Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzydziesty trzeci

Sally siedziała wraz z Sophie, George'em, Fredem i Lee w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Naomi aktualnie była gdzieś z Cedrikiem, gdyż mieli zerwać.

Od drugiego zadania minęło już kilka dni. Przyjaciele zastanawiali się, kto mógł być nadawcą dziwnego listu do Sophie. Trochę podejrzewali Fletcher, ale nie mieli żadnych dowodów, że to ona.

- Zawsze możemy zrobić żarty jak największej liczbie osób, w nadziei, że tej osobie też się dostanie - zadeklarował Fred, ale Sophie pokręciła głową.

- Naprawdę nie mam ochoty, żeby wszystkim obrywało się tylko dlatego, że chcecie znaleźć sprawców tej dziwnej sprawy - rzekła Krukonka.

- My tak czy siak lubimy robić żarty. To daje nam tylko pretekst - stwierdził George.

- Dokładnie, oni od zawsze to robili. Pamiętam, jak w pierwszej klasie jakimś cudem wsadzili Percy'ego na kominek - powiedział Lee. - Dotąd nie wiem, jakim cudem...

Bliźniacy się wyszczerzyli.

- Nasza słodka tajemnica - stwierdził Fred. - Wybacz przyjacielu, ale to już nasza sprawa.

- Pamiętam jak Cedrik mówił, że żartowaliście sobie z niego nawet, gdy byliście dziećmi - stwierdziła Sally. Diggory'owie i Weasley'owie byli w końcu sąsiadami.

- Ciekawe to były czasy - przyznał George. - Ale bawiliśmy się z nim też. Ta młoda od Fawcettów trzymała się z Ronem i Ginny, w jego wieku jest...

- A znowu jej brat jest jakoś rok młodszy od Charliego, to trzymał się z Charlim i Billem - powiedział Fred. - Lovegoodowie wprowadzili się trochę później, ale Ginny i Luna czasami gadały.

- Zresztą sporo było nas, dzieciaków. Zarówno z rodzin czarodziejskich, jak i mugoli - stwierdził George.

Nagle do Pokoju Wspólnego weszła Doris Lupin. Nie zważała na krzywe spojrzenia posyłane jej przez dużą część Gryfonów, a podeszła prosto do nich.

- Dajcie mi coś na Malfoy'a, bo go muszę trzepnąć - powiedziała Doris, zwracając się do bliźniaków. - Zapłacę.

- Na Malfoy'a zawsze coś znajdziemy - stwierdził Fred.

- A możemy wiedzieć, co znowu odwalił? - spytał George.

- Cóż, dokładniej mówiąc, zapytał, czy zmieniam się w wilkołaka jak ojciec - powiedziała Doris. - Powiedziałam mu, że ja mogę zmieniać się kiedy chcę i już planuję, kiedy odgryźć mu głowę.

Fred zagwizdał.

- No nieźle mu odpyskowałaś młoda.

- Przynajmniej wolniej się zestarzeję, stary - stwierdziła Doris. - To jak będzie?

- Zaraz ci coś damy - stwierdził George, po czym razem z bratem poszedł do dormitorium.

Wyszukali kilka rzeczy, a następnie wrócili do Pokoju Wspólnego. Doris tak jak obiecałam, zapłaciła za wszystko.

- Interesy z wami to przyjemność chłopaki - stwierdziła Lupin, szczerząc się. - Dzięki. Dobra, spadam, na razie!

Wychodząc, minęła się z Naomi, z którą zbiła piątkę na powitanie.

- Hej wam - rzekła Puchonka, siadając koło nich.

- Jak się czujesz? - spytała Sophie.

Black westchnęła.

- Jakoś jest... Mimo wszystko, najwyraźniej tak musiało być - stwierdziła Naomi. - Nie można ciągnąć czegoś na siłę. Lubię Ceda, ale jako przyjaciela.

Sally objęła ją ramieniem.

- Rozumiem. Dobrze, że już sobie to wyjaśniliście.

Naomi spojrzała na nich z wdzięcznością.

- Dziękuję wam.

- Coś się jeszcze stało? - zapytał Lee, a Naomi zawahała się, ale pokręciła głową.

- Nie. Nic się nie stało - odparła Black. - A w każdym razie nic złego.

- To dobrze, że nic złego. Jak będziesz chciała, to możesz nam powiedzieć - rzekła Sophie.

- Wiem - odparła Puchonka. - Ogólnie co Doris od was chciała?

- Zrobić coś złego Malfoy'owi, bo ją wkurzył - stwierdził Fred.

- Czyli jak zwykle. Od samego początku się z nim kłóci. Harry i Ron byli w szoku, gdy stanęła po ich stronie w pierwszej klasie, mimo tego, że jest Ślizgonką - rzekła Naomi. - Doris i Edwin utrzymują kontakt z nimi już od pierwszej klasy. Każde z nich co prawda ma swoich przyjaciół, ale nieraz mają razem zajęcia czy po prostu spędzają wspólnie czas. Doris i Ron nieraz wymieniają się kartami z czekoladowych żab, w końcu oboje je kolekcjonują.

- No proszę, czyli jednak Hermiona nie jest jedyną dziewczyną, która gada z naszym bratem? - zapytał Fred.

- Czyli nie poszła z nim na bal tylko z litości? - spytał George, a Puchonka pokręciła głową.

- Doris i Ron całkiem się lubią. Na przykład na urodzinach Harry'ego świetnie bawili, będąc razem w jednej drużynie - rzekła Naomi.

- Ja się zastanawiam, czy kiedykolwiek powiedzieliście coś pozytywnego o waszym młodszym bracie? - zapytała Sophie.

- Nie sądzę, chyba zawsze na niego narzekają - rzekła Sally, a bliźniacy spojrzeli na nie z oburzeniem.

- Ej! Na pewno coś się znajdzie! - rzekł Fred, po czym się zamyślił. - Eee...

- Może zróbcie zawody, Sophie i Naomi niech powiedzą coś niemiłego o swoich braciach, a Fred i George coś miłego o swoich - zaproponował Lee, a Sally pokiwała głową.

- Czemu one mogą coś niemiłego powiedzieć? - zapytał Fred.

- Bo rzadko na nich narzekają - stwierdziła Sally. 

- Niech wam będzie - odparła Sophie.

- Ja za mało narzekam? - zapytała Naomi.

- Rzadziej niż Fred i George. Dobra, dawajcie - stwierdził Lee.

- Wszystkich, czy tylko...

- Niech będzie wszystkich - stwierdziła Sally.

- Łatwo ci mówić, jak nie bierzesz udziału - burknął George.

- Po prostu jestem ciekawa, co powiecie! Dawaj George, jak taki chętny!

Młodszy bliźniak westchnął, ale zastanowił się przez chwilę.

- Bill bywa opiekuńczy, co bywa irytujące na dłuższą metę, ale zarazem ma też swoje plusy. Pamiętam, jak się mną opiekował, gdy źle się poczułem, a mama akurat była u babci - rzekł George.

- Ja pamiętam, jak miałem zły sen i Bill pozwolił mi ze sobą spać - rzekł Fred.

- Charlie nauczył nas latać na miotłach - rzekł George, a Fred pokiwał głową.

- Umie też opowiadać fajne bajki. Z udziałem smoków oczywiście - dodał Fred.

- Ciekawa jestem, czy znajdziecie coś miłego o Percym - stwierdziła Sophie, na co Fred prychnął.

- Zaraz sama będziesz musiała odpowiadać, to nie będzie ci tak wesoło - burknął.

- To w sumie było kilka dni temu, ale zauważyliście, że Percy podbiegł do Rona, żeby go wyciągnąć? - zapytał George.

- A jak byliśmy mali, to czytał nam książki na dobranoc. Często jednak były tak nudne, że szybko zasypialiśmy - stwierdził Fred. - Liczy się jako pozytyw?

- Przynajmniej działało - stwierdziła Sally.

- Dobry sposób na usypianie dziecka - przyznała Naomi.

- Fred zawsze wie, jak sprawić, by dzień był ciekawy - rzekł George, patrząc na brata.

- I wzajemnie braciszku. Nasz duet może wszystko - rzekł Fred.

- To było łatwe, wy obydwaj się nawzajem uwielbiacie. Teraz Ron i Ginny - stwierdził Lee.

- A nie mieli być tylko bracia? - zapytał Fred.

- Mniejsza, ciekawi jesteśmy ich obojga - stwierdziła Sally.

- Ron czasami pomagał nam w żartach na Percym. No i wie o naszych produktach, ale nas nie wydał mamie - rzekł George.

- Prawda. Czasami też nam pomagał, gdy coś zgubiliśmy - rzekł Fred. - No co? Nie zmuszaliśmy go!

- Niech ci będzie - mruknęła Sally.

- Ginny umie walczyć o swoje. Dla nas zawsze pozostanie małą dziewczynką, ale umie też dokopać niektórym - stwierdził George.

- Była też naprawdę uroczym dzieckiem - przyznał Fred. - Może być?

- W porządku - stwierdził Lee. - Myślę, że całkiem dobrze wam poszło.

Bliźniacy westchnęli z ulgą.

- Za dużo tego jak na jeden dzień - przyznał George. - Teraz wy dziewczyny, dajecie!

- Sophie, powiesz coś niemiłego o swoim bracie? - zapytał Fred.

- Cóż... Czasami mówi za dużo i pewne rzeczy może niepotrzebnie - rzekła Sophie.

- Niech będzie - zgodziła się Sally.

- A ty Naomi? - zapytał Lee.

- Obaj pakują się w kłopoty...

- A coś, czego nie wiemy? - zapytała Sally.

- Obaj czasami robią coś zamiast najpierw pomyśleć...

- A coś więcej? Jakieś mroczne sekreciki? - zapytał Lee.

- Sekretów wam żadnych zdradzać nie będę - rzekła Naomi, po czym się zamyśliła. - Gdy Jason był mały, czasami spaliśmy razem i mnie mocno kopał. Bywał też strasznie marudny. Harry natomiast... Jesteśmy rodzeństwem zaledwie od kilku miesięcy, z czego większość to rok szkolny. Irytujące było trochę to, że czasami ciężko było od niego coś wyciągnąć... Zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi mówić o sobie, on zresztą ma swoje powody, ale tak po prostu mówię...

- W porządku - przerwała jej Sally, po czym popatrzyła na pozostałych przyjaciół. - Myślę, że wszyscy dobrze sobie poradziliście.

- A co z wami? Wy też musicie coś zrobić - stwierdził Fred.

- Nie mamy rodzeństwa - przypomniał mu Lee.

- Dlatego macie powiedzieć coś miłego o osobie, której niezbyt lubicie i którą znamy - stwierdził George.

- Dobry pomysł - przyznała Naomi.

- Nie powiem nic miłego o Fletcher! Nie da się - stwierdziła z oburzeniem Sally. - Ani o Snape'u, ani...

- Może być ktoś inny - rzekła Sophie. - Ktoś, kogo trochę nie lubisz, ale niekoniecznie nienawidzisz.

Sally zamyśliła się przez chwilę.

- Nie lubię zbytnio Hermiony, bo jest dość sztywna i kompletnie nie umie się bawić - rzekła Diggle. - Mało miałam z nią do czynienia, ale mimo wszystko. Mogę jednak przyznać, że ładnie wyglądała na balu. No i dobrze się uczy.

- Może być - stwierdziła Naomi. - A ty Lee? Kogo wybierasz?

- Tamsin Hunt z naszego roku. Wiem, że jest inna niż jej siostra, której zresztą jeszcze bardziej nie lubię. Za Tamsin po prostu nie przepadam i tyle - rzekł Lee. - Obie siostry są jednak ładne.

- Jakie to powierzchowne - prychnęła Sally. - Mógłbyś się bardziej postarać...

- Ty powiedziałaś, że Hermiona ładnie wyglądała na balu, hipokrytko - wytknął jej George.

- To co innego!

- Nieprawda!

- Prawda!

- Myślę, że każde z nas świetnie sobie poradziło - przerwała im Sophie. - Poza tym, nie każdy musi każdego lubić, więc nie ma co się spierać.

- Zgadzam się, wyszło naprawdę super - dodała Naomi.

Mimo wszystko, była to nawet ciekawa zabawa.

Sally nie miała rodzeństwa, ale czasami zastanawiała się, jakby to było jej mieć. Patrząc jednak po swoim kuzynostwie, to trochę cieszyła się z braku irytujących dzieciaków, które tylko marudzą.

Fajnie jednak byłoby mieć starszą siostrę, od której można by pożyczać ciuchy, chodzić razem na różne koncerty i festiwale albo mieć jakieś wspólne dziewczyńskie tajemnice.

Naomi i Sophie były w tym samym wieku, ale świetnie się przy nich czuła. Niemniej jednak nie było to prawdziwe rodzeństwo, chociaż takiego nie spodziewała się już mieć.

Lu była fajna, ale dopiero w tym roku trochę ich więź się polepszyła. Poza tym jej kuzynostwo mieszkało daleko stąd i rzadko się widywały. Pod tym względem zazdrościła trochę Naomi, która miała starszą o kilka lat kuzynkę Nimfadorę (zwaną Tonks lub Dora). Tonks była jeszcze w Hogwarcie, gdy Naomi zaczęła szkołę. Sally też zdążyła ją już poznać i polubić. Podobno zarówno Maya, jak i rodzice Nimfadory starali się utrzymywać przez te wszystkie lata regularny kontakt, przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. 

Życie Blackówny było skomplikowane i pełne tajemnic, a Sally już dawno zrozumiała, że pewne aspekty nie były ujawniane. Wciąż pamiętała moment, gdy Naomi wyznała im prawdę o tym, kim jest jej tata i prosiła ich o dyskrecję.

Sally cieszyła się, że przyjaciółka w końcu odzyskała ojca. Czasami zastanawiała się nawet, jakby to było, gdyby jej mama jakimś cudem ożyła.

Wiedziała jednak, że to było nierealne i nie miało szansy na spełnienie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro