=21=
Jak Marinette obiecała, tak i się stało. Blondyn spał już drugi dzień w pokoju gościnnym. Dziewczyna przewracała się z jednej strony na drugą. Wzięła do ręki telefon, a wyświetlacz ukazał godzinę 02.14. Westchnęła i wstała z łóżka. Najciszej, jak potrafiła zeszła po schodach i wstąpiła do kuchni. Wyciągnęła z lodówki coca-colę i nalała do szklanki. Wzięła naczynie, zgasiła światło w pomieszczeniu i poszła do salonu. Usadowiła się po ciemku na sofie i ręką odszukała pilota. Włączyła urządzenie. Później będę jak zombie. - oznajmiła w myślach, ale nie zaprzestała oglądać bajki.
Chłopak również nie mógł spać, ale nie wychodził z pokoju. Dostał SMS-a od matki, że jutro o godzinie 7.00 musi wstawić się w domu, bo o godzinie 7.20 wyjeżdżają na sesje zdjęciową w Wersalu, mieście leżącym niedaleko Paryża. Odpisał, że się zgadza. Równało to się z tym, że przegapi kolejny dzień w szkole i przez cały czwartek nie zobaczy Marinette. Wyłączył telefon, przed tym ustawiając budzik na godzinę 5.45 i poszedł spać.
///
Obudził się dokładnie o tej godzinie, której planował. Wstał, wyciągnął z torby ubrania i się w nie ubrał. Poszedł do łazienki na korytarzu. Przemył tam twarz i umył zęby. Po skończonej 'porannej toalecie', poszedł do kuchni. Zrobił tam śniadanie sobie i ciemnowłosej. Zostawił jej tez kartkę:
'Dzień Dobry Marinette!
Dzisiaj jestem w Wersalu na sesji zdjęciowej. Wrócę późno. Przepraszam jeszcze raz.
Buziaki'
Szybko zjadł posiłek i wyszedł z domu. Była godzina 6.47 więc miał 13 minut na dojechanie do posiadłości Agreste.
///
Obudziła się na kanapie i zastanawiała się przez chwilę co tu robi. Po tym przypomniała sobie noc i "przybiła' sobie piątkę ze swoim mózgiem. Poszła do kuchni, to co tam zastał zdziwiło ją trochę. Podeszła do blatu i spojrzała na śniadanie. Znalazła też kartkę z wiadomością od Adriena. Przypomniało jej się jeszcze coś. Szkoła. - przestraszona spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 11. O nieee... - jęknęła w duchu.
///
Siedział już kilka godzin w jednym z ogrodów Wersalskich i pozował do obiektywu. Tu uśmiech, tu oczko, tu spojrzenie.
-Espléndidamente! - oznajmił fotograf. Adrien pracował już z nim trochę więc wiedział, że jego praca wyszła mu dziś dobrze. - Ogłaszam godzinę przerwy. - chwila wytchnienia od modelingu była mu potrzebna. Z błogim uśmiechem wyszedł z ogrodu i poszedł w stronę kawiarni. Od śniadania nie jadł zupełnie nic. Ale to serio NIC.
///
Siedziała przed komputerem i oglądała zagraniczny Youtube. Nie przepadała za tym francuskim, choć, gdy była młodsza oglądała francuskich Youtuberów na okrągło. Teraz patrzyła na twarz chłopaka i zastanawiała się czy Adrien dobrze się bawi. Film się skończył, ona włączyła kolejny i tak blisko przez trzy godziny. No, nic na to nie poradzę. - skwitowała w myślach. - Joey Graceffa jest piekielnie przystojny. - uśmiechnęła się.
///
Siedział w ciepłym pomieszczeniu i zajadał się pysznym, czekoladowym ciastem, popijając przy tym kawę. Spokój przerwała mu dziewczyna, która dosiadła się obok Adriena. Blondyn dostrzegł Lilę. O kurwa. Czego ona tu? - był bardzo, ale to bardzo zdenerwowany.
- Emmm? Tak? - zapytał. Dziewczyna spojrzała na niego spod sztucznych rzęs.
- No hej, Adrienku. - zaczęła. Położyła swoją rękę na jego kolanie.
- Eeee, możesz, no wiesz? - wskazał głową na jej rękę.
- Ależ co? - zapytała głupio i rękę przesunęła na jego krocze. - No, stęskniłeś się kotku? - zapytała i wpiła w jego usta, siadając na jego kolanach. Wtedy było słychać tylko dźwięk flesza.
*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro