ROZDZIAŁ 8
- Kyoko-chan... - usłyszałaś ciche stukanie do drzwi.
- Czego chcesz Subaru! - wykrzyczałaś w stronę, z której dobiegał jego głos.
- Bardzo przepraszam, nie wiedziałem, że to tak wyjdzie. Chciałem tylko pomóc... - powiedział wampir - Otwórz...
- Nie!
- No to sam wejdę! - nagle z drzwi zostało tylko obramowanie, a w miejscu gdzie przed chwilą stały, ziała czarna pustka.... i Subaru. - Mówiłem, że sam wejdę. - wzruszył ramionami i usiadł koło ciebie, patrzącą się na niego z niedowierzaniem. - No co?
- Nic, nic.., ale, te drzwi... - wskazałaś ręką na puste miejsce.
- Spokojnie. Ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło...
- Nic się nie stało..., oprócz tego, że Laito myśli, że ja go zdradziłam... - znowu zaczęłaś płakać, tym razem do bluzy Subaru. Ech, musisz coś z tym płaczem zrobić... Nie możesz się tak rozklejać z bezpowodu. Wampir objął cię ręką, tak jak to zrobił wcześniej Ayato. Po przyjacielsku. I pokrzepiająco. Chwilę posiedzieliście razem na podłodze, rozmawiając ze sobą, jakbyście znali się od zawsze. W końcu zdecydowaliście się, że musicie wyjść z tej łazienki i poszukać Laito. Umówiliście się, że Subaru przeszuka ogród i lewe skrzydło rezydencji, a ty prawe skrzydło. Jak postanowiliście, tak zrobiliście. Rozstałaś się z czerwonookim chłopakiem i zaczęłaś poszukiwania. Nie trzeba było długo szukać, gdyż jak tylko minęłaś pierwszy zakręt, zauważyłaś go opierającego się o ścianę. Przyglądał ci się w milczeniu, lustrując wzrokiem całe twoje ciało, zatrzymując się na oczach i wpatrując się w nie intensywnie. Ty zresztą też to robiłaś. Patrzyłaś się mu w oczy, które metaforycznie zaczęły ci przypominać marihuanę (pewna osoba wie o co chodzi ;)i całą dramaturgię szlag trafił... ). Uzależniające.
- Źle zrobiłaś. - odezwał się nagle Laito. - Musisz mieć karę... - wampir w jednej sekundzie znalazł się przy tobie i przeteleportował was do swojego pokoju.
- Ale do niczego nie doszło! - krzyknęłaś jeszcze, lecz wampir już zdążył zanurzyć kły w twojej szyi. To nie było tak jak za pierwszym razem. Teraz to bolało i z całą pewnością nie dawało przyjemności, którą czułaś. Dlaczego? Przecież nie byłaś niczemu winna... - Laito... Proszę... Przestań - szeptałaś, gdyż powoli zaczynało brakować ci sił, lecz chłopak pił dalej nie zważając na twoje jęki. Po chwili padłaś wykończona...
~ time skip ~
Otworzyłaś zaspale oczy. Dlaczego... Po twoim policzku, spłynęła malutka łezka. Dlaczego on ci to zrobił... Spróbowałaś poruszyć szyją, lecz od razu przeszył cię ogromny ból. Och, jak boli...
- Chichinahi - usłyszałaś głos Ayato po lewej stronie. - Co się znowu stało? Kto to zrobił? - zaczął pytać rozeźlony pokazując ręką dwie dziurki na szyi.
- Laito... - powiedziałaś z rozczarowaniem.
- Co? Przecież mieliście się pogodzić. - odparł zaskoczony. - Co za idiota... Poczekaj, Ore-sama to załatwi - nawet nie dał ci szansy by cokolwiek powiedzieć! Wstałaś z łóżka i pokierowałaś się w stronę łazienki, a, że jest już dość ciepło ubrałaś się w:
Gotowa wyszłaś z pomieszczenia do swojego pokoju, gdzie zobaczyłaś Ayato razem z Laito.
- To ja was zostawiam, jakby coś będę za drzwiami - powiedział tylko wampir z kocimi oczami i wyparował. - Bitch-chan... Przepraszam, poniosło mnie... - wyszeptał Laito, nie patrząc ci w oczy.
- Spójrz na mnie - zażądałaś chłodno. Wampir zrobił to z ociąganiem i przepraszająco spojrzał ci w twarz. - Tak lepiej. Nie powinieneś tak robić. To może boleć, nie tylko fizycznie... - wyszeptałaś, gdy poczułaś jak dłonie Laito oplatają się wokół twoich pleców, a jego głowa wtula się w twoje włosy. - Kocham cię... - chłopak spojrzał na ciebie z czułością.
- Oj Bitch-chan... Też cię kocham... - wasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku. To było tylko ponad dzień, ale tak bardzo tęskniłaś za jego ustami i wspólnym oddechem. Po chwili delikatnie odepchnęłaś od siebie Laito i wypchnęłaś z pokoju.
- Na wybaczenie musisz zasłużyć. - powiedziałaś tylko i zamknęłaś drzwi przed nosem nic nierozumiejącego chłopaka. No cóż. Musi się trochę postarać. Zmęczona padłaś na łóżko, chyba musisz odpocząć.
- Więc Chichinahi, czas na karę...
-------------------
Hejo ^^ mam nadzieję, że rozdział się wam podobał, choć czuję jakbym coś sknociła. Zapraszam do komentowania = motywacji do pisania kolejnego rozdziału, papa :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro