Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=17= [2]

Kroczyli przez hall wyłożony białymi płytkami. W ścianę wbudowana była biała szafa, którą Marinette otworzyła. Zdjęła z siebie kurtkę i powiesiła w środku, Adrien zrobił to samo. Powrócili do oglądania nowego 'gniazdka'.

   Na prawo wchodziło się do przestronnej kuchni zrobionej w kolorach szarych, czarnych i białych. Na środku stała jasna wyspa kuchenna. Na przeciwko wejścia stoi szara lodówka, po jej lewej stronie ciągnie się blat z umywalką, blenderem, mikrofalówką, szafkami i jakąś roślinką. W drugim rogu stoi kuchenka z piekarnikiem. Z sufitu zwisają szare lampy. Ciemnowłosa była pod wielkim wrażeniem. Adrien jedynie stał za nią i cieszył się jej szczęściem. Dupain-Cheng odwróciła się do chłopaka przodem i wtuliła w jego tors.

- Tu jest niesamowicie, mimo, że obejrzałam tylko kuchnię. - powiedziała.

- To chodź oglądać resztę. - rzekł Adrien do jej ucha, przez co przeszedł ją przyjemny dreszcz.

Oderwała się od blondyna i wyszła z pomieszczenia. Na przeciwko kuchni był wielki salon połączony z jadalnią. 

  Po prawej stronie stała biała, narożna kanapa, a obok niej znajdował się biały fotel. Przed meblami znajdował się czarny, niski stolik. Na przeciwko sofy palił się kominek. Po lewej stronie pokoju stał stół z sześcioma krzesłami, a dalej umiejscowiony był biały fortepian. Ciemnowłosa podeszła do instrumentu i przejechała palcami po biało-czarnych klawiszach. 

Następnym pokojem była toaleta,  która znajdowała się tuż obok salonu. Średnia z umywalką, pralką i sedesem. W odcieniach turkusu i bieli.

Na piętrze znajdowało się pięć drzwi. Marinette wybrała te pierwsze od lewej. Weszła do pokoju z biurkiem i regałem.

- To twoje biuro. - szepnął Adrien do jej ucha i pocałował ją w czubek głowy.

Dziewczyna odwróciła się do niego i pocałowała go w usta. 

- Chodź. Masz jeszcze dużo do zwiedzania. - mruknął w jej wargi. 

- To może poczekać. - rzekła i połączyła ich usta po raz kolejny. Tym razem w namiętniejszy pocałunek.

- Mówię serio. -oderwał się od jej warg. - Później możemy coś porobić. - szepnął do jej ucha dwuznacznie i zagryzł jego płatek.

- O-okej. - zająknęła się ciemnowłosa.

Adrien chwycił jej rękę i splótł swoje palce z jej. Wyciągnął ją z pomieszczenia. Tym razem znajdowali się w łazience, która pomieściła wannę, prysznic, umywalkę i toaletę. Kolejnym pokojem było biuro blondyna. Następnie był pusty pokój. Dziewczyna zmarszczyła brwi i spojrzała dezorientowana na narzeczonego.

- Dlaczego jest pusty? - zapytała, rozglądając się po pustej przestrzeni, gdzie znajdowało się tylko okno.

- Dla naszych dzieci. - wzruszył ramionami i wyszedł z pomieszczenia.

Dupain-Cheng zaciągnęła się powietrzem, a jej poliki zrobiły się czerwone. Stała tam jeszcze chwilę, ale ogarnęła swoje myśli i wyszła z pustego pokoju. Rozejrzała się po przedpokoju, ale nigdzie nie znalazła Agreste'a. Weszła przez ostatnie drzwi, a jej oczy zrobiły się jeszcze większe. Znajdowała się w sypialni z ogromnym łóżkiem i dwoma szafkami przy nim. Po jej prawej stronie znajdowały się dwie szare płyty. Zapewne do łazienki, bądź garderoby, albo do tego i tego. 

- Adrien, jesteś tu? - zapytała się. 

Nagle poczuła dłonie na swoim brzuchu. Podskoczyła wystraszona i spojrzała na chłopaka, ktróy uśmiechał się zawadiacko. 

- Jak się podoba? - spytał zmysłowym głosem.

 - B-bardzo. - wyjąkała.

-Jak bardzo? - zadał pytanie i zaczął całować ją po szyi. Raz po raz podgryzając ją i robiąc malinki.

- B-bardzo, bardzo. - westchnęła, gdy blondyn zassał jej skórę. - Zróbmy to, Adrien. - szepnęła.

- Dla ciebie wszystko. - złączył ich usta w namiętnym i pożądanym pocałunku. 

Blondyn podnisół Marinette, a ta oplotła go nogami w pasie. Zaczął kierować się w stronę łóżka.

*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro