Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 12

-... Co się stało Bitch-chan? - zapytał poważnie, siadając obok ciebie na łóżku i obejmując cię ręką. Co masz mu powiedzieć... W każdym razie to i tak prędzej czy później wyjdzie, ale... Jak on zareaguje...
- Nic się nie stało - odpowiedziałaś, mając nadzieję, że o nic nie będzie pytał.
- Na pewno?
- Tak.
- Więc proszę ubierz się Bitch-chan, bo jakiś z moich braci przyjdzie i cię zobaczy. - powiedział, a tobie pękało serce. Jak mogłaś mu to zrobić. Niezgrabnie wstałaś z łóżka i ubrałaś to co leżało na wierzchu. Na razie nic mu nie powiesz, może jutro... Obróciłaś głowę w stronę Laito, lecz jego już nie było. Westchnęłaś zbolała, chciałaś się dowiedzieć niego przytulić. Ale skoro go nie ma... Ech...
- Chichinahi - do pokoju nagle wszedł Ayato, a ty podskoczyłaś w miejscu - Spokojnie. Ten zboczeniec powiedział, że jakaś dziwna jesteś. Co się stało? - skłamać, czy powiedzieć mu prawdę? Okej, może zrozumie. Opowiedziałaś mu wszystko. Jak Reiji zaprosił cię do pokoju, jak próbowałaś zmienić kształt, lecz wbił ci jakiś płyn, który to uniemożliwił, aż do momentu, kiedy zapłakana wybiegłaś do łazienki. Po skończeniu opowieści, nie mogłaś spojrzeć Ayato w oczy, było ci tak wstyd. Wampir milczał przez chwilę, po czym wstał i powiedział:
- Zabiję go. To nie twoja wina Chichinahi, nie mogłaś się obronić, ale nie martw się, zajmę się tym - przytulił cię mocno i z szałem wyszedł z pokoju. Miałaś poczuć się lepiej, lecz zamiast tego, twoje poczucie winy wzrosło jeszcze wyżej. Dlaczego to musisz być ty?
- Kyoko-chan - usłyszałaś głos Subaru dobiegający zza twoich pleców. - Ayato powiedział mi co się stało. To nie twoja wina. - tak jak rudowłosy przytulił cię do siebie i kołysał, jak małe dziecko do snu. Znowu zaczęłaś płakać, na co chłopak ręką zaczął głaskać twoje włosy.
- Co tam się dzieje? - zapytałaś przez łzy.
- Nie wiem. Pewnie walczą - odparł opanowanym głosem, trochę się od ciebie odsuwając. - Sprawdzić? - szybko potaknęłaś na zgodę. - Ech... No dobrze - wstał wolno i znikł. Jednak po chwili wrócił trzymając się za policzek.
- Co ci się stało?! - krzyknęłaś zaskoczona.
- Zastałem tam latające krzesła i jedno we mnie uderzyło. - wytłumaczył.
- A co tam się dzieje?
- Ayato i Laito próbują zabić Reijiego, a Shu i Kanato im pomagają. - odpowiedział przyglądając się tobie.
- Kanato i Shu? - przecież jakiś dobrych kontaktów ze sobą nie mieliście...
- Shu zrobiło się ciebie żal, bo cię polubił, a Kanato chce w ten sposób przeprosić za tamtą sytuację. - o bosze... Wtuliłaś się w bezpieczne ramiona Subaru, zszokowana wiadomością. Przez chwilę leżeliście tak, dopóki do pokoju nie wpadł zdeterminowany Laito. Gdy tylko cię zauważył podbiegł do ciebie i pocałował czule.
- Przepraszam Bitch-chan... To przeze mnie... Gdybym wtedy został... - szeptał do twojego ucha tuląc cię jakbyś miała za chwilę zniknąć. W między czasie zniknął też Subaru, byłaś niemal pewna, że też coś w tej sprawie zrobi. Staliście tak jakiś czas, dopóki Laito, nie oderwał się od ciebie. - Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał patrząc co się w oczy.
- Bałam się... - odpowiedziałaś cicho, znowu przyciągając go do siebie. Tak bardzo tego potrzebowałaś. - Kocham cię...
- Ja ciebie też... Przepraszam, że nie było mnie wtedy... Złamałem obietnicę... - powiedział, a w jego zielonych oczach zaświeciły się łzy. Pocałowałaś go delikatnie, co odwzajemnił. Położyliście się na łóżku i zasneliście, objęci.
Ta pani zabrała cię w jakieś inne miejsce. Nieznane ci dzieci przebiegały obok ciebie, co jakiś czas patrząc się na ciebie ciekawie. Ludzie, którzy cię znaleźli rozmawiali z jakimś panem, który przyglądał ci się ze współczuciem wypisanym na całej jego twarzy. Nie wiedziałaś o co chodzi. Przecież nic nie zrobiłaś. Dlaczego chcą cię oddać? Smutna, zaczęłaś cichutko pochlipywać, patrząc się na swoje brudne rączki. Tak, dawno się nie kąpałaś, zapomniałaś już zapachu ciepłej wody na ciele. Dlaczego?

----------------

Tak więc, mamy kolejny rozdział :), mam nadzieję, że się podobał. Zapraszam do komentowania = motywacji do pisania kolejnego rozdziału, papa ^^  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro