14 - „Dzień Premiery - Część I" („Pokoju ostatnie godziny")
Po zakończeniu ostatnich ćwiczeń poprzedzających próbę generalną, Marinette postanowiła złożyć swojemu chłopakowi propozycję.
— Adrien — zaczęła dziewczyna — Jeśli nie masz żadnych planów na dzisiejszy wieczór, to może przyszedłbyś do mnie?
— Z wielką przyjemnością, kochanie — ucieszył się blondyn — Zaproponuję więcej — przyjdę do ciebie na noc.
— Naprawdę? To świetnie! — uradowała się graniastowłosa. Nagle zauważyli Alyę idącą sama w kierunku swojego domu.
— Pamiętaj o tym, żeby poprosić Rudą Kitkę o pomoc — przypomniała mu dziewczyna — Musimy się przemienić. Załatwimy to przy okazji
— Dobry pomysł — poparł ją Adrien. Schowali się w krzakach i po chwili już mieli na sobie kostiumy superbohaterów. Wyskoczyli z zarośli i podeszli do ciemnoskórej. Dziewczyna akurat szła sama. Jej miłość — Nino poszedł do mieszkania rodziny Cessaire, aby zająć się Ellą i Ettą. Gdy ich spotkała, uśmiechnęła się.
— Witajcie! Jak miło was widzieć! — ucieszyła się dziewczyna.
— Hej! — odpowiedziała jej Biedronka — Moglibyśmy pójść w ustronne miejsce? Mamy do ciebie sprawę.
— Pewnie! Nie ma problemu! — zgodziła się ciemnoskóra i po chwili przeszli w głąb parku. Superbohaterowie wyjaśnili jej, z jaką sprawą się do niej skierowali. Wspomnieli o spektaklu realizowanym na ich cześć oraz o tym, że potrzebna jest pomoc Rudej Kitki w celu ochrony ich tożsamości. Alya poruszyła ważną kwestię:
— Ale gram ważną rolę w przedstawieniu...
— Reżyser wie o tym — zapewnił ją Czarny Kot — Więc o nic się nie martw!
— Dokładnie! — dodała Biedronka — Spokojnie zajmiesz się swoją rolą i zadaniem! Tylko pamiętaj o dyskrecji i tradycyjnie nikomu nie mów.
— Macie moje słowo! — obiecała im Alya — Wybaczcie, muszę iść do domu. Nino i moje siostry czekają! Do zobaczenia.
— Pewnie! Nie zatrzymujemy cię! — odparła na pożegnanie Biedronka.
— Do zobaczenia — odrzekł na koniec Czarny Kot i rozeszli się w swoje strony.
...
Parę godzin później — godzina dziewiętnasta. Do domu rodziny Dupain—Cheng przyszedł oczekiwany przez Marinette jej ukochany Adrien. Rodzice graniastowłosej wiedzieli o jego wizycie. Podobnie ojciec blondyna, dlatego wysłał z nim "goryla" — ochroniarza chłopaka. Zarówno on jak i Adrien wraz z rodzicami Marinette i nią samą zjedli pyszną kolację. Potem młodzi zakochani poszli do pokoju dziewczyny, gdzie ujawnił się jej sekret. Miała porozwieszane plakaty przedstawiające jej chłopaka. Przyznała z nieśmiałością, że kochała się w nim od dawna. Adrien jedynie szeroko się uśmiechnął i przytulił się do niej. Cieszył się, że jest z nią w związku. Po chwili weszli drabinką na balkon. Kiedy to się stało, Marinette spojrzała się na widok Paryża roznoszący się z niego. W pewnym momencie zorientowała się, że nie ma obok jej ukochanego. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego nagle zniknął. Na odpowiedź nie musiała czekać, gdyż po chwili pojawił się Adrien z dwoma kubkami czekolady. Dziewczyna uśmiechnęła się i wzięła go od niego. Zaczęli wspólnie oglądać Paryż z balkonu, na którym stali.
— Paryż — westchnęła z zachwytu graniastowlosa — Jaki on jest pełen miłości. Taki piękny. Aż sam z siebie daje inspirację do tworzenia.
— No to prawda — przyznał jej rację blondyn — Jak tu jest tak romantycznie.
— Minęło tyle czasu i dalej nie mogę uwierzyć, że za tą maską ty się ukrywałeś. Jak ty to robiłeś? — dziwiła się dziewczyna.
— Wiesz — zwrócił uwagę chłopak — zauważyłem że po przemianie mam tak jakby zmieniony charakter. Jestem bardziej pewny siebie, bardziej flirciarski. Zupełnie to do mnie niepodobne. A ja też nie mogłem uwierzyć że za pod twarzą dzielnej i odważnej superbohaterki kryje się niesamowita dziewczyna. Nieśmiała, uśmiechnięta i taka utalentowana.
— Widzisz, ta „druga twarz" spowodowała, że nam trochę zmienia charakter — przyznała Marinette — Ale pod maską jesteśmy dalej normalną dziewczyną z marzeniami i przystojnym modelem.
— To prawda, Biedronsiu — zgodził się Adrien — Myślę, że nam było to przeznaczone. Pamiętam, jak pojawiła się biedronka na liście miłosnym jaki otrzymałem od tej osoby na walentynki. Do niedawna nie wiedziałem, do kogo należał ten list. Teraz wiem, że ty go napisałaś.
— Tak. Co to były za Walentynki! — westchnęła graniastowłosa — Walczyliśmy wtedy z Mrocznym Amorem. Musiałam walczyć o ciebie. I ciebie pocałowałam.
— Serio? Nie pamiętam tego — zdziwił się blondyn.
— Bo możesz nie pamiętać — wyjaśniła dziewczyna — Dostałeś strzałą od złoczyńcy. A potem chciałeś jednym pocałunkiem zakończyć mój żywot.
— Och przepraszam cię najmocniej — zażartował chłopak — Tego też nie pamiętam. Bo przecież dostałem strzałą od Mrocznego Amora.
Młodzi zakochani zaśmiali się.
— To były czasy — westchnęła Marinette.
— To prawda — po chwili Adrien wziął pierwszy łyk — Jutro wielki dzień. Jak się czujesz?
Na wzmiankę o przedstawieniu dziewczyna aż wypluła czekoladę.
— Co? Ja? — Marinette próbowała ukryć swoje uczucia, jakie kotłowały Yyyy, ja, c-c-czuję się świetnie. A c-c-czemu miało by być inaczej? Jutro wielka premiera. Wszyscy są gotowi i w ogóle. Co może pójść nie tak?
Adrien zauważył jej zmieszanie. Postanowił dowiedzieć się jego przyczyny.
— Marinette — powiedział z troską — Widzę, że coś cię trapi. Co się dzieje?
— Wiesz, że reżyser wspomniał o tym, że najważniejsza jest przede wszystkim nie nagroda a dobra zabawa i przygoda — zaczęła wyjaśniać graniastowłosa — Ale nasz spektakl walczy o nagrodę. A ja nie chcę zawieść reżysera oraz widowni. Także jury.
— Marinette — wspierał ją blondyn — Reżyser tak powiedział dla dobra spektaklu. Nie chciał nas straszyć, bo wie że to nie wyjdzie na jego powodzenie. W każdym razie podziwiam go za to. Tak więc, spokojnie.
— No sama nie wiem... — wątpiła dziewczyna.
— Wiem, co może ciebie uspokoić — chłopak zbliżył się do niej i po chwili jego oraz jej usta złączyły się w pocałunku. Marinette zdziwiła się na jego ruch, ale odwzajemniła go. W tamtym momencie czuli się naprawdę wspaniale. Dziewczyna miała poczucie, jak te obawy w szybkim tempie malały do zera. Chłopak z kolei cieszył się, że to jego dziewczynie naprawdę pomogło. Chcieli więcej, ale musieli przerwać. Blondyn chciał upewnić, czy dobrze zauważył poprawę samopoczucia graniastowłosej.
— Już lepiej? — zapytał się troszkę speszony.
— Tak — uśmiechnęła się z rumieńcami na policzkach dziewczyna i po chwili znowu pocałowali się. W tamtym momencie nie chcieli, aby nikt nie przerwał tej romantycznej chwili. Chcieli być tylko sami. Wydawało się, że nic ani nikt nie przeszkodzi. Nagle wszedł Tom — ojciec Marinette. Zadał im pytanie:
— Chcecie spać na dworze czy w pokoju?
W jednej chwili młodzi zakochani przerwali pocałunek, rumieniąc się. Adrien widząc zakłopotanie swojej dziewczyny, odpowiedział za nią:
— Zostaniemy tutaj. Piękną mamy noc.
Ojciec graniastowłosej ucieszył się i zniknął, aby przynieść poduszki i koce. Po chwili pojawiła się Sabine — matka Marinette.
— Ktoś chce jeszcze czekolady?
— Zgłaszam się do jej zrobienia — zaproponował Adrien.
Pojawił się tata dziewczyny z dwoma poduszkami i kocami. Słysząc propozycję blondyna odparł z uśmiechem:
— Lepiej zajmij się swoją ukochaną. Mama zrobi wam czekolady. Poza tym wiemy, że zależy ci na spędzeniu jak najwięcej czasu z moją córką.
Chłopak uśmiechnął się. Podobnie jego dziewczyna. Po kilku chwilach kubki czekolady już stały na stoliczku, a koce i poduszki czekały na moment, kiedy młodzi zakochani pójdą spać. Rodzice graniastowłosej życzyli im dobrej nocy i wreszcie zostali tylko sami. Ona i on. Postanowili kontynuować rozmowę, przerwaną wcześniej przez Toma i Sabine. Wzięli parę łyków czekolady i po chwili blondyn zaczął, nie kryjąc zdziwienia:
— Wracając jeszcze do ostatnich prób, zauważyłaś że Chloe przez cały czas nie dokonała zemsty? To do niej niepodobne.
— Faktycznie — przyznała mu rację graiastowłosa — To mnie zaskoczyło. Myślałam że podczas pierwszej próby generalnej nie wytrzyma i pierwsze co zrobi, to zaatakuje nas.
— Myślę, że Sabrina miała jakiś wpływ na nią — po chwili chłopak wyraził swoje obawy — Ale obawiam się, że prędzej czy później nie wytrzyma i dokona zemsty. Tak łatwo nie odpuści.
— Tego się właśnie obawiam. Adrien, ja... — w tym momencie łzy pojawiły się w jej oczach — Ja się boję jej...
— Ciii, nie płacz — pocieszał ją i przytulił się mocno do niej — Nie bój się. Nic ci się nie stanie. Jestem przy tobie. Nikt nie zabroni nam być razem. Nawet najbardziej wredna dziewczyna w szkole.
— Ja... ja się boję też o ciebie. Coś ci zrobi... — bała się dziewczyna
— Nic mi się nie stanie, moja księżniczko — zapewniał ją chłopak — Obiecuję, że ani tobie ani mi się nic nie stanie. Kocham cię i nic tego nie zmieni.
— Ja ciebie też — Marinette uśmiechnęła się do Adriena przytulona do niego i po chwili zaczęli się ponownie całować.
...
Kilka minut później. Młodzi zakochani już leżeli pod kocem, szykując się do spania. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Ona w jego zielone oczęta, on w jej niebieskie tęczówki.
— Wszystko będzie dobrze — pocieszał ją blondyn — Zobaczysz. Dobranoc, kochanie — po tych słowach pocałował ją w czoło.
— Dobranoc, kocurku — pożegnała go graniastowłosa i odwzajemniła to, dając mu całuska w policzek. Po chwili obaj przytuleni do siebie wpadli w objęcia Morfeusza.
...
Następnego dnia młodych zakochanych obudziło wschodzące słońce. Wstali i trzymając się za ręce oraz uśmiechając się zeszli na śniadanie. Rodzice Marinette oraz ochroniarz Adrien już czekali na nich. Posiłek odbył się w radosnej atmosferze. W telewizji TV1, którą oglądali, nie mówiono o niczym innym, tylko o wielkiej premierze najbardziej oczekiwanego spektaklu w historii konkursu teatralnego, który odbywał się już trzeci rok z rzędu. Wszyscy czuli podekscytowanie. Nawet "goryl", choć po nim nie było tego widać. Po uczcie blondyn i graniastowłosa zaczęli poranną toaletę. Po kilku minutach byli gotowi do wyjścia. Tuż przed nim rodzice dziewczyny poinformowały ich, że zostali zaproszeni na premierę spektaklu. Zapewniły ich, że na sto procent pojawią się na nim. Nie chcieli przegapić tego, jak ich córka i jej chłopak grają w spektaklu. Młodzi zakochani uśmiechnęli się i po pożegnaniu opuścili dom rodziny Dupain—Cheng.
Tymczasem na Polach Marsowych Wilson od samego rana był zajęty ostatnimi przygotowaniami dużej sceny, na której miał rozegrać się spektakl. Budowla była gotowa prawie w stu procentach, aby przeprowadzić ostateczną próbę generalną. Podczas niej miał dać aktorom ostatnie wskazówki i porady. Po niej mieli czekać w kulisach na swój wielki moment. Na miejscu czekała pani Bustier, widocznie podekscytowana tym, że za parę godzin zostanie wystawiona sztuka teatralna z udziałem jej ukochanej klasy. Dochodziła już godzina dziesiąta. Na miejsce zbiórki, gdzie czekała wychowawczyni przyszli jako pierwsi Marinette i Adrien. Chwilę potem Alya oraz Nino. Następnie przybyły Rose, Juleka oraz Mylene wraz z Ivanem i Nathanaelem. Kilka minut później na miejscu byli Max, Kim oraz... Alix. Okazało się, że dwaj ostatni na pierwszej próbie pod wieżą Eiffla wszystko sobie wyjaśnili. Chłopak o budowie atlety wysłuchał Alix i uznał rację dziewczynie. Postanowił, że odpuści walkę o serce Chloe i na swoją dziewczynę wybrał... Ondine! Tak, jego koleżankę z pływalni! Okazało się, że Kim wcześniej czuł pewność, że wybranką jego serca została blondynka. Ale odkąd poznał Ondine na pływalni, zaczął mieć wątpliwości. Mało tego, niedawno Ondine wyznała mu miłość. Kim wtedy dostał poważnych wątpliwości. Po rozmowie z Alix postanowił, że to jego koleżanka z pływalni zostanie jego dziewczyną. Różowowłosa uszanowała wolę przyjaciela. Po tej rozmowie ich relacje znacząco się poprawiły, z czego cieszył się Max. Kiedy Wilson dowiedział się od niego o tych wieściach, aż złapał się za głowę. Przecież Kim miał w sercu tylko Chloe! A teraz związał się z Ondine!
— Życie potrafi zaskoczyć! — przyznał reżyser.
Jako ostatnie przybyły Chloe oraz Sabrina. Po zebraniu się wszystkich, ruszyli z panią Bustier na główną scenę. Na nich czekał już Wilson i po ubraniu się w kostiumy, przeprowadzono wielką próbę generalną. Przedpremierowo obejrzała ją właśnie wychowawczyni klasy. Po niej pani Bustier nie kryła wzruszenia ogromem pracy jej uczniów, którzy włożyli w wystawienie sztuki. Po tych słowach klasa poszła za kulisy, aby oczekiwać na swój wielki moment. W ich sercach panowała lekka trema oraz przejęcie.
Tymczasem Wilson zajmował się ustalaniem miejsc na widowni. Podczas ustaleń, kto gdzie ma siedzieć, nagle pojawił się jego najlepszy przyjaciel — Adam Stachieu. Przyszedł na scenę, aby przeprowadzić próbę przed swoim ewentualnym występem. I tak się stało. Dziewczyny stojące przy barierkach, a także uczennice zza kulis zachwycały się pięknym głosem Adama oraz jego urodą. Reżyser nie zdawał sobie sprawy, że całym tym przygotowaniom przyglądała się... jedna z jurorek konkursu. Z wyglądu miała tyle samo lat, co Wilson. Podobnie jak reżyser pochodziła z Polski, ale mieszkała w Paryżu. Brązowowłosa piękność z zawodu była pisarką. Kochała teatr, wręcz marzyła o wystawieniu własnej sztuki, ale brakowało jej odwagi. Jedynie napisała dwa krótkie opowiadania o tajemniczych inicjałach "M.C.". Nikt nie wiedział, że to ona je napisała. Trzeci raz brała udział, jako jurorka w konkursie, by chociaż raz poczuć się spełnioną w swoim marzeniu. Z tego samego powodu często chodziła do teatru. Miała na imię Daniela Ikonowska. Patrzyła na młodego reżysera z zachwytem. Zakochała się w nim. W pewnym momencie Wilson spojrzał się na nią. Wpatrywali się głęboko w swoje oczy, dłużej niż by to wypadało. W tamtym momencie on poczuł motylki w brzuchu. Nie chciał, podobnie jak Daniela przerywać romantycznego spojrzenia. Czuli, że znaleźli swoją drugą połówkę. Reżyser stał i patrzył w jej oczy, ona to samo. Wydawało się, że nikt nie przerwie tego momentu, który po raz pierwszy poczuli Wilson i Daniela. Nagle ktoś poklepał po jego ramieniu. Mężczyzna otrząsnął się z transu i po odwróceniu swojej głowy zobaczył Adama z uśmiechem na ustach. Jego przyjaciel wiedział, co się stało.
— Wszystko w porządku? — zadał pytanie reżyserowi.
— Tak — odpowiedział Wilson. Po chwili zadał pytanie wokaliście — A kim jest ta kobieta?
Adam opowiedział mu o tej osobistości. Wilson nie mógł uwierzyć, że ona będzie oceniać jego przedstawienie. Czuł się głupio, gdyż wiedział, że nie może pozwolić sobie na romans z jurorką. Przecież spektakl miał do wystawienia!
— Zakochałeś się w niej! Gratuluję ci, chłopie! — ucieszył się Adam.
— Co? Nie! To nieprawda! Ale bzdury wygadujesz! — zaprzeczał Wilson.
— A to, że zaprzeczasz, potwierdza twoje żywe uczucia! — zripostował przyjaciela wokalista — Wiesz, szczerze ci zazdroszczę! Ja nadal nie mam dziewczyny! Ale ty? Serio, przyjacielu! Naprawdę ci zazdroszczę. Szczęściarz z ciebie! — położył swoją rękę na plecach Wilsona i przytulił go — Chodźmy lepiej za kulisy! Zapewne twoi aktorzy chcieliby ciepłych słów pocieszenia i przy okazji uzyskać moje autografy czy zrobić zdjęcie ze mną!
Wilson zaśmiał się. Po chwili również Adam. Skierowali się do kulis. Jego najlepszy przyjaciel miał rację. Gdyby można było opisać jednym słowem atmosferę klasy, jaka panowała, brzmiałoby — trema, stres. Po pojawieniu się wokalisty i reżysera klasa uradowała się na ich widok. Wilson obiecał, że przed występem wesprze ich. Teraz musiał dopilnować ostatnich przygotowań przy dużej scenie. Między innymi kwestie godziny wpuszczania osób na widownię. Chciał też osobiście powitać przybyłych gości, zaproszonych na galę. A Adam do momentu przyjścia z ważnymi słowami wsparcia spędzał czas z aktorami, ku uciesze dziewczyn. Nieczęsto zdarzała się okazja na spotkanie się z kimś takim jak Adam! W dodatku tak blisko, wręcz dotknąć jego ciała w celu upewnienia się, czy Adam istnieje naprawdę.
...
Właśnie słońce zaczęło powoli zachodzić. Na zegarach już dochodziło wpół do dziewiątej wieczorem. Wreszcie zaczęto wpuszczać ludzi do widowni. Niestety była ograniczona liczba miejsc, mimo że krzeseł postawiono bardzo dużo. W pierwszej kolejności pojawili się przed sceną jury wraz z konferansjerkami — Nadią Chamack oraz Clarą Nightingale. Potem zjawili się reżyserzy spektakli, które brały udział w trzeciej edycji konkursu. Kilkanaście minut później na spektakl pojawili się rodzice klasy pani Bustier, w tym rodzice Marinette. Także sama wychowczyni razem z panem Damocles przyjechali, aby obejrzeć przedstawienie z udziałem ich uczniów. Dopiero potem wpuszczono zwykłych paryżan. W szybkim tempie widownia zapełniła się po brzegi. Po obu stronach widowni, a także na obszarze sceny postawiono ekipy telewizyjne TV1, które miały transmitować przedstawienie oraz ogłoszenie wyników konkursu. Do momentu rozpoczęcia transmisji spod wieży Eiffla w telewizji pozostało coraz mniej czasu. Konferansjerki już stały, czekając na sygnał z reżyserki oznaczający wejście na wizję.
Na zegarach widniała godzina za dziesięć minut dziewiąta wieczorem. Wilson wreszcie pokazał się w kulisach. Adam wsparł klasę, zapewniając, że będzie wszystko dobrze. Zaraz jak wszedł jego najlepszy przyjaciel poczekał na niego w kulisach, gdyż chciał mu coś ważnego powiedzieć. Wilson zwrócił się do młodych aktorów:
— Powiem wam, że jestem z was bardzo dumny. Wykonaliście naprawdę kawał świetnej roboty. Włożyliście dużo serca, aby ta sztuka mogła zostać wystawiona. Widzę, że was dopadła delikatna trema. Naprawdę, nie macie się czym martwić. Jesteście świetnie przygotowani, więc naprawdę dacie z siebie wszystko. Pamiętajcie, że najważniejsza w tym momencie jest dobra zabawa i wspaniała przygoda, jaką przeżyliście. Za chwilę nadejdzie wielka chwila. Wierzę, że wykonacie zadanie na sto procent. Trzymam za was kciuki! Naprawdę, cieszę się, że wystawimy razem ten spektakl! Damy z siebie wszystko!
Przytulił się do klasy, a oni z radością odwzajemnili ten gest. Potem na osobności Adam porozmawiał z Wilsonem.
— Przyjacielu — zaczął wokalista — Wierzyłem razem z twoją mamą, że uda ci się wystawić sztukę. Odkąd ciebie poznałem, wiedziałem, że w tobie drzemie coś niesamowitego. I nie myliłem się. Jesteś wrażliwym i utalentowanym reżyserem. Naprawdę cieszę się, że miałem okazję ciebie poznać. Cieszy mnie to, że mam takiego przyjaciela jak ty. Nieraz siebie nawzajem wspieraliśmy w realizacji swoich celów. Kiedy zaproponowałeś mi przygotowanie piosenki promującej twój przyszły film, nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Z wielką chęcią stworzyłem ją. Ty dałeś mi szansę poznać się szerszej publiczności. Dzięki tobie, zdobyłem pierwszych fanów. A to dopiero pierwsza piosenka. Gdyby nie ty, moja kariera mogłaby się potoczyć inaczej. Dziękuję ci za to. Jestem przekonany, że twoja sztuka wygra konkurs i zrealizujesz swoje marzenie — nakręcisz film na cześć superbohaterów. Trzymałem i trzymam za ciebie kciuki, aby twój spektakl się udał. Wiem, że ci się uda. Czuję to!
Wilson nie krył zdziwienia i wzruszenia. Nie spodziewał się tak miłych słów od najlepszego przyjaciela.
— Adasiu — odpowiedział Wilson — Jesteś naprawdę świetnym wokalistą. Młodym, przystojnym i z wielkim głosem. Kiedy ujawniłeś mi swój śpiew, wiedziałem że muszę go jakoś wykorzystać. Taki talent nie każdy posiada. Dlatego wpadłem na pomysł, abyś napisał piosenkę promującą mój film oraz przedstawienie. I to był bardzo dobry pomysł. Już na próbach zyskałeś pierwszych fanów. Cieszę się, że mam tak wspaniałego przyjaciela jak ty. Dziękuję, że trzymasz za mnie kciuki. To bardzo wiele dla mnie znaczy. A ja życzę ci z całego serca, aby twój pierwszy występ wypadł świetnie.
Po chwili dwaj najlepsi przyjaciele przytulili się mocno. To się nazywa prawdziwa i mocna przyjaźń! Po chwili Adam wyszedł do widowni by zająć swoje miejsce. Wilson został z klasa na kulisach, czekając na swoje wejście.
Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. Widownia powoli kończyła rozmowy. Justyna już siedziała w pierwszy rzędzie obok Adama, który właśnie dosiadł się do niej. Jury było gotowe na wejście. Nadia oraz Clara dostały sygnał z reżyserki że za piętnaście sekund wejdą na antenę. Gwiazda popu poprosiła widownię o ciszę i w momencie wejścia na antenę zacząć bić brawo. Sekundy bezlitośnie odliczały czas do godziny dwudziestej pierwszej. Wreszcie wybiła godzina rozpoczęcia transmisji! Cała Francja a zwłaszcza paryżanie mieli włączone telewizory na kanał TV1. Na ekranach telewizorów ukazał się widok sceny i wieży Eiffla. Po chwili rozpoczęły się wielkie brawa widowni na rozpoczęcie spektaklu. Kamera powoli zbliżyła się na scenę, aż ostatecznie kadr padł na konferansjerki.
— Dobry wieczór państwu — przywitała się z widzami Clara.
— Witamy wieczorową porą — dodała Nadia.
Widownia przed sceną zabiła brawo.
— Dzisiejszego wieczoru zostanie wystawiony najbardziej oczekiwany spektakl tegorocznej edycji konkursu na najlepszą sztukę teatralną. Przedstawienie na cześć wielkich i podziwianych superbohaterów Paryża — Biedronki i Czarnego Kota.
— Jeszcze tego wieczoru poznamy wyniki konkursu. Główną nagrodą jest dotacja z budżetu państwa na realizację filmu opartego na sztuce teatralnej. Do tej pory obejrzeliśmy cztery spektakle. Dzisiaj odbędzie się premiera ostatniego ale i najbardziej oczekiwanego przedstawienia.
— W jury konkursu zasiadają...
Tu Clara Nightingale wymieniła członków jury. Więcej o nich dowiecie się, czytając dalej.
— A teraz zaprosimy na scenę autora spektaklu — Wilsona Makuszyńskiego.
Dla Wilsona to był znak, że trzeba wejść na scenę. Westchnął głęboko na odwagę i wszedł pewnie na scenę.
— Dobry wieczór państwu — przywitał się z widzami. Na widowni zabrzmiały brawa.
— Może nam pan ujawnić, o czym będzie Pański spektakl? — zadała pytanie dziennikarka.
Wilson zaczął ogółem opowiadać fabułę. Tymczasem w kulisach nagle pojawił się... Mistrz Fu. Okazało się, że Wilson wcześniej rozmawiał z nim i prosił o pomoc. Dlatego staruszek pojawił się w kulisach i przy okazji po kryjomu dał Alyi miraculum Lisa. Postanowił zostać w garderobiarni, czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Po ujawnieniu fabuły, Wilson serdecznie zaprosił na spektakl i schował się do kulis. Prowadzące zaprosiły widzów na premierę sztuki teatralnej i zeszły ze sceny, siadając obok Adama Stachieu oraz Justyny Makuszyńskiej. Powoli na scenie i widowni robiło się ciemno. Właśnie dla klasy była to wielka chwila, na którą czekali. Zaczął się wielki spektakl!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro