek. Matka reżysera akurat pokazywała rodzinny album Marinette i Adrienowi, gdyż jak się okazało modelowi marzyła się rodzina pełna miłości, której we własnym domu nie posiadał. Przyszła projektantka chciała bliżej poznać dzieciństwo jej ulubionego nauczyciela. Nino i Alya żartobliwie awanturowali się — tym razem o ewentualną zawartość tematyczną dziennika w dniu Bożego Narodzenia w wydaniu rudowłosej. Po chwili do kuchni przyszedł Adam i razem z jego przyjaciółmi zanieśli całą zawartość kolacji na stół w salonie.
— Ach, w końcu kolacja! — wyznał głodny mulat — W końcu się najem!
— Tylko nie przejedz się, bo ci na boki pójdzie — zaczęła kolejną żartobliwą dyskusję w stylu małżeńskim.
— Prędzej, żeby tobie nie poszło w pięty — ugryzł pierwszego kęsa kanapki Nino — Bo nie odpuszczę z moim chytrym planem, którego start odbędzie się tej nocy.
— A co takiego planujesz, mój El Nino? — odparła mrużąc łobuzersko oczy, przygryzając kolejny kęs posiłku.
— Może będzie wypatrywać Świętego Mikołaja? — dołączył do rozmowy Adam — Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjedzie do Paryża.
— Prędzej Pierwszej Gwiazdki — zasugerowała Daniela — Chyba już nie może doczekać się spróbowania naszych „kartofli".
— Widzisz Alya? — zaśmiał się Nino — Mówiłem, że na Wigilię same kartofle zjemy!
— Ach, Nino, Nino — załamała się mulatka, poprawiając okulary. Daniela i Adam okrutnie chichotali na ich konwersację — Ile razy mam ci powtarzać? Na Wigilii kartofli nie ujrzysz. To po pierwsze. Po drugie — twój plan nie wypali, gdyż pada śnieg. A po trzecie — to są ziemniaki, nie kartofle, głąbie!
— I mówi to ta, która nie pomyliła Calvina Harrisa z Calvinem Kleinem — na te słowa piosenkarz i jurorka wybuchli śmiechem. Aż Tom chwilowo zakrztusił się swoim posiłkiem — W każdym razie nikt nie zgadł, co planuję...
Po tych słowach jedynie teatralnie i groźnie zachichotał ku przewrotowi oczu jego ukochanej. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wielki popełniła błąd ignorancją wyraźnego znaku, jaki dawał mulat.
— Nie wiem, jak wy, ale Wilson świetnie opowiada historię swojej Ojczyzny — przyznał Adrien — Ja bym tak nie potrafił. Aż chciałbym poznać dalszy ciąg historii.
— Ja też, kochany matołku — dodała z miłością Marinette — Sama jestem ciekawa, jak doszło do ponownego pojawienia się Polski na mapie Europy.
— I właśnie teraz się tego dowiecie, kochani — poinformował z dumą młody reżyser, który właśnie skończył jeść swoją kanapkę. Wyjął swoje pomoce naukowe i położył na swoich kolanach — Jedźcie sobie dalej posiłek, a ja przejdę do dalszego ciągu historii. Tym bardziej że nie wszystkim kolacja po takim nagłym przerwaniu opowieści dobrze się przysłuży.
Mówiąc te słowa spojrzał na Sabine, która z trudem przeżuwała swój posiłek. Po sprawdzeniu obecności i potrzeb osobistych gości Wilson w końcu mógł przejść do swojej opowieści:
— Skończyliśmy na momencie upadku polskiego państwa w końcu XVIII wieku. Mimo tego, że Polska zniknęła z mapy, nie znaczyło to jednak nagłego wyparowania samego narodu. Oni nie potrafili się pogodzić z tym faktem. Niektórzy w celu uniknięcia kar ze strony zaborców uciekli za granicę. Ten nagły odpływ Polaków z własnej Ojczyzny nazywany jest Wielką Emigracją. Niektórzy podjęli się różnych działań mających na celu odzyskanie niepodległości, lecz każdy widział to inaczej. Jedni wiązali nadzieje z Napoleonem, drudzy liczyli na dogadanie się z carską Rosją. Ostatecznie pierwsza koncepcja się sprawdziła, gdyż w ramach podboju Europy przez Bonapartego utworzył małe państwo — Księstwem Warszawskim. Lecz w wyniku powstrzymania rewolucyjnych sił francuskich ostatecznie księstwo zostało podzielone między trzech zaborców — Rosję, Austrię i Prusy. I tak ostatecznie przez resztę czasu zaborów Polska podzieliła się na trzy zabory różnie rozwinięte gospodarczo — zabór pruski tzw. Wielkie Księstwo Poznańskie i zabór rosyjski — Królestwo Polskie zależne od cara. Z kolei Austria zajmowała obszary dawnej Galicji i na terenie Krakowa oraz okolic powstało małe, niezależne państwo — Rzeczpospolita Krakowska. Pruska część Polski okazała się najlepiej rozwinięta gospodarczo — zwłaszcza pod względem nowinek technologicznych. W Królestwie Polskim najlepiej rozwinął się przemysł. Ale Galicja należąca do Austrii niestety była obszarem najbardziej zacofanym ze wszystkich. Zwłaszcza jeśli chodzi o rolnictwo. Także przemysł, ale najbardziej tragicznie wyglądała sytuacja rolna. Ale za to właśnie tam Polacy posiadali najwięcej przywilejów i nie byli prześladowani w takim stopniu jak w zaborze pruskim i rosyjskim. Ba, tam dokonywano na ludności polskiej germanizacji i rusyfikacji — czyli mówiąc potocznie „kształcenia Polaków na Niemców i Rosjan". Te represje spowodowały wybuchy dwóch powstań — listopadowego i styczniowego. Niestety oba przegranymi. Próby odzyskania niepodległości przez Polaków oprócz obydwóch wystąpień zbrojnych przeciwko zaborcom jeszcze miały miejsce inne powstania takie jak tragiczna w skutkach chłopska rabacja galicyjska powiązana ściśle ze szlacheckim powstaniem krakowskim czy polska Wiosna Ludów będąca częścią wielkiego buntu narodów Europy dziejącą się w zaborach pruskim i austriackim. Te także nie przyniosły zwycięstwa. Już po powstaniu listopadowym rozpoczęto chronić polskości nie walką, a pracą organiczną. Dopiero po tym styczniowym w całości zrezygnowano z walki zbrojnej. W czasie zaborów działali słynni narodowi wieszcze i pisarze, którzy wspierali duchowo Polaków — w romantyzmie: wieszcze narodowi Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński, komediopisarz Aleksander Fredro i poeta Cyprian Kamil Norwid. Z okresu modernizmu pochodzą prozatorzy Henryk Sienkiewicz, Eliza Orzeszkowa, Maria Konopnicka, Bolesław Prus oraz poeta Adam Asnyk. A w Młodej Polsce tworzyli dramatopisarze Stanisław Wyspiański, Gabriela Zapolska, prozatorzy Stefan Żeromski, Władysław Reymont, poeci Kazimierz Przerwa—Tetmajer, Jan Kasprowicz i Leopold Staff. Po wybuchu I wojny światowej nadeszła szansa na odzyskanie wolności, którą udało się wykorzystać. W końcu 11 listopada 1918 udało się wywalczyć polską niepodległość! Marszałek Józef Piłsudski został wybrany na Naczelnika Państwa.
Na te słowach wszyscy się uśmiechnęli, a Sabine odetchnęła z ulgą i na jej twarzy pojawił się uśmiech. Nikt jednak nie wiedział, że Polska musiała jeszcze zawalczyć. Wilson kontynuował swoją opowieść:
— Ale ojców polskiej niepodległości jest więcej. Oprócz wspomnianego przed chwilą marszałka swoje serce do polskiej wolności włożyli ówczesny znany pianista Ignacy Paderewski, związany z ruchem ludowym Wincenty Witos, działacz Górnego Śląska Wojciech Korfanty, związany z ruchem narodowym Roman Dmowski i socjalista Ignacy Daszyński.
— Skoro Polska odzyskała niepodległość to, w jaki sposób połączono w jeden kraj trzy tak różne wszystkim zabory. Przecież rozwijały się w różny sposób — zwrócił na pewien ważny aspekt Adrien.
— Stwierdziłeś bardzo ważną rzecz, co mnie bardzo cieszy — pochwalił blondyna pozytywnie zaskoczony młody reżyser — To prawda. Sto dwadzieścia trzy lata zaborów zrobiły swoje. Jak wam opowiedziałem, każdy zabór rozwijał się bardzo różnie. To spowodowało, że przed nowo powstałym państwem czekała bardzo ciężka praca, by te granice zniknęły. Przez całe dwudziestolecie międzywojenne intensywnie odbudowywali moja Ojczyznę dosłownie od podstaw. Od ustroju, przez granice aż na gospodarce kończąc. W tym okresie dużo się działo. Niektórzy eksperci mówią, że w dwudziestoleciu Polacy osiągnęli więcej niż później przy obradach Okrągłego Stołu.
— To jeszcze państwo polskie musiało walczyć ponownie o swoje? — zaniepokoiła się Sabine.
— Niestety tak — przyznał smutno Wilson ku ponownemu płaczu pani Cheng — Ale przypominam, że Polska obecnie istnieje. Więc pozwólcie, że dokończę swoją opowieść pokazując przy okazji liczne obrazki i zdjęcia. Więc pierwszego września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Cały ten konflikt zbrojny zaczął się właśnie w Rzeczpospolitej. Tego dnia nad ranem hitlerowskie Niemcy zaatakowały kraj od zachodu. Najbardziej znane miejsca związane z początkiem polskiej wojny obronnej to Westerplatte w Gdańsku i miasteczko Wieluń. Siedemnaście dni później przyszedł drugi cios — Związek Radziecki. W efekcie Polska nie miała szans tej wojny obronnej wygrać. Po kilku miesiącach zakończyła się fiaskiem i kilkuletnią okupacją niemiecką i radziecką. W tym czasie hitlerowskie Niemcy wybudowały obozy koncentracyjne m.in. w Oświęcimiu, gdzie dokonywano strasznych i przerażających tragedii na narodzie polskim i żydowskim. Nie muszę wam przypominać, co tam się działo. Wiecie doskonale, co mam na myśli. W końcu nadszedł koniec wojny, ale nie koniec polskiej niedoli. Po niewoli hitlerowskiej nadeszła następna — komunistyczna. W tych czasach panowała cenzura, dosłownie wszystkiego brakowało, a wszelkie opory przeciwko systemowi tłumiono w brutalny i nieludzki sposób. Wydawało się, że wszyscy stracili nadzieję na odzyskanie wolności. Nagle z Watykanu nadchodzi wielka wieść — kardynał Karol Wojtyła jako pierwszy spoza Włoch zostaje papieżem. To dzięki niemu udało się na nowo przekonać Polaków, by nie tracili wiary. „Niech zstąpi Duch twój i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi". Te słowa wypowiedziane podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w Warszawie na placu Zwycięstwa okazały się bardzo prorocze. Niedawno potem wybuchł stan wojenny, gdyż Polacy zaczęli dzielnie walczyć o niepodległość. To dzięki św. Janowi Pawłowi II wybranemu m.in. przez Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego podczas konklawe mógł się ujawnić ktoś taki jak Lech Wałęsa. W kraju sytuacja gospodarcza stawała się coraz gorsza, co tylko potęgowało protesty zwykły Polaków. Ostatecznie udało się wywalczyć nie tylko utworzenie pierwszego związku zawodowego „Solidarność", lecz też później dzięki obradom Okrągłego Stołu udało się przeprowadzić pierwsze częściowo wolne wybory. I one okazały się zwycięskie, co spowodowało upadek komunizmu w Polsce. Wydarzenia w Polsce spowodowały efekt domina w bloku państw socjalistycznych. Tam też upadł ustrój komunistyczny, a w Niemczech symbolicznie zniszczono mur berliński, będący symbolem żelaznej kurtyny panującej w Europie przez czas zimnej wojny. I tak Polska w końcu po dziś dzień istnieje jako suwerenny i niezależny oraz demokratyczny kraj.
Po tych słowach wszyscy goście wyrazili podziw wobec Wilsona i jego historii. Nawet zaklaskali gromkimi brawami. Młody reżyser lekko się zarumienił i czuł się dobrze, że mógł podzielić się z innymi historią jego Ojczyzny.
— Wow, świetnie to opowiedziałeś! — zachwyciła się Marinette — Bardzo przyjemnie mi się słuchało z Adrienem tej historii. Jak nic mógłbyś nagrywać audiobooki.
— Zgadzam się z tobą — dodał Nino — Przy okazji dowiedziałem się bardzo dużo ciekawych rzeczy o Polsce, o której słyszałem jedynie z internetu. Alya nawet nie musiała zaglądać do telefonu, bo wszystko dowiedziała się teraz. Prawda, kochanie?
— To prawda, mój muzykancie — odpowiedziała mu rudowłosa — Teraz już wszystko wiem. Jedynie chciałabym się dowiedzieć jeszcze jednej rzeczy...
— Jakie symbole narodowe posiada Polska? — nagle razem zadali to samo pytanie blondyn i mulatka. Chwilę potem wszyscy się zaśmiali.
— Pozwólcie, że ja opowiem o tym — odpowiedziała Justyna, chcąc dać odpocząć swojemu synowi. Po chwili pokrótce opowiedziała, przedstawiając kolejne kartki z obrazkami — Barwy narodowe mojej i Wilsona Ojczyzny to biel i czerwień. Pierwszy z nich to symbol czystości, a drugi z kolei kojarzył się z dostojnością i bogactwem. Kiedyś uzyskanie czerwieni było kosztowne, to właśnie z tego powodu tak symbolizowano tę barwę. Flaga narodowa to pasy biało—czerwone ułożone w pozycji poziomej. Na naszym czerwonym godle znajdował się biały orzeł z koroną na głowie z głową zwróconą w prawo. Z perspektywy widza głowa zwrócona w lewo. Dodatkowo skrzydła orła miał rozwinięte a jego dziób i szpony posiadały kolor złoty. Naszym hymnem narodowym jest „Mazurek Dąbrowskiego", którego słowa wymyślił Józef Wybicki jako pieśń polskich legionów we Włoszech. Ostatecznie w czasach międzywojennych stał się hymnem narodowym. I taki stan rzeczy istnieje do dzisiaj.
— Bardzo ciekawe — przyznała Marinette — Widać po was, że odczuwacie wielką dumę ze swojej przynależności.
— Zgadzam się z tobą, kochanie — dodał Adrien i po chwili dał całuska w policzek dziewczyny.
— A Alya mi wyznała, że ją tak bardzo korci, żeby podzielić się wiedzą o naszych symbolach narodowych... — wyznał Nino, chcąc ponownie zacząć prawie małżeńskie dyskusje z rudowłosą. Po tych słowach dostał mocnego kuksańca w bok od mulatki i syknął, mówiąc — Ała!
— I po co to mówiłeś, paplo? — oburzyła się żartobliwie Alya — Widzę, że znowu szukasz okazji do miłosnych igraszek, co?
— Oj tak, żebyś wiedziała... — odpowiedział łobuzersko i z przymkniętymi oczami muzyk. Oj tak, zdecydowanie miał ochotę trochę się nacieszyć swoją ukochaną tylko we dwoje. Alya jedynie przewróciła oczami, a Marinette z Adrienem chichotali na ten zbieg zdarzeń.
— Skoro tak ciebie korci pochwalić się swoją wiedzą, to przypomnij nam o francuskich symbolach narodowych — zaproponowała Daniela — W końcu przyszła dziennikarka powinna posiadać dużą wiedzę.
— Z wielką przyjemnością — odpowiedziała pewnie Alya i zaczęła opowiadać — Oficjalnymi narodowymi symbolami Francji jest hymn narodowy „Marsylianka" oraz trójkolorowa flaga. Przejdę do pierwszego z nich. „Marsylianka" powstała na początku Wielkiej Rewolucji Francuskiej... — Alya musiała przerwać swój wywód przez... podstępne łaskotki jej chłopaka. Próbowała powstrzymywać swój śmiech — Nino... Przestań mnie gilgotać.
Nino jedynie łobuzersko patrzył na nią, co oznaczało jego nieustępliwość w swoich zamiarach. Wszyscy patrzyli zdumieni na to, co się teraz działo. Postanowiła spróbować kontynuować swój genialny wywód, powstrzymując jednocześnie swój śmiech:
— Została użyta... pffff... po raz pierwszy... pffff... podczas... — tutaj nie wytrzymała i padła potężnym śmiechem ku ogromnej satysfakcji mulata. Wszyscy zebrani w salonie patrzyli ze zdziwieniem i... próbowali powstrzymać się przed okrutnymi chichotkami.
— Przysięgam, że pożałujesz tego! — wołała przez śmiech Alya.
— Już tylko na to czekam, pupciu — mruknął z pożądaniem Nino.
— To... ja może dokończę — zgłosił się blondyn.
— Dajesz, Adi — dopingował piosenkarz.
— Tylko się pośpiesz, bo widzisz co się dzieje — zasugerowała Marinette — Wszyscy zaraz dostaną nagle szału miłości!
— Spokojnie, zrobię to szybko i konkretnie. Nie to, co Alya gadająca z całymi dniami — zapewnił ją Adrien i puścił oczko do chichoczącej Alyi.
— Stój dziób! — zareagowała śmiejąca się mulatka. Muzyk, myśląc że skierowała te słowa do niego przystąpił do ostrzejszej walki — dmuchania w brzuch wywołując pierdzenie. Model stała przed nie lada wyzwaniem, bo musiał szybko dokończyć krótkie kazanie o symbolach narodowych i jednocześnie zachować powagę przy tle wywołującym istny kabaret.
— Została użyta po raz pierwszy przez mieszkańców Marsylii biorących udział w walce o pałac Tuileries w Paryżu — zaczął swój wywód blondyn, kiedy w tle słychać było coraz głośniejsze śmiechy i pierdzenia w brzuszek — Uznana za hymn państwowy została w dniu zburzenia Bastylii. We Francji jest ono obchodzone jako Święto Niepodległości. I taki stan rzeczy istnieje do dzisiaj. Z kolei flaga posiadająca trzy kolory nawiązuje do kokardy trójkolorowej kokardy, którą król Ludwik XVI miał przypiąć, gdy udawał się na spotkanie do paryskiego ratusza, trzy dni po zdobyciu przez paryżan Bastylii. Kokarda ta miała symbolizować unię monarchy z ludem Paryża. Barwa biała to kolor królewski, a błękit i czerwień symbolizowały Paryż. Powiem w ciekawostce, że Francja nie posiada własnego godła. Tak to właśnie wygląda.
— W końcu! — wydarła się Alya przez śmiech, wstając i uciekając z salonu — Uciekam do swojej sypialni i przysięgam, że cię zamorduję, palancie!
— Już się nie mogę doczekać, mała! — zawołał Nino i popędził za swoją wybranką serca do sypialni.
Wilson uznał, że najwyższy czas dać gościom wolny wieczór.
— Tak, możecie się kochani zająć sobą, bo widzę, że szał miłości was dopada — zgodził się i zachichotał.
— Dziękujemy bardzo — odpowiedziała graniastowłosa.
— Chyba nie pójdziemy do sypialni, co? — przypomniał jej o ostatnich wydarzeniach jej chłopak — Nie chcę widzieć, jak brachu znęca się nad Alyą łaskotkami. Ten widok sprzed kilku minut w całości mi wystarczy.
— Ja również. I co my teraz zrobimy?
Młodzi zakochani zaczęli się zastanawiać nad rozwiązaniem tego problemu. Nagle Adam wpadł na pomysł. Spojrzał na Danielę, która dawała znak, że myślą o tym samym. Razem z nią dobiegł do nich.
— Wiecie co? A może zrobimy mini konkurs talentów wokalnych? Ja was trochę nauczę i pomogę się przygotować, a Daniela wyda wyrok, kto wygra.
— Brzmi ciekawie — wyraził swoją opinię blondyn — A co ty o tym sądzisz?
— Jak dla mnie super pomysł — zachwyciła się Marinette
— Skorzystamy z drugiej sypialni — zaproponowała jurorka — O ile mój kochaś nie będzie miał nic przeciwko...
Po chwili cała czwórka spojrzała się z nadzieją na młodego reżysera. On jedynie odwrócił wzrok na rodziców graniastowłosej, którzy tam mieli spać.
— Spokojnie, nam się nie śpieszy — zapewniała Sabine — Obejrzymy telewizję.
— Więc nasza sypialnia na cały wieczór jest wolna — dodał Tom.
— Ja nie mam nic do dodania — odpowiedział całej czwórce Wilson — Lećcie na ten konkurs! Sam bym się do was dołączył, ale wiecie — mam gości. Poza tym — nie umiem śpiewać...
— Ach, nie wygaduj takich bzdur, synu — przerwała mu Justyna — Przecież pięknie śpiewasz!
— Mamo — skarcił ją młody reżyser, nie życząc sobie ujawniania takich faktów.
— Kochasiu ty mój, przecież wiem, że masz piękny talent — dodała Daniela.
— Ikona...
— Kochani, uspokójmy się — zakończył temat najlepszy przyjaciel młodego reżysera — Wiecie dobrze, że on wstydzi się mówić na ten temat. Ja go rozumiem, bo sam w młodym wieku musiałem się zmierzyć z tym problemem. Prawda jest taka, że Wilson nie ma żadnych predyspozycji wokalnych, prawda przyjacielu?
Po tych słowach mrugnął oczkiem w stronę Danieli, Justyny i Wilsona, tak aby inni nie dostrzegli ukrywanej tajemnicy. Jedynie jurorka się zdziwiła, nie rozumiejąc tego znaku.
— Tak, potwierdzam — zgodził się z nim młody reżyser.
— To nie widzę sensu ponownego poruszania tego tematu — wzruszył ramiona Adam — No to co? Jedziemy z tym wieczorem wokalnym!
Daniela wraz z młodymi zakochanymi ruszyli w kierunku drugiej sypialni, a piosenkarz zbliżył się do swojego przyjaciela i powiedział mu na ucho szeptem:
— Nawet, jak nie chcesz pokazywać swojego talentu to zawsze możesz być jurorem i dopingować uczestników.
Po tych słowach mrugnął przyjacielsko okiem do niego. On uśmiechnął się i odpowiedział tym samym. Po chwili pobiegł za swoją drużyną.
Tymczasem Daniela wraz z Marinette i Adrienem już znaleźli się przed wejściem do sypialni Justyny. Nagle dostrzegli Nino próbującego się dostać do pokoju. Daniela jedynie spojrzała na młodych zakochanych i pewnie odpowiedziała:
— Wchodźcie do pokoju, ja zaraz do was przyjdę. Muszę sprawdzić, co się stało.
— Nie ma sprawy — przyjęli do wiadomości blondyn i graniastowłosa. Po chwili drzwi do sypialni zamknęły się. Jurorka podeszła do walczącego z drzwiami mulata.
— Co się stało? Może pomóc? — zapytała się.
— Ta rudowłosa piękność zamknęła drzwi i... — nagle drzwi się otworzyły i Alya wciągnęła szybko swojego przerażonego kochliwego muzyka do pokoju ku zaskoczeniu Danieli. Po chwili przerobienia tych informacji w głowie wróciła do drugiej sypialni, jedynie słysząc śmiech rudowłosej oraz krzyki przerażenia mulata. Kiedy wchodziła do sypialni, spotkała Adama. Zatrzymała go ręką i zadała mu pytanie:
— Adasiu, co miało znaczyć twoje mrugnięcie okiem? Przecież Wilson potrafi śpiewać.
— Danikona — zaczął Stachieu — To znaczyło, że to jest podstęp. Specjalnie skłamałem, by Wilsonowi nie zrobiło się przykro. Tym bardziej że sam coś na ten temat wiem. To prawda, pięknie śpiewa. Ale on jest nieśmiały i nie lubi, jak ktoś innym mówi o swoich ukrytym talencie. Woli to zachować tylko dla siebie. Zapewne ty też sobie byś nie życzyła, aby twoje sekrety ktoś ujawniał przy gościach, prawda?
— No tak, racja. Teraz już rozumiem. Dzięki, żeś uratował sytuację.
— Nie ma sprawy. Miałaś prawo o tym nie wiedzieć, gdyż od kilku miesięcy jesteście razem. Ja go znam od kilku dobrych lat i znam go doskonale. Więc nic się nie stało.
— W porządku, Adasiu. W dodatku fajny pseudonim wymyśliłeś.
— Dzięki, Danikona — uśmiechnął się wokalista — Sam chciałbym taki posiadać.
— Jak to nie masz? Oczywiście, że posiadasz. Stachieu jest idealnym artystycznym pseudonimem.
— To jak będzie to brzmiało z imieniem i nazwiskiem? Adam „Stachieu" Stachieu? — zażartował obrazowo wchodząc z nią do pokoju.
— Weź mnie nie rozśmieszaj — zaśmiała się jurorka, która potem zamknęła drzwi.
Przez cały wieczór mieszkanie państwa Makuszyńskich żyło pełnym życiem. Państwo Dupain — Cheng razem z Justyną i Wilsonem siedzieli w salonie, oglądając film w telewizji i rozmawiając w trakcie przerw na reklamy. W pokoju Wilsona Nino i Alya wzajemnie się łaskotali i okrutnie chichotali. W trakcie łaskotek, które wymęczyły młodych zakochanych, Alya zaskoczyła swojego Janka Muzykanta i namiętnie go pocałowała. On odwzajemnił to i dołączył do namiętnego tańca ich ust. Po długim czasie Alya postanowiła, że się umyje. Nino poinformował, że po niej zajmuje kolejkę do łazienki. Po kąpieli Alya w swoim łóżku zastała Nino... w samych świątecznych bokserkach. Zarumieniła się na jego widok. Nino jedynie uśmiechnął się łobuzersko. Wiedział, że nadal ma ten obraz z tego dnia, kiedy po akcji z sedesem został u niej na noc.
— I co? Zaskoczyłem cię, co? — mruknął z pożądaniem.
— Nie, skądże — skłamała rudowłosa. Lecz mulat się nie nabrał.
— Twoje piękne rumieńce mówiąc co innego — w trakcie tych słów wstał z łóżka i po chwili ponownie zaskoczył swoją ukochaną — namiętnym i pełnym uczuć pocałunkiem. I tak przez kilka minut całowali się, wyrażając potrzebę bliskości. Nie minęła chwila, a El Nino podniósł swoją ukochaną i położył się z nią na łóżko. Przez następne kilka chwil „dziecię" leżał na niej i czule całował swoją ukochaną. Potem spojrzał na nią z miłością i położył się obok niej przy ścianie, przykrywając siebie i ją kołdrą. Chłopak położył swoją rękę na łóżku, prostując ją. Rudowłosa ułożyła się na przestrzeni między klatką a wyprostowaną ręką, kładąc dłoń na dobrze zbudowanej klacie swojego ukochanego. I tak zaczęli leżeć w ciszy, z czasem wpadając w objęcia Morfeusza, jedynie co jakiś czas słysząc śpiewy ich przyjaciół i radość Stachieu oraz werdykty Danikony.
Z kolei w pokoju obok... wspomniany wcześniej wielki mini konkurs wokalny. Adaś z czystą przyjemnością trenował swoich podopiecznych do swoich występów, Daniela z kolei układała na łóżku... maskotki, które miały oglądać wielkie show. Podczas szykowania przez młodych zakochanych kreacji na swoje pięć minut piosenkarz wdał się w żywą dyskusję z Danikoną na temat tego, kto ostatecznie wygra konkurs. A dokładniej — czy Stachieu zdobędzie tytuł wokalisty wieczoru?
— Jestem przekonana, że tego tytułu nie zdobędziesz — pewnie stawiała swoje zdanie jurorka. Oczywiście za tym kryły się intencje rozpoczęcia kolejnej, przyjacielskiej żywej dyskusji zbliżonej do awantury. Bardzo lubiła Adasia i z przyjemnością stawiała mu zakłady. Uwielbiała z nim rywalizować i bardzo barwnie dyskutować na różne tematy.
— Jak to nie? Oczywiście, że wygram — sprzeciwiał się wokalista.
— Zakład. Jeśli moja teoria wygra, wisisz mi i gościom bardzo dobrą nagrodę. Najlepiej coś na nawilżenie gardła po takim występie. Dodatkowo ja zajmę bardziej wygodne miejsce do spania w salonie. Jeśli twoja, to ja przynoszę i co więcej, położysz się na bardziej wygodnym miejscu.
— Zgoda — podał rękę Danieli i przytwierdzili świąteczny zakład. Po chwili weszli pięknie ubrani przyszła projektantka i model gotowi na swoje występy. Schowali się za kulisami, którymi były firanki. Wszystko zostało już przygotowane. Nagle zgasło światło żyrandola w pokoju i po momencie ciemności oraz puszczonej muzyki z czołówki pewnego znanego talent show o talentach muzycznych nagle zabrzmiały brawa widowni puszczonej z telefonu. W momencie wejścia na scenę wszedł prowadzący — Adam Stachieu, na którego padło światło lampki nocnej. Po przywitaniu się z widownią przedstawił uczestników oraz jedyną jurorkę tego konkursu. W końcu nadeszła pora na pierwszy występ. Na scenę wkroczyła Marinette ubrana w piękną różową sukienkę sięgającą do kolan oraz baletki. Swoim pięknym wykonaniem piosenki Sylwii Lipki „Uskrzydlasz mnie" zachwyciła rozszalałą widownię. Podczas występu nagle do pokoju wszedł niespodziewanie... Wilson z napojami.
— Pyszna czekolada dla was — uśmiechnął się młody reżyser i położył na stoliczku jurorskim — Jeju, już się konkurs zaczął?
— Tak — odpowiedział Adam — Ale spokojnie, na pierwszy występ zdążyłeś.
— Całe szczęście, bo bardzo mi zależało przyjść, aby zobaczyć te występy. A nie chciałem niczego przegapić.
— Siadaj obok mnie. Zostaniesz drugim jurorem — zaprosiła dziewczyna reżysera.
— Dla ciebie zawsze — po tych słowach dał jej całusa w policzek i usiadł obok niej przy stole jurorskim.
Po występie Mari jury jednogłośnie dało dziesiątki. Potem przyszedł czas na Adriena, który posiadał na sobie dżinsy oraz czerwony sweterek z reniferem. Jego wykonanie utworu Mateusza Ciawłowskiego pt. „Do ciebie" zachwyciło damską część widowni. Nawet padały opinie, że Adrien lepiej zaśpiewał tę piosenkę niż sam autor. W trakcie występu dziewczyna Wilsona opowiedziała o zakładzie, jaki został obstawiony przez nią i Adasia. Na szczegóły jej chytrego planu Wilson tak się zaśmiał, że musiał odkaszlnąć. Czuł ekscytację na moment występu samego prowadzącego. Po werdykcie, w którym ponownie jednogłośnie jury dało dziesiątki na scenę, wszedł Adam. Cały na biało! Zarówno koszula z guzikami rozpiętymi jedynie dwoma pod szyją, podwiniętymi luźno do niewiele ponad połowy ramienia rękawami, jak i rurkowe spodnie. Zaśpiewał swój własny autorski utwór „Wracam co noc". Marzył o tym, by ten utwór zaśpiewać swojej przyszłej dziewczynie. Ale teraz skupił się na jak najlepszym wykonaniu utworu, w końcu ma zakład do wygrania. Występ spotkał się ze wzruszeniem ze strony widowni. Nawet Daniela podczas występu przez chwilę żałowała zakładu, jaki obstawiła razem z jej przyjacielem. Ale tylko na chwilę i od razu skupiła się na realizacji „okrutnego" zakładu. Zaraz po występie i wybuchu braw jurorka ogłosiła:
— Adam Stachieu — jego specjalny, gościnny występ wykonany specjalnie dla naszego konkursu. Dziękujemy z całego serca za jego gościnny!
— Dzięku... Zaraz! — zdziwił się na następne słowa jurorki — Dlaczego tylko gościnny?
— Ty wystąpiłeś w konkursie jako prowadzący, nie jako uczestnik. A prowadzący ani jury nie mogą brać udziału jako zawodnicy w zawodach wokalnych. Już zapomniałeś o tak prostym fakcie? — wyjaśniła pewna swojego triumfu Danikona.
— Co? Ale... Oszukałaś mnie!
— Ja? Pff, coś ty! W zakładzie nie było mowy o tym, że wystąpisz jako uczestnik. Dlatego nie wygrasz tego konkursu! A to znaczy, że to ja wygrałam! — po chwili pokazała żartobliwie język swojemu rywalowi zakładu.
— To niesprawiedliwe...
— Spokój! — zawołał Wilson i po chwili zrobiła się cisza — Nieważne jest to, kto brał udział. Najważniejszą rzeczą, jaką mogę ogłosić to następujący komunikat. Wszyscy zostali zwycięzcami! To tyle na dzisiaj, dobranoc państwu!
Po tych słowach podniósł po jednej rękę Marinette i Adriena, a z kolei on ramię Adasia. Po chwili wielkich braw zabrzmiała istnie świąteczna muzyka, w której się bawili przez resztę wieczoru.
...
Na zegarze widniała dwudziesta trzecia trzydzieści. Adam i Daniela już opuścili mieszkanie Makuszyńskich. Przed wyjściem jedynie zdążyli zauroczyć się śpiącymi młodymi zakochanymi mulatami w łóżku i ponownie po przyjacielsku dyskutować. Tym razem poszło o maniery Adasia, że zawsze jak wychodzi, to żegna się ze wszystkimi. Po chwili poszukiwań wpadli na pomysł — został napisany mały komunikat na kartce z życzeniem dobrej nocy i położyli na biurku obok łóżka. Potem opuścili mieszkanie, nadal dyskutując nad przekonaniem Adasia na temat zawsze przeczytanych minilistów jeszcze przed nadejściem nowego dnia. Po opuszczeniu najlepszych przyjaciół młodego reżysera po głównym miejscem długiej kolejki po toalecie została łazienka. Jako pierwsi poszli kolejno Marinette, Adrien, Sabine i Tom. Gospodarze jako ostatni opuścili łazienkę.
Podczas gdy Sabine weszła do łazienki, młodzi zakochani po zabraniu kubków herbaty przygotowanych przez Wilsona tuż przed snem w końcu mogli zaszyć się w ich małym, świątecznym raju. Po wejściu do pokoju blondyn i graniastowłosa nie kryli zdziwienia i... zauroczenia tym pięknym obrazkiem. Alya i Nino spali razem w łóżku, z czego głowa mulatki leżała między klatą a wyprostowanym ramieniem swojego ukochanego. Młodzi zakochani solidnie się zarumienili i zauroczyli. Dziewczyna wyglądała, jakby zaraz serduszka miały wyjść z oczu. Chłopak z kolei w myślach wyrażał uznanie wobec jego przyjaciela.
— Czyż nie wyglądają słodko? — wyznała przyszła projektantka mody — Aż chciałoby się zrobić zdjęcie!
— Mogę zrobić, jeśli chcesz — zaproponował się model — Nigdy nie wiadomo, kiedy taki dowód może się przydać.
— To rób, słodziutki. Z kolei ja zaniosę kubki z herbatą na biurko — po tych słowach zanosiła kubki z napojem na biurko. Niestety nie zauważyła leżących na podłodze butów mulata i już miała się potknąć i wylać całą zawartość naczyń. Adrien zauważył to i zostawiając telefon na łóżku w ostatniej chwili, uratował swoją ukochaną, kubki oraz samą herbatę. Marinette po chwili wstrzymania oddechu z przerażenia na to, co się stało, spojrzała się na niego i uśmiechnęła się z wdzięcznością. Po chwili odstawiła kubki na przeznaczone miejsce na biurku i dała mu czułego całusa.
— Dziękuję, żeś mnie uratował — odparła po chwili graniastowłosa.
— Od czego masz rycerza — dodał blondyn i po oddaniu jej krótkiego pocałunku w policzek wrócił do zrobienia zdjęcia uroczej pary. Nagle na dźwięk fleszu Nino się poruszył. Marinette zauważyła zagrożenie, jakie stało za użyciem flesza i się przeraziła. Pociągnęła swojego zaskoczonego chłopaka za rękę i szybko skryła się z nim pod kołdrą
— Mari, co ty robisz? — zapytał się szeptem zdziwiony — W ten sposób na pewno nas usłyszy!
— Widziałeś, jak zareagował na twojego flesza? — zwróciła mu uwagę — Prawie się obudził przez niego.
— Ale to ty chciałaś zdjęcie! A to, że flesz posiadałem włączony to nie moja wina.
— Chciałam ciebie uratować — wyjaśniła graniastowłosa — Bardzo ciebie kocham i nie wyobrażam sobie, gdyby Nino miał szykować na ciebie widły przeze mnie. Zresztą ty mnie zawsze ratujesz, a ja? Ja to tylko przynoszę nieszczęście i nigdy się jeszcze nie zdarzyło, abym ciebie uratowała. Tak bardzo chciałabym ci się odwdzięczyć. No jak widać, nawet nie umiem wytworzyć sytuacji, w której bym ciebie uratowała. Co za ofiara ze mnie...
Adrien zdziwił się tym wyznaniem i po chwili się uśmiechnął. Wziął ją za rękę i usiedli razem na krawędzi łóżka. Potem położył dłoń na policzku i odpowiedział szeptem:
— Mari, ty niejeden raz mnie ratowałaś — jako Biedronka Czarnego Kota. I to wiele razy. Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny. Tyle czasu minęło, kiedy nie znaliśmy swoich tożsamości. Teraz odkąd jesteśmy razem, tym razem to ja powinienem ciebie bronić. Bo chcę ci podziękować za niejednokrotne uratowanie mi życia. Tak się cieszę, że jesteśmy razem i się kochamy.
Graniastowłosa zaniemówiła na słowa swojego ukochanego i się pięknie zarumieniła. Adrien zareagował na to również rumieńcem. Ach, jak ona przeuroczo wyglądała onieśmielona! Po chwili dziewczyna szybkim ruchem przytuliła się mocno do niego, a on z wielką przyjemnością odwzajemnił to. I tak przez kilka minut siedzieli razem objęci w pięknie oświetlonym i ozdobionym pokoju młodego reżysera. W tym momencie nie potrzebowali pocałunków. Sam długi, mocny przytulas w tym momencie okazał się bardzo potrzebny. Tikki i Plagg przytulili się mocno do szyi swoich właścicieli. I ten jakże przeuroczy obrazek mógłby trwać w nieskończoność, gdyby nie... potężny rumor mulatki z łóżka na podłogę. Kwami w jednej chwili się ukryli, a młodzi zakochani spojrzeli na siebie rozbawieni. Tak, coś czują, że trzeba uspokoić ponownie parę mulatów. I faktycznie...
— Nino! Dlaczego mnie zrzuciłeś z łóżka, kretynie?!
I po chwili wystraszony Janko Muzykant spadł z łóżka, wywracając się wprost na dziewczynę. Adrien i Marinette jedynie padli śmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro