[obito] Ostatni Taniec
Obito przyglądał się swojemu odbiciu w lustrze, unosząc rękę i opuszkami palców przejechał po zabliźnionej połowie twarzy. W pewnym momencie poczuł na swoim policzku coś mokrego. Płakał.
Odwrócił głowę w bok i uśmiechnął się smutno na widok swojej śpiącej żony.
Spała tak spokojnie, jakby poprzedniego dnia nic się nie stało.
A stało się wiele.
Uchiha jak zwykle czekał, aż Rin wróci z pracy. Kończył wcześniej od niej pracę, ze względu, że miał na wcześniejszą godzinę.
Ale mimo wszystko ten dzień nie miał być zwyczajny. W końcu to była rocznica ich pierwszej randki.
Starał się, by wszystko było idealne, nawet posprzątał sam dom i ugotował dobrą kolację!
Do głośników podłączył swój telefon i wybrał ze swojej playlisty romantyczny utwór.
Nagle podskoczył, gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Przestawił szybko krzesło, po czym szybkim krokiem poszedł w stronę korytarza, by przywitać brązowowłosą. Z uśmiechem na twarzy pomógł jej zdjąć płaszcz i odwiesił go na wieszak.
- Ciesze się, że już wróciłaś, Rin - powiedział i pocałował jej policzek. W pewnym momencie zobaczył, że kobieta jest jakaś przygaszona. Przechylił głowę w bok i uniósł brwi do góry. - Skarbie? Wszystko dobrze?
- T-Tak... - powiedziała cicho i lekko się wtuliła w mężczyznę, a po jej bladym policzku spłynęła słona ciesz. - N-Nie... Kłamałam...
- Co masz na myśli, Rin?
- Nic nie jest w porządku, Obito.
- Coś się stało? Coś poważnego?
Wtulił w siebie mocniej jej drobne ciało i przeczesał palcami jej włosy. Jego serce momentalnie stanęło, gdy usłyszał jej szloch .
- Cichutko, kochanie... Powiedz, co jest?
- J-Ja umieram, Obito... - Kobieta odsunęła się od niego i ścisnęła jego rękę. - Mam raka.
- N-Nie... - wyszeptał. - Powiedz, że żartujesz! Rin! To niemożliwe! Nie ma takiej opcji!
Zagryzła dolną wargę i spuściła głowę w dół.
- Byłam u lekarza... Już nic nie da się zrobić, k-kochanie... Istnieje mało procent szans, że wyjdę z tego. Mimo to będą starać się mnie ratować... Za dwa dni jadę do szpitala...
- S-Skarbie...
Bez zbędnych słów czarnowłosy wbił się w jej usta i całował ją czule, jakby to miał być ich pożegnalny pocałunek. Odgarnął jej włosy z twarzy i delikatnie oparł ją o ścianę.
- Zatańcz ze mną, ostatni raz... Proszę... - wyszeptał do jej ucha i objął ją w pasie.
Potrząsnął lekko głową i ponownie spojrzał na swoje odbicie. Nie mógł znieść tego bólu.
Jego ukochana.
Zamachnął się i uderzył zaciśniętą pięścią w lustro, które roztrzaskało się na milion kawałków, a z jego dłoni zaczęła lecieć krew.
Rin przetarła oczy i podniosła się do siadu. Gdy zobaczyła, że Uchiha jest ranny natychmiast się poderwała z łóżka i podeszła do niego.
- Daj opatrzę ci.
x
TEŻ WAS KOCHAM, OKKK?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro