Prolog
Młody książę wyszedł na pokład i stanął obok Hektora
- Piękny poranek. Posejdon nam sprzyja.
- Czasem bogowie rano nam błogosławią, żeby po południu nas przeklnąć.
Młodszy spojrzał na niego
- Kochasz mnie, bracie? Chroniłbyś mnie przed wrogiem?
Hektor uśmiechnął się lekko
- Ostatnim razem mówiłeś tak gdy miałeś dziesięć lat i ukradłeś ojcu konia. Co przeskrobałeś tym razem?
- Muszę ci coś pokazać.
Zabrał brata pod pokład, gdzie siedziała smukła, jasnowłosa kobieta.
Hektor wściekły wszedł po schodach na górę i zwrócił się do kapitana
- Zawracaj. Płyniemy do Sparty.
- Bracie, nie rób tego.
-Wiesz co zrobiłeś?! Wiesz jak długo ojciec zabiegał o ten pokój?!
- Tak, wiem, ale ja ją kocham.
- Kochasz? Co ty wiesz o miłości?! A miłość ojca? Gdy wprowadziłeś ją na ten okręt splunąłeś mu w twarz! Co z miłością do ojczyzny?! Kochasz ją tak mocno, że dasz dla niej spalić Troję?! I co z naszą siostrą?! Kocha cię najbardziej na świecie, a wiesz co się z nią stanie jeśli przegramy wojnę z Grekami?!
- Jeśli odwieziesz Helenę do Sparty, ja pójdę tam z nią.
Starszy mocno zacisnął palce na burcie
- Nie możesz, Menelaos cię zabije.
- Więc zginę w walce.
Hektor spojrzał na niego z niedowierzaniem
- Uważasz to za akt heroizmu? Powiedz mi, braciszku, zabiłeś kogoś kiedyś?
- Nie.
- Widziałeś ludzi ginących w walce?
- Nie.
- Ja zabijałem. Widziałem i słyszałem jak ludzie umierają i uwierz mi, nie ma w tym nic pięknego. Mówisz, że chcesz umrzeć dla miłości, ale nie wiesz nic ani o miłości, ani o umieraniu.
Chłopak spuścił głowę
- Wszystko, co mówisz, jest prawdą. Skrzywdziłem cię, skrzywdziłem ojca i naszą siostrę. Ale kocham Helenę i jeśli odeślesz ją do domu, podążę za nią. Nie mogę cię prosić, żebyś toczył moją wojnę.
Hektor westchnął ciężko
- Już to zrobiłeś. Płyniemy do Troi! Artemia mnie za to zabije- mruknął pod nosem, tak żeby nikt go nie słyszał.
Doskonale wiedział, że siostra także miała swój udział w zawarciu pokoju, a teraz jeden nierozważny czyn ich brata mógł to wszystko zniszczyć
- Niech bogowie mają mnie w opiece, gdy się o tym dowie.
***
Książęta witani przez wiwatujacy lud weszli na dziedziniec pałacu, gdzie czekał na nich ojciec
- Synu- uściskał Hektora i ucałował go w oba policzki
- Witaj, ojcze.
- Parysie- młodszy podszedł i uściskał króla
- Ojcze, to jest Helena.
Priam spojrzał na piękną kobietę u boku syna. Długie, jasne włosy lśniły jak słońce, błękitne oczy były ciepłe i łagodne. Wysoka i smukła wygladała jak sama Afrodyta
- Helena ze Sparty?
Kobieta rzuciła ukochanemu szybkie spojrzenie
- Helena z Troi.
Kątem oka Parys zauważył Hektora witającego się z żoną i biorącego na ręce malutkiego syna.
Felicja także była piękna. Włosy koloru piór jastrzębia, pełne różane usta i stalowe oczy, które mogły przejrzeć człowieka na wskroś. Była silną, odważną i zdecydowaną kobietą, wprost wymarzoną dla Hektora.
Ich syn odziedziczył po niej ujmujący uśmiech i siłę swego ojca. Z pewnością w przyszłości dorówna legendzie Hektora.
Jednak teraz, uwagę młodego księcia przykuła dziewczyna wchodząca do sali
- Parysie!
- Artemio!
Brunetka podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję
- Myślałem, że to niemożliwe, ale jesteś z każdym dniem coraz piękniejsza, siostrzyczko.
Artemia była najpiękniejszą wśród trojańskich kobiet, jedyną córką króla Priama, siostrą bliźniaczką Parysa, a jednocześnie podopieczną Artemis.
Samo jej imię oznaczało "poświęcona Artemidzie". Każdy kto ją znał wiedział, że bogini łowów wybrała ją nie bez powodu. Księżniczka była szybka, silna i zwinna, zręcznie posługiwała się niemal każdym rodzajem broni i nie raz walczyła u boku starszego brata.
Mimo to, nie było w Troi łagodniejszej, troskliwszej dziewczyny. Wszyscy wiedzieli, że mogą przyjść do niej w potrzebie, a ona nigdy nie odmówi pomocy.
Brunetka spojrzała nad jego ramieniem i dostrzegła Helenę, rozmawiającą z Felicją.
Spojrzała na brata i uderzyła go w twarz
- Rozum ci odjęło?! Porwałeś żonę Menelaosa?!
- Nie porwałem, sama ze mną uciekła.
Księżniczka wzięła głęboki oddech, lecz nie odezwała się. Nie mogła nadziwić się temu jak lekkomyślny potrafi być jej brat. Była do niego młodsza o kilka godzin, ale i tak była dojrzalsza i poważniejsza niż on był kiedykolwiek.
Parys chwycił ją za ramiona
- Siostro, proszę, spróbuj zrozumieć. Naprawdę kocham Helenę, a ona kocha mnie.
Artemia podjęła łagodniejszym tonem
- Co ty wiesz o miłości, Parysie?
- Niewiele. Ale widzę, że to jest miłość.
- Mówię to niechętnie, ale ja także to widzę. Miałam dziś sen, Artemis opowiedziała mi wszystko. To Afrodyta sprawiła, że się w sobie zakochaliście- założyła ręce na piersi i znów utkwiła spojrzenie w spartańskiej królowej- Wiesz, że oddałabym za ciebie życie. Zrobiłabym dla ciebie wszystko, dlatego możesz na mnie liczyć.
Książę mocno przytulił siostrę
- Dziękuję. Widziałem, że mnie nie zawiedziesz.
- Artemio!- dziewczyna mocno przytuliła starszego brata. Hektor uśmiechnął się- Wciąż myślisz o zostaniu kapłanką Artemis?
Priam stanął między synami
- Na wieść o jej zamiarach trojańscy młodzieńcy płakali z rozpaczy.
- Ojcze, to tylko plotki- odparła z uśmiechem, a potem wzięła Helenę pod rękę i zaprowadziła ją do komnaty Parysa
- Jesteś Artemia, prawda?
- Parys ci o mnie opowiadał?
- Nie on. Pogłoski o tobie dotarły nawet do Sparty. Podobno jesteś pod opieką samej bogini łowów i żadne ostrze nie może cię zranić.
- Tylko połowa z tego jest prawdą- zdjęła płaszcz ukazując długą bliznę na plecach- Każdego można zranić w ten czy inny sposób.
Oparła się o ramę okna i zapatrzyła się na morze.
Helena pomyślała, że plotki o jej urodzie nie oddawały rzeczywistości. Kruczoczarne włosy powiewały na lekkim wietrze, księżycowe oczy lśniły jaśniej niż gwiazdy. Były pełne odwagi, pewności siebie, czaił się w nich ciepły, łobuzerski błysk, ale gdzieś w ich głębi kryła się śmiertelna groźba
- Powiedz mi, Heleno, naprawdę kochasz mojego brata? A może po prostu złapałaś okazję, żeby uciec od Menelaosa?
- Chyba jedno i drugie. Ja naprawdę pokochałam Parysa, już od pierwszego spotkania był dla mnie kimś wyjątkowym. A kiedy zaproponował mi, żebym popłynęła z nim do Troi, zrozumiałam, że mogę uciec od męża. Teraz wiem, że to był błąd.
***
Hektor stał z ojcem w głównej sali naprzeciw posągu Zeusa i patrzył na morze
- To jest mój kraj i moi rodacy. Nie pozwolę im cierpieć przez kaprys mojego brata.
- Atakowano nas od stuleci, ale mury Troi wciąż stoją.
- Ojcze, tej wojny nie wygramy. Nie tylko Spartanie upomną się o Helenę, Menelaos zwróci się do Agamemnona.
- Apollo będzie nas strzegł, twoja siostra zechce walczyć u twego boku, a ze względu na nią, Artemis także stanie po naszej stronie.
- A ile oddziałów ma bóg słońca lub pani księżyca?
Priam z oburzeniem spojrzał na syna
- Nie drwij z bogów.
***
Helena zapatrzyła się w horyzont, gdzie morze styka się z niebem- Płyną po mnie. Nie widać ich, ale się zbliżają. Nie mogę nikogo prosić, żeby za mnie walczył, nie jestem już królową Sparty.
Artemia stanęła u jej boku
- Teraz jesteś księżną trojańską i wszyscy będziemy za ciebie walczyć. Nie pozwolimy skrzywdzić ani ciebie ani Parysa. Masz moje słowo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro