Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[madara] Smutek i szczęście w jednym

Czarnowłosy mężczyzna chodził nerwowo po pokoju, trzymając telefon w ręce. Co chwilę zerkał na wyświetlacz i przygryzał dolną wargę.Itachi od kilku godzin nie dawał znaku życia, a klient do którego wiózł dragi niecierpliwił się, że jeszcze nie otrzymał upragnionego towaru, za który zapłacił niedawno przelewem. Westchnął cicho, po czym zmęczony tym wszystkim opadł na kanapę, pomrukując z niezadowolenia. Jednak nim zdążył porządnie klapnąć, natychmiastowo się zerwał, gdy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Natychmiastowo odblokował ekran i przeczytał jej zawartość.

"Itachi miał wypadek. Jest w śpiączce." 

Bez większego zastanowienia nacisnął przycisk "połącz" i już po pierwszych dwóch sygnałach mógł rozmawiać z nadawcą wiadomości. 

- Co się stało? - zapytał od razu na wstępie, sięgając do szuflady po kluczyki od samochodu. 

- Jakiś wariat w niego wjechał. Hidan jest świadkiem z tego co się dowiedziałem... I jakaś Hisoka. Gostek co spowodował wypadek jest cały i zdrowy, jednak się broni przed postawionymi mu zarzutami. Tak czy siak nie ma po co. Jest skończony. Hidan powiedział, że przy ulicy były kamery, mamy dowody. 

- Powiedz mi jeszcze w którym szpitalu leży twój brat? 

- W tym w centrum, obok galerii handlowej.

- Jeszcze jedno... Jak Ayano?

- Jej siostra siedzi z nią w pokoju. Już chyba druga paczka chusteczek poszła. - Zaśmiał się smutno.

- Ona ma tak udupione życie... - mruknął pod nosem. - Śmiertelny wypadek jej rodziców i śpiączka tej całej Asami... Teraz Itachi... A to wszystko zdarzyło się w tym roku...

- Ta - westchnął. - Już wiele wycierpiała. 

- Dobra, kończę. Sayuri zaraz ma wizytę u lekarza, nie możemy się spóźnić. Trzymaj się jakoś.

- Ty też. Pozdrów ją. 

Madara rozłączył sięi wyszedł z pokoju, przygryzając nerwowo wargi. 

- Coś się stało? - zapytała bordowowłosa, przyglądając się mu badawczo.

Mężczyzna wziął głęboki oddech, objął ją w pasie, na tyle ile to było w tamtej chwili możliwe i pocałował czule jej czoło. 

- Itachi miał wypadek. Leży w szpitalu, a na przeciwko jest przychodnia do której jedziemy... Nie pogniewasz się, jeśli zaraz po wizycie pójdziemy do Itachi'ego?

- Jasne, że nie, kochanie. Co mu się stało? 

- Długa historia. - Wtulił ją w siebie mocniej, jednak zaraz tego pożałował, ponieważ poczuł dość mocne uderzenie. - Chyba nasze małe bubu nie chce, żebym ciebie przytulił.

- Zazdrośnik jak tatuś - mruknęła kobieta, odsuwając się od swojego męża, po czym pogładziła swój, już dość sporych rozmiarów, brzuch. 

- Hej! Ja nie jestem zazdrosny! 

- Nie wcale. To nie tak, że nienawidzisz tego sąsiada, z którym często rozmawiam. 

- P-Przystawiał się do ciebie! 

- Kocham cię. 

- Ja ciebie też.

Uchiha chwycił ją za rękę, prowadząc do przedpokoju, po czym uklęknął obok niej i wziął jej buty do ręki.

- Hej! Ja nie jestem niepełnosprawna, tylko ciężarna! - Oburzyła się. 

- Bądź już cicho, okay? 

kurcze... Mam tyle pomysłów do rodzinki Uchihów, że brak mi słów
a jeszcze gdzieś tam w moich katalogach na lapku czekają niedokończone rozdziały z Yahiko i Deidarą
weźcie mnie jakoś powstrzymajcie, okay? 
- banaba

P.S.

Moja przyjaciółka narysowała mi Asami! (zmusiłam ją do tego xd) 
I ma własny artbook!

Marfifastor się zwie, gdyby ktoś był zainteresowany

CZY TO NIE JEST CUDO?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!?!??!?!?!?!?!??!?!???!?!?!?!?!?!?!?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro