Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[obito] Ostatni Taniec

Obito przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze, unosząc rękę i opuszkami palców przejechał po zabliźnionej połowie twarzy. W pewnym momencie poczuł na swoim policzku coś mokrego. Płakał. 
Odwrócił głowę w bok i uśmiechnął się smutno na widok swojej śpiącej żony. 

Spała tak spokojnie, jakby poprzedniego dnia nic się nie stało.
A stało się wiele. 

Uchiha jak zwykle czekał, aż Rin wróci z pracy. Kończył wcześniej od niej pracę, ze względu, że miał na wcześniejszą godzinę. 
Ale mimo wszystko ten dzień nie miał być zwyczajny. W końcu to była rocznica ich pierwszej randki. 

Starał się, by wszystko było idealne, nawet posprzątał sam dom i ugotował dobrą kolację! 
Do głośników podłączył swój telefon i wybrał ze swojej playlisty romantyczny utwór. 

Nagle podskoczył, gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Przestawił szybko krzesło, po czym szybkim krokiem poszedł w stronę korytarza, by przywitać brązowowłosą. Z uśmiechem na twarzy pomógł jej zdjąć płaszcz i odwiesił go na wieszak. 

- Ciesze się, że już wróciłaś, Rin - powiedział i pocałował jej policzek. W pewnym momencie zobaczył, że kobieta jest jakaś przygaszona. Przechylił głowę w bok i uniósł brwi do góry. - Skarbie? Wszystko dobrze? 

- T-Tak... - powiedziała cicho i lekko się wtuliła w mężczyznę, a po jej bladym policzku spłynęła słona ciesz. - N-Nie... Kłamałam...

- Co masz na myśli, Rin?

- Nic nie jest w porządku, Obito. 

- Coś się stało? Coś poważnego? 

Wtulił w siebie mocniej jej drobne ciało i przeczesał palcami jej włosy. Jego serce momentalnie stanęło, gdy usłyszał jej szloch .

- Cichutko, kochanie... Powiedz, co jest?

- J-Ja umieram, Obito... - Kobieta odsunęła się od niego i ścisnęła jego rękę. - Mam raka. 

- N-Nie... - wyszeptał. - Powiedz, że żartujesz! Rin! To niemożliwe! Nie ma takiej opcji! 

Zagryzła dolną wargę i spuściła głowę w dół. 

- Byłam u lekarza... Już nic nie da się zrobić, k-kochanie... Istnieje mało procent szans, że wyjdę z tego. Mimo to będą starać się mnie ratować... Za dwa dni jadę do szpitala...

- S-Skarbie... 

Bez zbędnych słów czarnowłosy wbił się w jej usta i całował ją czule, jakby to miał być ich pożegnalny pocałunek. Odgarnął jej włosy z twarzy i delikatnie oparł ją o ścianę. 

- Zatańcz ze mną, ostatni raz... Proszę... - wyszeptał do jej ucha i objął ją w pasie. 


Potrząsnął lekko głową i ponownie spojrzał na swoje odbicie. Nie mógł znieść tego bólu. 

Jego ukochana. 

Zamachnął się i uderzył zaciśniętą pięścią w lustro, które roztrzaskało się na milion kawałków, a z jego dłoni zaczęła lecieć krew. 

Rin przetarła oczy i podniosła się do siadu. Gdy zobaczyła, że Uchiha jest ranny natychmiast się poderwała z łóżka i podeszła do niego. 

- Daj opatrzę ci.

x

TEŻ WAS KOCHAM, OKKK? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro