Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Umowa

Felicja jak każdego dnia przyszła pod bramę miasta. Minęły już cztery dni odkąd Achilles zabrał go do obozu, a ona codziennie siadała z synem pod murami i czekała.

Znała swego męża i wiedziała, że uda mu się wrócić.

Nagle, usłyszała krzyk strażnika

- To król! Otworzyć bramę!

Kobieta patrzyła jak ciężkie wrota się otwierają. Dostrzegła starego mężczyznę, a przy nim odzianego w zbroję wojownika, obejmującego ciemnowłosą dziewczynę

- Hektorze!- podbiegła go męża i rzuciła mu się na szyję- Tak się martwiłam.

- Wszystko w porządku, najdroższa- odparł z uśmiechem i ostrożnie wziął syna na ręce- Będziesz kiedyś wielkim wojownikiem, widzę to, brzdącu.

Artemia delikatnie zabrała bratu chłopca

- No już, idźcie, nacieszcie się sobą, zajmę się nim.

Hektor odszedł z Felicją w stronę pałacu, z którego po chwili wybiegł Parys.

Mocno uściskał brata, jednocześnie mierząc go zaniepokojonym spojrzeniem

- Nic ci nie jest? Nic ci nie zrobili?

- Nie, braciszku. Już w porządku.

***
Jednak nawet radość z bezpiecznego powrotu następcy tronu musiała zaczekać.

Dowódcy po raz trzeci w ciągu tego tygodnia zebrali się na naradzie

- Jeśli Myrmidoni nadal będą walczyć po stronie Agamemnona, nie mamy szans zwyciężyć w tej wojnie. Są jak lwy, rozniosą nas w pył w ciągu jednego dnia.

-To prawda, ale na szczęście, Myrmidoni nie będą walczyć.

Wszyscy jednocześnie spojrzeli na księcia

- Jesteś tego pewien, panie?

- Absolutnie. Zawarłem pokój z Achillesem.

Przez salę przebiegł szmer, który król uniszył ruchem ręki

- Na jakich warunkach, synu?

- Myrmidoni nie będą walczyć po żadnej ze stron. Zatrzymają się w mieście lub w jego pobliżu i będą strzegli pałacu. Nasze żony i dzieci będą bezpieczne pod ich opieką.

- A co obiecałeś mu w zamian?

Hektor wziął głęboki oddech i spojrzał na ojca

- Rękę Artemii.

Wszyscy oburzeni zerwali się z miejsc

-Jak mogłeś zrobić coś takiego?! Sprzedałeś własną siostrę!

- Nie, ojcze. Artemia wiedziała o wszystkim i zgodziła się, jeszcze zanim zaproponowałem ten układ Achillesowi.

Nie była to do końca prawda, księżniczka jeszcze nie wiedziała o zawartym pokoju, ale Hektor widział ją z młodym Grekiem i wiedział, że odwzajemnia jego uczucie. Więc w praktyce, brat zrobił jej przysługę, ponieważ teraz żaden z Trojan nie będzie próbował stanąć im na drodze.

Wstał ze swego miejsca i poszedł do komnaty siostry.

Delikatnie zapukał, lecz nikt nie odpowiedział

- Artemio?

Otworzył drzwi i wszedł do środka. Pokój był pusty, na łóżku leżała karteczka.

Hektor podniósł ją i uśmiechnął się. Dziewczyna wymyśliła ten szyfr gdy miała dwanaście lat, był to ich wspólny sekret

Poszłam spotkać się z Achillesem. Gdyby ktokolwiek pytał, powiedz, że poszłam w góry opłakiwać moje dziewictwo. Nie martw się, wrócę za dwa dni.

Uśmiechnął się pod nosem

Oczywiście, cała Artemia.

***
Młoda księżniczka spacerowała z greckim wojownikiem po wielkiej puszczy

- Chciałam porozmawiać z tobą o Patroklosie.

- Zabrałaś jego ciało.

- Tak. Liczyłam, że uda mi się go ocalić. Niestety, nie dałam rady- włożyła mu do ręki naszyjnik z białych muszli. Chłopiec zawsze go nosił, ściągnęła go z jego szyi, gdy jego ciało spalono na stosie- Pochowaliśmy go zgodnie z tradycją i z honorami, na które zasłużył.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko

- Dziękuję. To naprawdę wiele dla mnie znaczy- zawiesił wisiorek na jej szyi- Chcę, żebyś teraz ty go nosiła. Patroklos obiecał mi kiedyś, że odda go dziewczynie, która jako pierwsza zawładnie jego sercem. Teraz ja chcę spełnić tę obietnicę.

Delikatnie przejechała palcami po muszlach

- Jest przepiękny- spojrzała na niego, a jej uśmiech nieco przygasł- Hej, wszystko w porządku?

- Tak, oczywiście. Po prostu martwię się. Dobrze wiesz co cię czeka jeśli miasto zostanie zdobyte.

- Wiem, ale nie zamierzam uciekać. Troja jest moim domem i będę jej bronić do samego końca. Nie musisz się o mnie martwić.

 Achilles uśmiechnął się delikatnie, tylko ta dziewczyna potrafiła tak szybko wyciągnąć z niego to co chciał ukryć.

 Wziął ją za rękę i spojrzał w jej lśniące, księżycowe oczy

- Chodź ze mną do obozu, chcę ci kogoś przedstawić.

***
- Achillesie!-król Itaki podszedł do przyjaciela- Gdzie ty się podziewałeś? Wszyscy wypytują o ciebie.

- Miałem sprawę niecierpiącą zwłoki. Chcę ci kogoś przedstawić- młoda dziewczyna stanęła u jego boku- To jest Artemia, księżniczka Troi. Piękna jak sama Artemis i równie zadziorna- uśmiechnął się, cytując słowa przyjaciela- Artemio, Odyseusz, król Itaki.

Dziewczyna skłoniła się z gracją, a wojownik ucałował jej dłoń

- To honor móc cię poznać, pani.

- Wiele o tobie słyszałam, Odysie. To zaszczyt dla mnie stanąć twarzą w twarz z tak szlachetnym wojownikiem.

Mężczyzna uśmiechnął się do przyjaciela
- Wygadana. Usidliłeś piękną lwicę, bracie.

Blondyn objął ją ramieniem

- To ta lwica usidliła mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro