Rozdział piąty
Wakacyjne dni mijały wręcz niepostrzeżenie. W końcu zaczął zbliżać się koniec lipca, a zarazem urodziny Naomi.
Przyjaciółka przysłała jej list, w którym zaprosiła ją do siebie. A Sally nie mogła się już tego doczekać, zobaczy się z przyjaciółmi, a przy okazji też odpocznie od kuzynostwa.
Szkoda jej było trochę zostawiać Luelli, więc nawet proponowała jej udanie się razem z nią, ale ta odmówiła. Nie chciała się plątać między nimi.
Dedalus w międzyczasie wrócił już do pracy, więc często zostawała w domu sama z krewnymi z Ameryki. W dniu, w którym miała przybyć po nią Naomi, czy Maya, była sama w domu, bo oni pojechali do Londynu na cały dzień.
Mogło się to wydawać trochę dziwne i nieodpowiedzialne, że nikogo oprócz niej nie było, gdy miała zniknąć z domu. Jednakże przecież nie było żadnej wojny, a razem z przyjaciółmi często się odwiedzali. Wszyscy wiedzieli, że ma być u Naomi.
Sally spakowana czekała w salonie przed kominkiem, gdy w końcu przyszła pora.
Pierwsza przybyła dziewczyna o długich, blond włosach i szarych oczach. Była to właśnie Naomi, z którą od razu się przytuliły.
- Mama i Sophie zaraz przylecą, byłyśmy po nią wcześniej - rzekła Naomi, a Sally ucieszyła ta wiadomość.
Tak jak powiedziała Naomi, po chwili z kominka wyskoczyła dziewczyna w ich wieku, czyli Sophie Mason.
Miała ona również długie, blond włosy, lecz zielone oczy. Posiadała także okulary, lecz dopiero od kilku miesięcy, gdy w Hogwarcie wydarzył się pewien wypadek.
Również się do nich przytuliła i przywitała z nimi. Ostatnia z kominka natomiast wyszła Maya.
Była ona z wyglądu podobna do córki, również miała szare oczy i blond włosy, chociaż dużo krótsze, bo do ramion. Oprócz tego wyglądała trochę starzej, chociaż zarazem wyglądała na bardziej ożywioną, niż kiedyś.
Maya była żoną Syriusza Blacka, który siedział w Azbakanie za niewinność przez dwanaście lat. Kobieta była załamana, gdy tam trafił i pomimo jej starań, nie chciano jej słuchać. Gdyby nie to, że mieli dwójkę dzieci - Naomi i Jasona, to by nie dała rady. Ale dla nich postanowiła wyjechać z kraju, by razem z dziećmi żyć pod jej panieńskim nazwiskiem Chase. Mimo to wysłała swoje dzieci do Hogwartu, a do Wielkiej Brytanii na stałe powróciła rok temu, gdy Jason poszedł do Hogwartu.
Zarazem wtedy też Syriusz uciekł z Azkabanu i przez rok się ukrywał. Jednakże w tym roku w czerwcu udało jej się udowodnić, że jest niewinny. Dzięki temu mogli teraz żyć jako rodzina, oraz wzięli do siebie Harry'ego Pottera, którego Black był ojcem chrzestnym.
Maya od początku mówiła swoim dzieciom o niewinności Syriusza. Pewnego dnia Naomi powiedziała o tym też swoim przyjaciołom, którzy jej uwierzyli.
Blackowie i Potter mieszkali teraz w Słonecznikowym Domku, zakupionym jeszcze przed końcem wojny.
- To jak, gotowa? - zapytała Maya, a Sally po chwili pokiwała głową.
Blondynki pomogły jej wziąć bagaże, a następnie po kolei zarówno nastolatki, jak i Maya wskoczyły do kominka, by przenieść się do Blacków.
Szatynka przez chwilę wirowała szybko, aż zrobiło jej się trochę niedobrze. Jednak znalazła się po chwili w dużym, żółtym pomieszczeniu, które najwyraźniej było salonem. Naprzeciwko kominka znajdowała się kanapa, pośrodku pokoju stał stół z krzesłami, a wokół znajdowały się też inne meble, czy obrazy i zdjęcia. Po chwili otrząsnęła się po podróży.
Zanim zdążyła coś powiedzieć, do pokoju wbiegł czarny pies. Jednak postanowiła go pogłaskać, a on wydawał się zadowolony.
- Co się stało, że tak śmiejecie? - Sally zwróciła się do Naomi i Sophie, które wyraźnie były czymś rozbawione. Maya, która pojawiła się chwilę później, również się uśmiechnęła.
- Syriusz każdego naszego gościa tak wita - zapytała Maya, a pies podbiegł do niej, po czym zaczął się zmieniać.
Po chwili na jego miejscu stał wysoki mężczyzna o czarnych włosach i szarych oczach. Sally od razu rozpoznała w nim tatę Naomi, który wyglądał na trochę bardziej zadbanego, niż na zdjęciach. I bardziej szczęśliwego.
I był animagiem.
- Uhh... Dzień dobry panu - powiedziała Sally, czując się trochę niezręcznie.
- Witaj, Naomi dużo mi opowiadała o tobie i reszcie twoich przyjaciół! - powiedział uradowany Black.
- To miłe - odparła Sally, po czym spojrzała w stronę szarookiej przyjaciółki.
Ta tylko się uśmiechnęła.
- Dobra, weźmiemy twoje bagaże na górę, a potem zjemy wszyscy kolację, którą przygotowałam - powiedziała Maya. - Jason i Harry nadal się bawią?
- Tak, nawet do nich dołączyłem jako piesek - rzekł Syriusz, po czym jakby westchnął. - Nie ma to jak bawiący się bracia.
Po tych słowach jakoś posmutniał, na co Maya od razu go objęła i przytuliła.
Nastolatki popatrzyły na nich zaskoczone.
- Chodźcie na górę, pokażę wam pokój - cicho rzekła Naomi, po czym udała się w stronę wyjścia z salonu, a Sophie i Sally za nią.
Przeszły przez korytarz i minęły drzwi do innych pomieszczeń, po czym poszły schodami na górę. Tam znajdowało się kilkoro drzwi, a Black otworzyła jedne z nich.
Pokój Naomi był całkiem spory - pod jedną ze ścian (po lewej stronie od drzwi) zmieściły się łóżko i dwa tapczany, chociaż niewykluczone, że coś zostało przeniesione z pokoju przed przyjazdem gości.
Ściany były pomalowane na beżowo, a oprócz łóżek znajdowały się tu także inne meble, jak stolik, czy szafa. Była tu także półka z książkami (w dużej mierze związanych z zielarstwem), oraz na ścianie wisiała paprotka. Znajdowały się tu także zdjęcia, obrazki i zegar.
W pokoju było także okno, wychodzące na przód domu. Na parapacie stały kwiatki.
- Mama mówiła mi kiedyś, że tata miał brata - powiedziała Naomi, siadając na jednym z łóżek, a przyjaciółki zajęły pozostałe.
- Co się z nim stało? - spytała Sophie.
Naomi westchnęła.
- Niewiadomo. Zaginął gdzieś bez śladu - odparła szarooka, a przyjaciółki posmutniały. - Ale no najwyżej kiedy indziej powiem o nim coś więcej, jak będziecie chciały. Zaraz kolacja, ale chciałam nas wyciągnąć z salonu, gdy rodzice rozmawiają. Pokażę wam łazienkę i pójdziemy do moich braci.
Tak jak powiedziała, niedługo później wszyscy zasiedli do kolacji w jadalni.
Sally usiadła między Sophie, a Mayą. Po drugiej stronie Mason siedziała Naomi. Po przeciwnej stronie stołu natomiast znaleźli się Harry, Jason i Syriusz.
Naomi pisała na początku wakacji, że Potter w pierwszych dniach pobytu u nich zachowywał się, jakby siedzenie z kimś przy stole było dla niego nowością, czy rzadkością. Ponoć też wahał się, czy może się przytulać i tego typu. Teraz jednak nie miał z tym już raczej problemu, oraz wydawał się dobrze tu czuć.
Jednocześnie nie zachowywał się też niewiadomo jak z powodu tego, że jest Wybrańcem. Gdy tu przyszli, gadał z Jasonem o Quidditchu, do czego po chwili dołączył się także Syriusz.
Podczas gdy ci we trzech oprócz jedzenia zajmowali się omawianiem wyników ostatnich meczy Quidditcha, do Sophie i Sally zagadała Maya.
- I jak tam dziewczyny? Jak wam mijają wakacje? - spytała.
Sophie uśmiechnęła się szeroko, po czym odparła:
- Dobrze, spędziłam je z rodziną. Ale tęskniłam za przyjaciółmi.
- Też się stęskniłam! Nareszcie się spotkałyśmy - powiedziała Sally, obejmując Sophie. - Będziemy się dobrze bawić wszyscy razem! Ja w sumie miałam dosyć swojego kuzynostwa, ale George i Fred przysłali mi coś, co ich trochę uspokoiło...
Na dźwięk imion bliźniaków Weasley trzech brunetów przerwało swoją rozmowę, po czym spojrzała w jej stronę.
- Fred i George są super! - powiedział z entuzjazmem Jason. Był to dwunastoletni chłopak o szarych oczach i czarnych włosach. Wyglądał trochę jak młodsza (oraz mniej doświadczona życiowo) wersja Syriusza.
- Prawda, są świetni - rzekł Harry. - Weasleyowie są fajni! Nie mogę się doczekać, aż ich zobaczę.
- Ja też, chcę ich poznać! - powiedział z ekscytacją Syriusz.
- Zaprosiłam Freda i George'a na moje urodziny, więc jutro też tu będą - stwierdziła Naomi, co spotkało się z entuzjazmem pozostałych osób.
Spędzili czas przy kolacji bardzo miło, a potem dziewczyny udały się do pokoju Naomi. Oczywiście nie zamierzamy tak prędko iść spać - miały zamiar pogadać i nadrobić miesiąc, kiedy się nie widziały.
~
Po kilku godzinach rozmów, w końcu zasnęły. Gdy Sally rano się obudziła, zobaczyła, że Sophie już wstała i stała przy oknie.
Szatynka wstała i podeszła do okna, za którym zobaczyła, że Harry bawi się z Syriuszem (oczywiście zamienionym w psa) w aportowanie patyka.
- O której oni wstali, że już się bawią? - zapytała Sally, przecierając oczy, a Sophie uśmiechnęła się na jej widok.
- Najwyraźniej dużo wcześniej od nas - uznała blondynka, jednocześnie spoglądając w okno.
- Oj to na pewno. Ciekawie też musi być animagiem, można się tak zmieniać w zwierzę kiedy się chce. Pamiętasz naszą pierwszą lekcję z McGonagall? Ona też jest animagiem i wtedy też ktoś chciał ją pogłaskać - przypomniała sobie Diggle, a Sophie aż uśmiechnęła się na to wspomnienie.
- Mieliśmy chyba wtedy lekcję z Gryfonami, nie? I to chyba Angelina z Alicją widząc kotka, podeszły do niego i chciały pogłaskać. A chwilę później się przestraszyły, widząc, że głaskały nauczycielkę - stwierdziła Sophie.
- O czym wy tak gadacie, wcześnie jest - dziewczyny usłyszały głos Naomi, a kiedy odwróciły się w jej stronę, zobaczyły, że leży na łóżku i przeciąga się.
- O twoim tacie i bracie, którzy wstali chyba o świcie. I animagach - powiedziała Sally.
Naomi wstała z łóżka, po czym podeszła do okna, by również przyjrzeć się temu, co dzieje się na zewnątrz.
- Harry ma jakieś problemy ze snem czasami. A tata mu pomaga, bawiąc się z nim. Najczęściej w postaci psa, chyba bardzo to lubi - wyjaśniła szarooka.
- Swoją drogą, dzieci z połączenia animaga w jego formie animagicznej ze zwierzęciem byłyby ludźmi czy zwierzętami? A w połączeniu z innym człowiekiem? A co jeśli tak powstały centaury? Z połączenia człowieka w formie animagicznej konia i długiego człowieka? - zapytała Sally, a blondynki spojrzały na nią ze zdziwieniem.
- Ewidentnie za krótko spałaś, jak takie rzeczy gadasz - stwierdziła Naomi z niedowierzaniem.
- A ja chyba już nigdy nie spojrzę na centaury tak samo. Choć jak jakiegoś spotkamy, to lepiej mu tego nie mówić - powiedziała Sophie.
- Może lepiej chodźmy już się przebrać i na śniadanie - zapronowała Naomi, po czym odeszła od okna.
- Prawda, bo jest też możliwość, że z głodu takie rzeczy wygadujesz - stwierdziła Mason. Sally jednak dodała:
- No co, to bardzo ciekawy temat! Powinniśmy się uczyć o tym w szkole. Myślicie, że jak zapytam o to McGonagall, to mi powie?
- Nie. Nikt ci na to nie odpowie i koniec tematu - powiedziała Naomi, chcąc to przerwać. Jednak szatynka się nie poddawała:
- Już wiem! Znajdę jakiegoś centaura i go o to zapytam!
Zdawała sobie sprawę, że to byłby fatalny pomysł i nie zamierzała tego robić. Po prostu sobie żartowała.
Po chwili złożyły Naomi życzenia urodzinowe, a prezenty miały być wręczone później.
Popołudniu z przodu domu zostały ustawione stoliki, by można było sobie usiąść przy nich, oraz dekoracje, takie jak balony, czy plakat z napisem "Wszystkiego najlepszego", wykonany ponoć przez Jasona i Harry'ego.
Niedługo też mieli przybyć goście.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro