ROZDZIAŁ 2
Obudziłaś się z potwornym bólem głowy. Co się stało? Powoli otworzyłaś oczy, przyzwyczajając się do jasnego światła dookoła ciebie.
- Chyba się budzi Teddy - usłyszałaś głos jakiegoś chłopaka, ale nie umiałaś go w żaden sposób rozróżnić. - Umarłam? - zapytałaś zachrypniętym głosem, cały czas to zamykając, to otwierając oczy.
- Jeszcze nie. Po prostu zemdlałaś - też nie znasz.
- Dlaczego nic nie widzę? - zaniepokojona przetarłaś swoje tęczówki.
- No właśnie... Twoje oczy... Są białe...,
Ale nie martw się - to Laito, ten zboczeniec, ale skąd znasz jego imię?- Tak też wyglądasz podniecająco Bitch-chan... - nagle po twojej prawej stronie ugięło się łóżko, a na udzie poczułaś czyjąś (czyt. Laito) dłoń. I pyk. Znowu widzisz ( magia wokół nas, xd). Odwróciłaś głowę w stronę Laito, a on wciągnął zszokowany powietrze. Zresztą wszyscy zareagowali w podobny sposób.
- Co?- zapytałaś zdziwiona.
- Popatrz w lustro - powiedział blondyn, już siedząc na kanapie i spoglądając na ciebie szeroko otwartymi oczami ( 0.0). Z rosnącym niepokojem wstałaś z łóżka i skierowałaś swe kroki do łazienki. To co zobaczyłaś..
Twoje lewe oko było szare, tak jak przedtem, ale twoje prawe oko było... Złote... I błyszczące! To nie wszystko... Twoje włosy z lekkiego brązu stały się czekoladowe! Przejechałaś dłonią po nowych włosach, a one zmieniły kolor na taki jaki miałaś.
- Co do chole...?- pytanie skierowałaś do braci, którzy przyglądali się tobie z wyrazem głębokiego szoku na twarzy, aż chciałoby się zrobić im zdjęcie..
- Nfu, nfu... Biustu też ci przybyło.. - powiedział nagle czerwonowłosy. Szybko spojrzałaś w dół. No może trochę.
- A jak masz na imię? - co za bezczelny typek! Cały czas patrzy ci się na biust! O nie, nie możesz tego tak zostawić...
- Kyoko, ale nie patrz tak na moją klatkę piersiową - powiedziałaś zbliżając się do niego powoli - nie lubi, gdy ktoś się jej przygląda, czuje się wtedy osaczona - nie mogłaś się powstrzymać i cmoknęłaś zwycięsko rudowłosego w nos, na co on zrobił zawstydzoną minę, a reszta starała się powstrzymać swój chichot. W końcu Laito nie wytrzymał i parsknął śmiechem tak, że spadł z krzesła. Pokonany chłopak zniknął, a inni zaczęli ci gratulować i po kolei wychodzić z pokoju, cały czas chichocząc pod nosem. Jako ostatni został w pokoju kapelusznik.
- A ty nie wychodzisz? - zapytałaś.
- Nadal ci się nie przedstawiliśmy, Bitch-chan... Chodź - złapał cię za rękę, a na twoje policzki wstąpił rumieniec (buraczek). Szliście w ciszy, aż dotarliście do przestronnego pomieszczenia, gdzie byli wszyscy, oprócz rudowłosego chłopaka m
- Ej, chłopaki! Nasza Bitch-chan nie wie jak się nazywamy - powiedział Laito.
- Ah, tak, tak... Ja jestem Reiji, ten na kanapie to Shu, trzeci to Laito, to jest Kanato...
- Nie zapomniałeś o kimś?! - warknął przedstawiony przed chwilą Kanato.
- Nie przerywa się mówiącemu, co za brak kultury... To jest Teddy - wskazał na misia, którego trzymał fioletooki - Ayato tutaj nie ma - po tym jak to powiedział wszyscy usmiechnęli się pod nosem, tak..., to było niezłe - A to jest Subaru, najmłodszy syn. Opowiedz nam o sobie - Okularnik rozsiadł się wygodniej w fotelu, a inni wlepili w ciebie wzrok, no może oprócz Shu, on tylko otworzył jedno oko.
- No więc... Mam na imię Kyoko, lubię sporty ekstremalne... - zaczęłaś, ale ktoś przerwał ci bezwstydnie.
- Mogę cię nauczyć jednego sportu ekstremalnego Bitch-chan... - no któż by inny niż Laito. Zignorowałaś komentarz.
- I pisać książki... - i znowu...
- W końcu ktoś z dobrym gustem - teraz Reiji, naprawdę?
- I słuchać muzyki...
- Jakiej? - zapytał teraz zaciekawiony Shu.
- Klasycznej głównie, ale też...
- Pokażę ci później parę dobrych kawałków... - i zaś... załamana postanowiłaś się już nie odzywać.
- Przepraszam, ale jestem trochę zmęczona. - Nie wytrzymałaś.
- Tak, tak... Zaraz... - zaczął Reiji, niestety...
- Ja ją zaprowadzę - wyskoczył kapelusznik i pociągnął cię na górne piętro.
- Oto twój pokój Bitch-chan - powiedział Laito, a gdy otworzyłaś drzwi zaparło ci dech w piersiach. To przecież twój wymarzony pokój, w kolorze białym i szarym.
- To... Jest... Cudowne... - zdołałaś tylko wykrztusić.
- Haha, dobranoc Bitch-chan - życzył ci chłopak i znikł, a ty cała w skowronkach weszłaś do pokoju i zaczęłaś wypakowywać walizkę. Gdy skończyłaś wzięłaś swoją koszulę nocną i poszłaś do łazienki się umyć. Wróciłaś do pokoju po około pół godzinie, lecz nie byłaś sama.
- Czas na karę...
----------------
Hej, jak myślicie kto to może być? Zapraszam do komentowania, papa ^_^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro