=20=
Poniedziałek przyszedł szybciej niż się spodziewano. Dziewczyna ziewnęła i przetarła oczy. Obok niej leżał blondyn, który uśmiechał się, ale nadal spał. Ciemnowłosa zarumieniła się i pocałowała go w usta.
- Wstawaj śpiochu. - szturchnęła go ręką.
Ten tylko wymamrotał coś przez sen i odwrócił się do Marinette plecami. Czas przejść do drastyczniejszych środków. Zerwała z niego kołdrę, zabrał poduszkę, ale on nie wstawał. W końcu zrzuciła go z łóżka. Agreste jęknął. Natomiast Dupain-Cheng nie mogła powstrzymać śmiechu. Z oczu płynęły jej łzy. Brzuch ją bolał, ale ona nie mogła przestać. Blondyn wkurzył się i podniósł ciemnowłosą. Przerzucił ją przez ramię i skierował się do łazienki. Dziewczyna nadal chichotała i chyba nie miała zamiaru przestać. Adrien postawił ją pod prysznicem i sam do niego wszedł, zamknął za sobą 'drzwi' i puścił lodowatą wodę.
- Adrien! Co ty robisz? - zaczęła krzyczeć dziewczyna.
- To kara. - uśmiechnął się zwycięsko,a dziewczyna fuknęła niczym mały kociak. Agreste zaśmiał się pod nosem.
- Wypuść mnie. - chciała wyjść, ale blondyn zagrodził jej wyjście.
- Nie. - uśmiechnął się. - Chyba trzeba wziąć prysznic. Wczoraj poszliśmy spać późno. - mrugnął do niej.
- C-co? - zacięła się, gdy uświadomiła sobie o co chodzi blondynowi. Adrien zachichotał i poruszył brwiami jednoznacznie.
///
Siedziała przy stole na stołówce w czasie przerwy obiadowej i czekała na Alyę, z którą się w tym miejscu umówiła. Ale mulatka się spóźniała. Ciemnowłosa zerknęła na cyferblat zegarka i stwierdziła, że do lekcji zostało około 10 minut. No gdzie ona jest? - zastanawiała się. Na horyzoncie pojawiła się Cesaire. Marinette zdziwiło to, że za sobą ciągnie Adriena i Nino. Podniosła jedną brew w geście zdziwienia. Mulatka usiadła i kazała chłopakom zrobić to samo, ale po drugiej stronie stołu.
- O co chodzi? - zapytała ciemnowłosa.
- O nich. - wskazała ręką na chłopaków, którzy składali się ze śmiechu.
- Co znowu zrobili? - zapytała Marinette. Spoglądając na blondyna, który wysłał jej buziaka. Ona tylko przewróciła oczyma. - To co? - dopytała znowu.
- A więc, tak. Przyszykuj się lepiej. - oznajmiła Alya, fiołkowooka poprawiła się na ławce. - Po pierwsze, wrzucili żaby do damskiej, po drugie podłożyli do szafki Chloe jaszczurki, po trzecie zapchali dziurkę od klucza gumą do żucia do klasy chemiczno-biologicznej, a po czwarte i ostatnie... - tu spojrzała na chłopców szczerzących się jak mysz do sera. - ...zafarbowali kitel Mendelejev na zielono. - Adrien i Nino zaczęli się śmiać. Dupain-Cheng spoglądała to na chłopaków, to na Alyę. Pokiwała powoli głową i zwróciła się do chłopców.
- Co wam przyszło do tej durnowatej łepetyny? - zadała pytanie.
- No, no, no bo... - zaczął Nino, ale znowu wybuchnął śmiechem.
- No bo idą święta i chcieliśmy my... -ten też zaczął się śmiać.
-No co?!- wkurzyła się Dupain- Cheng i walnęła ręką w blat. Nino i Adrien momentalnie się uspokoili.
- Chcieliśmy zrobić jeszcze jakiś odpał w tym roku. - wytłumaczył Adrien.
- No, to masz odpał. Śpisz w gościnnym. - oznajmiła ciemnowłosa i wstała od stołu.
- A z Tobą to się jeszcze policzę. - oznajmiła Alya mulatowi. Dziewczyna z ombre również wstała i wzięła swoją torbę. Podążyła za przyjaciółką.
- No, to mamy przejebane. - powiedział Adrien, patrząc w stronę dziewczyn.
- No, mamy. - potwierdził Nino. Odwrócił się do blondyna. - Ale było warto. - uśmiechnął się.
- Zawsze jest warto. - odpowiedział blondyn i przybił żółwika z przyjacielem.
*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro