Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział drugi

- Pora wstawać - Ellis obudził głos jej przyjaciółki, którą siedziała na jej łóżku i starała się ją zachęcić do pobudki.

- Zaspałam? - zapytała Miranda w końcu. Nie wiedziała, czy powinna się pośpieszyć, czy na spokojnie zdążą na lekcje.

- Spokojnie, zdążymy. Chociaż nasze współlokatorki już sobie poszły - rzekła Anderson, wskazując na puste łóżka obok nich.

- Przynajmniej już nie ma problemu z dostaniem się do łazienki - uznała Miranda, po czym zeszła z łóżka i udała się do toalety. Zazwyczaj wstawała wcześniej, przed wszystkimi, ale najwyraźniej wczorajsze wieczorne latanie na miotle ją zmęczyło.

W końcu dziewczyny zeszły do Pokoju Wspólnego, jednakże nie zastały tam już Olivera i Percy'ego, którzy najwyraźniej udali się już na śniadanie. Znalazły ich więc dopiero w Wielkiej Sali przy końcu stołu Gryfonów.

- Jak tam humor przed dzisiejszymi lekcjami? - zadała pytanie Maureen, gdy usiadła naprzeciwko chłopaków.

- Zapewne znowu będą nam gadać o tym, że zaraz zdajemy najważniejszy egzamin i kończymy edukację - stwierdził Oliver, na co Weasley się oburzył.

- Ale Owutemy są bardzo ważne i...

- I chciałbyś je jak najlepiej zdać. Rozumiem, ale to nie znaczy, że trzeba nam o tym przypominać milion razy każdego dnia - odparła Miranda, przerywając mu.

- To prawda, ile można? To wcale nie pomaga, jak się to ciągle słyszy - poparła ją Maureen. Chociaż Anderson lubiła się uczyć, to nie miała ochoty ciągle słuchać tylko gadania o tym, że zaraz egzaminy.

- Ja bym wolał się skupić na meczu ze Slytherinem, który jest za kilka tygodni. Chociaż szukający Ślizgomów podobno zrobił sobie coś z ręką, ciekawe, czy wystawią kogoś innego, czy wyzdrowieje. Ale jedno jest pewne, zamierzam w tym roku wygrać Puchar Quidditcha - stwierdził Wood z przekonaniem.

- Z pewnością ci się uda - odparła Ellis. Wiedziała, że jej przyjaciel jest uparty i zawzięty w dążeniu do celu, ale niestety czasami czynniki zewnętrzne powodowały, że coś się nie udawało. Oliver chciał zdobyć Puchar Quidditcha od dawna, a gdy został kapitanem, jego myśli krążyły wokół tego niemal cały czas.

- Postarajmy się wykorzystać ten rok jak najlepiej, skoro ciągle nam o tym przypominają. Zrealizujemy swoje cele i marzenia. Zróbmy wszystko, żeby ten rok był niezapomniany - rzekła Anderson.

Każde z nich przez chwilę pomyślało o tym, co chcą robić w przyszłości. Oliver dążył do bycia najlepszym graczem Quidditcha, Percy chciał pracować w Ministerstwie, a Maureen najchętniej pracowałaby w jakiejś księgarni lub bibliotece. Natomiast Miranda zastanawiała się nad zostaniem dziennikarką sportową. Interesowała się sportem i zazwyczaj chętnie się czegoś o nim dowiadywała, natomiast Oliver stwierdził, że wtedy miałby przynajmniej zaufaną dziennikarkę, gdy zostanie zawodnikiem którejś z narodowych drużyn Quidditcha.

Jednakże jeśli chodzi o cele na ten rok, to chcieli go przeżyć dobrze. Pierwsze kilka lat było w porządku, dopiero później pojawiły się problemy, jak choćby w poprzednim roku, kiedy otwarto Komnatę Tajemnic, a mugolaki były petryfikowane. Co prawda w tym roku ponoć z Azkabanu uciekł Syriusz Black i wokół szkoły krążyli dementorzy, ale liczyli, że nie dostanie się do środka. Chociaż znając życie, to całkiem możliwe, że tak się stanie.

Śniadanie się skończyło, a grupa Gryfonów ruszyła na Zielarstwo. Z racji tego, że nie wszyscy kontynuowali je po Sumach, na większość przedmiotów jednocześnie chodziły osoby z każdego domu. Tak było też i na przedmiocie prowadzonym przez profesor Sprout. Gdy weszli do środka, zajęli swoje stałe od kilku lat miejsca - Miranda z Maureen i Oliver z Percym, po czym czekali na polecenia nauczycielki. Ellis miała wrażenie, że zdała ten przedmiot głównie dlatego, że często pomagała jej przyjaciółka, bo tak to nie interesowała się zbytnio tym przedmiotem. Zresztą dosyć często przez te wszystkie lata na lekcjach, które mieli we czwórkę, ona i Oliver starali się korzystać z pomocy Maureen i Percy'ego, gdy czegoś nie wiedzieli. Oczywiście czasami też się sami uczyli, jednakże dosyć często byli tak zajęci planowaniem strategii w Quidditchu albo omawianiem wyników meczów, w których brały udział różne drużyny sportowe, że nie starczało im czasu lub chęci na to.

- Witajcie moi drodzy, mam nadzieję, że jesteście świadomi, że w tym roku czeka nas dużo pracy.  W końcu piszecie Owutemy - rzekła profesorka, na co rozległ się zbiorowy jęk.

- Maureen, jak na każdej lekcji wszyscy będą mi powtarzać o egzaminach, to chyba komuś coś zrobię - wyszeptała do przyjaciółki.

- Wierz mi, też nie chcę tego słuchać milion razy dziennie, ale co zrobić? To najwyraźniej standardowe gadanie nauczycieli, o Sumach też ciągle nam przypominali - odparła jej cicho Anderson. Miała rację, wtedy było to samo, co powodowało, że teraz tym bardziej nie miała na to ochoty. Oczywiście, o egzaminach na koniec pierwszych czterech lat czy na szóstym roku też była mowa, ale one były raczej formalnością, w przeciwieństwie do Sumów i Owutemów, którymi nauczyciele często przejmowali się chyba bardziej niż uczniowie. A przynajmniej tak było przez większość roku, bo potem dopiero do niektórych docierało, że mają coś pisać.

Dlatego Ellis postanowiła w końcu postarać się wyłączyć z tego, co mówi nauczycielka i rozejrzała się po klasie.
Z tego co widziała, dużo osób miało dosyć słuchania o Owutemach i ziewała, gadała ze znajomymi czy też rozglądała się wokół. Najbardziej pilnie słuchali oczywiście Percy, Penelopa i Maureen, która też starała się wsłuchać w głos nauczycielki.

Gdy w końcu lekcja minęła, Miranda i Oliver byli jednymi z pierwszych, którzy wyszli na zewnątrz.

- Wreszcie mamy okienko! - ucieszyła się, gdy stanęli razem z Woodem z boku, a po chwili dołączyli do nich Anderson, Weasley i Clearwater.

- A my mamy eliksiry. Snape pewnie już się stęsknił za nami - stwierdziła szatynka z sarkazmem. Wszyscy wiedzieli, jaki nauczyciel tego przedmiotu miał stosunek do Gryfonów - chyba tylko najwytrwalsi z nich byli w stanie wytrzymać lekcje z nim dłużej niż do Sumów. Dlatego też Miranda i Oliver mieli teraz wolne, a Maureen i Percy szli na zajęcia, razem z Penelopą, która była Krukonką.

- Cóż, po tylu latach już na pewno wie, że nie poddajecie się tak łatwo i nadal się staracie jak najwięcej zrozumieć z tego przedmiotu - uznała Miranda.

- Chociaż nadal pamiętam, jak dostawaliśmy ujemne punkty za to, że Percy starał się pokazać, że już się nauczył czegoś wcześniej - dodał Oliver, wspominając co było kilka lat temu, gdy zaczynali Hogwart.

- A co wy będziecie robić na tym okienku? - zainteresowała się Penelopa.

- Może pójdziemy zobaczyć lekcję latania moich sióstr. Ale przede wszystkim nie będziemy musieli męczyć się ze Snape'em - stwierdziła Ellis.

- Racja, wszystko lepsze od tego - uznał Wood, popierając przyjaciółkę.

- Ale czasami warto słuchać, co mówi - zaczął Percy, ale Penelopa mu przerwała:

- Lepiej już chodźmy, jak nie chcemy się spóźnić.

Następnie złapała go za rękę i pociągnęła ze sobą i nie puściła go, a on też nie wyglądał, jakby chciał się wyrwać, mimo, że na pewno wiedział gdzie idą i chciał tego.

- Nawet urocza z nich para. Ale dobra, też idę, do zobaczenia później! - rzekła Anderson, po czym również się oddaliła.

Korytarze Hogwartu powoli pustoszały, gdy Miranda i Oliver szli nimi bez pośpiechu. Cieszyli się z chwili wolnego czasu i możliwości spędzenia czasu razem. Zmierzali w stronę dziedzińca, gdzie siostry Mirandy miały mieć lekcję latania, jednocześnie gadający o różnych sprawach.

- A w ogóle pamiętasz, jak byliśmy w pierwszej klasie i podglądaliśmy twojego brata Martina, jak trenował? Pamiętam, jak rok później zostałem obrońcą na jego miejsce i starałem się grać tak dobrze jak on - powiedział szatyn.

- A teraz grasz lepiej niż on - stwierdziła dziewczyna.

- Ładnie to tak umniejszać to, co twój brat robi? - zapytał ją Wood, drocząc się z nią.

- Tak, bo taka jest prawda. I nie mów, że się nie zgadzasz, bo nie uwierzę - rzekła Miranda. Od zawsze lubili się ze sobą droczyć.

- Hej, już jesteśmy na miejscu - zmienił temat Oliver, gdy w końcu ujrzeli dziedziniec pełen pierwszaków. Na tej lekcji połączeni byli najwyraźniej Krukoni z Gryfonami, których czerwone krawaty widoczne były z daleka. Miranda zobaczyła, że jeden z nich stoi koło jej sióstr i o czymś rozmawia.

- Chase, Ellis, Ellis, Ellis macie przywoływać dwoje miotły, nie gadać! Zrozumiano? - zapytała nauczycielka tak głośno, że było ją słychać nawet z daleka.

- Ja dam radę! - stwierdził Gryfon, po czym po chwili zaczął przywoływać miotłę.

- Ty też tak mówiłeś, pamiętasz? - zapytała Miranda.

- I miałem rację - odparł jej Wood, uśmiechając się szeroko.

- Znalazł się skromny - mruknęła dziewczyna.

- I takiego mnie lubisz - odrzekł jej, na co przewróciła oczami.

- Panie Wood i panno Ellis, jeśli zamierzacie nam przeszkadzać, to proszę stąd iść, tu trwa lekcja - odezwała się profesor Hooch do nich, na co szybko się ulotnili z dziedzińca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro