Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 7

- Puść ją. - popatrzyłaś się zdziwiona na Subaru. On cię ratuje. Niestety Kanato jakby nie słyszał, dalej trzymał cię mocno za szyję. - Nie Słyszałeś! PUŚĆ JĄ!! - wampir rzucił się na brata, okładając go pięściami, na co Kanato zaczął krzyczeć, by zaraz z psychopatycznym uśmiechem wyparować. Ty leżałaś na podłodze z opuchniętą i czerwoną szyją. Ahh, jak piecze...
- Dziękuję - zdołałaś wycharczeć.
- Nie ma za co.. - chłopak wziął cię na ręce. - Powinnaś bardziej uważać...- wyszeptał, a ty straciłaś przytomność.
~ time skip ~

Pić. Twoja pierwsza myśl po przebudzeniu. Tak suchego gardła nie miałaś chyba nigdy. Przechyliłaś głowę w bok, w stronę szafki nocnej, gdzie zobaczyłaś szklankę wody. Oczy zaświeciły ci się z pragnienia. Musisz... Po... Nią... Tylko... Sięgnąć... Uch.. Nie udało się.
- Dlaczego od razu nie powiesz, że chce ci się pić?
- Laito? - zapytałaś głupio. Przecież od razu wiedziałaś kto to jest. - Podasz mi tą wodę?
- Oczywiście Bitch-chan... - już sięgał po szklankę, gdy zatrzymał rękę tuż nad nią - Ale, czy mogłabyś mi wytłumaczyć, dlaczego Subaru wniósł cię na rękach przytulając się do ciebie?- w jego tonie można wyczuć ostrą nutę.
- Kanato... Subaru mnie uratował... - chciałaś mu wytłumaczyć, lecz głos odmówił ci posłuszeństwa.
- To tak, uratował cię?! Dlaczego mnie nie zawołałaś?! Nie ufasz mi?!! - Laito w przypływie gniewu zamachnął się i strącił szklankę ze stolika, tak, że szkło rozbiło się na malutkie kawałeczki, a woda rozlała się po podłodze. Spojrzałaś na niego przerażona, a on widząc co zrobił wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. O co mu chodzi? Przecież Subaru tylko ci pomógł... Zaczęłaś cichutko pochlipywać, gdy usłyszałaś głos wampira, którego teraz miałaś najmniej ochotę spotkać.
- Więc Chichinahi... Co się stało?- zapytał przyglądając się łzom spływającym po twoim policzku. - Dlaczego płaczesz? - i tak z bolącym gardłem opowiedziałaś mu o tym jak Kanato próbował cię udusić, jak Subaru cię uratował i o tym jak Laito to wszystko odebrał. - Już. Cii. Spokojnie... - wyszeptał Ayato, przytulając cię ciepło i pocieszająco. - Mój brat czasem po prostu zachowuje się jak skończony kretyn, ale on się o ciebie martwi. Nigdy nie widziałem, żeby zachowywał się tak w stosunku do jakiejś dziewczyny. Ostatnio żadnej nie podrywał, ani nic... - powiedział nadal cię tuląc, a tobie zmiękło serce. Musisz mu to wytłumaczyć.
- Dziękuję Ayato, lubię cię - zaskoczona przetwarzałaś słowa, które teraz powiedziałaś, lecz były prawdą. Naprawdę go lubisz.
- Haha. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, Chichinahi. - zaśmiał się serdecznie - Ale kara nadal obowiązuje, choć teraz będzie mniej krwawa. - zrobiłaś przestraszoną minę, na co wampir zaśmiał się znowu - Ok. Idę poszukać tego idioty. Poczekaj chwilkę - pożegnał się i znikł, a ty przypomniałaś sobie o tym co przeczytałaś w książce. Umiesz podobno zmieniać kształty, więc skoro masz teraz trochę czasu, czemu by nie spróbować? Tylko jak to się robi... Wyobraziłaś sobie, że jesteś motylem i czekałaś co się stanie, z zamkniętymi oczami. Po chwili otworzyłaś je i zobaczyłaś, że z twojej prawej strony wystaje motyle skrzydło. Ale tylko tyle... Cóż, nie było napisane, że od razu się uda. Trzeba teraz to cofnąć, bo od razu zaczęli by wypytywać o tą sprawę. Tego byś nie chciała. Tak więc ponownie zamknęłaś oczy i wyobraziłaś siebie taką jaką byłaś przed tą operacją. Udało się. Jest moc. Uśmiechnęłaś się do siebie pod nosem z tego małego sukcesu, gdy drzwi do twojego pokoju otworzyły się, a w progu stanął Laito.
- Więc, dlaczego mnie zawołałaś?- zapytał patrząc na ciebie obojętnie.
- Bo Subaru mnie tylko uratował, przed twoim psychopatycznym bratem z maskotką, który próbował mnie zabić! - wykrzyczałaś mu w twarz na jednym wydechu, pozbywając się tym samym resztki chrypy. Drżąc na całym ciele wybiegłaś z pomieszczenia, zostawiając osłupionego wampira w pokoju. Znowu nie umiałaś się powstrzymać i wybuchłaś płaczem. Na szczęście, zdążyłaś wpaść do łazienki i zabarykadować drzwi. Dlaczego jego obojętny wyraz twarzy tak cię zabolał? Zaraz usłyszałaś delikatne pukanie do drzwi.
- Kyoko-chan?...

------------------

Dalej dziękuję za wszystkie głosy poświęcone na to coś ^^ jak myślicie kto zapukał do drzwi? Zapraszam do komentowania = motywacji do pisania kolejnego rozdziału, papa  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro