ROZDZIAŁ 4
- Smacznego - usłyszałaś za sobą i wystraszyłaś się tak bardzo, że całe twoje jedzenie ( jakie zostało) wylało ci się na twoją bluzkę.
- Ahh! - wykrzyknęłaś i spojrzałaś na wampira, przez którego masz teraz brudną bluzkę. - Oo. Shu?- jakie duże było twoje zdziwienie kiedy okazało się, że to blond chłopak, ze słuchawkami w uszach. - Ee. Dziękuję.. - powiedziałaś zdezorientowana.
- Ciszej- no tak. Nic nie trwa wiecznie... - Jestem głodny.
- Nie jadłeś śniadania? - zapytałaś zdziwiona.
- Nie chciało mi się. - odparł znudzonym tonem i usiadł na krześle, na przeciwko ciebie. - Zrób mi.
- No okej. - tak zaskoczona nie byłaś chyba nigdy. Co za kultura?... - To co chcesz?
- Kanapkę z szynką. - popatrzył się na ciebie obojętnie i zamknął oczy.
Nadal zdezorientowana wyciągnęłaś chleb i zaczęłaś przygotowywać jedzenie. Gdy skończyłaś, dumnie zaprezentowałaś je przed Shu, jednak on tylko otworzył usta. - Nakarm mnie.
- Co?... - co on mówi...
- To co słyszałaś- odwarknął, a ty przestraszona wzięłaś jedną z kanapek i skierowałaś ją w stronę jego twarzy.
- Leci samalocik - nie mogłaś się powstrzymać i zachichotałaś. Blondyn otworzył zniesmaczony jedno oko i przyciągnął cię do siebie.
- Nie wolno sobie ze mnie robić żartów - powiedział i wgryzł ci się nagle w szyję. Po co to mówiłaś?! Ssał twoją krew długo, a tobie przypomniał się Laito. Był znacznie delikatniejszy od Shu. Zmęczona opadłaś bezwładnie na jego kolana. Znowu wspomnienia...
- Mamo, mamo - mamrotałaś pod nosem od czterech dni wpatrując się desperacko w stronę drzwi, za którymi zniknęła piękna pani. Dlaczego ci to zrobiła?.. Przecież jest twoją mamą, powinna cię kochać, tak jak ty kochasz ją. - Mamo - powtarzałaś nieustannie, choć co chwilę z twojego brzucha dało się słyszeć głośne prośby o jedzenie. Wykończona oparłaś głowę na brudnych kolanach.
- Jak myślisz, ktoś tu jest? - usłyszałaś nagle kobiecy głos. Szybko wstałaś i pobiegłaś w stronę dźwięku, mając nadzieję, że Ona wróciła.
- Mamo!- zaczęłaś wołać, choć wydałaś z siebie tylko zachrypnięty kaszel.
- Nie... - drugi głos.
- Słyszałeś? - znowu się odezwała. Uradowana w końcu zobaczyłaś kobiecą sylwetkę przed sobą.
- Mamo! - zakrzyknęłaś jeszcze raz, lecz z tym samym skutkiem. Podbiegłaś do niej i wtuliłaś się mocno. Niezważając na zaskoczony krzyk kobiety, tuliłaś ją cały czas.
- Zostaw mnie! - wołała, lecz nie puszczałaś ogarnięta radością. W końcu wyswobodziła się z twojego uścisku. - Nie jestem twoją mamą!
- Dlaczego? - zapytałaś, teraz przyglądając się kobiecie. Tak, ona nie jest Nią, Ona jest piękna. Zimna i piękna. Zasmucona usiadłaś na ziemi i zaczęłaś mamrotałać słowo tak znane, choć tak obce. - Mamo...
Znowu to samo. Ból głowy. To już przesada. Ahh, jak boli... Zresztą nie tylko głowa. Spojrzałaś w kierunku drugiego miejsca, z którego czułaś piekący ból. Szyja jest cała opuchnięta. No tak... Shu.
- Obudziłaś się już? - spojrzałaś w stronę dobiegającego do twoich uszu głosu.
- Subaru? - zapytałaś zdziwiona, lecz odpowiedziało ci tylko prychnięcie z jego strony.- Ile spałam?
- Trzy godziny. Wszystko w porządku? - czy on się o ciebie martwi?
- Tak, chociaż boli mnie głowa - poskarżyłaś się.
- Reiji kazał ci wziąć te tabletki, odpoczywaj - i wyszedł. Spojrzałaś na tabletki i szybko połknęłaś. Uhh, obrzydliwe. Choć głowa boli już mniej. Musisz mu podziękować. Wzięłaś ubrania i poszłaś do łazienki, by się ogarnąć.
Gdy byłaś już gotowa, zaczęłaś poszukiwania pokoju Reijiego. Gdzie on może być?...
- Co robisz Kyoko-chan?
- Aaaa!!! Kanato nie strasz mnie!- złapałaś się ostentacyjnie za serce - Właśnie, wiesz gdzie jest pokój Reijiego? - spojrzałaś na Kanato z nadzieją.
- A co dasz mi w zamian? - załamanie. Czy oni tacy byli od dziecka.
- Upiekę czekoladowe ciasto - wystrzeliłaś spontanicznie. Trafiłaś.
- Dobrze. Prosto i drugie drzwi od prawej. Trafi, nie Teddy? - patrzyłaś się ze strachem to na Kanato, to na misia. Nie, idziesz. Znajdziesz Reijiego i mu podziękujesz.
- Dziękuję - powiedziałaś tylko i skierowałaś się w stronę wskazaną przez fioletowłosego. Trafiłaś bez problemu. Grzecznie zapukałaś w dębowe, ciemne drzwi.
- Proszę - usłyszałaś, więc pchnęłaś drzwi i weszłaś do środka. - Dobrze, że jesteś...
-------------------
Witajcie, trochę mnie nie było, ale szlaban na telefon... Przepraszam. Jak myślicie, czego chce od ciebie Reiji? Zapraszam do komentowania = motywacji do pisania kolejnego rozdziału, papa ^_^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro