ROZDZIAŁ 6
- Co tu robisz?
- Cześć, Subaru, a tak sobie siedzę i podziwiam te róże... - powiedziałaś z westchnieniem nad ich pięknem.
- Aha - wampir siadł obok ciebie na ławeczce. - A jak z okiem? - dopiero teraz przypomniałaś sobie o tym magicznym incydencie.
- Ach, to... Od tamtej pory mam znowu szare... Nie wiem o co chodziło.... - zastanawiałaś się przez chwilę, ale nic nie przychodziło ci do głowy.
- Może nie jesteś tym, kim myślisz, że jesteś. - odparł, po czym wstał i odszedł spokojnie w stronę rezydencji. Patrzyłaś na niego ze zmarszczonym czołem. Czyli kim jesteś? Masz na imię Kyoko, masz siedemnaście lat, jesteś człowiekiem... Czyżby chodziło mu o rasę... że może jesteś kimś innym niż człowiekiem... Ale jeśli nie, to kim? Wampirem na pewno nie, wilkołakiem? Nie sądzisz... Może jakaś odmiana demona. Musisz skądś znaleźć jakieś informacje na ten temat. Może mają tutaj bibliotekę. Na pewno, skąd niby Reiji miałby tyle książkę. Powoli wstałaś z ławki i zaczęłaś kierować się w stronę posiadłości. Gdy dotarłaś wolnym krokiem zaczęłaś zwiedzać dom. Musisz przyznać, że jest ogromny, urządzony w wiktoriańskim stylu. Krótko mówiąc robił wrażenie. Duże wrażenie. W końcu znalazłaś się przed czarnymi drzwiami, z tabliczką z napisem ,,biblioteka". Trafiłaś. Nie wiesz dlaczego, ale zapach jaki był w tym pomieszczeniu, przypomniał ci o cieście dla Kanato. Ups... E tam, zrobisz później. Teraz masz ważniejsze sprawy na głowie. Przechodząc obok kolejnych działów, stwierdziłaś już, że nie ma tu nikogo, więc masz wolną rękę. Tak! Jest. ,,Dział demonów". Uuu. ,,Dział zakazany". No trudno. Raz się żyje. Przecież oni (czyt. Reiji) cię zabiją! Weszłaś. Wcale nie wyglądał jak dział zakazany, przynajmniej nie jak na filmach o nich. Tam, były zawsze czarne, mroczne i straszne, a tutaj wyglądał jak inne w tej bibliotece, choć może tak jest lepiej. Przyglądałaś się tytułom książek po kolei, gdy znalazłaś twoją upragnioną. Miała tytuł ,,Rodzaje demonów", przyjemnie. Oby nie było obrazków. Otworzyłaś na indeksie gdzie był spis wszystkich odmian tych istot, lecz nic te nazwy ci nie mówiły. Czyli będziesz musiała przeczytać całą. Super. No tak, lubisz pisać książki, ale pisać to nie znaczy czytać. Z tym jest gorzej. Ale mija ci czas, musisz się spieszyć. Szybko przewróciłaś kartki na początek i oddałaś się czytaniu.
~ time skip ~
Po pewnym (dwie godziny) czasie dotarłaś do rozdziału poświęconego rasie demonem odmiany ,,Karambi", w sumie nie są takie straszne jak inne, ale i tak mają swoje moce i wszystko się zgadza z twoją sytuacją. Krótki cytat:
,,Karambi to odmiana Głównego Demona. Specjalizuje się w przybieraniu dowolnej postaci. Przez wiele lat dany obiekt, może nie wiedzieć, że nim jest. Gdy zobaczy inną rasę demoniczną (np. Wampiry, wilkołaki itp.) odczuje ból w klatce piersiowej i zemdleje. Po obudzeniu ma białe oczy, które po dotyku specjalnej osoby ( specjalnej) prawe oko stanie się takie jakie było, lecz lewe zmieni się w złote lub srebrne, oznaczające pochodzenie demona. Złote jest oznaką rodzin królewskich, za to srebre ich podwładnych. Zmieniają się także ich włosy, które stają się głębsze w kolorze, na tak długo dopóki, właściciel nie przejedzie po nich ręką. Żyją około tak jak ludzie. Po śmierci ich ciało zmienia się w róże, a dusza zostaje uwięziona w tych kwiatach."
Super, nie? Cholera, w co ty się wplątałaś! Zmiana kształtów, oczy, włosy, kolor oka, ciało, dusza, kwiaty... Czy ty się o to prosiłaś?! Nie, no właśnie. Zrezygnowana odłożyłaś książkę na miejsce i weszłaś z biblioteki.
- Gdzie jest ciasto Kyoko-chan? Jesteśmy głodni, nie Teddy?
- Kanato! Już mówiłam żebyś mnie nie straszył! - naprawdę tego nie rozumiesz. Zawsze pojawiają się w najmniej oczekiwanym momencie. - Właśnie idę do kuchni.
- To dobrze, będziemy czekać - odepchnęłaś z ulgą - Ale jesteśmy głodni już teraz, chcemy twojej krwi...- Kanato zaczął się do ciebie niebezpieczne zbliżać. Wyciągnął rękę i chwycił cię za szyję, tak, że odciął ci dopływ tlenu.
- Proszę Kanato... - charczałaś, lecz on tylko przypatrywał ci się z niemą fascynacją.
- Puść ją...
---------------------
Tak więc, mam nadzieję, że wczoraj byliście cali mokrzy ;). Kto mógł przerwać twoje cierpienie? Zapraszam do komentowania = motywacji do pisania kolejnego rozdziału, papa ^_^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro