Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50. OPKO czelendż vol. 2

Innymi słowy lubię śmiać się z samej siebie xD

***

Rozdział 1 Zadanie
Trening, trening i jeszcze raz trening. I tak całe życie...no może nie całe tylko od kąd mam 2 lata.

Just like... What? Co za popieprzone organizacje trenują dwulatki? A no tak, te wymyśline przeze mnie.

Czyli 18 ostatnich lat spędzonych na treningu. Dziś wzywa mnie Wielki mistrz. Pierwsze zadanie. Oby trening się opłacił. Ciekawe na czym polega? Zwijam się z nerwów, a jednocześnie nie moge się doczekać.

Na czym polega trening? Myślałam, że po 18 latach już wiesz.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Mistrza. Uklękłam.

A tu mamy klasyczny przykład podróży w czasie.

-Wstań siostro.-wstałam- Po tym zadaniu staniesz się prłnoprawną członkinią Watachy Mroku.

Uu, brzmi mrocznie, czyż nie?

Czy jesteś na to gotowa? Czas pokaże. Twoim celem jest znalezienie i jeśli to konieczne weliminowanie władcy smoków z Berk. (domyślacie się kto to?) Masz odebrać mu "smocze oko" jak to nazywa i przynieść je mnie. Wykonasz  zadanie?

Domyślacie się kto to?

-Tak, mistrzu.

-Więc idź i wróć z "okiem".

Rozdział 2 Przygotowania
Wyszłam z sali tronowej.

-Kiedy wyruszasz?-spytał mój opiekun(trener, czy jak kto woli. Jest dla mnie jak ojciec, którego nie pamiętam.)

No dobra... Jak się ten facet nazywa, bo nie wiem...

I czy ty właśnie przyznałaś, że nie pamiętasz gościa, który stoi przed tobą? Bo z twojej wypowiedxi tak wynika...

-Muszę się przygotować. Czas nagli. Wyruszam jutro z samego rana.-odparłam w drodzę do stajni... nie takiej zwykłej, bo smoczej.(W Watasze każdy ma swojego smoka, więź przyjaźni nie tyrania)​ Podbiegłam do Diary. (od pamiętnika jagby ktoś nie wiedział) Smoczyca podbiegła do mnie od razu, przewróciła na ziemię i zaczeła lizać...

-Diara to się nie zmywa!!!

Zaszła ze mnie z niechęcią.

Zaszła z niej... Czy z nią? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

-No już dobrze, i tak muszę się przebrać. A tak z innej beczki jutro nasze pierwsze zadanie. Trzeba się szykować wylatujemy z samego rama.

-Świetnie! Na czym polega? (pochylony tekst= smoczy)

Nikt by się nie zorientował xD

-Mamy znaleść jakiegoś "władce smoków" i odebrać mu "smocze oko". Nuuudy....

Same nudy... Tylko dostałaś pierwszą misję, od której zależy twoja przyszłość. Napewno masz dużo ciekawsze rzeczy do roboty.

-Nie cieszysz się?

-Noooo cieszę, tylko muszę znaleść informacje: Gdzie jest? Jak wygląda?...-zaczełam wyliczać

- Nie przejmój się dasz radę. A teraz, mogę kolację?

Nie przejmÓj się, słyszałaś?

Rozdział 3 Lot
Od kilku godzin nic. Melancholijny, nudny krajobraz. "Władca" mieszka teraz na jakiejś wyspie poza archipelagiem.

Lecą godziny i wciąż nic. Nagle spadamy.Co za d***ń strzela po ciemku w byle co. STOP!

STOP! Świat ma się zatrzymać. Królowa każe!

Strzelił smok z jeźdźcani na grzbiecie.  Jestem beznadziejna, żeby się tak złapać.

Upadek nieprzyjemny, chyba złamałam rękę. Aż, to nieco utrudni walkę.

Aż, chyba nie tylko ręka jest tu uszkodzona.

Szybko wstałam. Koło, a właściwie na przeciwko nas wylądowała...NOCNA FURIA?! I to z jeżdżcem? To pewnie władca. W raporcie czytałam że lata na smoku tej rasy.

Z jeżdżcem, rozumiecie? Z jeżdżcem!

-Co się tak gapisz?-fuknełam do władcy.

Podszedł do światła był to dość wysoki brunet z zielonymi oczami i sztuczną nogą. Nie wyglądał na trudnego przeciwnika, ale nigdy nie wolno lekcewarzyć wroga. Spojrzałam w jego oczy z furią.

-Kim jesteś? Co tu robisz? I czy wszystko z nim w porządku?-spytał patrząc na Diarę

-A co cię to obchodzi? I niby dlaczego mam Ci ufać? Nawet nie wiem jak się nazywasz. A twoji koledzy zestrzelili mi smoka.

A niby czytałaś raport... Lotność jej umysłu mnie zachwyca.

-Jestem Czkawka i przepraszam za nich. Trenowaliśmy i źle wycelowali.

-Taaa, jasne. I myślisz że uwierzę?

-Nooo, ten...eeee...może? A wracając do smoka możemy pomóc, mieszkamy niedaleko.

Jakże elokwentnie, Czkawko.

Spojrzałam, wygląda na szczerego i nie wiem dlaczego ufam mu. Pomoc warto przyjąć, szczególnie że Diary nie wygląda za dobrze.

Kolejna co ufa każdemu...

-Zgoda, ale to nie znaczy że ci ufam, jasne?

...tylko nie chce tego przyznać.

-Jak słońce.

Rozdział 4 Cel?
Dwójka jeźdźców zabrała w sieci Diarę, a ja wsiadłam na nocną furię za tym Czkawką. Nawet nieźle latał.

A wiesz jakie ma od tego silne i wyrobione lędźwie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Podróż trwała krótko. Jeźdźcy mieszkają nawet ładnie. Ale nie obchodzi mnie to. Potem pozwiedzam. Teraz liczy się tylko Diana. Szybko ją opatrzyłam.

Mam tylko jedno pytanie: czym do cholery?

Na szczęście to nic poważnego. kilka płytkich zadrapań. Wylirze się.

***

I to tyle, opko zawiesiłam po 4 rozdziałach. Może i słusznie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro