Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 - „Akcja na Polach Marsowych"


Kilka dni później, w piątek rano Wilson postanowił wstać wcześniej. Kiedy wstawał, zegar pokazywał godzinę szóstą. Co prawda do szkoły miał przyjść dopiero na dziesiątą, to jednak chciał zrobić niespodziankę — urządzić mamie śniadanie. Po porannej toalecie włączył laptopa i po kilku kliknięciach zaczęła brzmieć muzyka z Radia Zet. Jego rodzina chętnie słuchała tej stacji, bez względu na odległość. Nie zamieniliby jej na żadną inną. Chwilę potem reżyser wziął się za realizację niespodzianki.

...

Na zegarze dochodziła już siódma. Niespodzianka została już przygotowana, tylko jeszcze Justyna nie wyszła z sypialni. Ale Wilson nie musiał długo czekać, ponieważ gdy „minęła właśnie siódma", jak to brzmiał dżingiel zaczynający wiadomości w „Zetce", weszła zaspana mama reżysera. Uśmiechnęła się na widok przygotowanego śniadania i odpowiedziała, ziewając:

— Dzień dobry, synu.

— Dzień dobry — przywitał się jej syn — Niespodziankę ci zrobiłem.

— No właśnie widzę. Jak miło, synu. Dziękuję ci bardzo.

— Ależ proszę. Chodź już jeść. Jedzenie nie będzie czekać!

— Co racja to racja! — zaśmiała się matka i od razu zajęli się ucztą.

Po kilku chwilach rozkoszowania się pysznym posiłkiem Wilson, aby zagłuszyć niezręczną ciszę, postanowił zapytać się Justyny o plany na dzisiejszy dzień.

— Podobno dziś jest giełda kwiatowa na Polach Marsowych. Wystawisz tam swoje stoisko?

— Oczywiście. Mam dużo towaru do sprzedania, ale nie mogę ich cały czas trzymać w kwiaciarni. Zmarnują się. Poza tym nie mam, gdzie ich przechować. Dlatego uznałam, że wystawię stoisko na Polach Marsowych. Mam nadzieję, że uda mi się część kwiatów sprzedać. A ty jakie masz plany na dziś?

— Na dziesiątą idę do szkoły. Będę szukał uczniów do wystawienia sztuki.

— A no tak! Kompletnie o tym zapomniałam! W takim razie trzymam za ciebie kciuki — uśmiechnęła się mama reżysera.

— Dzię... — Wilson nie dokończył, gdyż nagle w radiu muzyka została przerwana na rzecz dżingla wiadomości. To oznaczało tylko jedno — stało się coś bardzo ważnego.

— Na chwilę przerywamy program, by przekazać Państwu ważną wiadomość — poinformowała pani Marlena — prezenterka porannego pasma. Po chwili ujawniły się dwa głosy — kobiety i mężczyzny.

— Paryż po raz kolejny w niebezpieczeństwie! — zaczęła „hotnewsa" pani Paulina — dziennikarka porannego dyżuru — Tym razem paryżan zaatakowała Ziemnica!

— Apelujemy Państwa — dodał pan Stanisław — drugi dziennikarz porannych wiadomości — o pozostanie w domach! Superzłoczyńca jest bardzo niebezpieczny, gdyż atakuje ziemią, niszcząc wszystko, co stanie na jej drodze!

— Więcej informacji w następnych wiadomościach! Proszę być blisko Radia Zet, gdyż jest to pierwsze źródło informacji — dodała na koniec pani Paulina i po puszczeniu dżingla z wyśpiewanym hasłem „Radio Zet i już" muzyka znowu zaczyna grać.

— Do stu tysięcy stokrotek! — przeraziła się Justyna — Co ja teraz zrobię z nadmiarem towaru, który miałam sprzedać? Cały plan poszedł na marne!

— Nie martw się — pocieszał ją Wilson — Moje plany też poszły na spalenie. Na pewno superbohaterowie się pojawią i pokonają Ziemnicę! Ale do tego czasu musimy siedzieć w domu.

Nagle usłyszał hałasy dobiegające z ulicy. Wilson wiedział, że Ziemnica jest już niedaleko. Postanowił sprawdzić, co się dzieje.

— Zostań tu na chwilę, idę sprawdzić — poprosił szeptem matkę, a ona przytaknęła na znak przyjęcia do wiadomości. Wilson delikatnie otworzył drzwi do balkonu i cicho wszedł na balkon.

Na ulicy wszystkie auta wyły niemiłosiernie. Prawdopodobnie wywołały je kroki Ziemnicy. Ludzie uciekali do kamienic, by się schronić przed poważnym niebezpieczeństwem. Wilson schował się za barierą okalającą balkon. Bał się jak nigdy. Wiedział, że każdy jego ruch mógł go zdradzić. Powoli wyjrzał za bariery i nagle zauważył nadchodzącą nadzieję na uratowanie Paryża. Piękna dziewczyna w biedronkowym stroju oraz uroczy chłopak z kocimi oczami i uszami wywołały u niego uśmiech na twarzy, a także wielką ulgę w sercu. Zdyszani superbohaterowie stanęli na balkonie, na którym ukrywał się Wilson i zaczęli rozmawiać.

— Muszę przyznać — wyznał Czarny Kot — że Ziemnica naprawdę jest silna. Poprzedni superzłoczyńcy nie mogą się z nią równać.

— Niestety, każdy następny złoczyńca będzie silniejszy — dodała Biedronka — Wiesz dobrze, że Władca Ciem będzie rósł w siłę.

— Wiem o tym, biedronsiu — uśmiechnął się szarmancko koci superbohater i położył swe ramiona na jej barkach — Razem damy radę. Wierz mi.

— Damy radę, jeśli pokonamy Ziemnicę! — przypomniała mu kropkowa superbohaterka — A nawet nie wiemy, gdzie znajduje się Akuma!

— Racja, moja pani! — zgodził się z nią Czarny Kot.

Wilson, obserwując całą rozmowę, był zauroczony superbohaterami. Jak Czarny Kot walczył dzielnie o jej serce, a Biedronka skutecznie gasiła jego uczucia. Co prawda od czasów studenckich stał się ich wielkim fanem, ale teraz naprawdę ich kochał nad życiem. Ale Wilson opanował swoje emocje, gdyż wiedział, że potrzebują pomocy. Dlatego postanowił zaproponować im pomoc.

— Witajcie! W czymś możemy pomóc?

— Właśnie! — dodała pewnie Justyna, która weszła na balkon — Może byśmy się na coś przydali.

— Musimy pokonać Ziemnicę, ale... — zaczęła Biedronka, ale Czarny Kot jej przerwał.

— ... ale nie mamy pomysłu na jej pokonanie. Na pewno każda porada może się przydać. Tym bardziej że Ziemnica robi niezłe piekło na Polach Marsowych.

— Na Polach Marsowych? — przeraziła się Justyna — Przecież tam odbywa się giełda kwiatowa! Superzłoczyńca zniszczy mi stoisko!

— Widzisz mamo? — odrzekł ze spokojem reżyser — Dobrze, że jednak zostałaś w domu. Przecież mogło ci się coś stać.

— Teraz to wiem. Ale coś trzeba zrobić, by nie zniszczył mojego stoiska!

— Coś wiecie o Ziemnicy? — zapytał się superbohaterów Wilson.

— Atakuje ludzi ziemią — wspomniała Biedronka.

— Ta ziemia jest o tyle dziwna — dodał Czarny Kot — że niszczy wszystkie kwiaty.

Wtedy Justynie przyszedł do głowy pewien pomysł. Postanowiła podzielić się nim z zebranymi.

— Na giełdzie kwiatowej sprzedawane są też nawozy do użyźniania gleb. Skoro jej moc powoduje niszczenie gleby, to można ją zaatakować nawozami.

— To bardzo dobry pomysł! — poparła ten pomysł Biedronka — W takim razie mamy jej słaby punkt!

— Ale skąd weźmiemy nawozy? — zadał pytanie koci superbohater

— Jak moja mama wspomniała, na giełdzie są sprzedawane nawozy — przypomniał Wilson — Możemy je wykorzystać jako broń przeciwko Ziemnicy!

— Wszystko jasne!

— Ja wiem, gdzie konkretniej sprzedają nawozy — wspomniała Justyna — Zawsze przychodzę na giełdę, by sprzedawać kwiaty. Możemy wam pomóc!

— Dobrze — zgodziła się Biedronka — W takim razie weźmiemy was na Pola Marsowe i nam pomożecie!

— Wezmę panią... — zaczął Czarny Kot, ale uświadomił sobie, że nie zna jej imienia.

— Justyna — dokończyła za niego mama reżysera — Z wielką przyjemnością, ty mały przystojny kotku!

Na te słowa aż Czarny Kot zarumienił się i... zamruczał! Biedronka zaśmiała się. Po chwili zaproponowała reżyserowi, że go przeniesie. Wilson bardzo chętnie się zgodził. Po chwili superbohaterowie ruszyli w kierunku giełdy na Polach Marsowych.

...

Po kilkunastu minutach wreszcie dotarli na miejsce. Pola Marsowe wyglądały przerażająco. Niektóre stoiska były poprzewracane i zalepione nieurodzajną ziemią. Ludzie w panice krzyczeli i uciekali, gdzie popadnie. A zamiast zielonej trawy i pięknych kwiatów na ziemi nie rosło nic. Jedynie brudna i brązowa gleba. Na dodatek nieurodzajną. Jedynie drzewa stały w niezmiennym stanie, ale w każdej chwili mogło się to zmienić.

Cała czwórka była przerażona całym widokiem, jakich ich spotkał. Ale nie to nie był moment na rozżalenia i rozczulenia nad obszarem zieleni. W tym momencie najważniejsze było pokonanie Ziemnicy.

— Proponuję poszukać worków z nawozem przy stoiskach — zaproponował Czarny Kot.

— Mam trochę nawozów przy swoim stoisku — dodała Justyna.

— Można je wszystkie wykorzystać — zasugerował Wilson.

— Świetny pomysł — pochwaliła ich Biedronka — To wy zajmiecie się przenoszeniem worków w jedno miejsce, a ja z Czarnym Kotem będziemy was ochraniać przed Ziemnicą.

Wszyscy przytaknęli i od razu wzięli się do roboty. Po kilku minutach mimo trudu udało się przenieść część worków z nawozem do jednego miejsca. Teraz kolejny ruch był po stronie superbohaterów. Oni dzielnie walczyli z Ziemnicą, ale ona się nie poddawała. Wtedy Biedronka uznała, że najwyższy czas użyć jej supermocy.

— Szczęśliwy Traf! — krzyknęła kropkowana superbohaterka i po chwili pojawiły się trzy rzeczy — Deska, metalowy stojak i duża śruba?

Wtedy zaczęła się zastanawiać, do czego można użyć tych rzeczy. Nagle dostrzegła kilka przedmiotów oznaczonych w biedronkowy wzór — obiekty ze Szczęśliwego Trafu oraz rękę Czarnego Kota. Wzięła jego rękę za nadgarstek. Kociemu superbohaterowi znowu naszła ochota na żarty.

— Potrzebujesz moje dłoni? No proszę, kto by przypuszczał, że jesteś taka zaniepokojona, że potrzebujesz troskliwego dotyku kocurka takiego jak ja!

Na te słowa Wilson i Justyna się zaśmiali. Jedynie Biedronka palnęła się w głowę. Po chwili już wiedziała, co zrobić.

— Wiem, jak zaatakować Ziemnicę! — zawołała superbohaterka — Zbudujemy huśtawkę równoważną! Wilson i Justyna, połóżcie wszystkie worki na jedną stronę. Kocie, miej kotaklizm w gotowości!

Wszyscy przytaknęli i po kilku chwilach wszystkie worki już znajdowały się po jednej stronie huśtawki. Nagle ziemia się zatrzęsła. Wszyscy z niepokojem patrzyli w kierunku drugiego końca alei. Pojawiła się Ziemnica. Wyglądała na nieźle zdenerwowaną. Chciała za wszelką cenę odebrać miracula superbohaterów. Biedronka wiedziała, że najwyższy czas zaatakować, jak mawiało pewne przysłowie — raz a porządnie!

— Czarny Kocie! — krzyknęła do swojego towarzysza — Użyj Kotaklizmu!

— Się robi, moja księżniczko! — zgodził się koci partner — Kotaklizm! - po wykrzyczeniu formułki, jego moc niszczenia była gotowa do użycia — Gdzie go mam użyć?

— Jak skoczę na drugi koniec huśtawki, zniszczysz worki!

Po wykonaniu skoku na huśtawkę, worki z nawozem poleciały w kierunku superzłoczyńcy. Czarny Kot zniszczył worki, a sam nawóz trafił prosto w Ziemnicę. Zaraz po tym zaczęła odczuwać piekielne bóle. Biedronka wykorzystała okazję i kiedy superzłoczyńca upuścił zaakumowaną rzecz — zwiędły kwiat, złapała ją i złamała ją w pół. Po chwili z niej wyszła Akuma.

— Koniec złych rządów mała Akumo! Pora wypędzić złe moce! — po wypowiedzeniu tych słów superbohaterka złapała Akumę i po chwili z jojo wyszedł biały motylek.

— Papa, miły motylku — pożegnała go z troską — Niezwykła Biedronka!

W jednej chwili wielka czerwono-czarna moc przywróciła wszystko do normy. Stoiska zostały postawione i wyczyszczone, aleja Champs—Elysees znowu zaczęła wracać do życia, a osoba zaakumowana wróciła do swojej pierwotnej postaci.

— Co się stało? — z bólem głowy zapytała się pewna kobieta.

— Została pani zaakumowana — zaczęła wyjaśniać Biedronka.

— Ale już jest po wszystkim, droga pani — dodał z troską Czarny Kot — Dlaczego się Pani zdenerwowała?

— Zdenerwowałam się — wyjaśniła pani Flores — kwiaciarka z Wersalu, która sprzedawała kwiaty na giełdzie — gdyż wybredny klient skarżył się na nawóz, który kupił tydzień temu i zażądał zwrotu pieniędzy. Zgodziłam się na to, ale był taki nieuprzejmy i wredny. Za nic ma szacunek do innych.

— Tak czasami bywa — uspokajała superbohaterka — Niektórzy są źli i trzeba naprawdę uważać, by nie wybuchnąć złością. Po prostu trzeba bardziej panować nad emocjami.

— Dziękuję za poradę, Biedronko — podziękowała pani Flores. Widząc Czarnego Kota, też się do niego zwróciła z uśmiechem:

— Och, tobie też ci dziękuję, słodziutki! Ty też mnie uratowałeś!

Superbohater jedynie się zarumienił i z uśmiechem na ustach odpowiedział:

— To drobiazg, droga pani.

Po chwili pocałował ją w rękę, jak na prawdziwego dżentelmena przystało. Wilson i Justyna zaśmiali się, a Biedronka jedynie przewróciła oczami. Po chwili pani Flores właśnie miała szykować się w kierunku swojego stoiska, nagle zatrzymała się obok Biedronki i powiedziała szeptem do jej ucha:

— Naprawdę masz uroczego, przystojnego i uprzejmego partnera. Radziłabym nie zmarnować takiej okazji!

Po tych słowach pani Flores odeszła w kierunku swojego stoiska. Biedronka jedynie westchnęła żałośnie.

— To już kolejna osoba, która zachęca, bym związała się z tym kocurem! — skarżyła się w myślach superbohaterka — Moje serce należy do kogoś innego! Niech nie liczy ten koci amancik, że ja zwiąże się z nim! Nie dam mu tej szansy!

— Dziękujemy Wam za pomoc — podziękował Czarny Kot Wilsonowi i Justynie.

— Proszę bardzo — odparła matka reżysera.

— To drobiazg — dodał z uśmiechem młody mężczyzna.

Nagle miracula superbohaterów zapikały. To był znak, że musieli znikać.

— Musimy już lecieć! — poinformowała Biedronka — Jeszcze raz dziękujemy!

— Do zobaczenia, słodkie kociaki — pożegnał ich koci towarzysz i po chwili zniknęli.
Wilson spojrzał na zegar stojący w alei. Było wpół do dziesiątej.

— Muszę lecieć mamo — powiedział — Dasz sobie radę?

— Tak, na pewno — zapewniła go Justyna — Dla ciebie jest to bardzo ważne! Więc pędź!

— Trzymaj się! — zawołał Wilson i pobiegł w kierunku domu, gdzie zostawił teczkę ze scenariuszem.

...

Po kilkunastu minutach Wilson wszedł do drzwi mieszkania. Jedynie napił się szklanki wody, zabrał teczkę ze scenariuszem i wyszedł w kierunku szkoły. W duchu modlił się, że zdąży na zajęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro