Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dear McCracken

Znów zainspirowana świetną piosenką, coverem i animacją! Słucham jej nieustannie od trzech dni i absolutnie polecam zobaczyć wideo jeszcze przed przeczytaniem. Tymczasem ja postanowiłam użyć opowiedzianej tam historii - tylko razem z Nickiem i Willem - w króciótkim shocie. Mam nadzieję, że się spodoba <3

***

Wsiadam do samolotu i z westchnieniem osuwam się na fotel. Tydzień spędzony bez Willa - nawet w rodzinnym domu we Włoszech - wydawał się okropnie długi, a rozładowany telefon nie poprawia sytuacji. Na dodatek okazało się, że z jakiegoś powodu wylot jest opóźniony. Pozostaje tylko czekać...

Po krótkiej chwili mężczyzna siedzący koło mnie wyciąga laptop i zaczyna coś pisać. Jest chyba w średnim wieku, bez obrączki. Może rozwodnik albo wdowiec? W obecnej sytuacji moja ciekawość przezwycięża moralność. Upewniwszy się, że jestem w stanie przeczytać treść na tyle dyskretnie, żeby się nie zorientował, kieruję całą uwagę w stronę ekranu. 

"Dear McCracken..." - tak zaczyna się wiadomość, a mi już się podoba. Gość pisze do znajomego. I to jeszcze ze świetnym nazwiskiem!

"Nawet po trzech latach waszego małżeństwa, nie mogę uwierzyć, że Ewka zgodziła się z Tobą być po tym całym incydencie z plakatami. Szczęściarzu."

Choć zaczynam być ciekaw o co chodziło z tymi całymi plakatami, mój sąsiad przestaje pisać. Zauważył mnie? Chyba nie o to chodzi... okropnie waha się co napisać. Kasuje całe zdanie. Zaczyna od nowa.

"Dear McCracken,

chociaż dalej myślę, że wasza pierwsza randka była wynikiem zakładu z Serową Suzie (Pamiętasz ją jeszcze? Trudno teraz dziewczynę rozpoznać.  Swoją drogą, naprawdę nie szło nam w liceum nadawanie ksywek...), to i tak gratuluję wam..." - znów przerwa. Czego im gratulujesz, przyjacielu McCracken'a? Piszesz tak wolno, bo jesteś zmęczony? Możliwe, ale mam wrażenie, że chodzi o coś innego.

 Z każdą chwilą nabieram przekonania, że chociaż więź wydająca się ich łączyć nie jest złudzeniem, słowa i zachowanie mojego sąsiada mówią nie tylko o tym. Facet jest porządny - wygląda na biznesmena, przyzwyczajonego do podróży. Pisanie z przyjecielem wydaje się go uspokajać. Ale jest też w tym jakiś niepokój. Jakiś sekret i ukryte wahanie.

Kolejna linijka zostaje połknięta przez niepewność.

"Dear McCracken.

Problemy z nowym oprogramowaniem zalewają mnie niczym "ulewa stulecia" z naszej podróży autostopem"

Nerwowe użycie backspace'a.

"Dear McCracken,

nie zdziwiłbym się bardziej, gdybym (drugi raz w życiu, ale jednak) otrzymał wiadomość o twojej ucieczce do cyrku. I wierz mi - oddałbym za to wiele. Ale w głebi serca i tak na nic nie zamieniłbym tej prawdziwej wiadomości. Nawet na oglądanie występu lwów z Tobą jako przystawką w roli głównej..."

I znów.

"Dear McCracken,

myślałem, że to oszukana wiadomość i w ten sposób zamierzasz oświadczyć, że znalazłeś sobie nowego przyjaciela do ich wysyłania."

"Dear McCracken,

Nie mogę uwierzyć, że..."

"Dear McCracken..."

Po rozpoczęciu kolejnej wiadomości mężczyzna zamyka oczy i opiera się. Wzdycha i zanim zdążę przeanalizować sytuację, znów pisze. Tym razem z pewnością tak dużą, jakby wiadomość  miała nigdy nie zostać wysłana.

"Dear McCracken,

najchętnej uciekłbym z tego samolotu. Tak wiele rzeczy ciśnie mi się na usta, ale Ty i tak słyszysz tylko połowę prawdy!  Mówię tak dużo, jednak nic z tego co mam na myśli. Powinienem dalej udawać? Zapomnieć? Zostawić Cię za sobą? Samolot jest opóźniony, McCracken... a ja postaram się szanować Twoją przestrzeń."

Wiadomość zostaje usunięta, potem kilka razy zmieniona. Nawet nie wiem, na którą wersję ostatecznie się decyduje ani co dokładnie napisał. Przemawia do mnie tylko, jak bardzo rozbieżne stały się ich ścieżki. Że chociaż teoretycznie wszystko ułożyło się jak powinno, w korespondencji mężczyzny do McCracken'a  jest ukryte tak wiele. Słychać dobrze mi znany żal.

To szokujące, jak bardzo byłem przekonany, że w tym wieku nie trzeba już radzić sobie z emocjami. Niepewnością, odrzuceniem. Tym, że nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem. Myślenie, że złamane serce widziało już wystarczająco dużo, a cały ból po jakimś czasie znika, jest błędne. 

Pilot ogłasza koniec oczekiwania, ludzie wokół nerwowo zapinają pasy, a ja siedzę koło przytłoczonego emocjami mężczyzny. Myśląc o tym, że z bólu tak po prostu się nie wyrasta.

***

Kiedy wysiadamy na lotnisku, już po odbytej podróży, nurtuje mnie sporo pytań. Jaka była odpowiedź? Co stało się między nimi, że mężczyzna tak bał się wyznać prawdę, nawet przed samym sobą? Czy McCracken dowie się kiedyś o pasji, z jaką jego przyjaciel próbował dobrać słowa? Zakończenia tej historii nie poznam już nigdy...

Jeszcze trochę minie, zanim przyjedzie mój autobus. Telefon ładuje się podłączony do kontaktu, wnętrze budynku tętni życiem. Ludzie wokół spieszą się na odprawę. Przyjaciel McCrackena mija mnie i przechodzi przez bramki. Szukam numeru Will'a. Kiedy go znajduję, prawie piszę wiadomość.

"Dear McCracken.

Nie znam waszej historii, odpowiedzi na te pytania. Dlaczego ukrywał prawdę.

Ale on naprawdę Cię kocha."

I niestety doskonale zdaję sobie sprawę, jak bardzo zduszona we wnętrzu i ukryta jest to miłość.

Słyszę dźwięk nawiązywania sygnału, a potem krótkie "Hej! Nico, to ty?".

To ja. Podejmujący właśnie pierwszą próbą zejścia ze ścieżki, którą kroczy mężczyzna z samolotu.

"Hej, Will! Tak, ja właśnie..."









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro