8 - "Tożsamości odkrycia krok - czy ten czyn ryzyka wart?"
Właśnie zaczęła się druga połowa czerwca. Próby dalej odbywały się w budynku szkoły, ale za niedługo próby trzeba będzie przenieść w inne miejsce. Wiadomo, lada dzień miał dobiec końca rok szkolny, a Wilsonowi zależało na najwyższym komforcie uczniów, aby z przyjemnością przygotowywali się do spektaklu. A jak wiedział, szkoła nie jest dobrym miejscem do robienia prób w wakacje. Myślał nad własnym i jego matki mieszkaniem, by tam organizować próby. Czuł, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Ale jeszcze się zastanawiał nad innymi ewentualnymi opcjami. W każdym razie czasu pozostało jeszcze nie tak mało. Najważniejszą rzeczą w tym momencie stanowiło zrealizowanie prób.
Mijał kolejny dzień przygotowań w grupie tzw. pierwszych skrzypiec, bo taką nazwę nadał reżyser. Faktycznie, miała w sobie ziarno prawdy. Do niej należeli odtwórcy głównych ról — Adrien i Marinette. Wracając, właśnie kończyli ćwiczenie sceny przed atakiem Zazdrośnicy — zaakumowanej Edith, którą grała Chloe. Nie byle jakiej, ponieważ pełnej uczuć. Na takie momenty najczęściej reżyserzy nazywali aktami miłosnymi. W niej grali akurat odtwórcy głównych ról. Rozmawiali o zerwaniu z Edith przez Gabriela oraz przypadkowym wyznaniu miłości przez Agathe. Główni bohaterowie przyznali, że powinni zostać parą. Właśnie mieli się pocałować, ku uciesze Alyi i zdziwieniu Nino, nagle ten przeuroczy moment przerwał reżyser:
— Stop! Bardzo dobrze! Idealnie! Świetnie!
Cała czwórka czuła się naprawdę dobrze. Nie wiedziała, że uda się bardzo dużo zrobić. A to dzięki zapewnieniu reżysera, że przede wszystkim najważniejsza była zabawa i przygoda, a nie nagroda. Po chwili Wilson zwrócił się do „skrzypiec":
— Moi drodzy! Naprawdę świetnie nam idzie! Jestem z was dumny! Teraz czas przejść do kolejnego etapu, gdzie na jakiś czas wy — tu zwrócił się do modela i przyszłej projektantki — zostanie specjalnie wydzieleni do nowej małej grupki — znowu skierował słowa do całej czwórki — Na jakiś czas będziecie pracować osobno. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko.
— Nie ma problemu, panie Wilsonie — zgodził się blondyn i wziął pod rękę graniastowłosą — Ja i Marinette nie mamy nic przeciwko!
Na te słowa i gest dziewczyna aż się zarumieniła. Jedynie się szeroko uśmiechnęła. Wilson zachwycił się na ten widok.
— Dobrze, panie reżyserze — dodała Alya — Przynajmniej to da szansę na to, aby nasi główni odtwórcy bliżej się poznali. A kto wie, może nawet zostaną parą! — tu mrugnęła okiem w kierunku Adriena i Marinette.
Nino aż się zaśmiał. Reżyser zaniemówił na słowa ciemnoskórej. Po chwili z trudem wyważając swoje emocje, odparł powoli odzyskując mowę:
— Yyy, wiesz. Kto wie... Zobaczymy!
Po tych słowach wszyscy padli śmiechem. Po chwili Wilson pozwolił wyjść do domu dwójce ciemnoskórych, którzy już opuścili salę.
— Adrien — zwrócił się do blondyna — Mógłbyś zostawić mnie i Marinette na osobności? Nie martw się, ty też się tego dowiesz, gdyż ciebie również to dotyczy.
— Oczywiście, panie Wilsonie — zgodził się model i wyszedł z sali.
Reżyser nie wiedział, jak powiedzieć to graniastowłosej o propozycji, z jaką kierował się do niej. Wiedział, że sprawa jest śmiertelnie poważna i nie czuł pewności, czy może zaufać jej na tyle, by zawierzyć jej to. W tym momencie liczył tylko na cud od kogoś, na której się nigdy nie zawiódł. Jego sumienie mówiło mu, by wyjaśnił jej tę sprawę tak, jak potrafi.
— Słucham. Co się dzieje? — dziewczyna już czekała na wyjaśnienia.
W tym momencie Wilson wiedział, co ma zrobić. W końcu głęboko westchnął i zaczął mówiąc:
— Moja droga, mam do ciebie bardzo ważną sprawę. Ale to się wiąże z tym, że obiecasz mi dyskrecję. Nikt, absolutnie nikt nie może o tym wiedzieć.
— Dobrze — zgodziła się graniastowłosa — Może pan na mnie liczyć.
Reżyserowi zrobiło się lżej na sercu. Pierwsze koty za płoty! Ale najgorsze dopiero przed nim!
— Posłuchaj mnie bardzo uważnie — wyjaśniał z powagą — Kieruję się do ciebie z bardzo istotną prośbą. Bo wiesz, grasz główną rolę. A to wiąże się z bardzo ważnym zadaniem, które mam dla ciebie.
Wilson westchnął głęboko. Wiedział, że albo teraz, albo nigdy!
— Mogłabyś zagrać rolę Biedronki — superbohaterki Paryża? — zapytał się dziewczyny z nieśmiałością.
Na tę propozycję Marinette się zdziwiła. Jak to? On proponuje jej rolę superbohaterki? To świetnie, ale problem tkwił w tym, że to właśnie ona kryje się za maską Biedronki! Mimo dużego zaskoczenia graniastowłosa doznała poczucia zaszczytu otrzymania takiej propozycji. Ale z drugiej strony obawiała się, czy w ten sposób przez to jej tożsamość zostałaby odkryta. Tożsamości odkrycia krok, czy ten czyn ryzyka wart? W tym momencie dziewczyna posiadała bardzo duże wątpliwości. Z jednej strony nie chciała sprawić zawodu reżyserowi, z drugiej jej tożsamość zostałaby ujawniona! Po raz pierwszy dziewczyna kompletnie nie wiedziała, co teraz miała zrobić. Te wątpliwości zauważył Wilson. Postanowił delikatnie zapytać się o mieszane uczucia Marinette.
— Czy coś jest nie tak z tą propozycją? — delikatnie i troskliwie zadał pytanie.
— Hmm — zaczęła graniastowłosa — Obawiam się, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że tożsamość superbohaterki zostanie odkryta. Zapewne nie będzie chciała do tego dopuścić. A zwłaszcza, gdybym miała ją zagrać... Z wyglądu ja i ona jesteśmy podobne...
Tu ugryzła się w język. Teraz prawdopodobnie miała przechlapane! Wydawało się, że reżyser już odkrył tożsamość Biedronki! Ale reżyser jakby kompletnie nie patrząc na wygląd podobnie wyglądających osób odpowiedział:
— O to się nie martw! Na taką sytuację się przygotowałem! Otóż na czas występu będziesz mieć specjalnie uszyty trójwarstwowy kostium. Na początku nosić będziesz kostium Agathe, na czas akcji zdejmiesz jedną warstwę, pozostawiając kostium superbohaterki. Natomiast na koniec zdejmiesz tą warstwę pozostawiając ostatnią. Na dodatek zostanie troszkę inaczej ucharakteryzowana, by nikt nie zauważył i nie czuł podejrzeń w sprawie tożsamości.
— Ale czy takie środki wystarczą?
— To pozostaw mnie — przekonywał ją reżyser — To ja przygotowywałem ten spektakl od czasów studiów i przewidziałem każdą ewentualność. Podobnie będzie w przypadku przyszłego filmu.
Położył ręce na barkach Marinette.
— Nie martw się! Będzie dobrze. Możesz mi zaufać, a ja zrobię wszystko, żeby uwierzyli w tę prawdę. Naprawdę.
Po chwili Wilson dodał:
— Wiesz, mam dla ciebie propozycję. Jeżeli będziesz mieć problem lub chcesz się podzielić czymś a nie masz z kim, to możesz zawsze liczyć na mnie. Wiele osób zwierzyło mi się z tajemnic i do tej pory nigdy nikogo nie wydałem. Więc możesz mieć pewność, że to zostanie tylko i wyłącznie między nami.
Marinette uśmiechnęła się. Przytaknęła na słowa reżysera i powiedziała:
— Dobrze, podejmę się tego zadania.
— Świetnie! — ucieszył się Wilson.
W tym momencie poczuł ulgę. Co prawda czekała go rozmowa z Adrienem, ale pierwszy raz miał już za sobą.
— Czy zawołać go tutaj? — zapytała się graniastowłosa.
— Oczywiście — zgodził się i po wołaniu modela pojawił się w sali. Z kolei Marinette opuściła salę.
Kiedy wyszła, stanęła przed drzwiami do klasy. Otworzyła swoją torebkę, a po chwili pojawiło się czerwone kwami z czarną kropką na czole. Marinette czuła, że musi wyrzucić z siebie te emocje. A Tikki zawsze ufała!
— Tikki, mam wątpliwości — wyjawiła swój problem dziewczyna — Reżyser zaproponował mi zagranie roli Biedronki! Ale to ja kryję się za tą maską! Podczas przedstawienia wszyscy nabiorą podejrzeń w sprawie tożsamości. A ja obawiam się, że wtedy odkryją, kim jest Biedronka! Sama nie wiem, co robić.
— Marinette, nie martw się — uspokajała ją z troską w głosie Tikki — Wiem o co ci chodzi. Podsłuchiwałam całą rozmowę. I czuję, że reżyserowi naprawdę można zaufać.
— Nie wiem, czy warto! A co jeśli chce wykorzystać to przeciwko mnie?
— Nawet tak nie myśl! Nie zauważyłam w Wilsonie złych intencji. Wręcz przeciwnie — sprawiał bardzo dobre wrażenie! Naprawdę podziwia was jako superbohaterów i chciałby podziękować za wszystko, co zrobiłaś razem z Czarnym Kotem. Tak więc, według mnie możemy mu zaufać.
— Nawet nie wiesz, jak bardzo mi pomagasz Tikki — uśmiechnęła się graniastowłosa i przytuliła się do kwami.
...
Po kilku minutach Adrien opuścił salę zmieszany i pełen wątpliwości w sercu. Marinette czekała przed drzwiami do klasy. Kiedy go zauważyła, znowu dopadły jej wątpliwości, choć nie aż tak wielkie, jak wcześniej. Mimo większej pewności w sprawie zaufania Wilsonowi to jednak nadal czuła, że nie powinna tego robić. A blondyn trochę pogłębił wątpliwości. Postanowiła dowiedzieć się jej przyczyny.
— Coś ciebie trapi — zapytała się.
Blondyn miał świadomość, że choćby chciał jej powiedzieć, to nie może. Przecież to on krył się za maską Czarnego Kota! Wiedział, że nie może ryzykować.
— Nie mogę ci powiedzieć, bo to jest dość... dość...
— Osobiste?
— Tak. Dobrze to ujęłaś. — model zauważył niepokój dziewczyny — Widzę, że też jesteś czymś zafrasowana. Jeśli mogę wiedzieć, to czym?
— Ja też nie mogę. Choćbym bardzo chciała, to nie mogę. Boję się, że moja tożsamość...
I tu dziewczyna zatkała usta. Właśnie powiedziała coś, czego nigdy nie powinna. Czuła w sercu wielki wstyd. Jak mogła to zrobić? To nigdy nie powinno mieć miejsca. A teraz miała do siebie zarówno pretensje, jak i wyrzuty sumienia. Adrien zdziwił się na te słowa. Nie rozumiał, co ona miała na myśli. Ale jego serce podpowiadało mu, że w tej dziewczynie kryje się coś bardziej niesamowitego niż on do tej pory wyobrażał.
— Zaraz. Jaka tożsamość? — zapytał się z zaskoczony
Nagle Marinette i Adrien doznali olśnienia. W tym momencie przypomnieli sobie wspólne chwile, jakie przeżyli. Między innymi pierwsze spotkanie superbohaterów, moment zaufania podczas walki z Mroczną Sową, wspólny taniec na balu czy też wspólne chwile dnia, w którym zaatakowała Gorizilla. Nie mogli w to uwierzyć! Chcieli myśleć, że to nieprawda. Ale jednak! Blondyn i graniastowłosa znali prawdę! Nie mogli uwierzyć, że cały czas kochali się w tej samej osobie! Adrien czując coś do Biedronki, miał przed sobą Marinette. A dziewczyna, podkochując w blondynie, nie wpadła na to, że on był superbohaterem — na dodatek takim, którego znała i... odrzucała. Teraz już wiedzieli — odkryli swoje tożsamości! Obaj zaskoczeni patrzyli sobie głęboko w oczy.
— Biedronka? — zapytał zaskoczony model.
— Czarny Kot? — odrzekła niedowierzając graniastowłosa.
Cisza oraz ich spojrzenia wiele mówiły w tym momencie. Teraz wiedzieli, że to prawda. Po otrząśnięciu się Marinette delikatnie się uśmiechnęła, a jej policzki lekko się zarumieniły. Cieszyła się, że Czarnym Kotem był jednak Adrien, a nie ktoś inny. Nagle Adrien z uśmiechem, widocznie też ucieszony faktem, że za maską Biedronki kryła się Marinette, podszedł do niej i... przytulił ją mocno. Graniastowłosa nie kryła zaskoczenia tym gestem. Myślała, że chłopak nie zaakceptuje jej jako superbohaterkę. A jednak! On przytulił ją tak mocno! Tak ciepło! Czuła się naprawdę szczęśliwa! Odwzajemniła ten gest. Blondyn ucieszył się z tego powodu. Jego serce radowało się, że ona polubiła go jako modela i superbohatera. W tym momencie czuli w swoich sercach wielkie szczęście. Tak wielkie szczęście, że nie chcieli przerywać bardzo przyjemnego przytulasa. Nie chcieli się za nic puścić! Naprawdę czuli się fantastycznie! Po chwili dziewczyna, kładąc ręce na jego barkach, a chłopak mając dłonie na jej plecach spojrzeli sobie głęboko w oczy. W ich sercach panowały wielka miłość i szczęście, a na policzkach pojawił się rumieniec. Nie mogli przestać patrzeć na siebie nawzajem. Zbliżyli swoje twarze i za chwilę miało stać się to, co nieuniknione. Prawie to stałoby się faktem. Nagle odezwał się głos czarnego kwami, dzięki któremu cały romantyzm poszedł w błoto:
— Czy wy za chwilę to zrobicie? Teraz jest pora na mojego camemberta! — po chwili dodał przekomarzając się — Powiedz Adrien. Pewnie dałeś jej zabawne spojrzenie w szkole.
— Plagg! — skarciła go Tikki.
— Obiecałeś mi, że zapytasz się ją o ser, ale ty dotrzymujesz spojrzenia w jej piękne oczy.
Nagle czerwone kwami zaczęło ciągnąć Plagga za jego ogon. Zdziwił się na jej ruch.
— I pewnie nie przestaniesz przerywać im uroczej chwili? — zwracała mu uwagę Tikki.
— Gdzie jest zabawa, jeśli mnie nie ma? — dogryzało czarne stworzonko.
— Najważniejsze, kiedy przerywasz mi!
— Daj mi ser i zamknę się!
— Zachowuj się!
Temu wszystkiemu przyglądali się Adrien i Marinette z uśmiechem. Przy okazji poznali swoje kwami.
— Zgaduję, że to twoje kwami? — zapytał się blondyn.
— Tak, to Tikki — potwierdziła graniastowłosa.
— A moje kwami, jak słyszałaś to Plagg.
Po chwili patrząc sobie głęboko w oczy Marinette westchnęła i wyznała mu:
— Cieszę się, że to ty byłeś Czarnym Kotem.
— A ja cieszę się, że to ty jesteś Biedronką.
Po chwili uśmiechnęli się rumieniąc się. Zbliżyli swoje twarze i... ich usta złączyły się w pierwszym pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro