Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=21=

Jak Marinette obiecała, tak i się stało. Blondyn spał już drugi dzień w pokoju gościnnym. Dziewczyna przewracała się z jednej strony na drugą. Wzięła do ręki telefon, a wyświetlacz ukazał godzinę 02.14. Westchnęła i wstała z łóżka. Najciszej, jak potrafiła zeszła po schodach i wstąpiła do kuchni. Wyciągnęła z lodówki coca-colę i nalała do szklanki. Wzięła naczynie, zgasiła światło w pomieszczeniu i poszła do salonu. Usadowiła się po ciemku na sofie i ręką odszukała pilota. Włączyła urządzenie. Później będę jak zombie. - oznajmiła w myślach, ale nie zaprzestała oglądać bajki.

Chłopak również nie mógł spać, ale nie wychodził z pokoju. Dostał SMS-a od matki, że jutro o godzinie 7.00 musi wstawić się w domu, bo o godzinie 7.20 wyjeżdżają na sesje zdjęciową w Wersalu, mieście leżącym niedaleko Paryża. Odpisał, że się zgadza. Równało to się z tym, że przegapi kolejny dzień w szkole i przez cały czwartek nie zobaczy Marinette. Wyłączył telefon, przed tym ustawiając budzik na godzinę 5.45 i poszedł spać.

///

Obudził się dokładnie o tej godzinie, której planował. Wstał, wyciągnął z torby ubrania i się w nie ubrał. Poszedł do łazienki na korytarzu. Przemył tam twarz i umył zęby. Po skończonej 'porannej toalecie', poszedł do kuchni. Zrobił tam śniadanie sobie i ciemnowłosej. Zostawił jej tez kartkę:

'Dzień Dobry Marinette!

Dzisiaj jestem w Wersalu na sesji zdjęciowej. Wrócę późno. Przepraszam jeszcze raz.

Buziaki'

Szybko zjadł posiłek i wyszedł z domu. Była godzina 6.47 więc miał 13 minut na dojechanie do posiadłości Agreste.

///

Obudziła się na kanapie i zastanawiała się przez chwilę co tu robi. Po tym przypomniała sobie noc i "przybiła' sobie piątkę ze swoim mózgiem. Poszła do kuchni, to co tam zastał zdziwiło ją trochę. Podeszła do blatu i spojrzała na śniadanie. Znalazła też kartkę z wiadomością od Adriena. Przypomniało jej się jeszcze coś. Szkoła. - przestraszona spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 11. O nieee... - jęknęła w duchu.

///

Siedział już kilka godzin w jednym z ogrodów Wersalskich i pozował do obiektywu. Tu uśmiech, tu oczko, tu spojrzenie.

-Espléndidamente! - oznajmił fotograf. Adrien pracował już z nim trochę więc wiedział, że jego praca wyszła mu dziś dobrze. - Ogłaszam godzinę przerwy. - chwila wytchnienia od modelingu była mu potrzebna. Z błogim uśmiechem wyszedł z ogrodu i poszedł w stronę kawiarni. Od śniadania nie jadł zupełnie nic. Ale to serio NIC.

///

Siedziała przed komputerem i oglądała zagraniczny Youtube. Nie przepadała za tym francuskim, choć, gdy była młodsza oglądała francuskich Youtuberów na okrągło. Teraz patrzyła na twarz chłopaka i zastanawiała się czy Adrien dobrze się bawi. Film się skończył, ona włączyła kolejny i tak blisko przez trzy godziny. No, nic na to nie poradzę. - skwitowała w myślach. - Joey Graceffa jest piekielnie przystojny. - uśmiechnęła się.

///

Siedział w ciepłym pomieszczeniu i zajadał się pysznym, czekoladowym ciastem, popijając przy tym kawę. Spokój przerwała mu dziewczyna, która dosiadła się obok Adriena. Blondyn dostrzegł Lilę. O kurwa. Czego ona tu? - był bardzo, ale to bardzo zdenerwowany.

- Emmm? Tak? - zapytał. Dziewczyna spojrzała na niego spod sztucznych rzęs.

- No hej, Adrienku. - zaczęła. Położyła swoją rękę na jego kolanie.

- Eeee, możesz, no wiesz? - wskazał głową na jej rękę.

- Ależ co? - zapytała głupio i rękę przesunęła na jego krocze. - No, stęskniłeś się kotku? - zapytała i wpiła w jego usta, siadając na jego kolanach. Wtedy było słychać tylko dźwięk flesza.

*








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro