Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 4

- Smacznego - usłyszałaś za sobą i wystraszyłaś się tak bardzo, że całe twoje jedzenie ( jakie zostało) wylało ci się na twoją bluzkę.
- Ahh! - wykrzyknęłaś i spojrzałaś na wampira, przez którego masz teraz brudną bluzkę. - Oo. Shu?- jakie duże było twoje zdziwienie kiedy okazało się, że to blond chłopak, ze słuchawkami w uszach. - Ee. Dziękuję.. - powiedziałaś zdezorientowana.
- Ciszej- no tak. Nic nie trwa wiecznie... - Jestem głodny.
- Nie jadłeś śniadania? - zapytałaś zdziwiona.
- Nie chciało mi się. - odparł znudzonym tonem i usiadł na krześle, na przeciwko ciebie. - Zrób mi.
- No okej. - tak zaskoczona nie byłaś chyba nigdy. Co za kultura?... - To co chcesz?
- Kanapkę z szynką. - popatrzył się na ciebie obojętnie i zamknął oczy.
Nadal zdezorientowana wyciągnęłaś chleb i zaczęłaś przygotowywać jedzenie. Gdy skończyłaś, dumnie zaprezentowałaś je przed Shu, jednak on tylko otworzył usta. - Nakarm mnie.
- Co?... - co on mówi...
- To co słyszałaś- odwarknął, a ty przestraszona wzięłaś jedną z kanapek i skierowałaś ją w stronę jego twarzy.
- Leci samalocik - nie mogłaś się powstrzymać i zachichotałaś. Blondyn otworzył zniesmaczony jedno oko i przyciągnął cię do siebie.
- Nie wolno sobie ze mnie robić żartów - powiedział i wgryzł ci się nagle w szyję. Po co to mówiłaś?! Ssał twoją krew długo, a tobie przypomniał się Laito. Był znacznie delikatniejszy od Shu. Zmęczona opadłaś bezwładnie na jego kolana. Znowu wspomnienia...
- Mamo, mamo - mamrotałaś pod nosem od czterech dni wpatrując się desperacko w stronę drzwi, za którymi zniknęła piękna pani. Dlaczego ci to zrobiła?.. Przecież jest twoją mamą, powinna cię kochać, tak jak ty kochasz ją. - Mamo - powtarzałaś nieustannie, choć co chwilę z twojego brzucha dało się słyszeć głośne prośby o jedzenie. Wykończona oparłaś głowę na brudnych kolanach.
- Jak myślisz, ktoś tu jest? - usłyszałaś nagle kobiecy głos. Szybko wstałaś i pobiegłaś w stronę dźwięku, mając nadzieję, że Ona wróciła.
- Mamo!- zaczęłaś wołać, choć wydałaś z siebie tylko zachrypnięty kaszel.
- Nie... - drugi głos.
- Słyszałeś? - znowu się odezwała. Uradowana w końcu zobaczyłaś kobiecą sylwetkę przed sobą.
- Mamo! - zakrzyknęłaś jeszcze raz, lecz z tym samym skutkiem. Podbiegłaś do niej i wtuliłaś się mocno. Niezważając na zaskoczony krzyk kobiety, tuliłaś ją cały czas.
- Zostaw mnie! - wołała, lecz nie puszczałaś ogarnięta radością. W końcu wyswobodziła się z twojego uścisku. - Nie jestem twoją mamą!
- Dlaczego? - zapytałaś, teraz przyglądając się kobiecie. Tak, ona nie jest Nią, Ona jest piękna. Zimna i piękna. Zasmucona usiadłaś na ziemi i zaczęłaś mamrotałać słowo tak znane, choć tak obce. - Mamo...

Znowu to samo. Ból głowy. To już przesada. Ahh, jak boli... Zresztą nie tylko głowa. Spojrzałaś w kierunku drugiego miejsca, z którego czułaś piekący ból. Szyja jest cała opuchnięta. No tak... Shu.
- Obudziłaś się już? - spojrzałaś w stronę dobiegającego do twoich uszu głosu.
- Subaru? - zapytałaś zdziwiona, lecz odpowiedziało ci tylko prychnięcie z jego strony.- Ile spałam?
- Trzy godziny. Wszystko w porządku? - czy on się o ciebie martwi?
- Tak, chociaż boli mnie głowa - poskarżyłaś się.
- Reiji kazał ci wziąć te tabletki, odpoczywaj - i wyszedł. Spojrzałaś na tabletki i szybko połknęłaś. Uhh, obrzydliwe. Choć głowa boli już mniej. Musisz mu podziękować. Wzięłaś ubrania i poszłaś do łazienki, by się ogarnąć.

Gdy byłaś już gotowa, zaczęłaś poszukiwania pokoju Reijiego. Gdzie on może być?...
- Co robisz Kyoko-chan?
- Aaaa!!! Kanato nie strasz mnie!- złapałaś się ostentacyjnie za serce - Właśnie, wiesz gdzie jest pokój Reijiego? - spojrzałaś na Kanato z nadzieją.
- A co dasz mi w zamian? - załamanie. Czy oni tacy byli od dziecka.
- Upiekę czekoladowe ciasto - wystrzeliłaś spontanicznie. Trafiłaś.
- Dobrze. Prosto i drugie drzwi od prawej. Trafi, nie Teddy? - patrzyłaś się ze strachem to na Kanato, to na misia. Nie, idziesz. Znajdziesz Reijiego i mu podziękujesz.
- Dziękuję - powiedziałaś tylko i skierowałaś się w stronę wskazaną przez fioletowłosego. Trafiłaś bez problemu. Grzecznie zapukałaś w dębowe, ciemne drzwi.
- Proszę - usłyszałaś, więc pchnęłaś drzwi i weszłaś do środka. - Dobrze, że jesteś...

-------------------

Witajcie, trochę mnie nie było, ale szlaban na telefon... Przepraszam. Jak myślicie, czego chce od ciebie Reiji? Zapraszam do komentowania = motywacji do pisania kolejnego rozdziału, papa ^_^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro