Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót

Ciemnowłosa kobieta wyszła na mury miasta, zaciągając się świeżym, porannym powietrzem. Nie mogła uwierzyć, że minęło tyle czasu od dnia, w którym stała w tym samym miejscu i obserwowała greckie okręty płynące w stronę plaży. Tak wiele zmian, wokół niej i w niej samej.

Po chwili poczuła silne ramiona obejmujące ją w talii.

- O czym myślisz, księżniczko?- Achilles pocałował ją w policzek, opierając brodę na jej ramieniu. Na jej usta wpłynął lekki uśmiech.

- O wszystkim i o niczym, tak w skrócie. Aż trudno uwierzyć, że minęły lata odkąd spotkaliśmy się w świątyni Apollina.

- Troja upadła, ale jej mieszkańcy niewątpliwie dokonają jeszcze wielkich rzeczy, najdroższa- odwrócił ją w swoją stronę. Chwilę milczał, patrząc w jej oczy- Jutro wypływamy, Artemio.

Westchnęła cicho, odwracając wzrok.

- Musiałeś poruszać ten temat?

- Dobrze wiesz, że tak- chwycił dwoma palcami jej podbródek by na niego spojrzała- Musimy o tym pomówić. Wiem, że tutaj jest twój dom, twoi bracia, ale ja nie mogę tutaj zostać. Nie zamierzam w żaden sposób wpływać na to co postanowisz, ale...musisz podjąć decyzję, najdroższa- ostrożnie założył jej za ucho kosmyki włosów, rozwiewanych przez wiejący od morza wiatr.

- A ty? Co byś postanowił na moim miejscu?- zapytała cicho. To był jeden z najtrudniejszych wyborów w jej życiu.

- Ja? Nie mam pojęcia, Artemio. Ale już dowiodłaś, że masz silniejszy charakter ode mnie, prawda?- pstryknął ją w nos, by nieco ją rozbawić- Pamiętaj, to wcale nie są dwa różne końce świata. Jeśli popłyniesz ze mną, nic nie stoi na przeszkodzie byś mogła odwiedzać braci.

Uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową - Masz rację.

- Powinnaś już to wiedzieć, ja zawsze mam rację- odparł, z dumą wypinając pierś, co wywołało zamierzoną reakcję, wybuch śmiechu dziewczyny.

- Jak ty to robisz, że zawsze wiesz jak mi poprawić humor?- zapytała, ocierając łzy rozbawienia, które zebrały się w kącikach jej oczu.

- Po prostu dobrze cię znam, księżniczko- odparł z uśmiechem, po czym chwycił jej drobne dłonie- Płyń ze mną do Grecji. Zamieszkamy razem w Tesalii i będziemy żyć w spokoju, tak jak tego chcieliśmy.

- Obiecujesz mi Elizjum za życia.

- Z tobą już teraz czuję się jak na Wyspach Błogosławionych- zapewnił z czarującym uśmiechem, od którego dziewczyna wręcz się rozpływała. Odwzajemniła uśmiech i pokiwała głową.

- Dobrze. Popłynę z tobą.

***
Następnego dnia załadowali ostatnie zapasy na pokład okrętu i odbili od brzegu. Księżniczka siedziała na rufie, obserwując oddalający się ląd i miasto, w którym się wychowała, aż do momentu, w którym Troja zniknęła za horyzontem. Wtedy jej wzrok zwrócił się ku dziobowi, ku niewidocznym jeszcze wybrzeżom Grecji.

- Boisz się?- zapytał Achilles, siadając obok niej.

- Trochę. Nigdy nie oddaliłam się tak bardzo od domu.

- Teraz tam będzie twój dom, Artemio. I zrobię wszystko byś była tam szczęśliwa- obiecał, całując ją w policzek.

Nie odpowiedziała, nie musiała nic mówić. Była pewna, że heros dotrzyma tej obietnicy na miarę swoich najlepszych możliwości. Wróciła wzrokiem do horyzontu i drobnych fal przecinanych przez dziób okrętu. Strach ustąpił miejsca podekscytowaniu, na myśl o tym, że właśnie zaczyna nowe życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro