Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=18=

Dziewczyna leżała wtulona w jego klatkę piersiową. Rękami bawiła się jego złocistymi kosmykami włosów. Chłopak natomiast chłonął jej ciepło i oglądał film, który włączony był w telewizorze w salonie. Rodzice nie kazali mu wcale tu mieszkać. Po prostu podsłuchał, że rodzice dziewczyny wyjechali, a on oznajmił im, że będzie u niej mieszkać. Dlatego jego czarna torba firmy 'Nike' stała obok sofy.

- Co będziemy robić? - zagadnął blondyn.

- A co chcesz robić? - odpowiedziała dziewczyna, pytaniem na pytanie. Agreste obrócił ich tak, że dziewczyna leżała pod nim. Zaczął schylać się, aby ją pocałować, ale ona go uprzedziła słowami. -Oprócz tego. - zachichotała z miny Adriena i usiadła. To samo uczynił chłopak.

- To, chodźmy na spacer!

- Zimno jest. - marudziła dziewczyna.

- To idź się ubierz. - podniósł ją. - Możemy pójść na lodowisko obok wieży Eiffla.

- Nie potrafię jeździć na łyżwach. - jęknęła.

- To Cię nauczę. - powiedział, gdy niósł ją po schodach do jej pokoju.

- Ale ja nie chcę. Wolę siedzieć w domu. A tak w ogóle to jestem przeziębiona. - na potwierdzenie swoich słów kichnęła.

- Daj, już spokój. Będziemy się świetnie bawić. - uśmiechnął się prosząco. - Potem możemy iść do kawiarni na gorącą czekoladę, taką z podwójną bitą śmietaną i czekoladą. - oczy ciemnowłosej się zaświeciły. Zeszła z jego rąk i pobiegł do szafy.

- Dobra! - krzyknęła i zaczęła wybierać ubrania. Agreste zaśmiał się i pokręcił głową.

- Będę czekać na dole. - oznajmił. Odwrócił się i poszedł na dół. Będąc już na dole, otworzył torbę i wziął jakieś ciepłe ubrania. Ubrał się szybko. Nałożył kurtkę, czapkę i szalik. Włożył do kieszeni rękawiczki i smartfona. Niecierpliwił się, bo dziewczyna nie schodziła z góry. Postanowił to sprawdzić.

Wszedł na górę i skierował się do pokoju ciemnowłosej. Zapukał do białych drzwi.

- Marinette, wszystko w porządku? - zapytał. Dziewczyna po drugiej stronie jęknęła.

- Nie mam w co się ubrać. - powiedziała bliska płaczu. 

Agreste nacisnął klamkę i po chwili znalazł się w środku. To, co tam zastał zdziwiło go. Istny bałagan! Wszędzie ubrania, a po środku skulona Marinette.

- No, nie masz.- zagadnął rozbawiony.

- To nie jest śmieszne! - krzyknęła i położył się na podłodze. No, może nie na podłodze. Tam, gdzie ona powinna być walały się ubrania.

- Ej, no, wstawaj. - powiedział blondyn. 

Podszedł do niej i ją podniósł. Posadził na krześle i zaczął wybierać jakieś ubrania. Jako model i syn projektanta wiedział, jak się dobrze ubrać. Wybrał więc ciepłe czarne leginsy, czerwoną bluzę pod, która znajdowała się czarna koszulka. Wziął też kurtkę, czarną czapkę, szalik w kratę i czarne rękawiczki na jeden palec. 

- Proszę. - podał jej ubrania. Ona popatrzyła się na niego zdziwiona. - Nie, nie masz tam żadnych ciuchów ze śmietnika. - zaśmiał się ze zdenerwowanej dziewczyny, która tak słodko marszczy nosek gdy się wścieka. - No już, idź się ubierz. - dziewczyna wymamrotała coś pod nosem i zniknęła za drzwiami łazienki.

Adrien, żeby zdjąć z niej choć trochę obowiązków, ogarnął częściowo jej pokój. Gdy usłyszał otwieranie drzwi wstał z łóżka i spojrzał na Dupain-Cheng. W wybranych przez niego ubraniach i lekkim makijażu wyglądała przepięknie. Uśmiechnął się do niej, a na jej policzki wstąpił rumieniec.

- Pięknie wyglądasz. - oznajmił Adrien.

- Dziękuje. - odparła, a rumieniec się powiększył.

- Chodź, bo zaraz zamkną. - chwycił rękę Marinette i wyszli z jej pokoju.

W holu założyli buty. Adrien wrócił się jeszcze po portfel i wyszli z budynku. Ciemnowłosa zamknęła drzwi na klucz, który schowała do małej, czarnej torebki. Spacerkiem ruszyli w stronę lodowiska.

*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro