Rozdział 1. Rozmyślania.
Siedziałam w pokoju. Na łóżku i pisałam w pamiętniku. Sportacus już bardzo długo mieszka w Leniuchowie, a nic nie wiemy o jego rodzinie. Wujek Milford był w ratuszu. Wzięłam z nocnej szafki szklankę soku pomarańczowego. Napiłam się. Kiedy zauważyłam, że już nie mam soku wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Położyłam na stół pamiętnik. Podeszłam do zlewu i umyłam szklankę. Wzięłam mój pamiętnik i schowałam go do torebki. Wyszłam z domu wujka i poszłam się przejść. Cały czas zastanawiałam się nad rodziną Sportacusa. W pewnej chwili usiadłam na ławce. Wyjęłam z torebki pamiętnik i zaczęłam czytać wpis kiedy po raz pierwszy pojawiłam się w Leniuchowie.
-Co tam piszesz Różowa?- Usłyszałam głos Trixie. Spojrzałam na nią.
-O hej Trixie. Czytam właśnie wpis gdy tu przyjechałam. Pamiętasz? Wtedy gdy poznaliśmy się i kiedy po raz pierwszy pojawił się Sportacus.- Powiedziałam patrząc na przyjaciółkę.
-Oczywiście, że pamiętam. Wtedy zbiłam kilka szyb.- Powiedziała Trixie śmiejąc się pod nosem.- Ale przynajmniej to ty nas przekonałaś ze Sportacusem do zdrowego odżywiania i do sportu.- Dodała kiedy schowałam pamiętnik.
-Wiem Trixie.- Powiedziałam patrząc na nią. Westchnęłam.- Zastanawia mnie dlaczego Sportacus nie mówił o swoim tacie lub mamie.- Dodałam spoglądając na Sportacusa który trenował w parku.
-Może lepiej go spytajmy?- Zaproponowała Trixie.
-Sama nie wiem Trixie. Z jednej strony chciałabym znać prawdę ale z drugiej... Nie chce być nachalna. W końcu to jego życie prywatne i nie wiadomo czy to coś o czym Sportacus nie chce rozmawiać z nami.- Powiedziałam patrząc na nią.
-W sumie też racja. Coś się wymyśli.- Powiedziała Trixie. Moja przyjaciółka miała rację. Mogłabym czegoś poszukać. Jakiś informacji. Może w bibliotece coś się znajdzie. Miałam taką nadzieję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro