ROZDZIAŁ 16
- To, że będzie musiała poślubić jednego z nas....
W oszołomieniu przyglądałaś się klemce od drzwi, przez które usłyszałaś te słowa. Nie wierzysz...musisz poślubić jednego z nich?
,,A co z Laito?" pomyślałaś, lecz dopadły cię myśli, że gdyby mu zależało już dawno by się tu pojawił i cię stąd zabrał...
~ w rezydencji Sakamakich ~
- Laito? Słyszysz mnie?- zapytał Subaru, szturchając kapelusznika w ramię. - Pf...nadal śpi..
- Może powinniśmy jednak pójść po Reijiego?- podsunął pomysł Kanato, bardziej przytulając się do Teddiego.
- Taa...chyba będzie trzeba- przytaknął Ayato, patrząc się na jeszcze bledszą twarz swojego brata.- Okej, idziemy.
Razem z Ayato, Subaru dotarł do miejsca pobytu Reijiego. To znaczy do najciemniejszych lochów w tej rezydencji.
Okularnik leżał na ziemi przywiązany łańcuchami i obserwował braci.
- Reiji, musisz pomóc Laito.- oświadczył biało włosy, nie bawiąc się w powitania.
- Pf..- sapnął tylko Reiji i odwrócił się do nich plecami- Niby dlaczego?
- Wczoraj wpadli tutaj Stwórcy...
- Mhm...- skomentował okularnik, kierując swoje oczy na sufit- A czy... Kyoko-chan nic nie jest?
- W tym rzecz...Oni ją porwali- Ayato spuścił ze wstydu głowę. Miał ją pilnować, a oni znów zawalili.
- Co?! Oddaliście ją Stwórcom?!- wrzasnął Reiji, patrząc się na braci z furią.
- Nie! Staraliśmy się ich powstrzymać, ale byli za silni. Ja i Ayato obeszliśmy się bez większych obrażeń, Shu ma złamaną rękę, Kanato ma parę blizn, ale z Laito... Ma ich ukąszenie i coraz bardziej słabnie, a my nie wiemy co robić - wytłumaczył Subaru, w napięciu czekając na reakcję okularnika.
- Nie liczcie na to, że mu pomogę.- powiedział w końcu Reiji, znów obracając się do ściany.
- Do jasnej cholery, czy ty nie rozumiesz, że ona go kocha! I jeśli Laito umrze, Kyoko-chan też może tego nie przeżyć?!- zaczął wrzeszczeć Ayato, cały dygocząc ze złości.
Reiji spuścił wzrok i nieznacznie się zgodził. To go zabolało. Rzeczywiście kochał Kyoko-chan i nie chciał żeby coś jej się stało... A skoro tak potrzebuje Laito, to mu pomoże.
- Dobrze, postaram się coś zrobić.
- Nie masz się starać. Masz to coś zrobić.- prychnął Subaru i uwolnił okularnika z łańcuchów.- Tylko najpierw się umyjesz i coś zjesz.
- A kiedy idziemy po Chichinasi?- zapytał Ayato, nerwowo dreptając w miejscu.
- Jak tylko Laito się obudzi.- stwierdził biało włosy i zabrał Reijiego do pokoju kapelusznika.
Całą drogę przeszli w ciszy, nie licząc echa ich szybkich kroków. Żaden z nich nie miał ochoty na teleportacje. W końcu dotarli do sypialni, gdzie na łóżku leżał nieprzytomny Laito.
- Gdzie ma to ugryzienie?- zapytał Reiji, podnosząc i puszczając jego rękę.
- Na udzie, nie Teddy? Takie czerwone.- oznajmił Kanato, zajadając się czekoladą.
- Mhm...- okularnik odsłonił kawałek nogi, gdzie miał spuchniętą i mocno zaczerwienioną ranę.- Zaczekajcie, Idę po leki i po książkę.
- Ta, dobra - odezwał się nagle Shu i popatrzył na wszystkich braci - Nie możemy dłużej czekać.
- Co masz na myśli?- zapytał się Ayato z nic nierozumiejącą miną.
- Musimy po nią iść.
- Ale Laito...- zaczął Subaru, ale Shu znów się odezwał.
- Nie wiadomo czy nawet przeżyje, więc jakby się nagle obudził to przecież nam nie pomoże. A Kyoko-chan nadal tam jest i nie wiemy co się z nią dzieje. - blondyn patrzył się na twarze wampirów, które rozważały jego słowa- I nie zapominajmy o tym, że to są Stwórcy. Czy wiadomo dlaczego ją chcą? No właśnie. Nie wiemy.
- Możesz mieć rację...- przyznał Ayato, po długiej chwili namysłu- Nic nie wiemy. To upokarzające.
- To kiedy po nią idziemy?- zapytał biało włosy.
- Zaraz- powiedział spokojnie Shu, poprawiając w uchu jedną ze słuchawek - Tylko powiemy Reijiemu, jakby Laito się obudził, żeby leżał, a my uratujemy Kyoko-chan.
- Coś czuję że to się mu nie spodoba...
------------------
Hejo ^^ mam teraz sporo weny na tę książkę i powiem, że nie długo nasza Kyoko-chan dowie się, że ma.... Nie powiem! XD będziecie musieli przeczytać i pozdrawiam wszystkich, oraz Kamix69!❤ papa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro