Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty drugi

Pierwszym, co następnego dnia zobaczyła Miranda po otworzeniu oczu, był pyszczek Mimka.

Kotek o białej sierści co prawda należał do jej brata, ale lubił też przychodzić do innych osób. Najwyraźniej jakoś wszedł do jej sypialni i chciał teraz, aby go pogłaskała.

Aż przypomniało jej się, jak przez ostatni rok Myrona w Hogwarcie trzeba było uważać, ponieważ Mimek szczególnie uwziął się na szczura Parszywka, należącego wówczas do Percy'ego Weasleya. Przez to też rudowłosy zawsze narzekał, gdy w pobliżu zjawił się ten kot. Natomiast Fred i George, którzy byli wówczas na drugim roku, nieraz straszyli brata, że gdzieś w pobliżu jest Mimek, nawet gdy tak nie było.

Swoją drogą aż dziwne było to, że ten szczur nadal żył. Podobno był w rodzinie Weasleyów już jakieś sześć lat przed pójściem Percy'ego do Hogwartu, a teraz należał do jego najmłodszego brata, Rona. Miranda nie znała się za bardzo na szczurach, ale mimo wszystko dziwne było, że Parszywek żyje już około dwunastu lat.

Może jego mocą była długowieczność, kto go tam wie. W sumie Miranda dużo bardziej wolała koty, albo psy niż szczury.

Zaczęła głaskać kotka, kiedy do pokoju wbiegły jej siostry.

- Jak dobrze, że nie śpisz! Mama chce pomocy w pieczeniu pierniczków!

- I przygotowaniu ciast!

- A tata, Martin i Myron zaraz przyniosą choinkę i będziemy ubierać!

- I ulepimy też bałwana!

- A może pojeździmy na sankach!

Trzy jedenastolatki mówiły naprzemiennie z ogromnym entuzjazmem.

- Dobra, dobra, zaraz - mruknęła Miranda. - Jestem zajęta.

- Czym? - zapytała Monica.

- Głaskaniem kota - lakonicznie odparła Miranda. - To bardzo ważne zajęcie!

- Też możemy pogłaskać? - spytała Melinda.

- Nie, to mój kot - odparła najstarsza z sióstr.

- A nie Myrona? - spytała Mariane.

Miranda pokręciła przecząco głową.

- Wybrał mnie. Nie mogę go zawieść! - stwierdziła, głaszcząc kotka.

Ten niestety po chwili wyrwał się z jej rąk, zeskoczył na podłogę i umknął przez otwarte drzwi sypialni.

No i teraz nie miała już wymówki, żeby zostać w łóżku.

W końcu wygoniła niezbyt zadowolone z tego powodu siostry, mówiąc, że musi się przebrać.

Później była też w łazience, a następnie uznała, że pójdzie zobaczyć się z babcią, jeśli nie śpi.

Na szczęście ta nie spała i ucieszyła się na widok wnuczki.

- Jak się dzisiaj czujesz babciu? - spytała Miranda, siadając na krześle obok łóżka. Babcia był w pozycji półleżącej, a przed jej wejściem rozwiązywała jaką krzyżówkę.

- Dzisiaj nie jest najgorzej, zresztą muszę być przy ubieraniu choinki! Może to mój ostatni raz - powiedziała staruszka, a dziewczyna spojrzała na nią ze strachem.

- Nie mów tak babciu, na pewno wkrótce wyzdrowiejesz - powiedziała Miranda, chcąc, żeby tak było. Martwiła się o babcię, nie chciała jej stracić.

- Oj wnusiu, może wydaje ci się to nierealne w tak młodym wieku, ale czasami śmierć bywa ukojeniem. No i zobaczyłabym mojego Marcello... - powiedziała Morley z tęsknotą w głosie.

Miranda była zbyt zszokowana, żeby coś na to odpowiedzieć. Nie chciała tracić babci, ale ta najwyraźniej już pogodziła się z tym, co ją czekało.

- A właśnie, miałam o czymś powiedzieć, ale zapomniałam o czym. Może później mi się przypomni - rzekła babcia, zamyślając się.

- Na pewno ci się babciu przypomni - powiedziała Miranda, chociaż nadal była trochę przytłoczona jej słowami.

Nie wyobrażała sobie stracić kogokolwiek z rodziny, czy przyjaciół.

W końcu zeszła na dół, gdzie przywitała się z rodziną i zjadła śniadanie.

W końcu trójka mężczyzn przyniosła dużą choinkę, która stanęła w salonie. Od razu wszystkie dzieci, niezależnie od wieku, wspólnie zaczęły ją ubierać. Nawet babcię przyprowadzili na dół, bo chciała spędzić z nimi czas.

- Mel, łańcuchy zakładamy na choinkę, nie na siebie - powiedział z rozbawieniem Martin, podchodząc do siostry, która obwiązała się łańcuchami. Najstarszy z braci miał chyba jakiś dar do rozróżniania trojaczek - a może po prostu już oczywiste było, że to Melinda pierwsza zrobi coś takiego.

- Ja mogę być choinką! - powiedziała z uporem dziewczynka, na co wszyscy zachichotali.

- To nie spróbujesz pierniczków, bo choinki nie jedzą pierniczków - powiedział Myron, który akurat wieszał bombki na wyższych częściach choinki.

- Ja je zjem! - zaofeorowała Monica, odrywając się od wieszania ozdób świątecznych. Mariane natomiast przeglądała kartki świąteczne do powieszenia na sznurach.

- Ta gwiazdka wygląda jeszcze w porządku - powiedziała Miranda, wyjmując z pudełka dużą, złotą gwiazdę do powieszenia na czubku.

Babcia przyglądała się im z uśmiechem, podczas gdy rodzice byli w kuchni i przygotowywali obiad. Może i mieli skrzata, ale umieli też gotować, czy wykonywać inne czynności w domu.

- Jak to choinki nie jedzą pierniczków? - zapytała z niedowierzaniem Melinda. - To ja będę wyjątkiem wśród choinek i będę jadła! Nie pozwalam, żeby Moni zjadła moje pierniczki!

Martin stanął obok niej, patrząc na nią z rozbawieniem.

- Z roku na rok twoje pomysły są coraz bardziej szalone.

- Stara się zaimponować Jasonowi - wtrąciła się Monica, na co Melinda prychnęła.

- Nieprawda! Jestem super, nie muszę nikomu imponować!

- Skromność to chyba Lockhartowi zabrałaś? - zapytała Miranda. Co prawda siostry nigdy nie miały możliwości poznać jej poprzedniego nauczyciela opcm, ale mówiła rodzinie, jaki on był.

- On to był specyficzny. Skończył szkołę w tym roku co ja poszedłem, ale słyszałem co nieco o nim. Na przykład to, że wyczarował swoją, ogromną twarz nad boiskiem - powiedział Martin. - Takie opowieści o nim krążyły.

- A słyszałeś coś o Huncwotach? - nagle spytała Mariane, a wszyscy spojrzeli na nią. - Jason coś o nich wspominał...

Chłopak podszedł do Melindy i starał się zdjąć z niej łańcuchy.

- Tak, słyszałem. Uczęszczali do Hogwartu jakieś dwadzieścia lat temu. Gdy byłem na pierwszym roku, wśród starszych klas byli ci, którzy jeszcze ich pamiętali, gdy Huncwoci byli na szóstym czy siódmym roku. Mieli dar do pakowania się w kłopoty, chyba podobnie jak ten wasz Jason. Szczególnie w młodszych latach, chociaż później trochę też. Ale niestety było ciężko.

Miranda domyśliła się, że chodzi mu o trwającą wówczas wojnę. Spojrzała niespokojnie na babcię, jednak ta najwyraźniej zasnęła. Po chwili słychać było jej chrapanie.

- Ponoć jego mama znała Huncwotów - powiedziała Monica.

- Jak właściwie on ma na nazwisko? - spytał Myron z ciekawością.

- Chase - powiedziała Melinda, którą brat w końcu wyplątał z łańcuchów. - No wiesz co!

- Tak, to. Bo te łańcuchy są nam potrzebne - powiedział Martin. Na nazwisko Chase jakoś dziwnie drgnął i spojrzał na brata. Miranda zmarszczyła brwi, zastanawiając się, o co chodzi.

- Jak się czujesz taką gwiazdą, to może posadzimy cię na choince, co? - zapytała Mariane.

- Jeśli dostanę jej porcję ciastek, to popieram ten pomysł - stwierdziła Monica.

- Nie dostaniesz!

- Dostanę!

- To ja zjem wasze ciastka, jak będziecie się kłócić - przerwała im Miranda. - Dobra Mari, myślę, że tyle kartek wystarczy.

- Pięknie sobie radzicie - powiedziała babcia, która nagle się ocknęła. - Cudownie jest móc zobaczyć, jak wnuczki ubierają choinkę. Cieszę się, że jeszcze mam okazję to zobaczyć.

- Przecież wiele razy już to robiliśmy i zrobimy - powiedziała zmartwiona Miranda. Bała się o babcię, która zdawała się mówić tak, jakby to był ostatni raz.

Wspólne ubieranie choinki od zawsze było ich tradycją. Aż przypomniała sobie, jak kilkanaście lat temu babcia pomagała ją podsadzić, by mogła założyć gwiazdę na czubek. Miała wtedy ze cztery czy pięć lat.

Babcia tylko posłała jej pokrzepiający uśmiech.

- Zobaczymy.

Po zawieszeniu wszystkich dekoracji świątecznych, przyszedł czas na wspólny obiad. Rodzice i bracia mieli teraz dni wolne, bo chcieli spędzić ten czas z rodziną.

Po obiedzie natomiast przyszła pora na pieczenie pierniczków. Trojaczki były bardzo chętne do pomocy, jednak skończyło się to wojną na mąkę, do której dołączyła też Miranda.

- Myślałem, że jeszcze nie byłyście bawić się w śniegu - skomentował Martin z rozbawieniem, wchodząc do kuchni i widząc, że wszystkie jego siostry są upaprane mąką.

W odpowiedzi sam dostał mąką od Melindy, a Miranda przybiła jej piątkę.

Chociaż kochała swoje siostry całym sercem i nie chciała nikogo faworyzować, to po cichu musiała przyznać, że ta najbardziej przebojowa z trojaczek jest jej ulubioną.

Wszyscy się zaśmiali - uwielbiali te rodzinne chwile i sprzeczki.

Gdy w końcu mama uznała, że już wystarczająco pomogły (a raczej nabroiły) w kuchni, kolejnym wydarzeniem było wyjście na dwór i ulepienie bałwana.

Ponieważ była zima, robiło się coraz ciemniej. Na niebie powoli widać było gwiazdy, a Miranda przez chwilę się na nie popatrzyła.

- Tam jest gwiazdozbiór Wielkiego Psa - powiedziała Monica, stając obok niej. Starsza z sióstr popatrzyła na nią ze zdziwieniem.

- Tak bardzo lubisz Astronomię? - zapytała Miranda, a ona pokręciła przecząco głową.

- Jason nam powiedział. Jego ulubioną gwiazdą jest ta najjaśniejsza, zwana Syriuszem - wyjaśniła Monica. - Nie chciał jednak powiedzieć dlaczego to jego ulubiona.

Mirandzie ta nazwa od razu skojarzyła się z Blackiem, o którym w tym roku było dosyć głośno. Cóż za dziwny przypadek.

- Co tak stoicie, chodźcie! - zawołała Melinda, rzucając w nich śmieżkami. Mariane w tym czasie zaczęła już starać się zrobić podstawę bałwana.

- Taka zniewaga krwi wymaga! - stwierdziła Miranda, po czym sama również zaczęła lepić kulkę, chcąc rzucić nią w siostrę. Zamiast tego jednak trafiła w Myrona, który akurat do nich podszedł.

- No wiesz co! - powiedział chłopak z udawanym oburzeniem.

- Tak to!

Rozpoczęła się zabawa, do której niedługo później dołączył też Martin. Rodzeństwo naprawdę świetnie się bawiło, rzucając w siebie śnieżkami, lepiąc bałwana i robiąc ludziki na śniegu.

Cieszyli się z tych wspólnie spędzonych chwil.

~

Hejo!

Nareszcie udało mi się skończyć ten rozdział! Wiem, że dawno nie było, ale po prostu nie chciałam na siłę go pisać, jak nie miałam ochoty. Skupiłam się bardziej na Huncwotach, ale jakoś dzisiaj mnie wzięło na zakończenie rozdziału Olivera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro