Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=20=

Poniedziałek przyszedł szybciej niż się spodziewano. Dziewczyna ziewnęła i przetarła oczy. Obok niej leżał blondyn, który uśmiechał się, ale nadal spał. Ciemnowłosa zarumieniła się i pocałowała go w usta.

- Wstawaj śpiochu. - szturchnęła go ręką. 

Ten tylko wymamrotał coś przez sen i odwrócił się do Marinette plecami. Czas przejść do drastyczniejszych środków.  Zerwała z niego kołdrę, zabrał poduszkę, ale on nie wstawał. W końcu zrzuciła go z łóżka. Agreste jęknął. Natomiast Dupain-Cheng nie mogła powstrzymać śmiechu. Z oczu płynęły jej łzy. Brzuch ją bolał, ale ona nie mogła przestać. Blondyn wkurzył się i podniósł ciemnowłosą. Przerzucił ją przez ramię i skierował się do łazienki. Dziewczyna nadal chichotała i chyba nie miała zamiaru przestać. Adrien postawił ją pod prysznicem i sam do niego wszedł, zamknął za sobą 'drzwi' i puścił lodowatą wodę.

- Adrien! Co ty robisz? - zaczęła krzyczeć dziewczyna.

- To kara. - uśmiechnął się zwycięsko,a dziewczyna fuknęła niczym mały kociak. Agreste zaśmiał się pod nosem.

- Wypuść mnie. - chciała wyjść, ale blondyn zagrodził jej wyjście.

- Nie. - uśmiechnął się. - Chyba trzeba wziąć prysznic. Wczoraj poszliśmy spać późno. - mrugnął do niej.

- C-co? - zacięła się, gdy uświadomiła sobie o co chodzi blondynowi. Adrien zachichotał i poruszył brwiami jednoznacznie.

///

Siedziała przy stole na stołówce w czasie przerwy obiadowej i czekała na Alyę, z którą się w tym miejscu umówiła. Ale mulatka się spóźniała. Ciemnowłosa zerknęła na cyferblat zegarka i stwierdziła, że do lekcji zostało około 10 minut. No gdzie ona jest? - zastanawiała się. Na horyzoncie pojawiła się Cesaire. Marinette zdziwiło to, że za sobą ciągnie Adriena i Nino. Podniosła jedną brew w geście zdziwienia. Mulatka usiadła i kazała chłopakom zrobić to samo, ale po drugiej stronie stołu.

- O co chodzi? - zapytała ciemnowłosa.

- O nich. - wskazała ręką na chłopaków, którzy składali się ze śmiechu.

- Co znowu zrobili? - zapytała Marinette. Spoglądając na blondyna, który wysłał jej buziaka. Ona tylko przewróciła oczyma. - To co? - dopytała znowu.

- A więc, tak. Przyszykuj się lepiej. - oznajmiła Alya, fiołkowooka poprawiła się na ławce. - Po pierwsze, wrzucili żaby do damskiej, po drugie podłożyli do szafki Chloe jaszczurki, po trzecie zapchali dziurkę od klucza gumą do żucia do klasy chemiczno-biologicznej, a po czwarte i ostatnie... - tu spojrzała na chłopców szczerzących się jak mysz do sera. - ...zafarbowali kitel Mendelejev na zielono. - Adrien i Nino zaczęli się śmiać. Dupain-Cheng spoglądała to na chłopaków, to na Alyę. Pokiwała powoli głową i zwróciła się do chłopców.

- Co wam przyszło do tej durnowatej łepetyny? - zadała pytanie.

- No, no, no bo... - zaczął Nino, ale znowu wybuchnął śmiechem.

- No bo idą święta i chcieliśmy my... -ten też zaczął się śmiać.

-No co?!- wkurzyła się Dupain- Cheng i walnęła ręką w blat. Nino i Adrien momentalnie się uspokoili.

- Chcieliśmy zrobić jeszcze jakiś odpał w tym roku. - wytłumaczył Adrien.

- No, to masz odpał. Śpisz w gościnnym. - oznajmiła ciemnowłosa i wstała od stołu.

- A z Tobą to się jeszcze policzę. - oznajmiła Alya mulatowi. Dziewczyna z ombre również wstała i wzięła swoją torbę. Podążyła za przyjaciółką.

- No, to mamy przejebane. - powiedział Adrien, patrząc w stronę dziewczyn.

- No, mamy. - potwierdził Nino. Odwrócił się do blondyna. - Ale było warto. - uśmiechnął się.

- Zawsze jest warto. - odpowiedział blondyn i przybił żółwika z przyjacielem.

*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro