Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziesiąty

Dzień wyjścia do Hogsmeade w końcu nadszedł.

Dziewczyny uznały, że spotkają się w piątkę już na miejscu, w Pubie Pod Trzema Miotłami. Tak więc po śniadaniu Miranda, Maureen, Oliver i Percy zaczęli iść razem do wioski. Chłopcy mieli natomiast zamiar pójść się czegoś napić, a potem się przejść po okolicy. Dostali także zadanie kupienia słodyczy dla Gryfonek, oraz sióstr Mirandy, które nie mogły jeszcze iść do wioski, a bardzo chciały zasmakować słodkości stamtąd. Ellis nie była pewna, kiedy się wyrobi ze spotkaniem ze współlokatorkami, więc dała pieniądze na słodycze przyjaciołom, by mogli kupić je za nią.

Chociaż i tak gdyby było nudno, to zamierzała wykorzystać kupno słodyczy siostrom jako wymówki.

- Niech Percy kupi słodycze. Ja nie mogę wchodzić do Miodowego Królestwa, bo legnie moja reputacja dobrze odżywiającej się osoby - stwierdził Oliver, na co dziewczyny zachichotały, a sam Percy prychnął.

- Och Ollie, jak miło - mruknęła sarkastycznie Miranda, wywracając oczami. Rozumiała, że zdrowy tryb życia jest ważny, ale czasami trochę przesadzał z tym.

- A ty Percy nie spotykasz się dziś z Penelopą? - zapytała Maureen, zmieniając temat.

- Właśnie, kilka miesięcy temu całowaliście się po pustych klasach, a teraz nie idziesz z nią na randkę w pierwsze wyjście do wioski? - spytała Miranda, na co rudowłosy się zaczerwienił.

- To stare dzieje. Ale po prostu Penelopa i Luise idą do sklepów z ubraniami, a ja muszę pilnować Olivera przed nachalnymi fankami, jak was nie będzie - powiedział Percy.

- A racja, wyciągniesz odznakę Prefekta i na pewno od razu ustąpią - parsknęła Miranda.

W końcu dotarli do Pubu, gdzie dziewczyny weszły jako pierwsze, za nimi Oliver i Percy, który jednak zatrzymał się w progu.

- Oliver, możemy pójść najpierw gdzie indziej? - zapytał Percy.

- A co się stało? - zapytała Maureen, po czym całą trójką spojrzeli w kierunku, w który patrzył rudowłosy.

Zobaczyli dziewięcioosobowy stolik, przy którym siedzieli Fred, George, Lee, Angelina, Alicja, Katie, oraz trzy nieznane im bliżej dziewczyny - blondynka i dwie brunetki. Miranda domyśliła się, że są to Sophie, Eveline i Clara.

- Może się przyłączycie do nich, prawie drużyna naszego domu tam jest - zaproponowała Maureen.

- Nie. Oliver niech robi jak chce, ale tam są moi bracia, ja do nich nie idę - burknął Percy z grymasem na twarzy.

- Masz na nich jakąś alergię, czy co? Jak ty w takim razie wytrzymujesz z nimi w jednym domu? - spytał Oliver.

- Tak, mam alergię na ich głupotę - rzekł Percy, po czym odwrócił się i poszedł jak najdalej od Pubu.

- Co go ugryzło? - zapytała Miranda. Naprawdę wiedziała, że rodzeństwo się może nie dogadywać, ale żeby aż tak przesadnie reagować na nich? Bliźniacy lubili robić żarty, ale naprawdę nie byli głupi. Ona i Oliver wiedzieli przecież, kogo mają w drużynie. Bo chociaż ważna była umiejętność gry, to liczyła się też współpraca między członkami zespołu, zainteresowanie sportem, dbanie o atmosferę w drużynie.

Oni nie byli jak Ślizgoni, którzy na pałkarzy wybrali Lucjana Bole'a i Peregrine Derricka - dwóch bezmózgich goryli, którzy niewiadomo w jaki sposób w ogóle znajdowali drogę na boisko. Jednak byli brutalni, a to się przede wszystkim tam liczyło.

Maureen i Oliver wzruszyli ramionami, nie wiedząc też, co sądzić o zachowaniu Weasleya.

- Nie wiem, ale spróbuję z nim pogadać. Do zobaczenia później! - powiedział szatyn, po czym poszedł za przyjacielem.

- On naprawdę zachowuje się dziwnie. Moje starsze rodzeństwo nie uciekało na mój widok. Nie, raczej woleli przychodzić i opowiadać upokarzające historyjki z mojego życia, jak mieli dobry humor - stwierdziła Miranda, przypominając sobie jak było, gdy Martin i Myron chodzili jeszcze do Hogwartu.

Maureen zachichotała.

- Och tak, pamiętam. Te cudowne historyjki o tym, jak latałaś po domu na dziecięcej miotełce i wpadłaś do sedesu... - zaczęła Maureen, na co ta jęknęła.

- Nasze koleżanki już na nas czekają. I ani słowem o tej, czy innych sytuacjach w tym stylu - powiedziała Miranda, po czym wzięła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła przez tłum, prosto do jednego najdalszych stolików, przy którym siedziały już Olga, Juliet i Ophelia.

- Część wam, przepraszamy za spóźnienie - powiedziała Miranda, gdy już usiadły naprzeciwko nich. Torebki położyły na ziemi.

- Nie szkodzi - rzekła Juliet. Ledwo jednak Gryfonki się przywitały, a przyszła madame Rosmerta, by zebrać zamówienia.

Olga, Ophelia i Juliet miały już piwa kremowe, natomiast Miranda i Maureen również je sobie zamówiły.

- To czym się interesujecie? - zapytała Miranda w końcu, chcąc zacząć jakiś temat.

Pierwsza odezwała się Olga.

- Ja najbardziej lubię modę. Nawet rysuję własne projekty - powiedziała, po czym zaczęła z zapałem opowiadać o tym, jak zaczęła się tym interesować i że planuje założyć własną markę.

Miranda i Maureen słuchały tego uprzejmie, popijając co chwilę przyniesiony już napój. Raczej żadna z nich nie była fanką mody - oczywiście, nie ubierały się byle jak, ale po prostu nie zależało im na nadążaniu za tym.

W międzyczasie Miranda dostrzegła, że Fred, George, Lee, Angelina, Alicja, Katie, Sophie, Eveline i Clara wychodzili z Pubu, z czego te dwie ostatnie od razu przykleiły się do bliźniaków. Takie usilne staranie się o uwagę jakiegoś chłopaka wyglądało dosyć żałośnie.

Ona owszem, miała już chłopaków, jednak nigdy się do żadnego tak nie kleiła. Ani oni do niej. Było to po prostu kilka randek, które jednak nigdy nie przerodziły się w coś większego.

- A ja bym chciała zostać Uzdrowicielką. Chcę pomagać ludziom - powiedziała Ophelia, przerywając jej rozmyślania.

- Czasami rzeczywiście ciężko znaleźć dobrych Uzdrowicieli - powiedziała Maureen.

Ostatnia z dziewczyn, Juliet, stwierdziła, że chciałaby się zajmować perfumami.

I chociaż atmosfera nie była zła, to jednak widać było, że za wiele wspólnych tematów nie znajdą.

Potem nadeszła ich kolej.

Miranda zaczęła opowiadać o Quidditchu, jednak pomimo uprzejmych uśmiechów nie dostrzegła większego zainteresowania. Maureen starała się powiedzieć o książkach, które czytała, jednak też to niewiele dało.

Czas mijał im na rozmowie, jednak mimo wszystko Miranda nie czuła, żeby miała z tego być jakaś przyjaźń. 

W końcu do Pubu przyszli Oliver i Percy, po czym podeszli do ich stolika.

Przywitali się, nie chcieli jednak się przysiąść. Oliver powiedział:

- Percy ma tu zaraz randkę ze swą Penny, a ja przyszedłem właściwie do Mirandy i Maureen. Mogłybyście pójść ze mną po te słodycze dla siebie i twoich sióstr Mirka?

- To może idźcie we dwójkę, nie będę przeszkadzać wam w randce - stwierdziła Maureen, a widząc zaskoczone miny Juliet, Olgi i Ophelii, wyjaśniła:

- Żartowałam.

- Chodźmy we trójkę, do zobaczenia później! - stwierdziła Miranda, podnosząc się i biorąc za jedną rękę przyjaciółkę, następnie zakładając torebkę na ramię i biorąc za wolną dłoń Olivera, który w drugiej ręce trzymał torbę. Po chwili pociągnęła ich w stronę wyjścia.

Nie zamierzała zostawiać przyjaciółki samej, bo jeszcze by zaczęła bawić się w jej braci i opowiadać ośmieszające historie. A potem cała szkoła by o nich wiedziała, jak zwykle. W Hogwarcie wszyscy od razu znali wszelkie plotki.

- Co mnie ciągle gdzieś ciągniesz! - powiedziała Maureen, gdy już wyszły z Pubu. Wyrwała się przyjaciólce, co zresztą nie było trudne, bo ta już ich oboje puściła.

- Przepraszam. Ale po prostu chciałam, żebyśmy już stamtąd poszli. Dobra Ollie, to gadaj jak tam u was było? Udały się męskie pogaduszki? - spytała Miranda. Zaczęli już odchodzić od Pubu i kierować się w głąb wioski.

Szatyn skrzywił się trochę.

- Percy wykrzyczał coś o tym, że wolałby żebym ja był jego bratem niż oni. Nie wiem czy powinienem się z tego cieszyć czy nie - rzekł, a dziewczyny popatrzyły na niego zszokowane.

- Znaczy, przyjaciele czasami są bliżej niż rodzeństwo. I rzeczywiście ja i Maureen jesteśmy czasami jak takie siostry z jednej strony różne pod względem charakterów, ale z drugiej się bardzo lubimy i jesteśmy zżyte - powiedziała w końcu Miranda.

- Ale nie obrażamy tym samym naszego rodzonego rodzeństwa. Zresztą naprawdę Percy przesadza czasami. Wiem, że może trochę się na niego uwzięli, ale może gdyby im czasami oddał, albo coś, zamiast tylko skarżyć mamie, to daliby mu spokój. Chociaż na chwilę - stwierdziła Maureen.

Ich trójka była zgodna w tej kwestii. Niestety sam Weasley raczej nie miał ochoty zmieniać swojego zdania.

- W zeszłym roku jak Ginny została porwana, to się bardzo martwił i wyrzucał sobie, że nie zwracał na nią wystarczająco uwagi. A potem jak Ron i Harry poszli jej szukać, to był zły, że oni się narażali, nie on, nawet jeśli nie miał pojęcia, jak trafić do Komnaty Tajemnic. Od tego czasu na Rona i Ginny zwraca chyba największą uwagę w pozytywnym sensie. Czy komuś z jego rodzeństwa musi przydarzyć się coś złego, żeby on zaczął ich lubić? - zapytała Miranda, przypominając sobie poprzedni rok. Pamiętała, jak bardzo wtedy wszyscy Weasleyowie przeżywali zniknięcie Ginny, a potem to, że Ron i Harry wyruszyli na jej poszukiwanie. Percy wyrzucał sobie szczególnie, bo rano odepchnął Ginny, gdy ta chciała o czymś powiedzieć, a on myślał, że chodzi o jego pocałunek z Penelopą.

- Może uda się im jakiś dojść do porozumienia bez tragedii. To co było po tej rozmowie? - spytała Maureen.

- On nie dał się przekonać, że przesadza i w końcu zmieniliśmy temat. Kupiliśmy wam słodycze, byliśmy też w sklepie miotlarskim, pochodziliśmy po miasteczku i spotkaliśmy Penelopę z koleżankami. Umówiła się z Percym na spotkanie w Pubie - powiedział Oliver, pokazując torbę z zakupami.

- Też wchodziłeś do sklepu, czy tylko Percy? - zapytała Miranda.

- Też w końcu wszedłem, doceń me poświęcenie - rzekł Wood uroczyście, na co dziewczyny zachichotały.

- Ależ bardzo ci dziękuję! Kochany jesteś - powiedziała Miranda.

Po chwili zorientowali się, że krążą po wiosce bez celu, więc skierowali się księgarni, gdzie Maureen chciała kupić jakieś książki.

- A jak się udało spotkanie z współlokatorkami? - zapytał Oliver, gdy we dwójkę czekali przed księgarnią na Anderson.

Miranda westchnęła.

- Nie było źle, ale jakoś wątpię, żebyśmy się zaprzyjaźniły.

- Przynajmniej masz nas. My cię nie zawiedziemy - stwierdził Oliver, a ona uśmiechnęła się.

- Nie martwię się, naprawdę. Wszystko jest w porządku - odparła dziewczyna. Rzeczywiście nie przejmowała się zbytnio tym, że nie nawiązała jakiejś wielkiej relacji z pozostałymi współlokatorkami. Zresztą i tak znajomych miała dużo, ale tylko kilkoro najbliższych przyjaciół.

Gdy Maureen kupiła już książki, ruszyli z powrotem do Hogwartu, uznając, że jest już dosyć późno. Nie szukali Percy'ego, gdyż ten spędzał czas z Penelopą i nie zamierzali mu w tym przeszkadzać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro